Odzwyczajanie ewangelicznych chrześcijan od Słowa Bożego cz.3
W dwóch poprzednich częściach tego cyklu podzieliliśmy się spostrzeżeniami, które powinny być przedmiotem ogromnej troski wszystkich uważających się za biblijnie wierzących Chrześcijan. [Linki do poprzednich części znajdują się na końcu dzisiejszego wpisu] Paweł ostrzegał, że nadejdą czasy, w których "zdrowa doktryna" (2 Tymoteusza 4:3,4) będzie zastąpiona tym, "co wydaje się człowiekowi właściwe" (Księga Przysłów 14:12) w decydowaniu, co jest prawdą. Pojawią się odstępczy "nauczyciele", którzy promując służące ludzkiemu egu "baśnie" lub mity, wprowadzą modę na dogadzające pożądliwościom ciała doznania. Co więcej, ci "podstępni pracownicy" i kłamliwi "słudzy sprawiedliwości " (2 Koryntian 11:13,15) będą czerpać z nauk "duchów zwodniczych i doktryn demonów" (1 Tymoteusza 4:1). Paweł z pewnością miał takich nauczycieli na myśli kiedy ostrzegł starszych Efezu, że po jego odejściu wejdą do ich stada "wilki drapieżne" i będą nauczać "rzeczy przewrotne, aby pociągnąć za sobą uczniów "(Dzieje Apostolskie 20:29,30).
Wersety te niewątpliwie wypełniają się w naszych czasach.
Chociaż przykładów wpływu apostazji na dzisiejszy kościół jest o wiele za dużo by przedstawić je w tym krótkim cyklu artykułów, istnieje jeden fałszywy trend, który obejmuje prawie wszystko, do czego odnoszą się powyższe fragmenty. Jest to ruch powstającego kościoła, czyli Emerging Church Movement - ECM. Ten rozwijający się ruch wydaje się mieć pewne szlachetne cele: 1) zapewnia, że przemawia do dzisiejszej kultury o ważności Chrześcijaństwa i wartości Ewangelii Jezusa Chrystusa; i 2) pragnie, by młodzi chrześcijanie ewangeliczni wytrwali w wierze. Ruch obejmuje niektóre kościoły (głównie nie denominacyjne), służby wspierające i organizacje para kościelne, oraz wsparcie niektórych znaczących liderów i autorów ewangelicznych.
ECM nie posiada oficjalnej organizacji lub kierownictwa, choć niektórzy z jego zwolenników "powstali" jako uznawani liderzy i mówcy. W przypadku wielu z tych, którzy promują ruch, motywacja by "spróbować coś innego" wyrosła z frustracji wywołanej ich własnym ograniczonym sukcesem w ewangelizacji i uczniostwie młodych ludzi. Niektórzy z liderów byli częścią wrażliwych-na poszukujących i świadomych-celu kościołów, i z pierwszej ręki mogli zobaczyć, że ich metody marketingowe wzrostu-kościoła nie odnosiły efektów jeśli chodzi o starszych nastolatków, 20-latków i 30-parolatków. Główna "karta dań" w większości kościołów skierowanych na konsumenta zawiera współczesną muzykę z płytkimi powtarzającymi się refrenami, 30 lub mniej minutowe tematyczne kazanie (głównie bazujące na psychologii), mnóstwo społecznych programów dla przyciągnięcia zgubionych (oraz cielesnej natury Chrześcijan), i "studia biblijne," które dotyczą wszystkiego za wyjątkiem Biblii (patrz "Konsumpcyjne Chrześcijaństwo I & II" [Consumer Christianity], TBC 2/05, 3/05). Zadziwiająco duża ilość młodych straciła jednak tym wszystkim duchowe zainteresowanie.
W swojej książce Emerging Church (napisanej przy współpracy i poparciu Ricka Warrena), Dan Kimball opisuje swój własny przełom w pokonaniu frustrujących doświadczeń w motywowaniu młodych ludzi w kościele ewangelicznym, gdzie pełnił funkcję pastora młodzieżowego. Opowiada o tym, jak któregoś wieczoru oglądał na młodzieżowej sieci MTV koncert, który był akustycznym występem przy świecach. Uświadamiając sobie, że MTV świetnie zna swoją grupę odbiorców, jak też młodzieżową kulturę, przemienił on swoją kościelną salę młodzieżową w przygaszone, "katakumbowe", oświetlone świecami miejsce i polecił grupie uwielbienia, by użyła gitar akustycznych, rezygnując z dotychczasowych błyskających świateł i głośnej muzyki elektrycznej. Jakiż był zachwycony reakcją jednego, zazwyczaj obojętnego nastolatka, który powiedział: "To mi się podobało. Było naprawdę duchowo."
