Niezmienna kwestia - zbawienie dusz


Niektórzy ewangeliści, w tym Billy Graham i Luis Palau, od dawna ślubują, że nie będą próbowali nawracać katolików, którzy „stanowią zazwyczaj największą pojedynczą grupę denominacyjną" podczas krucjat Grahama. To z pewnością ma sens, teraz gdy katolików uznaje się za chrześcijan. Nazwiska tych katolików, którzy wychodzą na wezwanie, przekazywane są lokalnym kościołom katolickim w celu dalszego prowadzenia. [Dokładnie to samo miało miejsce w Polsce podczas Festiwalu Nadziei w 2014 r.] Biskupi katoliccy w całym kraju ogłaszają, że takie krucjaty są najlepszym sposobem na sprowadzenie niepraktykujących katolików z powrotem do Kościoła. Graham mówi: „Jesteśmy zachwyceni, że Kościół rzymskokatolicki współpracuje teraz z nami, gdziekolwiek idziemy". Współpraca ta obejmowała obecność około 400 „doradców" katolickich podczas odbywającej się w połowie września 1990 roku krucjaty Grahama w Nassau Coliseum na Long Island.

Lokalne Biuro Odnowy Charyzmatycznej ogłosiło, że krucjata ta „stanowić będzie szansę dla tych katolików, którzy na nią przyjdą, aby na nowo związali się ze swoimi parafiami poprzez studiowanie Biblii katolickiej". Krucjata św. Ludwika z 1991 roku była współfinansowana przez Archidiecezję św. Ludwika i zaangażowała 300 do 400 wolontariuszy z tej parafii. Odbierając honorowy doktorat w opactwie Belmont (kolegium jezuickim), Graham powiedział: „Ta ewangelia, która zbudowała tę uczelnię, i ta ewangelia, która mnie tu sprowadza dziś wieczór, nadal jest drogą do zbawienia". Z pewnością zarówno ci, którzy zginęli jako męczennicy, jak i ci, którzy skazali ich na śmierć, przekonani byli, że pomiędzy katolickim a protestanckim spojrzeniem na zbawienie istnieje ogromna różnica.

Charles Dullea, jezuita i oficjalny przedstawiciel Watykanu, zapewnia katolików uczestniczących w krucjatach Grahama, że „katolik nie usłyszy żadnych słów lekceważących wobec nauczycieli jego Kościoła ani o przywilejach episkopatu czy papieża, żadnego słowa przeciwko mszy świętej, sakramentom czy praktykom katolickim". (A jednak papież i jego obrońcy potępiają fundamentalizm i ewangelię protestancką. Watykan sfinansował budowę najpotężniejszego nadajnika radiowego w Ameryce Południowej, który miał być używany w szczególności do zwalczania ewangelików[chrześcijan ewangelicznych]). Inni ewangelicy przyjęli takie samo podejście w stosunku do Rzymu. Wydawana w Południowej Kalifornii gazeta zauważyła niedawno:

Urodzony w Puerto Rico ewangelista dr Raimundo Jimenez zwrócił się w telewizji w Los Angeles z wyjątkowym wielojęzycznym przesłaniem ewangelii do społeczności hiszpańsko i angielskojęzycznej zamieszkującej ten ogromny obszar o populacji około 17 milionów ludzi... Prowadzący mówi, że zdaje sobie sprawę, że większość Latynosów jest nominalnymi katolikami. „Tak naprawdę w Kalifornii Południowej wśród sześciu milionów Latynosów znajduje się rzekomo mniej niż 200 000 [około 3 procent] ewangelików - powiedział Jimenez. „Ale my nie pozwalamy na atakowanie Kościoła katolickiego... Przekazujemy jedynie pozytywną ewangelię Jezusa Chrystusa."

Katolicyzm to podróbka chrześcijaństwa i pod wieloma względami tak bardzo przypomina prawdę, że jeśli nie zrobi się wyraźnej różnicy, można przekazywać ową „pozytywną ewangelię Jezusa Chrystusa" na próżno. Głównym problemem jest to, że chociaż katolicy wierzą w dużą część ewangelii, wierzą również w dużo dodanych rzeczy, które zabijają prawdę. Paweł „rozprawiał więc w synagodze z Żydami i z pobożnymi, a na rynku każdego dnia z tymi, którzy się tam przypadkiem znaleźli" (Dzieje Apostolskie 17:17). Jezus nieugięcie pouczał rabinów oraz tych, którzy byli przez nich zwodzeni za Jego dni. Czy my nie powinniśmy czynić tak samo? Pozwalając katolikom żyjącym w błędzie iść na zatracenie, nie wyświadczamy im przysługi.

Coś więcej niż nieporozumienie


Jeszcze gorsze niż to, że błędy religii katolickiej nie są wytykane szczerze i w miłości, jest zaakceptowanie katolików jako chrześcijan i zaprzeczanie, że w ogóle potrzebują ewangelii. Takim poważnym błędem jest owa wspólna deklaracja, o której wspominaliśmy na początku tej książki [Kobieta Jadąca na Bestii], zatytułowana „Ewangelicy i katolicy razem: chrześcijańska misja trzeciego tysiąclecia". Ten historyczny dokument podpisany przez przywódców ewangelicznych sugeruje, że reformatorzy musieli zostać wprowadzeni w błąd, że jak się dziś uważa, wszyscy aktywni katolicy w tamtych czasach zostali zbawieni, ale o tym nie wiedzieli, oraz że ewangelia Rzymu o transsubstancjacji, obrządkach sakramentalnych, modlitwach do świętych, dobrych uczynkach, odpustach i czyśćcu zbawia dusze.

