Konieczność podjęcia walki o wiarę...
Mamy w Kościele kryzys na skalę międzynarodową. Chrześcijańska psychologia podkopała wiarę w Boga i Jego Słowo, a także zanieczyściła ewangelię. Sama definicja chrześcijaństwa ulega modyfikacji. Zamiast niezbędnych napomnień ze strony pastorów i przywódców chrześcijańskich widzimy naiwną akceptację dla teorii i praktyki psychologii. Najbardziej narażone na duchowe szkody są dzieci i młodzież, jednak trudno znaleźć kościół, w którym broniono by ich przed wpływem świata poprzez ostrzeżenia i głoszenie zdrowej nauki biblijnej. Zsekularyzowany świat odrzuca Boga i deprawuje chrześcijańską młodzież, podczas gdy ewangeliczne szkoły toną coraz głębiej w kompromisie względem prawdy.
Pewien autor wspomina: "Moje odstępstwo od chrześcijańskich wartości wzmogło się w czasach studenckich, gdy nauczyciele zainteresowali mnie tak fascynującymi ideami jak teorie ewolucji, reinkarnacji, a nawet percepcji pozazmysłowej". Thomas Sowell pisze: "Media martwią się zagrożeniem dla edukacji płynącym ze środowisk tak zwanej religijnej prawicy. Nikt nie podnosił takiego lamentu wówczas, gdy lewica rozpoczynała intensywne pranie mózgów". Pewien student uczelni w Anglii donosi: "Obecnie znajdują się w ogniu prawdziwej walki. Kształcą się na nauczyciela gimnazjum. Program nauczania dla tych dzieci obejmuje mistyczną medytacją i wprowadzanie ich w obecność demonów. Szkoła ma charakter publiczny, a jej dyrekcja popiera stosowanie technik zapożyczonych z szamanizmu".
Konieczność podjęcia walki o wiarę raz na zawsze przekazaną świętym
Niestety, większość kaznodziejów prawie w ogóle się nie sprzeciwia temu morzu bezbożności i niemoralności, w którym Kościół, a szczególnie jego młodzież, dosłownie tonie. Młodzi członkowie kościołów ewangelicznych, zazwyczaj gołąbko przesiąknięci światowym stylem życia, rzadko są nauczani o konieczności oddzielenia się od świata. Uroczyste napomnienie o konieczności podjęcia walki o wiarę raz na zawsze przekazaną świętym [Judy 3] jest od dawna z rozmysłem pomijane w nauczaniu kościoła ewangelicznego. Sam ten fakt wiele mówi o kondycji współczesnej "wiary". Słowo Boże jest lekceważone, doświadczenie jest cenione wyżej od prawdy, głosi się psychologiczną ewangelię, fałszywa i samolubna "wiara" jest promowana w celu brania od Boga tego, co się komu podoba, a zdrowa doktryna i napomnienie są wyszydzane jako "rodzące podziały" i "pozbawione miłości".
Subtelne i przekonywujące zwiedzenie rozprzestrzenia się od Ameryki (skąd zwykle bierze początek) na cały świat. A pod jego powierzchnią, często ukryty lub niedostrzegany, czai się wszechobecny wpływ chrześcijańskiej psychologii.
Błąd musi zostać nazwany
Kto zechce okazać posłuszeństwo zachętom Judy do "walki o wiarę raz na zawsze przekazaną świętym"? Nie Rick Warren, piszący od grudnia 2004 stałe felietony w Ladies Home Jurnal, bez najmniejszej wzmianki o łasce Bożej w Jezusie Chrystusie. Zamiast tego, stale karmi czytelniczki pop-psychologią: jak nauczyć się kochać i podziwiać siebie samego, jak osiągnąć dobre samopoczucie —[to są] reminiscencje herezji Normana Vincenta Peale'a i jego najlepszego ucznia Roberta Schullera. Dla chrześcijańskiego przywódcy znającego Ewangelię posiadanie stałej kolumny w poczytnym czasopiśmie kobiecym byłoby znakomitą okazją do przekonywania o potrzebie Bożego zbawienia, gdyby tylko chciał pozostać wierny powołaniu, jakie otrzymał od Boga.
