Selfizm leży u podstaw okultyzmu

Okultyzm i Selfizm

Zwracając swoją uwagę do wewnątrz, freudowska/jungowska obsesja na punkcie nieświadomości zrodziła menażerię egoizmu, który zaatakował nie tylko świat, ale i Kościół: miłość do samego siebie, samoakceptacja, samodoskonalenie, poczucie własnej wartości, pewność siebie, poszanowanie siebie, ja i siebie-do znudzenia. Selfizm leży u podstaw okultyzmu. Ego jest sanktuarium ludzkiego potencjału. To ego i ludzka pycha poszukują psychicznych mocy. Jezus powiedział, że człowiek musi "zaprzeć się siebie" (Mk 8:34), a Paweł potępił cielesną pewność siebie (Filipian 3:3-7). W przeciwieństwie do tego Robert Shuller chwali ludzkie ja:

"Miłość własna jest ukoronowaniem poczucia własnej wartości. To uszlachetniające uczucie szacunku dla samego siebie... stała wiara w siebie. To szczera wiara w siebie samego.

Przychodzi przez samopoznanie, samodyscyplinę, przebaczenie sobie i samoakceptację. Daje samodzielność, pewność siebie i wewnętrzne bezpieczeństwo, spokojne jak noc." *36

Jeszcze 40 lat temu egocentryzm był uważany za ludzką wadę, i to paskudną. Dzisiaj ludzkie JA jest w centrum większości psychoterapii, bogiem, u którego ołtarza błaga się o łaskę. Założyciel programu Rapha, Robert McGee sugeruje, że słowa Chrystusa "prawda was wyzwoli" (Jana 8:32) zawiera "zastosowanie prawdy w... naszym poczuciu własnej wartości." *37 Pisze on:

"Niezależnie od tego, czy określane jest jako "poczucie własnej wartości" czy "poważanie samego siebie" poczucie znaczenia jest kluczowe dla emocjonalnej, duchowej i społecznej równowagi człowieka, i jest siłą napędową ludzkiego ducha." *38

Cóż za dług ma JA u psychologii! Zamiast być tym, którego się zapieramy, JA jest teraz kochane, szanowane i promowane. Wielokrotnie słyszymy z ambon, radia, telewizji, książek, czasopism i podczas seminariów, że największą potrzebą stojąca przed kościołem jest rozwijanie przez chrześcijan miłości własnej, poczucia własnej wartości, poczucia własnej godności i pozytywnego obrazu siebie. James Dobson pisze:

"W prawdziwym sensie zdrowie całego społeczeństwa zależy od łatwości, z jaką poszczególni członkowie osiągają osobistą akceptację. Tak więc, ilekroć klucze do poczucia własnej wartości wydają się być poza zasięgiem znacznego odsetka ludzi, jak w XX-wiecznej Ameryce, wówczas szeroko rozpowszechniona “choroba psychiczna,” neurotyzm, nienawiść, alkoholizm, narkomania, przemoc i zaburzenia społeczne z pewnością będą występowały... (podkreślenie w oryginale)." *39

JA miało swoje brzydkie narodziny już w Ogrodzie Eden poprzez usłuchanie Szatana. Urodziło się z pragnienia stania się jednym z bogów. Promowanie JA w kościele jest częścią okultystycznej inwaz
ji.


[Od red. Selfizm - [religia własnego JA], ideologia zakładająca supremację ludzkiego „ja”, kult samouwielbienia stanowiący substytut religijności.

Termin ten wprowadził Paul Vitz w książce zatytułowanej Psychologia jako religia. Jako prekursora selfizmu wskazał Ludwika Feuerbacha - autora zasady Homo homini Deus est, a także niektórych poetów, pisarzy i duchownych amerykańskich wyznających kult amerykańskiego indywidualizmu i jednostkowości. Główną jednak siłę sprawczą rozpowszechnienia selfizmu upatruje Vitz w oddziaływaniu psychologii „ja” takich psychoterapeutów, jak Carl Gustav Jung, Abraham Maslow, Carl Rogers, Erich Fromm, Rollo May i in.

Selfizm ma prowadzić zdaniem Vitza do racjonalizacji konsumpcjonizmu oraz rozwoju w szerokim wymiarze społecznym narcystycznej patologii osobowości. Kultura rozwijająca się w duchu selfizmu jest zaprzeczeniem chrześcijaństwa.]



R
ażąca sprzeczność z Pismem

Kościół zalała fala samozwiedzenia poczuciem własnej wartości. Promuje je Uniwersytet Wolności Jerry'ego Falwella, a Robert Schuller nazwał poczucie własnej wartości "największą potrzebą, przed którą stoi dziś ludzkość. Nazywając to kłamstwo psychologii podstawą "nowej reformacji," *40 Schuller pisze:

"Tam, gdzie reformacja z XVI wieku zwróciła naszą uwagę na Pismo Święte jako jedyną nieomylną regułę wiary i praktyki, nowa reformacja zwróci naszą uwagę na święte prawo każdego człowieka do poczucia własnej wartości." *41

Ta destrukcyjna głupota wywodzi się z psychologii i jest sprzeczna z Biblią. Jesteśmy napominani, "...w pokorze uważajcie jedni drugich za ważniejszych od siebie" (Filipian 2:3). Rzymian 12:3 ostrzega nas, abyśmy nie myśleli o sobie "wyżej, niż powinniśmy sądzić." Biblia nigdzie nas nie ostrzega przed zbyt złym myśleniem o sobie. Psychiatra Samuel Yochelson i psycholog kliniczny Stanton Samenow, spędzili sześć i pół roku badając setki zatwardziałych przestępców i nie potrafili znaleźli ani jednego, który planując przestępstwo nie miałby o sobie wysokiego mniemania. *42

Nic dziwnego, że Biblia często przypomina nam, że jesteśmy grzesznikami i sami z siebie nie jesteśmy dla Boga użyteczni. Jednak psychologia chrześcijańska ma na celu pomóc nam uniknąć takiego "negatywizmu," gdyż trzeba być zawsze "pozytywnym."