Było to dla Kimballa objawieniem. Kiedy poszerzył nabożeństwa o te, jak twierdził, bardziej "autentyczne chrześcijańskie" elementy i liturgię, przyciągnęło to setki, zarówno młodych i starszych. Jest teraz przekonany, że odnalazł coś, czego potrzebuje dzisiejszy kościół: "Podczas, gdy powstający kościół powraca do bardziej surowej i klasycznej formy chrześcijaństwa, możemy zobaczyć eksplozywny wzrost przypominający bardzo ten, którego doświadczał pierwszy kościół."
Przeciwnie, "eksplozywny wzrost" wczesnego kościoła wziął się z podejścia, które jest prawie nieobecne w ruchu ECM. Konfrontacyjna przemowa Piotra do tłumów w dniu Pięćdziesiątnicy z Dziejów Apostolskich w rozdziale 2 jest całkowicie sprzeczna z metodami działania powstających liderów. Kazanie Piotra w mocy Ducha Świętego przyniosło przekonanie o grzechu, pokutę i wiarę; 3000 przyszło do Chrystusa w tym dniu. "Klasyczna forma chrześcijaństwa" Kimballa, zawierająca rytuały, ceremonie, świece, kadzidła, stacje modlitewne i obrazy do tworzenia atmosfery duchowych doznań dla ewangelików jest "klasyczna" tylko w tym sensie, że imituje nie biblijną późniejszą prawosławną oraz średniowieczną rzymskokatolicką liturgię. Wczesny kościół nowotestamentowy nie miał nic wspólnego z tym bałwochwalczym i zorientowanym na zmysły uwielbieniem.
Jak na ironię, powstające kościoły na całym świecie, próbując "zrekonstruować" kościół, mijają się jak statki w nocy. Próby duchowej stymulacji poprzez przedstawienie młodym ewangelikom liturgicznych dzwonów i zapachów rytuału kościołów Katolickiego, Prawosławnego, Luterańskiego, wysoko kościelnego Episkopalnego i Prezbiteriańskiego, kontrastują z niektórymi powstającymi kościołami i katedrami Europy. Próbując ożywić swoje zmartwiałe poprzez wieki obrazów i rytuałów kongregacje, Europejczycy przykrywają swoje gotyckie wnętrza draperiami, wymieniają organy i tradycyjne hymny na elektryczne gitary i współczesne refreny, i dodają miękkie poduszki na siedzenia dla wygody, w celu stworzenia przyjaznego otoczenia dla przychodzących. Kościoły te porzucają dokładnie te rzeczy, które są dla amerykańskich powstających ewangelików "duchowo" pociągające. Pismo nam mówi odnośnie tych obydwu zmysłowych podejść, że: "ciało nic nie pomaga."
Czytając prace liderów ruchu powstającego kościoła, możemy się zgodzić z wieloma zarzutami odnośnie współczesnego Chrześcijaństwa. Wiele jest do zarzucenia, gdyż apostazja i porzucenie Słowa cały czas wzrasta w chrześcijańskim świecie. Jednak naprawa, którą proponuje ruch, nie posiada wartości odnawiającej dla kościoła, lecz jest na równi sprzeczna z Pismem. Co gorsze, posuwa się ona dalej, od delikatnego "odzwyczajenia ewangelików od Słowa," do przedstawiania Biblii i jej doktryn jako wroga w przyciąganiu świata, a w szczególności naszej postmodernistycznej kultury, do miłości Jezusa.
ECM twierdzi, że ponad wszystko pragnie pokazać miłość i życie Chrystusa kulturze nieufnej wobec Chrześcijaństwa, postrzegającej je jako opresyjne i absolutystyczne. Pisarze ruchu zapewniają, że "wielu w postmodernistycznym społeczeństwie przyciąga Jezus, a tylko czują oni odrazę do Jego kościoła," więc można do nich dotrzeć dzięki podejściu powstającego kościoła. Ma być ono rzekomo bardziej kulturowo znowelizowane, [zrewitalizowane] realniejsze w swej praktyce chrześcijańskiej, i wierniejsze temu, w jaki sposób Jezus widział swój kościół na ziemi.
Godne podziwu – ale zobaczmy na ile jest to wierne Pismu. Jak nawoływał Izajasz, "Do prawa i do świadectwa! Jeśli nie będą mówić według tego słowa, to w nim nie ma żadnej światłości." (Izajasza 8: 20).
Przede wszystkim, należy się zastanowić co postmodernista – osoba, którą cechuje ogólna pogarda dla autorytetów i absolutów, w szczególności w kwestiach moralnych i religijnych – myśli o tym "Jezusie," który go ponoć pociąga. Istotnym pytaniem jest "Jaki to Jezus?" Czy jest to biblijny Jezus, którego lubią, ten, który kategorycznie oznajmił, "Ja jestem drogą, prawdą, i życiem: nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze mnie" (Jana 14: 6)? A co z autorytatywnym Jezusem, który ogłosił, "Jeśli zachowacie moje przykazania, będziecie trwać w mojej miłości" (Jana 15: 10)? Słowa Jego nie odnosiły się tylko do 10 przykazań, ale również do wszystkich poleceń, które dał. Czy jest to Jezus, którego pragnie postmodernista? A co z Jezusem, który postawił dla rodzaju ludzkiego ultimatum: "Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne, ale kto nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz gniew Boży zostaje na nim" (Jana 3: 36 )?
