Uważam, że Brat przesadził...

PYTANIE: Uważam, że Brat przesadził wypowiadając się w sprawach, na których się nie zna. Są ludzie, którzy potrzebują takich leków jak Prozac, lit i inne, a ich stan się poprawia w wyniku takiej terapii. Twierdzenie, że oni tego nie potrzebują i że powodem przyjmowania takich leków jest brak zaufania do Boga, wpędza wielu ludzi w poczucie winy. I wielu będzie przez to zranionych. Dlaczego Brat nie sugeruje diabetykom, żeby przestali przyjmować insulinę? Skoro my jako chrześcijanie nie jesteśmy narażeni na dysfunkcję mózgu, to powinniśmy również być bezpieczni od grypy! Zgadzam się, że nie istnieje "chemiczna terapia problemów duchowych", lecz leki, o których mówimy, nie są przepisywane w związku z problemami duchowymi, lecz przeciwdziałają poważnym zaburzeniom nastroju. Oskarżając tych z nas, którzy nie z własnej winy ulegają takim zaburzeniom, o posiadanie problemów duchowych, jest okrutne i bezduszne — z Brata strony jest to niebezpieczne i grzeszne działanie. Nie jest Brata zadaniem diagnozowanie chorób umysłowych (które istnieją, bez względu na to, co Brat o tym mówi). Wprawdzie nigdy nie nakłaniałbym nikogo] do brania takich leków, lecz mnie osobiście one pomogły.


ODPOWIEDŹ: I znowu widzimy, jak trudno uniknąć poważnych nieporozumień, bez względu na to, jak staramy sią być ostrożni. Przede wszystkim, nie osądziłem nikogo, kto bierze leki, ani nie powiedziałem, że ich nie potrzebuje i powinien je odstawić. (W rzeczywistości napisałem: "Słowo przestrogi: nie namawiamy nikogo, kto zażywa leki, by nagle je odstawił, co może grozić poważnymi konsekwencjami.") Nie sugerowałem, że chrześcijanom nie mogą się zdarzyć dysfunkcje mózgu ani że są one wynikiem braku wiary lub problemów duchowych. (W rzeczywistości napisałem: "Bez wątpienia mózg jako organ fizyczny może zostać uszkodzony.") Nie próbowałem "diagnozować chorób". (W rzeczywistości napisałem: "Jakakolwiek zmiana w podawaniu leków powinna się odbywać pod kontrolą lekarza). Rzeczywiście uważam, że wszelkie problemy ludzkości są rezultatem oddzielenia od Boga i dlatego ich korzenie są duchowe. Gdyby Adam i Ewa (oraz ich potomstwo) nie zgrzeszyli, żadna z dzisiejszych chorób fizycznych by nie istniała, podobnie jak śmierć. Bez grzechu nie istniałyby problemy behawioralne. Nie sugerują jednak, że każdy problem na ziemi jest związany z osobistym grzechem osoby, która go doświadcza.

Owszem, często wykazywałem różnicę między mózgiem jako organem fizycznym, który może cierpieć na chorobę lub traumę wymagającą pomocy medycznej i umysłem, którzy nie jest fizyczny. W związku z tym pojęcie "choroba umysłu" jest nieporozumieniem często używanym jako wymówka dla grzechu nazywanego chorobą w celu uniknięcia moralnej odpowiedzialności oraz traktowania grzechu jako "problemu psychologicznego", zamiast upamiętania przed Bogiem i szukania Jego pomocy. Na przykład Thomas Szasz, czołowy badacz psychiatrii i niepraktykujący Żyd, stwierdził że psychologia błędnie zamieniła grzech w chorobę umysłu. (Proszę, nie porównujmy insuliny, która działa poniżej na cały organizm, z lekami wpływającymi na mózg. I pamiętajmy, że nikt nie wie dokładnie, jak bardzo szkodliwe są te leki, a tym bardziej jak naprawdę wpływają na mózg!).

To prawda, że nie jestem ani lekarzem, ani ekspertem w dziedzinie leków, ani też moje wnioski nie wymagają tego rodzaju wiedzy. Po prostu sugerowałem, że przynajmniej w niektórych przypadkach zależność od jakiegoś leku lub leków może być zamiennikiem zależności od Pana; próbowałem zachęcić do większej ufności w Boga. Spodziewałbym się, że chrześcijanie zgodzą się z takim podejściem.

Nawet zsekularyzowany świat widzi problem w farmakologicznym łagodzeniu stresu. Na przykład wpływowy psychoanalityk, nieżyjąca już dr Elizabeth Zetzel, autorka książki The Capacity for Emotional Growth [Potencjał rozwoju emocjonalnego ] uważała zdolność jednostki do przezwyciężania strachu i depresji za istotny czynnik rozwoju emocjonalnego. Ostrzegała, że sztuczne poprawianie nastroju przy pomocy pigułki może łagodzić stres potrzebny jako doświadczenie wzmacniające i potrzebne w przyszłości, gdy pojawi się rzeczywisty problem.  O ileż bardziej jest to prawdziwe w przypadku chrześcijan, którzy mogą się zbyt pochopnie poddawać pokusie farmakologicznego złagodzenia stresu i w ten sposób ominąć lekcję wytrwania i wiary, jaką Bóg dla nich przygotował! Nie stawiam diagnozy, ani nikogo nie oskarżam. Po prostu zachęcam wszystkich, by wzięli taką możliwość pod uwagę i działali według prowadzenia Bożego.