"Jak człowiek myśli w swoim sercu" jest cytatem Pisma Świętego, którego błędnie używają chrześcijańscy psychologowie by zachęcić do pozytywnego dialogu wewnętrznego i nauczyć starożytnej wiary okultystycznej: że poprzez nasze myśli możemy zmienić się w kogo chcemy. Ale Biblia nie mówi: "Jak człowiek myśli w swoim sercu, takim się staje." Salomon ostrzega syna, że ​​gdy zostanie królem, inni władcy mogą zaprosić go na ucztę, ale ich udawanie przyjaźni może nie być szczere. Nie dajcie się zwieść, bo "Człowiek jest taki jak myśli w swoim sercu: Jedz i pij, mówi do ciebie; ale jego serce nie jest z tobą" (Przyp. Salomona 23:7). Jest to ostrzeżenie, że ciepłe słowa człowieka nie zawsze muszą odzwierciedlać jego prawdziwe uczucia.

Prawda o JA

Kiedy Chrystus powiedział: "Kochaj bliźniego jak siebie samego," nie mówił nam (jak twierdzą chrześcijańscy psychologowie), że potrzebujemy terapii lub seminariów, aby nauczyć się kochać siebie samych. Gdyby tak było, powiedziałby: "Kochaj bliźniego tak, jak niewystarczająco kochasz siebie," co nie ma sensu. Chrześcijanie zawsze wierzyli (aż do pojawienia się psychologii), że Chrystus odwoływał się do naszej naturalnej obsesji na punkcie siebie samych. Mówił: "Okaż bliźniemu trochę tej miłości, uwagi i troski, którą dajesz sobie samemu!" I potrzebujemy takiego napomnienia!

Nową współczesną interpretację kościół otrzymał od bezbożnego psychologa Ericha Fromma, który nazwał "wiarę w Boga... dziecinną iluzją." *43 Twierdził on, że Chrystus mówiąc: "Kochaj bliźniego jak siebie samego," miał na myśli to, że musimy nauczyć się kochać siebie, zanim będziemy mogli kochać naszych bliźnich lub Boga. Ten fałszywy pogląd promował Robert Schuller w swojej książce Self-Love, the Dynamic Force of Success (Miłość własna, dynamiczna siła sukcesu); i stąd kłamstwo to rozprzestrzeniło się po całym kościele. Nowy ruch wśród mężczyzn, Promise Keepers (dotrzymujący obietnic), promuje kłamstwa psychologii chrześcijańskiej w rażący sposób. W ich biuletynie napisano:

"Wielu samotnych mężczyzn chrześcijan stoczyło walkę by zbudować swoje poczucie wartości, szacunku i miłości do siebie... nie można mieć zdrowej relacji z innymi, mając niezdrową relację z samym sobą. Jezus to zauważył, kiedy wezwał nas by kochać bliźniego tak, jak byśmy kochali siebie. (Mk 12:31)." *44

Owszem, niektórzy mówią: "Nienawidzę siebie!" Ale jak pogodzić to stwierdzenie z "nikt nigdy nie miał własnego ciała w nienawiści" (Efezjan 5:29)? Tym, czego ta osoba tak naprawdę nienawidzi, może być jego wygląd, ubrania, praca, pensja, sposób, w jaki ludzie patrzą na niego z góry itp. Ale on sam siebie nie nienawidzi. Gdyby tak było, cieszyłby się, że jest nieatrakcyjny, ma kiepskie ubrania, niskie dochody i jest poniżany przez innych. Fakt, że narzeka na te rzeczy, dowodzi, że kocha samego siebie, dokładnie tak, jak mówi Biblia.

Z pewnością to nie "negatywny obraz samego siebie" ale bardzo "pozytywny" spowodował upadek Lucyfera. Ponad 200 lat temu William Law wyraził to, co kiedyś chrześcijanie zawsze rozumieli:

"Miłość własna, wysoki obraz siebie oraz szukanie swego są istotą i życiem pychy; a diabeł, ojciec pychy, nigdy nie jest w tych namiętnościach nieobecny, ani też nie pozostaje bez wpływu na nie ..." *45

Niestety, kłamstwa psychologii zaraziły nie tylko chrześcijańskich psychologów, ale wielu pastorów i chrześcijańskich autorów. Josh McDowell, który poza tym zrobił wiele dobrego (jego książka Evidence That Demands a Verdict [dowody, które wymagają werdyktu] była dla wielu błogosławieństwem), poświęcił dwie książki tematyce budowania własnego wizerunku, poczucia własnej wartości i szacunku do siebie: Building Your Self-Image (budowanie własnego wizerunku) (Tyndale 1978) i Jego obraz, mój obraz (Here’s Life 1984).