Aby walczyć o prawdziwą wiarę, trzeba nie tylko głosić czystą Ewangelię, lecz również dawać odpór fałszywym naukom, a szczególnie podróbkom Ewangelii i temu, co apostoł Piotr określił mianem "herezji sprowadzających potępienie", jakie mają być głoszone w Kościele dni ostatecznych [II Piotra 2:1].
"Byli też fałszywi prorocy wśród ludu, jak i wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy potajemnie wprowadzą herezje zatracenia, wypierając się Pana, który ich odkupił, i sprowadzą na siebie rychłą zgubę."
Większość popularnych ewangelistów radiowych i telewizyjnych starannie unika wykonywania tego polecenia, by nie tracić publiczności. Billy Graham głosi na podstawie Biblii, lecz nigdy nie potępił fałszywej Ewangelii rzymsko-katolickiej, która posłała już miliardy ludzi do piekła. Zamiast tego, wielokrotnie ją popierał, entuzjastycznie opisując mszę (podczas której głosił kazanie) wraz z modlitwami za zmarłych jako "coś przepięknego i wypływającego wprost z Ewangelii. (...)" . Z wdzięcznością cytuje również pewną amerykańską gazetę katolicką: "Nigdy, o ile pamiętamy, Billy Graham nie zaatakował kościoła rzymsko-katolickiego". Najwyraźniej miliony spalonych na stosie i zamordowanych w inny sposób zginęły nadaremnie! Ostatnio fakty takie jak te, chowane są do szuflady, żeby przypadkiem nie urazić Rzymu.
Idąc ręka w rękę z przemysłem psychoterapeutycznym , Billy zmiękcza stanowisko wobec homoseksualizmu: "Mam wielu przyjaciół gejów i nigdy nie potępiam ich zza kazalnicy." Tymczasem kazalnica jest jednym z bardziej właściwych miejsc, z których należałoby przynajmniej ostrzegać owych "przyjaciół" i wielu innych, że homoseksualizm skraca średnią długość życia o całe dziesięciolecia i że jest w Biblii potępiony. Billy wprawdzie przyznaje, że homoseksualizm jest grzechem, lecz jednocześnie twierdzi, że nie jest to grzech gorszy od innych, takich jak na przykład pycha. Wątpię, czy Bóg zdecydowałby się zniszczyć Sodomę i Gomorę ze względu na pychę, która jest zjawiskiem powszechnym.
Apostoł Paweł ogłasza, że Biblia powinna być używana do "nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości" [II Tym. 3:16]. A mimo to Billy Graham, który głosi kazania na podstawie Biblii, nie używa jej do powyższych celów. Robert Schuller i jego syn, który zastępuje teraz ojca w prowadzeniu programu The Hour of Power (jednego z najpopularniejszych programów religijnych z oglądalnością ok. 20 milionów widzów ) zbudowali i podtrzymują swą popularność przez łechtanie uszu słuchaczy i dawanie im tego, co chcą usłyszeć [II Tym. 4:3-4] zamiast prawdy, której potrzebują — prawdy, której ten tandem ojciec-syn najwyraźniej nigdy sam nie przyjął całym sercem. Gdzie są przywódcy kościelni, którzy sprzeciwili się herezjom Peale'a (który wprowadził psychologię do Kościoła) i Schullera? Właściwie, to Billy Graham i wielu innych liderów wystawiali im wielokrotnie pozytywne recenzje.
Kto stanie odważnie i twardo będzie bronił nieskażonej prawdy Bożej? Z pewnością nie większość chrześcijańskich wydawców, którzy zarobili fortuny, bardziej dbając o dochody niż o zdrowe nauczanie. Promują autorów dających czytelnikom to, co chcą przeczytać zamiast biblijnej prawdy, której potrzebują. Czy chrześcijanie, a szczególnie wydawcy, odgrywający tak szczególną rolę w przywództwie, nie mają obecnie doskonałej okazji do przystąpienia do walki o wiarę? Mają, ale zamiast tego stali się głównym narzędziem popularyzowania psychologii [i różnego rodzaju zwiedzenia] w Kościele.