Ostrzegałem również kilkukrotnie przed rzekomymi "cudownymi lekami", które często są zalecane, lecz ostrzeżenia przed niebezpiecznymi skutkami ubocznymi drukuje się bardzo małą czcionką. Pamiętajmy, że kokaina była niegdyś tak zachwalana w środowiskach medycznych (a jej dobroczynny wpływ był poświadczany przez użytkowników) jak dzisiaj Prozac. Freud sam zażywał kokainę, śpiewał pieśni pochwalne na jej temat i przepisywał ją pacjentom. Później została zakazana. Brakuje tutaj miejsca, by przedstawić długą listę leków polecanych przez kilka lat, a następnie zakazanych lub poważnie ograniczonych w użyciu ze względu na destrukcyjne skutki uboczne, do czego ich sprzedawcy niechętnie się przyznają. LSD był przez wielu psychiatrów nazywany "cudownym lekiem" i podawano go przez całe lata, dopóki rząd nie interweniował w roku 1966, a niektórzy lekarze jeszcze dziś nalegają, by przywrócić go do oficjalnego obrotu.

Wiele przypadków samobójstw, morderstw i innych problemów wiodło do Prozacu. Został on zarejestrowany w 1988 roku; w lutym 1990 w American Journal of Psychiatry ukazał się artykuł badacza psychiatrii dr Martina Teichera, który "udokumentował sześć przypadków depresji, w których pacjenci zaczęli mieć obsesyjne, okrutne myśli samobójcze dwa do siedmiu tygodni po rozpoczęciu przyjmowania Prozacu. Czterech próbowało się zranić lub zabić. Skłonności ustąpiły po tym, jak odstawiono lek." W roku 1991 rzesze ludzi dotkniętych nieszczęściem lub chorobą w wyniku zażywania Prozacu zaczęły tworzyć w całej Ameryce "Grupy Wsparcia dla Ofiar Prozacu". Pod koniec roku 1992 w sądach złożono już sto siedemdziesiąt pozwów przeciwko producentowi Prozacu. Czy ta informacja nie wzywa do ostrożności?

Przypomniałem również czytelnikom, że mózg jest najbardziej złożonym mechanizmem w całym wszechświecie. Nikt nie wie, jak leki psychotropowe działają na mózg, szczególnie jeśli chodzi o efekty długofalowe. Przepisania Prozacu (lub Ritalinu czy innych podobnych leków) przez lekarza nie można porównać do regulacji silnika przez mechanika. Takie recepty nie są wypisywane na podstawie diagnozy mózgu lecz najczęściej na podstawie profilu behawioralnego [czyli obserwacji zachowań pacjenta — przyp. tłum.]. Dlatego Prozac jest aplikowany na wszystko, od "zaniżonego poczucia własnej wartości" i "jesiennych smutków" po otyłość, anoreksję, bulimię, fobie, lęki, syndrom chronicznego zmęczenia, zespół napięcia przedmiesiączkowego, migreny i artretyzm. Nie jest podawany w celu "przywrócenia równowagi" w mózgu (a w rzeczywistości sam powoduje zaburzenie równowagi poprzez wprowadzenie dużych dawek serotoniny i dopaminy), lecz sztucznego poprawienia samopoczucia pacjenta. Peter Breggin (Your Drug May Be Your Problem — "Twój lek może być twoim problemem") nie jest jedynym psychiatrą krytykującym "psychiatrię biologiczną" czyli stosowanie leków w celu poprawienia nastroju. Jest jeszcze wielu innych, jak autorzy ośmiu esejów w książce Pseudoscience in Biological Psychiatry [Pseudonauka psychiatrii biologicznej] z roku 1995.

Artykuły krytyczne pojawiły się w profesjonalnych periodykach psychiatrycznych i psychologicznych. Na przykład, Psychology Today w obszernym artykule wnioskuje, że "w dwóch trzecich przypadków [ze wszystkich przebadanych] placebo zadziałało tak samo jak aktywny lek." Zatem skuteczność leków psychotropowych jest kwestią otwartą i problemem nie rozwiązanym. Elizabeth Wurzel, autorka książki Prozac Nation [Naród Prozac] pisze: "Silna depresja przechytrzy każdy środek chemiczny. Nawet zażywając Prozac i lit miałam silne stany depresyjne".

Nie jest również prawdą, że leki stanowią temat niewłaściwy dla naszego czasopisma Berean Call i całkowicie niezwiązany z Biblią. Nowy Testament w czterech miejscach mówi o czarnoksięstwie, potępiając je, wskazując, że w czasach ostatecznych nastąpi jego przebudzenie i że ludzie nie będą chcieli pokutować w związku z nim [Obj. 9:21; 18:23; 21:8; 22:15]. Grecki wyraz "czarnoksięstwo" to pharmakeia i od niego pochodzi określenie "farmakologia". Leki psychoaktywne od dawna były związane z okultyzmem, a Prozac jest obecnie bardzo popularny jako środek wspomagający dla młodzieży. Z pewnością należy przynajmniej przed nim ostrzegać.

Pragniemy być pomocni. Naszym celem nie jest sprawianie komukolwiek bólu ani urażanie czytelników, lecz zachęcanie do rozwagi i wzięcia pod uwagę czynników medycznych, a także do większego zaufania Bogu.


Artykuł pochodzi z książki; "Psychologia a kościół", cała książka w PDF znajduje się pod adresem: http://www.tiqva.pl/component/attachments/download/3

Komentarze

Popularne posty