Przykłady biblijne obalające to kłamstwo

W książce Na swój obraz Josh przedstawia trzy psychologiczne podstawowe elementy dobrze zintegrowanej osobowości: 1) poczucie przynależności (akceptacja przez innych); 2) poczucie własnej wartości (dobre samopoczucie); oraz 3) poczucie kompetencji (pewność siebie). W rzeczywistości, większości, jeśli nie wszystkim bohaterom i bohaterkom Biblii, brakowało tego wszystkiego, co Josh twierdzi, że każdy potrzebuje.

Mojżesz, na przykład, został odrzucony przez swój lud i uważał się za niegodnego i niekompetentnego (Wj 3:11; 4:10-13). Jeśli kiedykolwiek istniał człowiek z fatalnym obrazem siebie i niskim poczuciem własnej wartości, był nim Mojżesz. Lecz zamiast zalecić mu miesiące chrześcijańskiego poradnictwa psychologicznego w celu podniesienia jego samooceny, Bóg powiedział: "Będę z tobą!” W rzeczywistości Bóg wybrał Mojżesza, ponieważ miał on niskie poczucie własnej wartości. Bóg wybrał najpokorniejszego człowieka na ziemi (Liczb 12:3) do stawienia czoła najpotężniejszemu władcy i wyzwolenia swego ludu z uścisku tego tyrana, aby jedynie sam Bóg odebrał przez to chwałę.

Spójrzmy na Pawła. Znienawidzony przez Żydów i odrzucony przez większość kościoła ("nikt przy mnie nie stanął" – 2 Tymoteusza 4:16; “odwrócili się ode mnie wszyscy, którzy są w Azji" – 2 Tymoteusza 1:15), uważał siebie za “największego z grzeszników” (1 Tymoteusza 1:15) i "najmniejszego ze wszystkich świętych" (Efezjan 3:8). Zamiast wzmacniać poczucie własnej wartości Pawła, Chrystus oświadczył, że Jego moc doskonali się w słabości Pawła (2 Koryntian 12:9). Spróbuj pogodzić słowa Pawła: “Kiedy jestem słaby, wtedy jestem silny" (werset 10) i "nie mieszka we mnie nic dobrego" (Rzymian 7:18) z trzema podstawami psychologii!

Pozostawiony z bagażem samooceny

Psychologia chrześcijańska wypromowała kłamstwo, że Bóg nas kocha ze względu na wartość, którą w nas widzi; a nawet, że śmierć Chrystusa dowodzi, iż mamy nieskończoną wartość dla Boga. Bruce Narramore raduje się: "Cóż za podstawa do własnej samooceny…! Jakież to daje poczucie własnej wartości i ceny. Syn Boży uważa, że ​​mamy tak wielką wartość, że oddał za nas swoje życie.” *46 Jakież to egocentryczne! On zapłacił tą cenę z powodu naszego grzechu i dla zadośćuczynienia Swojej sprawiedliwości. Jego miłość nie jest oparta na naszej wartości. Dobrze wyraził to Spurgeon:

"Jezus nie umarł za naszą sprawiedliwość, lecz umarł za nasze grzechy. Nie przyszedł, aby nas ratować, ponieważ byliśmy warci ocalenia, ale dlatego, że byliśmy całkowicie bezwartościowi, zrujnowani i zgubieni. Nie przyszedł na ziemię z jakiegokolwiek powodu, który był w nas, ale wyłącznie. . . z powodów, które wziął z głębi własnej boskiej miłości. We właściwym czasie umarł za tych, których opisuje . . . jako bezbożnych, określając ich najbardziej beznadziejnym przymiotnikiem jakim mógł..." *47

Psychologowie chrześcijańscy zostają z odpowiedzialnością za winę wysokiej samooceny. Nawet młodzi mają dość sztuczności. Jak ujął to jeden z uczniów: "Bycie chwalonym za wszystko sprawia, że ​​czujesz się gorzej. Zadajesz sobie pytanie, jeśli za wszystko jestem chwalony, co warto robić?" Reporter Washington Post napisał:

"Znasz tych mistrzów wysokiej samooceny... którzy głoszą, że powinno się powtarzać w kółko dzieciom, jakie są wspaniałe? Zamknij oczy i wyobraź sobie, że jesteś doskonały, to jedno z ich ćwiczeń. Zapisz pięć rzeczy, które sprawiają, że jesteś wyjątkowy, to inne.

Wzmocnij poczucie własnej wartości dziecka, mówią zwolennicy zawyżonej samooceny, a zobaczysz, że wzrosną jego osiągnięcia. Ucz wysokiej samooceny, a młodzież nie będzie kuszona do zażywania narkotyków i zachodzenia w ciążę. "Poczucie własnej wartości może uratować życie"... [i] naukowcy zaprojektowali ponad 200 pomiarów i przeprowadzili ponad 10 000 badań, próbując to udowodnić. Dane jednak nie są zgodne...