Biblijny Jezus zdecydowanie nie pasuje do postmodernizmu, co jest jeszcze jednym przykładem buntu ludzkości przeciwko swemu Stwórcy. Dobrą nowiną jest to, że Jezus oferuje uwolnienie od zwiedzenia postmodernizmu, jak również od wszystkich innych stworzonych przez człowieka -izmów: "Jeśli będziecie trwać w moim słowie, będziecie prawdziwie moimi uczniami. I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" (Jana 8: 31,32). Złą nowiną jest to, że metoda powstającego kościoła próbuje dostosować Jezusa i Pismo Święte (w rzeczywistości "innego Jezusa" i wypaczone i zubożałe Słowo) do postmodernistycznej kultury.
Chociaż niektórzy uważają ruch powstającego kościoła za nic innego jak tylko przemijającą duchową modę wśród młodych ewangelików, potencjał tego ruchu żeby zburzyć wiarę naszego następnego pokolenia (jeśli Pan nie wróci wcześniej po swych świętych) jest ogromny. Oto tylko kilka z niszczących wiarę poglądów, odnalezionych w literaturze powstających liderów. Przede wszystkim, fundamentalną cechą ruchu ECM jest sabotaż Biblii. Jest on zbliżony do intrygi Szatana by naruszyć ufność Ewy w to, co rozkazał Bóg: "Czy rzeczywiście Bóg powiedział…?" (Księga Rodzaju 3: 1). Ruch ten głosi puste słowa o ważności Słowa Bożego, podważając jednocześnie jego nieomylność, autorytet oraz wystarczalność.
Rob Bell w Velvet Elvis [Aksamitny Elvis], po 22 stronach osłabiania autorytetu Biblii (stwierdzeń typu "Możemy, zmusić Biblię do mówienia tego, co chcemy, prawda?" i "Skoro Bóg jest tak ogromny, godny podziwu i pełen prawdy, dlaczego Jego Księga potrafi przynosić tak dużo zamieszania?"), pisze:
"[Z]decydujmy grupowo porzucić raz na zawsze metaforę Biblii-jako-instrukcji-obsługi-właściciela [czyli konkretnych Bożych instrukcji dla ludzkości]. To jest okropne. Naprawdę… musimy przyjmować Biblię taką, jaka jest - dziką, nieocenzurowaną, pełną pasji opowieść o doświadczeniu żywego Boga."
Nie!
"Proroctwo bowiem nie powstało nigdy z woli człowieka. Zawsze wypowiadali je ludzie posłani od Boga, natchnieni Duchem Świętym" (2 Piotra 1: 21).
Uważa on, z czym zgadza się większość pisarzy powstającego ruchu, że kluczem do autorytetu Pisma Świętego jest własna interpretacja, która jest jeszcze bardziej autorytatywna gdy ma miejsce w społeczności i jest potwierdzona "decyzją grupy": "Społeczność, społeczność, społeczność. Wszyscy razem, walcząc, poszukując, i angażując Biblię, jako grupa ludzi głodnych poznania Boga w celu naśladowania Go."
Pomimo, że w Biblii można znaleźć tysiące wyraźnych, bezpośrednich i zdecydowanych poleceń zaczynających się od następujących zwrotów "Tak mówi Pan" oraz "Przyszło do mnie słowo od Pana," [Napisano...] mówią nam teraz, że zrozumienie i posłuszeństwo temu, co powiedział Bóg jest zależne od interpretacji wspólnoty. Co za tym idzie, kościoły ECM pogardzają głoszeniem i autorytatywnym nauczaniem, ale lubują się w dyskusjach, sprawiając, że niektórzy porzucają kazalnice na korzyść prowadzenia-dialogu w kawiarniach Starbucks. Tak jak zmieniają się cele wspólnoty, tak może się zmienić interpretacja, mówią nam.
