Czary powszechnie szanowane
Fantastyczna koncepcja siły kosmosu, posiadającej stronę „jasną" i „ciemną" i będącej źródłem „białej" i czarnej" magii, spowodowała wiele zamieszania. Koloniści amerykańscy, tępiąc to, co uznali za czary, sami praktykowali coś w istocie identycznego, tylko w formie „białej": „renesansowego ezoteryzmu, [...] [jak] astrologia, czytanie z dłoni czy uzdrowienia magiczne". Pod koniec XVII wieku w Salem w Massachusetts 20 osób oskarżonych o czary skazano na śmierć, zaś 150 innych na więzienie. Tragiczne wydarzenia zostały potem potępione przez cały cywilizowany świat, i słusznie. Czy jednak w odpowiedzi na tak ekstremistyczną postawę nie posunęliśmy się za daleko w drugi koniec przesady?
Salem ma dziś własną, jak najbardziej legalną czarownicę: Laurie Cabot, zaś niezmiernie popularną pisarkę Lynn Andrews nazwano „znachorką Beverly Hills". Aktywni praktycy czarów i szamanizmu w Stanach Zjednoczonych stanowią o wiele liczniejszą rzeszę niż niektóre denominacje chrześcijańskie. Nawet Światowa Organizacja Zdrowia pod egidą ONZ udzieliła imprimatur na powrót do czarów ukrytych pod eufemizmem „medycyny tradycyjnej" czy „leków ludowych". Powrót do pogańskich korzeni uznano więc w dzisiejszym świecie za bardzo godny cel. Kościół wicca koło Los Angeles, liczący 8 tysięcy członków, szczyci się infiltracją okolicznych kościołów protestanckich i katolickich i licznymi nawróceniami na wicca z kręgów ortodoksyjnego chrześcijaństwa.
Organizuje niezwykle popularne kursy dla dzieci, zwalnianych co tydzień z jednej godziny zajęć szkolnych, by uczestniczyć w lekcjach „religii", a także obozy dla młodzieży. Chwali się dostępem do funduszy pochodzących z międzynarodowych banków. W dużym artykule południowokalifornijski tygodnik donosi:
„Może wydaje ci sie, że nie znasz żadnego czarownika (...) Tymczasem oni istnieją, [...] (i) nie wyglądają inaczej niż tyczy ja, czy osoby czekające na przystanku autobusowym. Czarownicy w Altadena, w Sierra Mądre, w Woodland Hills, w Carson, w całym Okręgu Los Angeles i w całym kraju [...] Zwykli informatycy, inżynierowie, sąsiedzi. Poza tym jednak są również czarownikami. Gdy Przymierze Bogini - zrzeszenie czarowników - zorganizowało w ubiegłym roku spotkanie w pobliskich górach, pojawiło się 3,5 tysiąca czarowników.”
Szamanizm w różnych formach konsekwentnie wyrabia sobie we współczesnej kulturze amerykańskiej uznaną pozycję. Relacja z sympozjum z udziałem znawców dziedziny okultyzmu nazwała ten comeback „jednoczesnym przestawieniem impulsów, jakie nigdy w kulturze amerykańskiej nie wymarły". Owo „jednoczesne przestawienie" ma rozmiary eksplozji o coraz szerszych reperkusjach. Czary stanowią nie tylko istotny składnik aktywizmu ekologicznego, o czym była już mowa, ale i innych ważnych ruchów społecznych. „Duchowość kobieca", którą czołowe postacie ruchu feministycznego uznają za „najstarszą duchowość na ziemi" (np. wicca), to jeden z najpotężniejszych dziś nurtów obozu feministycznego. Zdaniem jednej ze słynnych rzeczniczek tego nurtu...
„...[duchowość kobieca) jest amorficzna, spajając w przedziwnie gładkim amalgamacie radykalny feminizm, pacyfizm, czary, mistycyzm Wschodu, kult bogini, animizm, uzdrowienie mediumiczne oraz całe bogactwo praktyk utożsamianych zazwyczaj z „wróżeniem".
Ma zasięg ogólnokrajowy, przyjmując formę bądź wielkich, całodniowych warsztatów, bądź małych grup medytacyjnych, bądź nawet sabatów, które czynią uroki i wykonują rytuały przy pełni księżyca... Dla kobiet wyznających duchowość kobiecą czary to religia kobiet, religia ziemi, upodlona przez patriarchalne chrześcijaństwo, teraz nareszcie odzyskana.”
Nawet armia Stanów Zjednoczonych musiała zaakceptować czary. Zwracając uwagę, że czarownicy w amerykańskich siłach zbrojnych stacjonujących w Europie żądają formalnego uznania, dziennik wojskowy Stars and Stripes wyjaśnia, że „wyznawcy wicca, jak i inni poganie, wyznają wiarę w liczne bóstwa, a zarazem w jedność wszystkiego z naturą". Czasopismo Army Times wydrukowało artykuł „Czarownicy, poganie w wojsku domagają się swoich praw". Autor pisze ze zrozumieniem, że praktycy wicca potrzebują „kapelanów, którzy rozumieliby wierzenia przedchrześcijańskie i którzy pomagaliby organizować grupy wiernych w odległych miejscach stacjonowania". Army Times powołuje się na autorytet podręcznika dla kapelanów:
„Wyznawcy wicca są uważani za pogan, ponieważ wielbią kilka bóstw przyrody zamiast jednego boga [...) Wierzą także w siły parapsychiczne i odbywają rytuały według faz księżyca. Wśród innych grup pogańskich znajdujemy druidów, opierających rytuały na cyklach słonecznych, a także czcicieli bóstw starożytnych wikingów. Religia wicca to plemienny kult dawnych ludów opierający się na „magii", zielarstwie, uzdrawianiu i kulcie Bogini Matki oraz jej towarzysza - Rogatego Boga.”