Artykuł pochodzi z książki; "Psychologia a kościół", cała książka w PDF znajduje się pod adresem: http://www.tiqva.pl/component/attachments/download/3
Pewien autor wspomina: "Moje odstępstwo od chrześcijańskich wartości wzmogło się w czasach studenckich, gdy nauczyciele zainteresowali mnie tak fascynującymi ideami jak teorie ewolucji, reinkarnacji, a nawet percepcji pozazmysłowej". Thomas Sowell pisze: "Media martwią się zagrożeniem dla edukacji płynącym ze środowisk tak zwanej religijnej prawicy. Nikt nie podnosił takiego lamentu wówczas, gdy lewica rozpoczynała intensywne pranie mózgów". Pewien student uczelni w Anglii donosi: "Obecnie znajdują się w ogniu prawdziwej walki. Kształcą się na nauczyciela gimnazjum. Program nauczania dla tych dzieci obejmuje mistyczną medytacją i wprowadzanie ich w obecność demonów. Szkoła ma charakter publiczny, a jej dyrekcja popiera stosowanie technik zapożyczonych z szamanizmu".
Konieczność podjęcia walki o wiarę raz na zawsze przekazaną świętym
Niestety, większość kaznodziejów prawie w ogóle się nie sprzeciwia temu morzu bezbożności i niemoralności, w którym Kościół, a szczególnie jego młodzież, dosłownie tonie. Młodzi członkowie kościołów ewangelicznych, zazwyczaj gołąbko przesiąknięci światowym stylem życia, rzadko są nauczani o konieczności oddzielenia się od świata. Uroczyste napomnienie o konieczności podjęcia walki o wiarę raz na zawsze przekazaną świętym [Judy 3] jest od dawna z rozmysłem pomijane w nauczaniu kościoła ewangelicznego. Sam ten fakt wiele mówi o kondycji współczesnej "wiary". Słowo Boże jest lekceważone, doświadczenie jest cenione wyżej od prawdy, głosi się psychologiczną ewangelię, fałszywa i samolubna "wiara" jest promowana w celu brania od Boga tego, co się komu podoba, a zdrowa doktryna i napomnienie są wyszydzane jako "rodzące podziały" i "pozbawione miłości".
Subtelne i przekonywujące zwiedzenie rozprzestrzenia się od Ameryki (skąd zwykle bierze początek) na cały świat. A pod jego powierzchnią, często ukryty lub niedostrzegany, czai się wszechobecny wpływ chrześcijańskiej psychologii.
Błąd musi zostać nazwany
Kto zechce okazać posłuszeństwo zachętom Judy do "walki o wiarę raz na zawsze przekazaną świętym"? Nie Rick Warren, piszący od grudnia 2004 stałe felietony w Ladies Home Jurnal, bez najmniejszej wzmianki o łasce Bożej w Jezusie Chrystusie. Zamiast tego, stale karmi czytelniczki pop-psychologią: jak nauczyć się kochać i podziwiać siebie samego, jak osiągnąć dobre samopoczucie —[to są] reminiscencje herezji Normana Vincenta Peale'a i jego najlepszego ucznia Roberta Schullera. Dla chrześcijańskiego przywódcy znającego Ewangelię posiadanie stałej kolumny w poczytnym czasopiśmie kobiecym byłoby znakomitą okazją do przekonywania o potrzebie Bożego zbawienia, gdyby tylko chciał pozostać wierny powołaniu, jakie otrzymał od Boga.
Aby walczyć o prawdziwą wiarę, trzeba nie tylko głosić czystą Ewangelię, lecz również dawać odpór fałszywym naukom, a szczególnie podróbkom Ewangelii i temu, co apostoł Piotr określił mianem "herezji sprowadzających potępienie", jakie mają być głoszone w Kościele dni ostatecznych [II Piotra 2:1].