Stwierdzenie, że podejście ruchu Emerging Church nie odrzuciło jeszcze zdrowej nauki, jest urojeniem, bądź jawnym zwiedzeniem. Staje się to widoczne, gdy pada pytanie o biblijne spojrzenie na jakąś kwestię. Kristen Bell [żona Roba Bell] przyznaje w artykule powstającego kościoła w czasopiśmie Christianity Today [Chrześcijaństwo Dzisiaj], "wychowałam się w myśleniu, że zrozumieliśmy Biblię... Że wiemy, co ma na myśli. Teraz nie mam pojęcia, co duża jej część ma na myśli, a jednak czuję, że życie znów jest wielkie – tak jakby kiedyś życie było czarno-białe, a teraz jest kolorowe." Brian McLaren, czołowy lider powstającego kościoła, powtarza po Bell "doktrynę" unikania tego, co Biblia mówi o homoseksualizmie:
Być może potrzebne jest pięcioletnie moratorium na orzeczenie [doktrynalne]. W międzyczasie, będziemy prowadzić chrześcijański dialog modlitewny, słuchając z szacunkiem, życzliwie się nie zgadzając. Jeśli trzeba będzie podjąć jakieś decyzje, będą one bezspornie prowizoryczne. Będziemy mieć nasze uszy dostrojone do badaczy studiów biblijnych, teologii, etyki, psychologii, genetyki, socjologii i pokrewnych dziedzin. Następnie po pięciu latach, jeśli będziemy mieli jasność, wypowiemy się; jeśli nie, poświęcimy kolejne pięć lat na trwające nadal refleksje.
Taktyka dezorientacji
TBC otrzymało wiele listów od rodziców i pastorów ewangelicznych, których młodzi ludzie poszukują powstających kościołów dla "nowych" doświadczeń, które są tam oferowane w obfitości: sztuka religijna (głównie obrazy impresjonistyczne "Jezusa"), filmy "biblijne," rytuały opierające się na katolickiej/prawosławnej liturgii, wspólnota, relacje osobiste, duchowość kontemplacyjna i mistycyzm (czasem joga), dialogi biblijne, ekumeniczne interakcje z "ludźmi wiary," ewangelia społeczna, programy ratowania planety, odnowienie królestwa, i tak dalej.
Co do zwodniczej natury tych rzeczy, niewielu ewangelików, zarówno młodych jak starszych, ma coś na obronę. Wielu z nich funkcjonuje jak biblijni analfabeci, którzy wiedzą pewne rzeczy o Biblii, i umieją ją czytać, ale zwyczajnie nie podjęli tego wysiłku, poza słuchaniem nauczania pastora w niedzielę. Są rozkoszą dla duchowego oszusta.
Zwiedzenie Ewy przez szatana zaczęło się subtelnie, "Czyżby Bóg naprawdę powiedział?" Była to taktyka dezorientacji, przygotowująca ją do uwierzenia w jego kłamstwo i odrzucenia tego, co powiedział Bóg: "I powiedział wąż do kobiety, na pewno nie umrzecie." Był to jego cios zmierzający do zniszczenia rasy ludzkiej. Ewa się na to nabrała; Adam się dołączył. W literaturze liderów ECM możemy znaleźć uderzająco podobne podejście jeśli chodzi o zniszczenie wiary w Ewangelię: Brian McLaren prowadzi w wątpliwościach co do słów wypowiedzianych przez Boga:
"Kościół uchwycił się tej starej doktryny o grzechu pierworodnym jak pies patyka, i zanim się obejrzeliśmy, cała Ewangelia została przekręcona. Zamiast bycia wielkim przesłaniem Boga o zbawieniu i miłości do świata, Ewangelia stała się czymś w stylu tajnej informacji jak rozwiązać nieznośny problem prawny grzechu pierworodnego."
W innym miejscu mówi on, "Myślę, że nie odebraliśmy jeszcze ewangelii we właściwy sposób. Co to znaczy być zbawionym?... Nikt z nas nie osiągnął jeszcze przyjętego kierunku."
Brytyjski lider powstający i autor wydawnictwa Zondervan Steve Chalke wygłasza puentę, która bez zażenowania odrzuca podstawowe wierzenie Ewangelii w to, że Chrystus zapłacił całą karę za grzechy ludzkości, niezbędną do zadośćuczynienia boskiej sprawiedliwości. Niewiarygodnie, potępia on tą doktrynę jako formę "kosmicznego znęcania się nad dziećmi" oraz "wątpliwą moralnie przekręconą wersję wydarzeń i ogromną przeszkodę w wierze." Tutaj właśnie ci powstający dudziarze szczurołapy, świadomie lub nie, prowadzą na zwiedzenie naszą młodzież.
Mamy nadzieję, że powyższe poruszy was do modlitwy i działania w kierunku biblijnego wzmacniania własnych dzieci i młodzieży w waszej wspólnocie. Jeśli potrzebujecie więcej motywacji (ten krótki artykuł pozwolił na przedstawienie zaledwie wierzchołka "powstającej" góry lodowej), zwróćcie się do naszej strony Extra na TBC, na której można znaleźć więcej cytatów powstających liderów, pomocnie zebranych w ostatniej książce Rogera Oaklanda Faith Undone: The emerging church… a new reformation or an end-time deception? [Zniweczona Wiara: powstający kościół…. nowa reformacja czy zwiedzenia czasów ostatecznych?]
Przypisy końcowe:
Rob Bell, Velvet Elvis: Repainting the Christian Faith (Grand Rapids, MI: Zondervan, 2005), 044-45, 062-63.
Ibid.,053.