Pojawiają się tudzież nowe głosy, mówiące, że uczenie wysokiej samooceny jest stratą czasu i zasobów, niebezpiecznym odwróceniem uwagi od naprawdę ważnych zadań budowania wiedzy, umiejętności i charakteru..." *48

"Witamy w Kalifornii, stanie poczucia własnej wartości." Taki był tytuł niedorzecznego raportu Kalifornijskiej Grupy Zadaniowej ds. Samooceny z 1990 r., w którym stwierdzono, że "brak poczucia własnej wartości jest głównym powodem większości osobistych i społecznych bolączek nękających nasz naród." Jednak po wielu latach badań Kalifornijska Grupa Zadaniowa nie znalazła dowodów na poparcie swoich twierdzeń. Dziennik z Minneapolis Star Tribune udokumentował, że przestępcy seksualni, którzy zostali poddani stanowemu leczeniu psychologicznemu (bazującemu w dużej mierze na budowaniu wysokiej samooceny), byli "bardziej skłonni do popełniania nowych przestępstw na tle seksualnym niż ci, którzy nie zostali poddani leczeniu." *49 Roy Baumeister, profesor Psychologii z Uniwersytetu Case Western Reserve, który poświęcił dziesięciolecia na studiowanie tego tematu, mówi:

"Twierdzenia [ruchu poczucia własnej wartości] wahają się od fantazji po bzdury…" *50

"Zatrważającym jest pomyśleć co będzie, gdy to pokolenie dzieci dorośnie myśląc, że jest mądrzejsze od reszty świata. Ameryka będzie krajem zarozumiałych głupców." *51

Liczne badania świeckich psychologów i psychiatrów wykazały, że im wyższa czyjaś samoocena, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie on niemoralny, agresywny i skłonny by deptać prawa innych. Ruch wysokiej samooceny jest oskarżany o spowodowanie wielu szkód. Okładka Newsweeka zapowiada swój główny artykuł dużymi literami: “KLĄTWA POCZUCIA WŁASNEJ WARTOŚCI: CO JEST NIE TAK Z RUCHEM DOBREGO SAMOPOCZUCIA.” *52 Artykuł w gazetach w całej Ameryce, napisany przez profesora/badacza, został zatytułowany "Uwaga do Kalifornii: porzućcie wysoką samoocenę, najważniejsza jest samokontrola....” Na podstawie wieloletnich badań autor stwierdza: "Gdybyśmy mogli skreślić samo-poważanie i zastąpić je samokontrolą, dzieci byłyby w lepszej sytuacji, i społeczeństwo jako ogół byłoby w znacznie lepszej sytuacji." *53

Jednak błędna i destrukcyjna teoria poważania siebie jest nadal chlebem powszednim psychologii chrześcijańskiej. Chrześcijańscy przywódcy, którzy promowali to zwiedzenie o wysokim poczuciu własnej wartości, winni są kościołowi przeprosiny i powinni pilnie dążyć do naprawienia krzywd, które przez lata wyrządzali.

Niebiańska radość napełnia skruszonych grzeszników. W przeciwieństwie do Szymona faryzeusza, który miał wysokie mniemanie o sobie, ale nie dał Jezusowi wody ani ręcznika, grzeszna kobieta umyła Jego stopy swoimi łzami i osuszyła je włosami. Jezus posłużył się jej przykładem, aby pokazać Szymonowi, że miłość, która będzie promieniować wiecznie w niebie, pochodzi z uznania naszej niegodności, uznania, które uwydatnia Jego miłość w zbawieniu nas (Łk 7:36-50). Im bardziej zdajemy sobie sprawę z naszej winy i nędzy, tym większa będzie nasza wdzięczność i miłość do Tego, który tak nisko pochylił się, by nas uratować.

Zaburzenie Osobowości Mnogiej (PMD) w Kościele

Jednym z ostatnich urojeń na świecie, które zaatakowało Kościół, jest niedawne "odkrycie" zwane zaburzeniem osobowości mnogiej lub zaburzeniem dysocjacyjnej tożsamości (Multiple Personality Disorder, MPD). Psycholog chrześcijański James G. Friesen, lider w tej rozwijającej się dziedzinie, pisze w książce wydanej przez Here's Life Publishers: “Przypadków okazuje się być znacznie więcej niż ktokolwiek oczekiwał. Liczba terapeutów MPD pozostaje daleko w tyle za rosnącym zapotrzebowaniem.…” *54

Friesen mówi gładko, że sekretem postępowania z MPD (o którym Biblia nic nie wspomina) jest "kłopotliwa" konieczność "odtwarzania… ukrytych wspomnień." Przyznaje, że te rzekome "wspomnienia" są "zapomniane" i "są zazwyczaj niewiarygodne":

"Są to okropne, bolesne, a nawet groteskowe wydarzenia, których nikt nie chciałby odkryć. Typową na nie reakcją jest: "To nie mogło się wydarzyć!"… Przyjaciele i rodzina też mogą im zaprzeczać. Wszyscy chcielibyśmy wierzyć, że te rzeczy nie miały miejsca, ale być może jednak się one wydarzyły." *55

"Być może" się wydarzyły? Zdrowy rozsądek nie dałby wiary wspomnieniom, które nie istniały, dopóki nie "odkryła" ich terapia, które wydawały się pacjentowi nierealne i zawierały niewiarygodne wydarzenia, którym zaprzeczali rodzina i przyjaciele.

Friesen kontynuuje: "Kluczowym jest rozróżnienie między [wieloma] jaźniami a demonami…” Można się tylko zastanawiać, dlaczego Jezus ani Paweł nigdy nie zastosowali takiej procedury podczas wypędzania licznych demonów.

Friesen nalega, że demonów "nie da się usunąć, dopóki nie dotrze się do tych [ukrytych] wspomnień." *56 Jednak Jezus, ani też Paweł, nigdy nie zajmowali się odkrywaniem wspomnień przy wypędzaniu demonów. Friesen dodaje, że egzorcyzm musi być "wykonywany przez ludzi z doświadczeniem zarówno na arenie chrześcijańskiej, jak i psychologicznej. *57 Jednakże Chrystus i jego apostołowie byli bardzo skuteczni w wypędzaniu demonów 1900 lat przed inwazją psychologii na kościół! Jeśli psychologia chrześcijańska jest prawdziwa, to Biblia nie jest!