"Byli też fałszywi prorocy wśród ludu, jak i wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy potajemnie wprowadzą herezje zatracenia, wypierając się Pana, który ich odkupił, i sprowadzą na siebie rychłą zgubę."
Większość popularnych ewangelistów radiowych i telewizyjnych starannie unika wykonywania tego polecenia, by nie tracić publiczności. Billy Graham głosi na podstawie Biblii, lecz nigdy nie potępił fałszywej Ewangelii rzymsko-katolickiej, która posłała już miliardy ludzi do piekła. Zamiast tego, wielokrotnie ją popierał, entuzjastycznie opisując mszę (podczas której głosił kazanie) wraz z modlitwami za zmarłych jako "coś przepięknego i wypływającego wprost z Ewangelii. (...)" . Z wdzięcznością cytuje również pewną amerykańską gazetę katolicką: "Nigdy, o ile pamiętamy, Billy Graham nie zaatakował kościoła rzymsko-katolickiego". Najwyraźniej miliony spalonych na stosie i zamordowanych w inny sposób zginęły nadaremnie! Ostatnio fakty takie jak te, chowane są do szuflady, żeby przypadkiem nie urazić Rzymu.
Idąc ręka w rękę z przemysłem psychoterapeutycznym , Billy zmiękcza stanowisko wobec homoseksualizmu: "Mam wielu przyjaciół gejów i nigdy nie potępiam ich zza kazalnicy." Tymczasem kazalnica jest jednym z bardziej właściwych miejsc, z których należałoby przynajmniej ostrzegać owych "przyjaciół" i wielu innych, że homoseksualizm skraca średnią długość życia o całe dziesięciolecia i że jest w Biblii potępiony. Billy wprawdzie przyznaje, że homoseksualizm jest grzechem, lecz jednocześnie twierdzi, że nie jest to grzech gorszy od innych, takich jak na przykład pycha. Wątpię, czy Bóg zdecydowałby się zniszczyć Sodomę i Gomorę ze względu na pychę, która jest zjawiskiem powszechnym.
Apostoł Paweł ogłasza, że Biblia powinna być używana do "nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości" [II Tym. 3:16]. A mimo to Billy Graham, który głosi kazania na podstawie Biblii, nie używa jej do powyższych celów. Robert Schuller i jego syn, który zastępuje teraz ojca w prowadzeniu programu The Hour of Power (jednego z najpopularniejszych programów religijnych z oglądalnością ok. 20 milionów widzów ) zbudowali i podtrzymują swą popularność przez łechtanie uszu słuchaczy i dawanie im tego, co chcą usłyszeć [II Tym. 4:3-4] zamiast prawdy, której potrzebują — prawdy, której ten tandem ojciec-syn najwyraźniej nigdy sam nie przyjął całym sercem. Gdzie są przywódcy kościelni, którzy sprzeciwili się herezjom Peale'a (który wprowadził psychologię do Kościoła) i Schullera? Właściwie, to Billy Graham i wielu innych liderów wystawiali im wielokrotnie pozytywne recenzje.
Kto stanie odważnie i twardo będzie bronił nieskażonej prawdy Bożej? Z pewnością nie większość chrześcijańskich wydawców, którzy zarobili fortuny, bardziej dbając o dochody niż o zdrowe nauczanie. Promują autorów dających czytelnikom to, co chcą przeczytać zamiast biblijnej prawdy, której potrzebują. Czy chrześcijanie, a szczególnie wydawcy, odgrywający tak szczególną rolę w przywództwie, nie mają obecnie doskonałej okazji do przystąpienia do walki o wiarę? Mają, ale zamiast tego stali się głównym narzędziem popularyzowania psychologii [i różnego rodzaju zwiedzenia] w Kościele.
Artykuł pochodzi z książki; "Psychologia a kościół", cała książka w PDF znajduje się pod adresem: http://www.tiqva.pl/component/attachments/download/3
Komentarze
Prześlij komentarz