Andy Crouch, “The Emergent Mystique,” Christianity Today, November 2004, Vol 48, No 11, 36ff.
http://www.christianitytoday.com/leaders/newsletter/2006/cln60123.html .
Brian McLaren, The Last Word and the Word After That (San Francisco: Jossey-Bass, 2005), 134.
Steve Chalke and Alan Mann, The Lost Message of Jesus (Grand Rapids, MI: Zondervan, 2003), 182-83.
Tłumaczyła: Ewa
źródło: https://www.thebereancall.org/content/weaning-evangelicals-word-part-3
LINK: Odzwyczajanie ewangelicznych chrześcijan od Słowa Bożego cz.1
LINK: Odzwyczajanie ewangelicznych chrześcijan od Słowa Bożego cz.2
Wersety te niewątpliwie wypełniają się w naszych czasach.
Chociaż przykładów wpływu apostazji na dzisiejszy kościół jest o wiele za dużo by przedstawić je w tym krótkim cyklu artykułów, istnieje jeden fałszywy trend, który obejmuje prawie wszystko, do czego odnoszą się powyższe fragmenty. Jest to ruch powstającego kościoła, czyli Emerging Church Movement - ECM. Ten rozwijający się ruch wydaje się mieć pewne szlachetne cele: 1) zapewnia, że przemawia do dzisiejszej kultury o ważności Chrześcijaństwa i wartości Ewangelii Jezusa Chrystusa; i 2) pragnie, by młodzi chrześcijanie ewangeliczni wytrwali w wierze. Ruch obejmuje niektóre kościoły (głównie nie denominacyjne), służby wspierające i organizacje para kościelne, oraz wsparcie niektórych znaczących liderów i autorów ewangelicznych.
ECM nie posiada oficjalnej organizacji lub kierownictwa, choć niektórzy z jego zwolenników "powstali" jako uznawani liderzy i mówcy. W przypadku wielu z tych, którzy promują ruch, motywacja by "spróbować coś innego" wyrosła z frustracji wywołanej ich własnym ograniczonym sukcesem w ewangelizacji i uczniostwie młodych ludzi. Niektórzy z liderów byli częścią wrażliwych-na poszukujących i świadomych-celu kościołów, i z pierwszej ręki mogli zobaczyć, że ich metody marketingowe wzrostu-kościoła nie odnosiły efektów jeśli chodzi o starszych nastolatków, 20-latków i 30-parolatków. Główna "karta dań" w większości kościołów skierowanych na konsumenta zawiera współczesną muzykę z płytkimi powtarzającymi się refrenami, 30 lub mniej minutowe tematyczne kazanie (głównie bazujące na psychologii), mnóstwo społecznych programów dla przyciągnięcia zgubionych (oraz cielesnej natury Chrześcijan), i "studia biblijne," które dotyczą wszystkiego za wyjątkiem Biblii (patrz "Konsumpcyjne Chrześcijaństwo I & II" [Consumer Christianity], TBC 2/05, 3/05). Zadziwiająco duża ilość młodych straciła jednak tym wszystkim duchowe zainteresowanie.
W swojej książce Emerging Church (napisanej przy współpracy i poparciu Ricka Warrena), Dan Kimball opisuje swój własny przełom w pokonaniu frustrujących doświadczeń w motywowaniu młodych ludzi w kościele ewangelicznym, gdzie pełnił funkcję pastora młodzieżowego. Opowiada o tym, jak któregoś wieczoru oglądał na młodzieżowej sieci MTV koncert, który był akustycznym występem przy świecach. Uświadamiając sobie, że MTV świetnie zna swoją grupę odbiorców, jak też młodzieżową kulturę, przemienił on swoją kościelną salę młodzieżową w przygaszone, "katakumbowe", oświetlone świecami miejsce i polecił grupie uwielbienia, by użyła gitar akustycznych, rezygnując z dotychczasowych błyskających świateł i głośnej muzyki elektrycznej. Jakiż był zachwycony reakcją jednego, zazwyczaj obojętnego nastolatka, który powiedział: "To mi się podobało. Było naprawdę duchowo."
Było to dla Kimballa objawieniem. Kiedy poszerzył nabożeństwa o te, jak twierdził, bardziej "autentyczne chrześcijańskie" elementy i liturgię, przyciągnęło to setki, zarówno młodych i starszych. Jest teraz przekonany, że odnalazł coś, czego potrzebuje dzisiejszy kościół: "Podczas, gdy powstający kościół powraca do bardziej surowej i klasycznej formy chrześcijaństwa, możemy zobaczyć eksplozywny wzrost przypominający bardzo ten, którego doświadczał pierwszy kościół."