Niektórzy psychologowie chrześcijańscy starają się pozyskać każdą z tych wielu "jaźni" dla Chrystusa. Friesen sugeruje, by terapeuta "nauczył klienta żyć życiem z silnych jaźni a zarezerwował pracę ze zranionymi jaźniami na terapię… Niech każda jaźń pracuje dla wspólnego dobra… niech dorosłe jaźnie będą odpowiedzialne przez większość czasu, podczas gdy jaźnie dziecięce niech pozostaną bezpieczne z dala od stresów związanych z życiem dorosłych.” *58 Brzmi to bardziej jak więźniowie prowadzący szpital psychiatryczny niż metoda leczenia! Można się zastanawiać, dlaczego tych ważnych instrukcji brakuje w "Podręczniku Producenta" i dlaczego Paweł napisałby, “Nie zatrzymałem niczego, co byłoby dla was pożyteczne... Nie unikałem głoszenia wam całej rady Bożej" (Dz 20:20, 27), gdyby pominął niezbędną pomoc dla MPD! Albo Paweł się mylił, albo psychologia chrześcijańska jest oszustwem.

[Obecnie znaną i popularną w ruchach charyzmatycznych "chrześcijańską" terapią jest pochodząca z Sozo Healing House i IHOP, służba Odnowy Fundamentów i terapia o nazwie SOZO - Czworo Drzwi]

Menażeria Okultyzmu

W poprzednim rozdziale poruszyliśmy temat hipnozy. Od tysięcy lat jest ona częścią asortymentu szamanów. Michael Harner wymienia ją jako jeden z głównych elementów odradzającego się szamanizmu w społeczeństwie zachodnim. Co zaskakujące, setki psychologów chrześcijańskich stosuje hipnozę.

Równie śmiertelną formą szamanizmu, która stanowi obecnie część fali okultyzmu za pośrednictwem "chrześcijańskiej" psychologii, jest wizualizacja. W rzeczywistości jest to najpotężniejsza znana technika okultystyczna i metoda używana przez większość szamanów do przywoływania przewodników duchowych. Will Baron nauczył się tego w kulcie New Age, do którego należał:

"W końcu wyobraziliśmy sobie, że siedzimy pod drzewem w pięknym ogrodzie zwanym ogrodem duszy. Techniki te miały zrównoważyć ciało, umysł i emocje, oraz otworzyć nas na wyższe ja i nawiązać komunikację z mistrzami.

Po około pięciu minutach medytacji w ciszy, Muriel odezwała się ponownie: "Zapraszamy obecność i energię naszego ukochanego mistrza, Djwhal Khul... Nie używajcie swoich umysłów... Słuchajcie głosu Boga."

Po chwili ciszy, Muriel znów się odezwała: "Teraz przejdziemy wokół kręgu światła w kolejności i przyjmiemy Mistrza Jezusa do swego ciała i pozwolimy mu przez siebie przemawiać." *59

Ku zdumieniu Willa członkowie grupy zaczęli otrzymywać przekazy od "Jezusa." Oczywiście, nie był to Jezus z Biblii. Czy są oni chrześcijanami, czy też wyznawcami New Age, duch udający Jezusa ukazuje się tym, którzy go wizualizują.

U podstaw świata okultyzmu wschodni mistycyzm i szamanizm zbiegają się w wizualizacji. Jest ona esencją wszelkiego mistycyzmu, niezależnie od tego, czy jest praktykowana przez joginów czy przez rzymskokatolickich "świętych." Jest sercem duchowych ćwiczeń Ignacego Loyoli, założyciela Jezuitów. Jednak jest też używana przez setki chrześcijańskich psychologów, a nawet przywódców ewangelicznych. Przedstawiliśmy wcześniej ten temat i zajmiemy się nim bardziej szczegółowo w następnym rozdziale.

Za wizualizacją Jezusa opowiada się Richard Foster, jak też David Seamands, H. Norman Wright i inni psychologowie chrześcijańscy. Chrześcijanie bardzo się oszukują, wyobrażając sobie, że Chrystus porzuci prawą rękę Ojca, aby się im ukazać, gdy tylko Go sobie wyobrażą. Zamiast przyznać się do okultystycznych praktyk w psychologii chrześcijańskiej i ostrzec swoich czytelników, Gary Collins rozwiewa obawy:

"...wielu obawiających się wejścia praktyk okultystycznych do psychologii, wyciągają nieprawdziwe i nielogiczne wnioski na temat obecnych praktyk poradnictwa. W swoich często szczerych pragnieniach oczyszczenia poradnictwa z okultystycznych wpływów, niektórzy autorzy potępili wizualizację, rozmowy ze sobą, uzdrawianie wspomnień i inne często stosowane metody terapeutyczne." *60

Dalej mówi on: "Wizualizacja, wyobraźnia i obrazowanie kierowane to powiązane ze sobą słowa, opisujące użycie obrazów mentalnych w celu osiągnięcia większego zrozumienia, relaksacji lub pewności siebie." *61 Pewność siebie jest sprzeczna z Biblią, ale on promuje ją jako pożądaną. Zgadzając się, że "niektórzy doradcy nadużywają wizualizacji i wyobrażeń kierowanych," w ogóle nie wyjaśnia on, co może być w tym złego, ani nie ostrzega przed okultystycznym użyciem wizualizacji.

