Sądzić, czy nie sądzić

Wstęp

Temat właściwego rozsądzania zajmował mojemu drogiemu mężowi i mnie umysł i serce przez wiele lat. Różne aspekty tej prawdy, tak, jak są opisane w tej książce, powstały w wyniku intensywnego studiowania, a następnie były przekazywane w czasie wykładów i publikowane dla naszych czytelników w naszym czasopiśmie Poselstwo zwycięstwa. Niektóre z tych artykułów są częścią tej książki.

Nie piszemy dla biegłych teologów. Niech to robią bieglejsi nauczyciele. My dzielimy się naszymi spostrzeżeniami ze skromnymi chrześcijanami, mężczyznami i niewiastami, którzy pragnąc być posłusznymi Bogu, przeżywają rozterki z powodu Babilonu głosów, podnoszonych w proteście przeciw temu sprawiedliwemu sądowi, który wyraża oburzenie, kiedy sprawa dotyczy Bożej chwały i czci.

U wielu pobożnych chrześcijan ich wizja została zachwiana, ponieważ posłuchali cielesnego przykazania "Nie sądźcie". W kościele mogą się kryć różne rodzaje zła, jeżeli ci, którzy znają prawdę, boją się odkryć grzeszne i cielesne postępowanie, tolerowane przez upadające systemy religijne. My podajemy cytaty z Pisma Świętego i prosimy czytelników, jak to czynili dawno temu w Berei, by studiowali Biblię i sami się przekonali, "czy tak się rzeczy mają". Wiele modliliśmy się o kierownictwo Ducha Świętego i oddajemy tę książkę z modlitwą, aby pomogła wyjaśnić ten temat, tak zagmatwany przez diabła, że chrześcijanin rzadko decyduje się podnieść głos przeciw złu, które się szerzy, by nie być nazwany "czyniącym zamęt w Izraelu" i by nie być potępionym, jako nie mający miłości. O niewielu z nas mówią, jak mówili o pierwszym Kościele, "Ci, którzy wywrócili cały świat do góry nogami, przybyli i tutaj". Może niebiańskie języki ognia spoczną na nowo na głowach dzisiejszych uczniów Chrystusa, jeżeli będą posłuszni Jego poleceniu, by sądzić sprawiedliwie.

Lillian G. Harvey, Listopad 1985

Sądzić, czy nie sądzić

"Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni" [Mat. 7:1]

Patrząc wstecz na naszą długą drogę przez życie uważamy, że nie ma innego wersetu Pisma Świętego, który byłby częściej tak niewłaściwie używany, jak ten: "Nie sądźcie!" Wy również nie przejdziecie zbyt daleko przez życie w kręgach chrześcijańskich bez usłyszenia tego złowieszczo brzmiącego ostrzeżenia: "Nie sądźcie. Jeżeli osądzasz, nie masz miłości". Może byłeś mocno oburzony (i miałeś rację), z powodu jakiejś niebiblijnej praktyki, a kiedy wypowiedziałeś swoją opinię, usłyszałeś stanowcze "Nie sądźcie!". Słyszeliśmy o sumiennych ludziach, którzy po nabożeństwie powiedzieli swojemu pastorowi, iż mają obawy, że gość, który usługiwał, wypowiadał pewne bardzo zwodnicze stwierdzenia, ale spotkało się to z reprymendą z tego samego wersetu: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni".

Każdy rodzaj wątpliwego zachowania można poprzeć urywkiem Pisma Świętego wyrwanym z kontekstu. Nawet szatan myślał, że ma niepodważalny argument, kiedy cytował Pismo Święte Chrystusowi podczas kuszenia na pustyni. Jednak Chrystus odrzucił sprytnie użytą, ale źle skonstruowaną prawdę i skorygował to innym wersetem Biblii. Niewłaściwie interpretowane przykazanie "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni" bywało rzucane pod nogi odważnych świętych, którzy nie tłumili swoich przekonań, lecz występowali otwarcie przeciw bierności za kazalnicą i w ławkach. Uważamy, że był to (i nadal jest) najsprytniejszy argument, jakiego używał szatan, by uciszyć sprzeciwy wobec wkradających się wpływów modernistów, komunistów i letnich chrześcijan w nasze instytucje religijne, takie jak szkoły, uniwersytety itp. "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni". Jakże często ten tekst uciszał ostrą strzałę napomnienia, której Duch Święty chciał użyć, aby zachować Kościół w czystości!