Przeciwnie, "eksplozywny wzrost" wczesnego kościoła wziął się z podejścia, które jest prawie nieobecne w ruchu ECM. Konfrontacyjna przemowa Piotra do tłumów w dniu Pięćdziesiątnicy z Dziejów Apostolskich w rozdziale 2 jest całkowicie sprzeczna z metodami działania powstających liderów. Kazanie Piotra w mocy Ducha Świętego przyniosło przekonanie o grzechu, pokutę i wiarę; 3000 przyszło do Chrystusa w tym dniu. "Klasyczna forma chrześcijaństwa" Kimballa, zawierająca rytuały, ceremonie, świece, kadzidła, stacje modlitewne i obrazy do tworzenia atmosfery duchowych doznań dla ewangelików jest "klasyczna" tylko w tym sensie, że imituje nie biblijną późniejszą prawosławną oraz średniowieczną rzymskokatolicką liturgię. Wczesny kościół nowotestamentowy nie miał nic wspólnego z tym bałwochwalczym i zorientowanym na zmysły uwielbieniem.
Jak na ironię, powstające kościoły na całym świecie, próbując "zrekonstruować" kościół, mijają się jak statki w nocy. Próby duchowej stymulacji poprzez przedstawienie młodym ewangelikom liturgicznych dzwonów i zapachów rytuału kościołów Katolickiego, Prawosławnego, Luterańskiego, wysoko kościelnego Episkopalnego i Prezbiteriańskiego, kontrastują z niektórymi powstającymi kościołami i katedrami Europy. Próbując ożywić swoje zmartwiałe poprzez wieki obrazów i rytuałów kongregacje, Europejczycy przykrywają swoje gotyckie wnętrza draperiami, wymieniają organy i tradycyjne hymny na elektryczne gitary i współczesne refreny, i dodają miękkie poduszki na siedzenia dla wygody, w celu stworzenia przyjaznego otoczenia dla przychodzących. Kościoły te porzucają dokładnie te rzeczy, które są dla amerykańskich powstających ewangelików "duchowo" pociągające. Pismo nam mówi odnośnie tych obydwu zmysłowych podejść, że: "ciało nic nie pomaga."
Czytając prace liderów ruchu powstającego kościoła, możemy się zgodzić z wieloma zarzutami odnośnie współczesnego Chrześcijaństwa. Wiele jest do zarzucenia, gdyż apostazja i porzucenie Słowa cały czas wzrasta w chrześcijańskim świecie. Jednak naprawa, którą proponuje ruch, nie posiada wartości odnawiającej dla kościoła, lecz jest na równi sprzeczna z Pismem. Co gorsze, posuwa się ona dalej, od delikatnego "odzwyczajenia ewangelików od Słowa," do przedstawiania Biblii i jej doktryn jako wroga w przyciąganiu świata, a w szczególności naszej postmodernistycznej kultury, do miłości Jezusa.
ECM twierdzi, że ponad wszystko pragnie pokazać miłość i życie Chrystusa kulturze nieufnej wobec Chrześcijaństwa, postrzegającej je jako opresyjne i absolutystyczne. Pisarze ruchu zapewniają, że "wielu w postmodernistycznym społeczeństwie przyciąga Jezus, a tylko czują oni odrazę do Jego kościoła," więc można do nich dotrzeć dzięki podejściu powstającego kościoła. Ma być ono rzekomo bardziej kulturowo znowelizowane, [zrewitalizowane] realniejsze w swej praktyce chrześcijańskiej, i wierniejsze temu, w jaki sposób Jezus widział swój kościół na ziemi.
Godne podziwu – ale zobaczmy na ile jest to wierne Pismu. Jak nawoływał Izajasz, "Do prawa i do świadectwa! Jeśli nie będą mówić według tego słowa, to w nim nie ma żadnej światłości." (Izajasza 8: 20).
Przede wszystkim, należy się zastanowić co postmodernista – osoba, którą cechuje ogólna pogarda dla autorytetów i absolutów, w szczególności w kwestiach moralnych i religijnych – myśli o tym "Jezusie," który go ponoć pociąga. Istotnym pytaniem jest "Jaki to Jezus?" Czy jest to biblijny Jezus, którego lubią, ten, który kategorycznie oznajmił, "Ja jestem drogą, prawdą, i życiem: nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze mnie" (Jana 14: 6)? A co z autorytatywnym Jezusem, który ogłosił, "Jeśli zachowacie moje przykazania, będziecie trwać w mojej miłości" (Jana 15: 10)? Słowa Jego nie odnosiły się tylko do 10 przykazań, ale również do wszystkich poleceń, które dał. Czy jest to Jezus, którego pragnie postmodernista? A co z Jezusem, który postawił dla rodzaju ludzkiego ultimatum: "Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne, ale kto nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz gniew Boży zostaje na nim" (Jana 3: 36 )?
Biblijny Jezus zdecydowanie nie pasuje do postmodernizmu, co jest jeszcze jednym przykładem buntu ludzkości przeciwko swemu Stwórcy. Dobrą nowiną jest to, że Jezus oferuje uwolnienie od zwiedzenia postmodernizmu, jak również od wszystkich innych stworzonych przez człowieka -izmów: "Jeśli będziecie trwać w moim słowie, będziecie prawdziwie moimi uczniami. I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" (Jana 8: 31,32). Złą nowiną jest to, że metoda powstającego kościoła próbuje dostosować Jezusa i Pismo Święte (w rzeczywistości "innego Jezusa" i wypaczone i zubożałe Słowo) do postmodernistycznej kultury.
