Kelsey i „ chrześcijański" szamanizm

Pośród chrześcijańskich przywódców, którzy propagują tę samą zwodniczą filozofię co Agnes Sanford, jednym z najbardziej wpływowych jest ksiądz episkopalny i psycholog - zwolennik Junga, Morton Kelsey, który również przyjaźnił się z Sanford. Agnes [Sanford] była prostą kobietą, której ręcznie tkane relacje o zadziwiających doznaniach wciągnęły jej wielu entuzjastów - czyli sporą część kościoła - w praktyki szamanistyczne. Kelsey natomiast to błyskotliwy intelektualista, a także płodny i sugestywny pisarz. Czysto jungowskie poglądy - ukryte zwykle za prawowiernie brzmiącą terminologią - głoszące, że dobro, zło, szatan, aniołowie i demony są archetypicznymi strukturami w ludzkiej psychice, nadają argumentom Kelseya bałamutnego, lecz zarazem dziwnie pociągającego uroku. To, czego Sanford uczyła na podstawie doświadczenia, Kelsey stara się wpoić kościołowi na drodze podstępnego rozumowania: iż czarna magia, czarnoksięstwo i inne formy szamanizmu nie są same w sobie złe, że ich użycie jest uzasadnione, jeśli posługujemy się nimi w miłości i dla dobrych celów. Kelsey pisze:

Nie ma nic złego w samym [...] PSI [mocy mediumicznej] i posługiwaniu się nim [...] Doznania PSI nie są czymś nie z tej ziemi. To zwykłe, naturalne doznania ludzkiej psychiki, których doświadczają też inne żywe istoty i które można z czasem rozwinąć [...] Gdy doznajemy głębokich, długotrwałych przeżyć Boga, nieraz zachodzą zjawiska ESP [postrzegania pozazmysłowego]. Jasnowidztwo, telepatia, prekognicja, psychokineza czy uzdrowienie występują często w życiu i otoczeniu przywódców religijnych i prawie wszystkich chrześcijańskich świętych [...] Ten sam rodzaj PSI posiadał Jezus.

Zwolennicy Sanford w ruchu wewnętrznego uzdrawiania najczęściej cytują i podziwiają także Kelseya. Polecają go, mimo iż wierzy w kontakt z umarłymi, pielęgnuje go i podobno poddaje się ich prowadzeniu. Utożsamia on Ducha Świętego z „ja", a szamanistyczne siły parapsychiczne z darami Ducha, które „po prostu występują tam, gdzie jest żywe chrześcijaństwo". Kelsey, który wierzy, że jego matka umarła za niego „tak samo jak nasz Pan", uczy, że szamanistyczny „pogląd na zło [...] był częścią całego światopoglądu Jezusa z Nazaretu". Jego zdaniem szaman, czarownik etc. to nie jest ktoś zły, ale „ten, w którym skupia się moc Boża i może przepływać do innych". Twierdzi:

"Jezus to był człowiek mocy. Większy niż każdy szaman. Moi studenci zaczynają pojmować rolę, jaką pełnił Jezus, kiedy czytają Shamanism Mircei Eliade'a i Journey to Ixtlan. (Podróż do Ixtlan) Carlosa Castanedy [...] Jest to ten sam rodzaj mocy PSI [mediumizm, paranormalne zdolności psioniczne, parapsychiczne], który posiadał Jezus."

Jak powiedzieliśmy, „szaman" jest słowem, którego antropolodzy używają na określenie osób zwanych niegdyś zaklinaczami, znachorami, czarownikami i czarnoksiężnikami. Apostoł Paweł pisał: „[...] to, co ofiarują poganie, demonom składają w ofierze, a nie Bogu" (1 Kor 10,20). Lecz tak samo jak Agnes Sanford Kelsey zdaje się nie uważać szamanów i bałwochwalców za osoby uprawiające coś jednoznacznie złego. Jego zdaniem jasnowidztwo, telepatia, doznania poza ciałem, psychokineza i inne formy tego, co nazywa on ESP [Postrzeganie pozazmysłowe, ang. Extra Sensory Perception)] , są przejawami mocy Bożej. A wobec tego obracanie się w sferze paranormalnej w jakiejkolwiek formie może mieć złe skutki jedynie wówczas, jeśli nasza motywacja jest zła. Używanie narkotyków, kryształowe kule, tarot, astrologia, I Ching, hipnoza, transe mediumiczne, joga i inne metody wschodniej medytacji mają charakter neutralny i są prawowiernymi metodami łączenia się z Bożą mocą. Robert Schuller pisze na podobną nutę:

„Wiele różnych religii oraz różne niereligijne systemy kontroli umysłu używają [...] całej gamy podejść do medytacji. We wszystkich formach [...] TM [medytacji transcendentalnej], zen-buddyzmie i jodze czy też [...] medytacji [...] z tradycji judeochrześcijańskiej [...] pośrednik próbuje pokonać zakłócenia świadomości [...] Ważne jest, by pamiętać, że medytacja we wszelkiej formie jest ujarzmianiem ludzkimi środkami boskich praw Bożych [...] Obdarzono nas wieloma mocami i siłami, których jeszcze w pełni nie pojmujemy."

Najskuteczniejsze mantry zawierają dźwięk „M". Zaczynamy go czuć, gdy wielekroć powtarzamy słowa „jestem, jestem, jestem" [...] Medytacja transcendentalna, TM, [...] nie jest religią i niekoniecznie jest antychrześcijańska. [TM to de facto hinduizm w czystej formie; prowadzi ku wiecznemu oddzieleniu od Chrystusa. Szerzej o tym w książce D. Hunta Cult Explosion (Eksplozja kultów) - D.H. i T.M.].

Fragment pochodzi z książki "Zwiedzione chrześcijaństwo"
cała książka w PDF znajduje się pod adresem: http://www.tiqva.pl/ksiazki/204-zwiedzione-chrzecijastwo

Komentarze

Popularne posty