"Ewangeliści" ze Wschodu

Niegdyś podnosiły się liczne głosy krytyki, nieraz z pewnością słusznej, wobec europejskich i amerykańskich misjonarzy w Afryce, Chinach i Indiach, którzy przybywając, aby głosić chrześcijaństwo, nieraz nadawali rodzimym kulturom znamiona kultury zachodniej. W podobnym kontekście słychać jednak bardzo niewiele krytyki - bądź zgoła nie słychać wcale - pod adresem misjonarzy buddyzmu i hinduizmu, których agresywne działanie zdołało narzucić ich religię niczego nie podejrzewającemu światu zachodniemu. Naiwnie sądzimy, iż przybywając w wielkich liczbach na Zachód guru, jogini, swami i lamowie to wcale nie misjonarze i wcale nie interesuje ich nawracanie innych na swoją wiarę.

Przeciętnego obywatela Zachodu zaskoczy informacja, że największą organizacją misyjną świata jest indyjska Vishva Hindu Parishad (VHP).
[VHPA of America]. Według statutu główny cel VHP to „stworzenie zakonu misjonarzy, zarówno świeckich, jak i wyświęconych, [aby] propagować dynamiczny hinduizm, [wyrażony] [...] przez różne religie i denominacje, jak buddyści, dżajni, sikhowie, lingayaci etc, [i głosić] [...] duchowe zasady i praktyki hinduizmu [...] w każdym zakątku świata." Żadnej z publikacji VHP, choć wydawane w olbrzymich nakładach, nie dostaniemy w księgarni czy w bibliotece, nawet w Indii. Działania Vishvy są tak utajnione, iż sami Hindusi nie mają zwykle pojęcia nawet o jej istnieniu.

Sponsorowanej przez Vishvę Światowej Konferencji Hinduizmu w 1979 roku, która odbyła się w Allahabadzie w Indii, przewodniczył tybetański dalajlama - buddysta. I znów: bliski związek między na pozór konkurencyjnymi religiami: hinduizmem i buddyzmem zapewne zadziwi przeciętnego Europejczyka i Amerykanina. 60 tysięcy uczestników konferencji usłyszało wówczas, iż realizacja celu VHP: eliminacji chrześcijaństwa i wprowadzenia hinduizmu jako religii światowej dynamicznie posuwa się naprzód.

Dlaczego akurat chrześcijaństwo wyróżniono jako nieprzyjaciela? Zwracaliśmy przecież uwagę, iż Biblię, przeciwną światopoglądowi panteistyczno - naturalistycznemu, uznają za Pismo Święte zarówno chrześcijanie, jak i Żydzi i muzułmanie. Odpowiedzią jest fakt, że judaistyczna i muzułmańska interpretacja tych pism odpowiedzialność za zbawienie człowieka składa na samym człowieku - co nie kłóci się z „filozofią wieczystą". Chrześcijaństwo natomiast opiera się na przekonaniu, iż Mesjasz uczynił dla człowieka coś, czego ten nie byłby zdolny dokonać sam. Jako jedyna istotna alternatywa dla szamanizmu i panteizmu New Age, chrześcijaństwo zasługuje więc na staranną, bezstronną ocenę.

Uczestnicząc w zakrojonej na najszerszą w historii skalę kampanii misjonarskiej, skierowanej bezpośrednio przeciwko chrześcijaństwu, każdy guru przybywający na Zachód - od Maharisziego Mahesza Jogi, przez Bhagwana Shree Rajneesha, po Babę Muktanandę - został tu posłany przez własnego z kolei guru specjalnie po to, by nawracać na hinduistyczno - buddyjski panteizm. Jogananda, jeden z pionierów masowej kampanii, osobiście wtajemniczył około 100 tysięcy osób w kriya jogę. Mahariszi wtajemniczył w jogę miliony. Mimo to misjonarze hinduizmu i buddyzmu zgodnie protestują, twierdząc, że uczą nie religii, lecz nauki o jodze, zdrowiu i wyższych stanach świadomości. Akceptacja tak grubymi nićmi szytego wybiegu i występowanie w jego obronie wymaga od myślącego człowieka kolosalnej wręcz łatwowierności.

Nie mamy podstaw ani zamiaru oskarżać osób chcących dzielić się z innymi tym, co same szczerze uznają za ważną prawdę. Jednak domniemani głosiciele prawdy nie powinni podawać błędnych informacji co do swych intencji i swej oferty. Wspominaliśmy o fortelach Maharisziego, o uroczystym zaklinaniu się, iż medytacja transcendentalna nie ma nic wspólnego z religią - podczas gdy jest ona najczystszą postacią hinduizmu, od początku do końca. Reszcie krzewicieli religii Wschodu trzeba niestety zarzucić to samo. Cóż by się działo, gdyby katolicki papież podróżując po świecie udawał, że reprezentuje organizację wybitnych uczonych, a nie kościół, zwłaszcza zaś żarliwie przeczył, iż jego misja ma cokolwiek wspólnego z religią? Zgodnie potępiono by go za oszustwo.

Joginów i lamów przyjmuje się owacyjnie mimo ich zakłamania. Credo hinduistyczno - buddyjskie przyjęto w niemal każdej sferze zachodniego społeczeństwa. Można wyobrazić sobie głośne larum, jakie podniosłoby się z chwilą podjęcia analogicznych prób przez chrześcijańskie misje w Indii. Na coś podobnego nie pozwolono by tam nigdy. Zresztą wkrótce po odzyskaniu niepodległości kraj ten zabronił zagranicznym ewangelistom wjazdu na swe terytorium. Tymczasem hinduscy misjonarze rozjeżdżają się po całej ziemi, uparcie głosząc własną tolerancję wobec innych i z premedytacją przecząc faktycznemu celowi swej misji. Całkowita nietolerancja podająca się za najwyrozumialszą z tolerancji to jedna z najprzykrzejszych cech szamanizmu Nowego Wieku.

Artykuł pochodzi z książki; "Ameryka - nowy uczeń czarnoksiężnika" Oficyna wydawnicza "Tiqva" Wrocław 1994

Komentarze

Popularne posty