Jeśli jest to prawda, wówczas męczennicy błędnie sprzeciwiali się ewangelii, o której przekonani byli, że jest z piekła rodem, a o której dziś jesteśmy zapewniani, że tak naprawdę pochodzi z nieba. Dziesiątki milionów katolików, którzy od czasów reformacji przyjęli jedynie Chrystusa przez wiarę i którzy odeszli z Kościoła katolickiego, również zostało zwiedzionych. Cały Kościół ewangeliczny dzisiejszych czasów jest w równie wielkim błędzie w kwestii tego, czym jest bycie chrześcijaninem. Rzym od zawsze miał rację i musimy przyłączyć się do niego w ewangelizacji. A jednak nawet katolicki apologeta Peter Kreeft przyznaje:

"Przez ostatnie dwadzieścia pięć lat zadałem setkom studentów uczelni katolickiej takie pytanie: Gdybyś umarł dziś w nocy, a Bóg zapytałby ciebie, dlaczego miałby wpuścić cię do nieba, co byś odpowiedział? Ogromna większość z nich zwyczajnie nie zna odpowiedzi na to pytanie - najważniejsze ze wszystkich pytań, samo sedno chrześcijaństwa. Zazwyczaj nawet nie wspominają, o Jezusie!"

Mamy tu do czynienia z przyznaniem się do tego, że Kościół katolicki nie naucza o „zbawieniu z łaski poprzez wiarę" w taki sposób, żeby większość katolików mogła zrozumieć. Luter, Kalwin i inni reformatorzy nie poznali ewangelii biblijnej w ciągu wielu lat przeżytych jako oddani chrześcijanie. W rzeczywistości twierdzili oni, że Rzym nie naucza tej prawdy, i apelowali do władz, aby to robiły Ich odpowiedź? „Nie!"


W tej samej książce Kreeft twierdzi, że Rzym zawsze nauczał i nadal naucza prawdziwej ewangelii i że reformacja opierała się na niefortunnym błędzie w rozumieniu. Ale ten „błąd" sam w sobie, jak sam autor przyznaje, jest zakorzeniony po dziś dzień w umysłach inteligentnych studentów, którzy wychowywani byli w Kościele katolickim. Dlaczego? Ponieważ to nie błąd: Rzym dodał do usprawiedliwienia przez wiarę skomplikowany system religijny, poprzez który katolicy przyjmują fałszywą ewangelię. Jest to właśnie takie przekręcenie ewangelii, które w Liście do Galacjan 1:6-9 Paweł przeklinał. Przyjaciel autora, misjonarz, który spędził lata na chodzeniu z ewangelią od drzwi do drzwi i na ewangelizacjach ulicznych w Hiszpanii, opowiadał ze smutkiem:

Migoczący płomień prawdy

Jeśli prawdziwie kochamy otaczające nas zagubione dusze, nieważne, jaka jest ich przynależność religijna, zwiększmy nasze wysiłki, aby zanieść im prawdę ewangelii, zanim na wieki będzie za późno.

Takie przemożne pragnienie miał biskup Hugh Latimer, najbardziej wpływowy nauczyciel w Anglii w swych czasach. Miał odwagę tłumaczyć błędy w kwestii transsubstancjacji czy błędy fałszywej ewangelii Rzymu nawet podczas rządów Henryka VIII, za co został uwięziony w więzieniu Tower of London. Został zwolniony z więzienia, gdy do władzy doszedł Edward, i kontynuował swoje pełne pasji nauczanie ewangelii zbawienia z łaski poprzez wiarę na mocy skończonego dzieła Chrystusa, aż do chwili, gdy za panowania Krwawej Marii został ponownie wtrącony do więzienia i spalony w Balliol College 16 października 1555 roku. Gdy na tym samym stosie przywiązany był żelaznymi łańcuchami, plecami do biskupa Nicholasa Ridleya, można było usłyszeć, jak woła do swojego towarzysza w cierpieniach wpośród ogarniających ich płomieni:


"Bądź odważny, panie Ridley i bądź mężczyzną. Już dziś dzięki łasce Bożej zapalimy w Anglii taki płomień, który ufam, że nigdy nie zostanie ugaszony!"

Takie dziedzictwo mają dzisiejsi protestanci, a przywódcy ewangeliczni okrywają je hańbą, a nawet odrzucają. Przywódcy chrześcijańscy, którzy prawdopodobnie nie znaliby ewangelii, gdyby nie owi męczennicy, którzy z odwagą przeciwstawili się Rzymowi, łączą się teraz w haniebnej współpracy z tą samą instytucją, która przelała krew tamtych!


Tak, kobieta jedzie na bestii, a część tej jazdy obejmuje haniebne sojusze z tymi, którzy powinni się na tym poznać. Sprzeciwiajmy się nieugięcie zstępującej na nas ciemności dziś, gdy płomień rozpalony przez ofiarowane ciała niezliczonej liczby męczenników płonie coraz słabiej.

Fragmenty pochodzą z książki D. Hunta "Kobieta jadąca na bestii" z rozdziału "Zdradzona Reformacja”. Książkę możną zamówić poprzez wydawnictwo Veritas et Pneuma Publishers LTD.pisząc na adres; veretpneumaministries@poczta.fm

Komentarze

Popularne posty