Chociaż niektórzy uważają ruch powstającego kościoła za nic innego jak tylko przemijającą duchową modę wśród młodych ewangelików, potencjał tego ruchu żeby zburzyć wiarę naszego następnego pokolenia (jeśli Pan nie wróci wcześniej po swych świętych) jest ogromny. Oto tylko kilka z niszczących wiarę poglądów, odnalezionych w literaturze powstających liderów. Przede wszystkim, fundamentalną cechą ruchu ECM jest sabotaż Biblii. Jest on zbliżony do intrygi Szatana by naruszyć ufność Ewy w to, co rozkazał Bóg: "Czy rzeczywiście Bóg powiedział…?" (Księga Rodzaju 3: 1). Ruch ten głosi puste słowa o ważności Słowa Bożego, podważając jednocześnie jego nieomylność, autorytet oraz wystarczalność.
Rob Bell w Velvet Elvis [Aksamitny Elvis], po 22 stronach osłabiania autorytetu Biblii (stwierdzeń typu "Możemy, zmusić Biblię do mówienia tego, co chcemy, prawda?" i "Skoro Bóg jest tak ogromny, godny podziwu i pełen prawdy, dlaczego Jego Księga potrafi przynosić tak dużo zamieszania?"), pisze:
"[Z]decydujmy grupowo porzucić raz na zawsze metaforę Biblii-jako-instrukcji-obsługi-właściciela [czyli konkretnych Bożych instrukcji dla ludzkości]. To jest okropne. Naprawdę… musimy przyjmować Biblię taką, jaka jest - dziką, nieocenzurowaną, pełną pasji opowieść o doświadczeniu żywego Boga."
Nie!
"Proroctwo bowiem nie powstało nigdy z woli człowieka. Zawsze wypowiadali je ludzie posłani od Boga, natchnieni Duchem Świętym" (2 Piotra 1: 21).
Uważa on, z czym zgadza się większość pisarzy powstającego ruchu, że kluczem do autorytetu Pisma Świętego jest własna interpretacja, która jest jeszcze bardziej autorytatywna gdy ma miejsce w społeczności i jest potwierdzona "decyzją grupy": "Społeczność, społeczność, społeczność. Wszyscy razem, walcząc, poszukując, i angażując Biblię, jako grupa ludzi głodnych poznania Boga w celu naśladowania Go."
Pomimo, że w Biblii można znaleźć tysiące wyraźnych, bezpośrednich i zdecydowanych poleceń zaczynających się od następujących zwrotów "Tak mówi Pan" oraz "Przyszło do mnie słowo od Pana," [Napisano...] mówią nam teraz, że zrozumienie i posłuszeństwo temu, co powiedział Bóg jest zależne od interpretacji wspólnoty. Co za tym idzie, kościoły ECM pogardzają głoszeniem i autorytatywnym nauczaniem, ale lubują się w dyskusjach, sprawiając, że niektórzy porzucają kazalnice na korzyść prowadzenia-dialogu w kawiarniach Starbucks. Tak jak zmieniają się cele wspólnoty, tak może się zmienić interpretacja, mówią nam.
Stwierdzenie, że podejście ruchu Emerging Church nie odrzuciło jeszcze zdrowej nauki, jest urojeniem, bądź jawnym zwiedzeniem. Staje się to widoczne, gdy pada pytanie o biblijne spojrzenie na jakąś kwestię. Kristen Bell [żona Roba Bell] przyznaje w artykule powstającego kościoła w czasopiśmie Christianity Today [Chrześcijaństwo Dzisiaj], "wychowałam się w myśleniu, że zrozumieliśmy Biblię... Że wiemy, co ma na myśli. Teraz nie mam pojęcia, co duża jej część ma na myśli, a jednak czuję, że życie znów jest wielkie – tak jakby kiedyś życie było czarno-białe, a teraz jest kolorowe." Brian McLaren, czołowy lider powstającego kościoła, powtarza po Bell "doktrynę" unikania tego, co Biblia mówi o homoseksualizmie:
Być może potrzebne jest pięcioletnie moratorium na orzeczenie [doktrynalne]. W międzyczasie, będziemy prowadzić chrześcijański dialog modlitewny, słuchając z szacunkiem, życzliwie się nie zgadzając. Jeśli trzeba będzie podjąć jakieś decyzje, będą one bezspornie prowizoryczne. Będziemy mieć nasze uszy dostrojone do badaczy studiów biblijnych, teologii, etyki, psychologii, genetyki, socjologii i pokrewnych dziedzin. Następnie po pięciu latach, jeśli będziemy mieli jasność, wypowiemy się; jeśli nie, poświęcimy kolejne pięć lat na trwające nadal refleksje.