Każdy trzeźwo myślący chrześcijanin jest świadom impasu, który panuje dzisiaj w Kościele. Biblijne zasady zostały zastąpione przez świeckie praktyki do tego stopnia, że trudno dostrzec różnicę między Kościołem a światem. U początków chrześcijaństwa świat naśladował Kościół, bo Kościół wywierał wpływ na społeczeństwo, a dziś Kościół imituje ten świat w budynkach, w programach rozrywkowych, w musicalach, czy w metodach zdobywania zwolenników! Zapanował taki chaos, ponieważ nie wypełniliśmy przykazania, "Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu owczym, wewnątrz zaś są wilkami drapieżnymi. Po ich owocach poznacie ich" [Mat. 7:15-16].

Przy okazji zwróćmy uwagę, że polecenie rozsądzania znajduje się w tym samym rozdziale, który z pozoru potępia wszelkie osądzanie. Kaznodzieja może stać za kazalnicą i wygłaszać ludzkie opinie, własne lub obce, i rzadko kto z modlitwą zadaje na ten temat pytanie. Gdyby ktoś się odważył, podnoszą się przeciw niemu głosy i zostaje zawstydzony przez większość zgromadzonych.

Modernistyczny kaznodzieja, który przeczy cudom, albo popiera w słowach lub czynach świecką drogę, winien być osądzany przez Kościół zgodnie ze słowami samego Chrystusa. Wielu takim ludziom udało się ukryć w Kościele i przyjęto ich, ponieważ zabroniono używania danego przez Boga daru rozsądzania. Paweł radził Tymoteuszowi, by studiował Pisma, aby mógł właściwie rozsądzać Słowo Prawdy. Jesteśmy głęboko zatroskani, że Kościół Chrystusa został sprytnie zwiedziony przez wilki, przychodzące w odzieniu owczym, ponieważ powinność rozsądzania została zaniedbana.

Przestudiujmy kontekst tego kontrowersyjnego wersetu Pisma Świętego. Czy naprawdę chcemy widzieć poprawę tej sytuacji? W takim razie zwróćmy uwagę na kontekst, w którym umieścił go nasz wspaniały Chrystus. Kiedy Izraelici stali się ludem, który miał reprezentować Boga w Starym Testamencie, Mojżesz otrzymał zakon, który przedłożył narodowi. Te przykazania były dane w wyraźnym celu - aby uchronić ich przed naśladowaniem okolicznych narodów; ponieważ Bóg chciał, by oni mieli wpływ na cały otaczający ich świat poprzez święty styl życia. Izrael zawiódł!

Jezus przyszedł na ten świat, by ukształtować nowy lud, składający się z nowozrodzonych mężczyzn i kobiet. Jego Duch Święty miał wkrótce być wylany na ludzi, czyniąc ich zdolnymi do życia życiem Chrystusa, chociaż oni sami wywodzili się ze zrujnowanego i grzesznego ludu, niezdolnego do prowadzenia świętego życia. Jednak wszystko, co było potrzebne do życia i pobożności, miało im być dane przez Ducha Świętego, w następstwie Golgoty i Zmartwychwstania: On zabierał pierwsze, by móc ustanowić drugie. Ci ludzie, nie związani już zakonem Mojżeszowym, muszą mieć nowe zasady życia i tak, jak Mojżesz na górze Synaj, Chrystus stoi na górze i otwiera swoje usta, wypowiadając słowa łaski, o których ludzkość nawet nie marzyła. Ciekaw jestem, czy ludzie nie byli zdumieni, kiedy słyszeli błogosławieństwa, wychodzące z Jego ust. Nigdy jeszcze żaden człowiek nie mówił tak, jak ten mówi - takie to były łaskawe słowa! Tak rewolucyjny sposób życia nie został jeszcze nigdy przedtem przedstawiony słuchaczom. Człowiek nie musi osiągać celu w swojej własnej sprawiedliwości, ale poprzez Chrystusa jako pośrednika Nowego Przymierza, który żyje w nim poprzez Ducha Świętego! Nigdy przedtem nie nastał tak wspaniały dzień!