Artykuł pochodzi z książki; "Ameryka - nowy uczeń czarnoksiężnika" Oficyna wydawnicza "Tiqva" Wrocław 1994
Salem ma dziś własną, jak najbardziej legalną czarownicę: Laurie Cabot, zaś niezmiernie popularną pisarkę Lynn Andrews nazwano „znachorką Beverly Hills". Aktywni praktycy czarów i szamanizmu w Stanach Zjednoczonych stanowią o wiele liczniejszą rzeszę niż niektóre denominacje chrześcijańskie. Nawet Światowa Organizacja Zdrowia pod egidą ONZ udzieliła imprimatur na powrót do czarów ukrytych pod eufemizmem „medycyny tradycyjnej" czy „leków ludowych". Powrót do pogańskich korzeni uznano więc w dzisiejszym świecie za bardzo godny cel. Kościół wicca koło Los Angeles, liczący 8 tysięcy członków, szczyci się infiltracją okolicznych kościołów protestanckich i katolickich i licznymi nawróceniami na wicca z kręgów ortodoksyjnego chrześcijaństwa.
Organizuje niezwykle popularne kursy dla dzieci, zwalnianych co tydzień z jednej godziny zajęć szkolnych, by uczestniczyć w lekcjach „religii", a także obozy dla młodzieży. Chwali się dostępem do funduszy pochodzących z międzynarodowych banków. W dużym artykule południowokalifornijski tygodnik donosi:
„Może wydaje ci sie, że nie znasz żadnego czarownika (...) Tymczasem oni istnieją, [...] (i) nie wyglądają inaczej niż tyczy ja, czy osoby czekające na przystanku autobusowym. Czarownicy w Altadena, w Sierra Mądre, w Woodland Hills, w Carson, w całym Okręgu Los Angeles i w całym kraju [...] Zwykli informatycy, inżynierowie, sąsiedzi. Poza tym jednak są również czarownikami. Gdy Przymierze Bogini - zrzeszenie czarowników - zorganizowało w ubiegłym roku spotkanie w pobliskich górach, pojawiło się 3,5 tysiąca czarowników.”
Szamanizm w różnych formach konsekwentnie wyrabia sobie we współczesnej kulturze amerykańskiej uznaną pozycję. Relacja z sympozjum z udziałem znawców dziedziny okultyzmu nazwała ten comeback „jednoczesnym przestawieniem impulsów, jakie nigdy w kulturze amerykańskiej nie wymarły". Owo „jednoczesne przestawienie" ma rozmiary eksplozji o coraz szerszych reperkusjach. Czary stanowią nie tylko istotny składnik aktywizmu ekologicznego, o czym była już mowa, ale i innych ważnych ruchów społecznych. „Duchowość kobieca", którą czołowe postacie ruchu feministycznego uznają za „najstarszą duchowość na ziemi" (np. wicca), to jeden z najpotężniejszych dziś nurtów obozu feministycznego. Zdaniem jednej ze słynnych rzeczniczek tego nurtu...
„...[duchowość kobieca) jest amorficzna, spajając w przedziwnie gładkim amalgamacie radykalny feminizm, pacyfizm, czary, mistycyzm Wschodu, kult bogini, animizm, uzdrowienie mediumiczne oraz całe bogactwo praktyk utożsamianych zazwyczaj z „wróżeniem".
Ma zasięg ogólnokrajowy, przyjmując formę bądź wielkich, całodniowych warsztatów, bądź małych grup medytacyjnych, bądź nawet sabatów, które czynią uroki i wykonują rytuały przy pełni księżyca... Dla kobiet wyznających duchowość kobiecą czary to religia kobiet, religia ziemi, upodlona przez patriarchalne chrześcijaństwo, teraz nareszcie odzyskana.”
Nawet armia Stanów Zjednoczonych musiała zaakceptować czary. Zwracając uwagę, że czarownicy w amerykańskich siłach zbrojnych stacjonujących w Europie żądają formalnego uznania, dziennik wojskowy Stars and Stripes wyjaśnia, że „wyznawcy wicca, jak i inni poganie, wyznają wiarę w liczne bóstwa, a zarazem w jedność wszystkiego z naturą". Czasopismo Army Times wydrukowało artykuł „Czarownicy, poganie w wojsku domagają się swoich praw". Autor pisze ze zrozumieniem, że praktycy wicca potrzebują „kapelanów, którzy rozumieliby wierzenia przedchrześcijańskie i którzy pomagaliby organizować grupy wiernych w odległych miejscach stacjonowania". Army Times powołuje się na autorytet podręcznika dla kapelanów:
„Wyznawcy wicca są uważani za pogan, ponieważ wielbią kilka bóstw przyrody zamiast jednego boga [...) Wierzą także w siły parapsychiczne i odbywają rytuały według faz księżyca. Wśród innych grup pogańskich znajdujemy druidów, opierających rytuały na cyklach słonecznych, a także czcicieli bóstw starożytnych wikingów. Religia wicca to plemienny kult dawnych ludów opierający się na „magii", zielarstwie, uzdrawianiu i kulcie Bogini Matki oraz jej towarzysza - Rogatego Boga.”
Artykuł pochodzi z książki; "Ameryka - nowy uczeń czarnoksiężnika" Oficyna wydawnicza "Tiqva" Wrocław 1994
Komentarze
Prześlij komentarz