Odzyskiwanie "stłumionych" wspomnień

Plaga fałszywych wspomnień o domniemanym wykorzystywaniu seksualnym "ujawniona podczas terapii" niszczy dosłownie tysiące rodzin, w tym wiele chrześcijańskich, w całym kraju. Autor tej książki otrzymał telefon od zaniepokojonego pastora. – Potrzebuję porady – zaczął. "Młoda kobieta w naszym kościele chodziła do szanowanego chrześcijańskiego psychologa i odkryła, że ​​jej ojciec wykorzystywał ją seksualnie w wieku od dwóch do pięciu lat, a nawet angażował ją w rytuały satanistyczne! I jest on przewodniczącym naszej rady starszych! Co robić?

Zapytany, w jaki sposób odkryto to "wykorzystanie," pastor odpowiedział: "Psycholog wprowadził ja w stan regresji do czasów dzieciństwa i pojawiły się wspomnienia. Oczywiście ojciec zaprzecza oskarżeniu, a matka przysięga, że ​​to się nigdy nie wydarzyło. Bracia i siostry, jedni starsi i inni młodsi, również twierdzą, że takie coś nie mogło mieć miejsca. Lecz te ‘wspomnienia’ są tak prawdziwe, że terapeuta twierdzi, iż należy coś z tym zrobić."

Rzadkie w przeszłości, obecnie takie przypadki mnożą się, gdyż coraz więcej psychologów i psychiatrów poddaje pacjentów regresji w poszukiwaniu nadużyć z przeszłości. Niektórzy terapeuci są przekonani – i przekonują coraz większą publiczność – że naprawdę rzadko można spotkać osobę, która nie była seksualnie (i prawdopodobnie satanistycznie) wykorzystana. Oszacowano, że jeśli historie odkrywane przez terapeutów są rzeczywiście prawdziwe, to "składanych jest aż 50 000 ofiar z ludzi co roku w Stanach Zjednoczonych." *62 Jest to oczywiście niedorzeczne. Mimo to, na podstawie tych fałszywych wspomnień, odkrywanych często przez chrześcijańskich psychologów, niszczone są rodziny, a życia rujnowane.

Fałszywie oskarżeni, z których część trafiła do więzienia, zaczynają kontratakować, pozywając terapeutów do sądów. Sądy rozpoznają sprawy, ważą dowody i wydają wysokie wyroki. Profesor Uniwersytetu Stanowego w Waszyngtonie, Elizabeth Loftus, jedna z czołowych ekspertów w dziedzinie pamięci, ostrzega przed ogólną niedokładnością pamięci, nie mówiąc już o tych "odzyskanych" podczas terapii. Przykładowo, opowiada ona o ofierze gwałtu, która wpadła w histerię, gdy zobaczyła mężczyznę, którego zidentyfikowała jako gwałciciela. Został on skazany na podstawie jej zeznań, ale do zbrodni przyznał się później inny człowiek.

Magazyn Moody promował tą ułudę w historii z okładki o młodej kobiecie, która podczas terapii "odkryła wspomnienia" rzekomych przypadków kazirodztwa i satanistycznego wykorzystania rytualnego (SRA). Wcześniej nie miała tych "wspomnień"; wszystko to wyszło podczas terapii. Po kolejnych dwóch latach terapii pacjentka zaczęła przejawiać mnogość osobowości – także stworzone w terapii. W artykule stwierdzono, że potrzeba kilku kolejnych lat terapii, aby "wyleczyć" pacjentkę, i że pozostawienie takiej osoby zwykłym chrześcijańskim remediom jak modlitwa, studiowanie Biblii i poddanie się Panu byłoby niezwykle niebezpieczne.

Nie sugerujemy, że wykorzystanie seksualne nie istnieje. Wręcz odwrotnie, jest ono zbyt powszechne. Jednak "wspomnienia" rzekomo przywracane przez hipnoterapię są z niemalże całą pewnością fałszywe. "To, co naprawdę się wydarzyło, wydarzyło się podczas terapii," mówi Sherrill Mulhern z Uniwersytetu Paryskiego po dogłębnym zbadaniu zjawiska. Jak mówi psychiatra z Columbia University Richard Gardner, autor książki Sex Abuse Hysteria (histeria wykorzystania seksualnego): "Jest mało prawdopodobne, aby pacjent nie pamiętał traumatycznych wydarzeń, takich jak gwałt lub zmuszanie do stosunku. Amnezja nie jest powszechnym symptomem zespołu stresu pourazowego. Sytuacja jest odwrotna: Następuje zaabsorbowanie wydarzeniem. *63

Książka Freda i Florence Littauerów "Freeing Your Mind from Memories That Bind" (uwolnienie umysłu od wspomnień, które związują) przedstawia tezę, że odkrywanie ukrytych wspomnień jest kluczem do dobrego emocjonalnego i duchowego stanu. Sugerują, że jeśli ktoś ma "luki w pamięci" z dzieciństwa, wskazuje to na to, że prawdopodobnie przeżył wykorzystanie (i bardzo prawdopodobnie, że seksualne). *64 Zgodnie z tą definicją wszyscy byliśmy wykorzystywani. Taka teoria jest sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem i nie ma naukowej weryfikacji ani biblijnego wsparcia.