Wpływ, jaki wywieraliby na ten świat ludzie, żyjący według tych zasad, byłby zdumiewający. Tak właśnie było, kiedy Jego naśladowcy wyszli z Górnej Izby, napełnieni Duchem Świętym. Oni przewrócili Jerozolimę "do góry nogami". Z ich życia promieniowała różnica między naśladowcami Chrystusa, a [niezbawionymi] Żydami, czy otaczającymi ich poganami. Ich świadczenie było czymś więcej, niż wręczenie komuś traktatu, czy powtórzenie mu urywka zapamiętanej Ewangelii. Ich życie tak diametralnie różniło się od postępowania otaczającego ich religijnego świata, że wywierało wpływ na Jerozolimę i okolice. Ta różnica pomiędzy Kościołem a światem była stopniowo zamazywana, aż świadectwo chrześcijan doprowadzono do żargonu religijnego - może on być nawet konserwatywny, ale życie wypowiadających te słowa często nie różni się od życia ich niewierzących sąsiadów. Pierwszy Kościół zadziwiał pogańskie otoczenie nieświeckim sposobem załatwiania interesów, podejścia do zaszczytów i bogactwa. Ci ludzie wykazywali swoją wyższość poprzez cele, do których dążyli. Oni byli nowym pokoleniem, motywowanym odmiennymi zasadami, które miały potwierdzenie w każdym najmniejszym szczególe ich życia. Wytyczne do takiego ich postępowania były nakreślone w Kazaniu na Górze.

Niedawno Instytut Gallupa przeprowadził ankietę na temat chrześcijaństwa. Dokonał zdumiewającego odkrycia, że różnica pomiędzy większością członków kościołów, a ludźmi nie będącymi w kościołach, jest niewielka. Oni też oszukiwali, kłamali i przywłaszczali sobie dobra. Chociaż duży procent Amerykanów wyznaje, że są chrześcijanami i chodzą do kościoła, jednak nie wywierają wpływu na swoich bliźnich, ponieważ niewielka jest różnica w ich stylu życia i celach, do których dążą. Tylko niewielki procent chrześcijan, według Gallupa, żyje ponad tymi grzeszkami, które charakteryzują nominalne chrześcijaństwo.

Ktoś mądrze powiedział, że gdziekolwiek grupa ludzi lub kościół powróciła do zasad Nowego Testamentu i żyła nimi w praktyce, następowało przebudzenie religijne. Świadectwo nie tylko ust, ale i życia miało moc przekonującą. To jednak sprowadzało prześladowanie tak gwałtowne, że większość pierwszych chrześcijan spotykała śmierć za ich świadectwo.

Wyobraźmy sobie ludzi, którzy zgromadzili się, by słuchać Kazania na Górze z ust Jezusa. W tym tłumie byli również Saduceusze i Faryzeusze. Byli ci, których Chrystus nazwał swoimi i inni, na których mieli wpływ, ale oni stanowili mniejszość. Pozostali, to ci, którzy niewątpliwie słyszeli o Jego uzdrowieńczej mocy i przyszli albo z głęboką potrzebą, albo z ciekawości. Jezus przemawia do tego mieszanego tłumu i musimy pamiętać, do kogo On mówi. On wie, że ma tylko krótkie kilka lat na Ziemi i chce wyraźnie zarysować różnicę pomiędzy Ewangelią, a życiem pod zakonem - między faryzejskim obrazem religijnego życia, a Nowym Przymierzem, które wprowadza w czasie Kościoła.

W szóstym rozdziale Ewangelii Mateusza Jezus wskazał, że potomstwo pierwszego Adama lubi chwalić się swoją pobożnością przed ludźmi w miejscach publicznych. Tym zwracali uwagę na samych siebie. Ich motywacją było wywyższenie samych siebie ponad innych. Chrystus to potępił, mówiąc że służba w modlitwie, dawanie i post miały wartość tylko wtedy, jeżeli były czynione w skrytości, kiedy świadkiem tego jest tylko Ojciec Niebiański. Miało to być czynione nie na pokaz przed ludźmi, ale z czystych pobudek i chęci podobania się tylko Ojcu. W tym względzie najbardziej winnymi byli faryzeusze i uczeni w Piśmie, a ponieważ oni byli przywódcami religijnymi narodu, Chrystus musiał dokładnie nakreślić nowy sposób postępowania. Zanim jednak mógł ustanowić coś nowego, musiał unieważnić stare. Chrystus musiał dać ludzkości sprawiedliwość, która nie była ich własną, a tę Jego sprawiedliwość mieli przyjąć wiarą. To nowe życie miało cicho i bez ostentacji rozszerzać się na otoczenie i naród, jak cichy strumień żywej wody, przynoszący ożywienie pustyni.

Wróćmy teraz do tego tak często nadużywanego tekstu: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni". Chrystus wskazuje na fałszywą religię i zasady faryzeuszów. Podejmuje temat osądzania, kontynuując swoje kazanie i używając słów, które stały się przewodnikiem dla wielu chrześcijan na przestrzeni wieków.

źródło: http://www.ulicaprosta.lap.pl/new/artykuly/nauczanie/11-sadzic-czy-nie-sadzic


Komentarze

Popularne posty