Taktyka dezorientacji
TBC otrzymało wiele listów od rodziców i pastorów ewangelicznych, których młodzi ludzie poszukują powstających kościołów dla "nowych" doświadczeń, które są tam oferowane w obfitości: sztuka religijna (głównie obrazy impresjonistyczne "Jezusa"), filmy "biblijne," rytuały opierające się na katolickiej/prawosławnej liturgii, wspólnota, relacje osobiste, duchowość kontemplacyjna i mistycyzm (czasem joga), dialogi biblijne, ekumeniczne interakcje z "ludźmi wiary," ewangelia społeczna, programy ratowania planety, odnowienie królestwa, i tak dalej.
Co do zwodniczej natury tych rzeczy, niewielu ewangelików, zarówno młodych jak starszych, ma coś na obronę. Wielu z nich funkcjonuje jak biblijni analfabeci, którzy wiedzą pewne rzeczy o Biblii, i umieją ją czytać, ale zwyczajnie nie podjęli tego wysiłku, poza słuchaniem nauczania pastora w niedzielę. Są rozkoszą dla duchowego oszusta.
Zwiedzenie Ewy przez szatana zaczęło się subtelnie, "Czyżby Bóg naprawdę powiedział?" Była to taktyka dezorientacji, przygotowująca ją do uwierzenia w jego kłamstwo i odrzucenia tego, co powiedział Bóg: "I powiedział wąż do kobiety, na pewno nie umrzecie." Był to jego cios zmierzający do zniszczenia rasy ludzkiej. Ewa się na to nabrała; Adam się dołączył. W literaturze liderów ECM możemy znaleźć uderzająco podobne podejście jeśli chodzi o zniszczenie wiary w Ewangelię: Brian McLaren prowadzi w wątpliwościach co do słów wypowiedzianych przez Boga:
"Kościół uchwycił się tej starej doktryny o grzechu pierworodnym jak pies patyka, i zanim się obejrzeliśmy, cała Ewangelia została przekręcona. Zamiast bycia wielkim przesłaniem Boga o zbawieniu i miłości do świata, Ewangelia stała się czymś w stylu tajnej informacji jak rozwiązać nieznośny problem prawny grzechu pierworodnego."
W innym miejscu mówi on, "Myślę, że nie odebraliśmy jeszcze ewangelii we właściwy sposób. Co to znaczy być zbawionym?... Nikt z nas nie osiągnął jeszcze przyjętego kierunku."
Brytyjski lider powstający i autor wydawnictwa Zondervan Steve Chalke wygłasza puentę, która bez zażenowania odrzuca podstawowe wierzenie Ewangelii w to, że Chrystus zapłacił całą karę za grzechy ludzkości, niezbędną do zadośćuczynienia boskiej sprawiedliwości. Niewiarygodnie, potępia on tą doktrynę jako formę "kosmicznego znęcania się nad dziećmi" oraz "wątpliwą moralnie przekręconą wersję wydarzeń i ogromną przeszkodę w wierze." Tutaj właśnie ci powstający dudziarze szczurołapy, świadomie lub nie, prowadzą na zwiedzenie naszą młodzież.
Mamy nadzieję, że powyższe poruszy was do modlitwy i działania w kierunku biblijnego wzmacniania własnych dzieci i młodzieży w waszej wspólnocie. Jeśli potrzebujecie więcej motywacji (ten krótki artykuł pozwolił na przedstawienie zaledwie wierzchołka "powstającej" góry lodowej), zwróćcie się do naszej strony Extra na TBC, na której można znaleźć więcej cytatów powstających liderów, pomocnie zebranych w ostatniej książce Rogera Oaklanda Faith Undone: The emerging church… a new reformation or an end-time deception? [Zniweczona Wiara: powstający kościół…. nowa reformacja czy zwiedzenia czasów ostatecznych?]
Przypisy końcowe:
Rob Bell, Velvet Elvis: Repainting the Christian Faith (Grand Rapids, MI: Zondervan, 2005), 044-45, 062-63.
Ibid.,053.
Andy Crouch, “The Emergent Mystique,” Christianity Today, November 2004, Vol 48, No 11, 36ff.
http://www.christianitytoday.com/leaders/newsletter/2006/cln60123.html .
Brian McLaren, The Last Word and the Word After That (San Francisco: Jossey-Bass, 2005), 134.
Steve Chalke and Alan Mann, The Lost Message of Jesus (Grand Rapids, MI: Zondervan, 2003), 182-83.
Tłumaczyła: Ewa
źródło: https://www.thebereancall.org/content/weaning-evangelicals-word-part-3
LINK: Odzwyczajanie ewangelicznych chrześcijan od Słowa Bożego cz.1
LINK: Odzwyczajanie ewangelicznych chrześcijan od Słowa Bożego cz.2
Komentarze
Prześlij komentarz