Dlaczego trzeba odkopać wspomnienia (nawet gdyby były prawdziwe) o przeszłych nadużyciach, aby mieć właściwą relację z Bogiem? Gdzie uczy tego Biblia? A jeśli pamięć przeszłości byłaby rzeczywiście kluczowa, wtedy musielibyśmy odkryć każdy szczegół. Zadanie to byłoby beznadziejne. Jednak gdy przyjmuje się taką teorię, nigdy nie można być pewnym, że w nieświadomości nie kryje się jeszcze jakiś uraz, który jest kluczem do emocjonalnego i duchowego dobrostanu!

Dla kontrastu, Paweł zapomniał o przeszłości i zdążał do nagrody (Filipian 3:13,14), która jest obiecana wszystkim tym, którzy kochają przyjście Chrystusa (2 Tymoteusza 4:7,8). Przeszłość nie ma większego znaczenia, jeśli chrześcijanie są naprawdę nowym stworzeniem w Chrystusie, dla którego "stare przeminęło, a wszystko stało się nowe" (2 Kor 5,17). Chociaż przeszukiwanie przeszłości w celu znalezienia "wyjaśnienia" swojego obecnego zachowania może wydawać się tymczasowo pomocne, wprowadza niepewność ("czy odkryłam już wszystko?") i okrada osobę z biblijnych rozwiązań dzięki Chrystusowi. Liczy się nie przeszłość, ale osobista relacja z Chrystusem dzisiaj.

Littauerowie, podobnie jak wielu chrześcijańskich psychologów, opierają się w dużym stopniu na tak zwanych Czterech Temperamentach. Ta od dawna zdyskredytowana teoria osobowości wyewoluowała ze starożytnego przekonania Greków, że ​​sfera fizyczna składa się z czterech elementów: ziemi, powietrza, ognia i wody. Empedokles wiązał je z czterema bóstwami pogańskimi, podczas gdy Hipokrates wiązał je z tym, co niegdyś uważano za cztery płyny ciała, wpływającymi na temperament: krew (sangwinik), flegma (flegmatyk), żółta żółć (choleryk) i czarna żółć (melancholia). Cechy te były również powiązane ze znakami zodiaku.

Nie istnieją podstawy naukowe do teorii Czterech Temperamentów. Jednak wielu chrześcijańskich psychologów i świeckich "uzdrowicieli" czyni je podstawą "klasyfikacji osobowości" i kluczem do obserwacji zachowań. Jak podkreślają Bobganowie w swojej doskonałej książce "Four Temperaments, Astrology and Personality Testing" (cztery temperamenty, astrologia i trening osobowości):

"Samo słowo temperament pochodzi od łacińskiego słowa temperamentum, które oznaczało “właściwe wymieszanie.” Koncept ten polegał na tym, że jeśli płyny ustrojowe były w odpowiednich proporcjach... wprowadzało to równowagę i następowało uzdrowienie... Uważano, że nawet rozmieszczenie różnych planet zmieniało płyny na lepsze lub gorsze...

Cztery temperamenty zostały praktycznie odrzucone po okresie Średniowiecza... aż kilka samotnych dusz... sprzedało je w dwudziestowiecznym języku... Teraz przeżywają przebudzenie... wśród astrologów i ewangelicznych chrześcijan..." *65

Czym jest prawda?

"Wszelka prawda jest Bożą prawdą." Jest to główne uzasadnienie używane przez chrześcijańskich psychologów dla integrowania teorii bezbożnych antychrześcijan z teologią chrześcijańską. Twierdzą oni, że Freud, i inni posiadali część Bożej prawdy i tylko to zapożyczyła od nich chrześcijańska psychologia. Teza ta zwiodła tłumy. Słuszność jej zależy od dwóch czynników: 1) Co jest prawdą w psychologii? oraz 2) Co jest prawdą Bożą?

Psychologowie nie mogą dojść do porozumienia między sobą. Istnieją setki sprzecznych teorii i wiele przeciwstawnych szkół psychologii. Ponieważ nie jest ona naukowa, nie ma obiektywnych standardów, według których można by mierzyć prawdę w psychologii. Ale nawet gdyby była, nauka, nieważne jak dobrze ugruntowana, nie jest Bożą prawdą.

Wielu ludzi posiada błędne przekonanie, że wszystko, co jest faktem, jest częścią Bożej prawdy. Wynika z tego logicznie, że Biblia nie zawiera całej prawdy Bożej. Pogląd ten przeczy jednak temu, co Biblia mówi o prawdzie. Jezus powiedział o sobie: “Ja jestem prawdą.” On nie mówi, że jest jedną prawdą spośród wielu prawd lub częścią prawdy, ale że jest Prawdą. Samo to stwierdzenie oddziela Bożą prawdę od nauki i teorii psychologii.

Czy istnieje prawda Boża poza Biblią? Nie według Jezusa, który oświadczył: "Twoje [Boże] słowo jest prawdą." Nie jej częścią, ale prawdą. Powiedział on: "Jeżeli będziecie trwać w moim słowie… poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" (J 8:31,32). Znowu nie część prawdy, ale prawda. Cała Boża prawda jest w Jego Słowie, i ona uwalnia od grzechu.

Czy Freud i inni świeccy psychologowie nie mogliby natknąć się niezależnie na część prawdy zawartej w Słowie Bożym? Bóg wypisał Swoje prawo w każdym sumieniu (Rzym. 2:15), a zatem w stopniu, w jakim słuchali swojego sumienia, mieli jakieś pojęcie o Bożej prawdzie. Lecz nawet gdyby psychologowie mieli trochę Bożej prawdy, jaki jest sens grzebania w błocie i brudzie ich fałszywych nauk w poszukiwaniu prawdy, którą można znaleźć w Słowie Bożym, czystą, jasną i łatwo dostępną?

Jezus obiecał, że po swoim wniebowstąpieniu pośle do uczniów Pocieszyciela, "Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi ani go nie zna" (Jana 14,17). To eliminuje Freuda et al. A Duch Święty "wprowadza we wszelką prawdę" (Jana 16:13). Jasnym jest, że prawda Boża objawia się tylko w Jego słowie przez Jego Ducha tym, którzy są Jego.

Paweł potwierdza ten fakt: "… rzeczy Bożych nikt nie zna inaczej, jak tylko przez Ducha Bożego" (co wyklucza wszystkich niezbawionych); "Ale człowiek cielesny [nie zbawiony] nie przyjmuje rzeczy z Ducha Bożego, gdyż są one dla niego głupstwem" (1 Koryntian 2:11,14). Freud i jego zwolennicy znowu się tu nie kwalifikują. Jest więc wielce nieprawdopodobnym by mogli nam oferować część Bożej prawdy.

Rozpoznanie prawdy

Pomimo jasności słów Jezusa i Pawła, chrześcijańscy psychologowie i ich obrońcy nadal usprawiedliwiają integrację. W czasopiśmie Chrześcijańskiego Instytutu Badawczego Journal Bob i Gretchen Passantino próbowali wykazać, że każdy fakt jest częścią Bożej prawdy. Powiedzieli: "100 razy 100 równa się 10 000 i możemy uznać to za 'Bożą prawdę', ponieważ to się pokrywa z rzeczywistością, włącznie z prawami logiki." Wręcz przeciwnie, nie spełnia to biblijnych kryteriów prawdy Bożej: wyswobodzenia ludzi, znajdowania się w Słowie Bożym, bycia objawionym przez Ducha Prawdy i bycia niepoznanym przez cielesnego człowieka itd.

Jezus powiedział do Żydów: "Ponieważ mówię wam prawdę, nie wierzycie mi" (Jana 8:45). Żydzi uznaliby, że 100 razy 100 równa się 10 000 – a jednak Chrystus powiedział, że nie wierzyli w prawdę. Jasnym jest, że państwo Passantino, razem z psychologami chrześcijańskimi, których usiłują usprawiedliwiać, mają fałszywy obraz prawdy Bożej. Passantinowie oświadczyli:

"Ruch Poradnictwa Biblijnego (Biblical Counselling Movement, BCM)... nie posiada wszechstronnego programu [wielkie oskarżenie Biblii!]. . . . Hunt i inni zwolennicy BCM wyrywają z kontekstu 2 [sic] Piotra 1:3... Werset ten brzmi, “Boska Jego moc obdarzyła nas wszystkim, co potrzebne do życia i pobożności…” [2 Piotra 1:3]. Kontekstem jest tu zbawienie, a nie szczegóły codziennego życia człowieka." *66

Wręcz przeciwnie, Piotr nie mówi tu, jak zostać zbawionym, ale jak mamy żyć jako chrześcijanie. Z pewnością "pobożność" obejmuje nasze zachowanie tu na ziemi. Kontekst dotyczy tego życia. Piotr nawołuje do pracowitości, cnoty, wiedzy, wstrzemięźliwości, cierpliwości, pobożności i braterskiej życzliwości, które mają charakteryzować "codzienne ludzkie życie" tu na ziemi, które, jak twierdzą Passantinowie, nie jest tematem Piotra.

Ponieważ cała prawda Boża zawarta jest w Słowie Bożym, psychologia chrześcijańska nie ma nic do zaoferowania i prowadzi do rażącego błędu. Uniemożliwienie ludowi Bożemu wiary w wystarczalność Pisma Świętego jest potrzebne chrześcijańskim psychologom, aby mogli utrzymać swój interes.

Paweł mówił jasno, że to, co głosił nie było "mądrością tego świata (...) [ale] mądrością Bożą" i że starannie przemawiał "nie słowami ludzkiej mądrości, ale których naucza Duch Święty." (Koryntian 2,5-13). W przeciwieństwie do Pawła, Passantinowie (wraz z całym ruchem psychologii chrześcijańskiej) uważają przynajmniej niektóre ze "słów mądrości ludzkiej" za istotne uzupełnienie prawdy Słowa Bożego. Powinniśmy raczej wierzyć w Bożą obietnicę, że "miłość, radość, pokój, cierpliwość, łagodność, dobroć, wiara, pokora, samokontrola" są faktycznie "owocem Ducha" (Galacjan 5:22,23), a nie owocem terapii.


Część druga rozdziału "Psychologia "chrześcijańska""Fragment pochodzi z książki Dave Hunta "Inwazja Okultyzmu" [Occult Invasion] Eugene, Oregon 1998

Tłumaczenie: Ewa

Przypisy:


36. Robert H. Schuller, Self-Love, The Dynamic Force of Success (Hawthorne, 1969), p.32.
37. McGee, Search, p. xiii.
38. Ibid., p. 15.
39. James Dobson, Hide or Seek (Fleming Revell, 1974), pp. 12-13.
40. Schuller, Self-Esteem, p. 19.
41. Schuller, Reformation, p. 38.
42. Stanton E. Samenow, Inside the CriminalMind (Time Books, 1984).
43. Erich Fromm, Man for Himself: An Inquiry into the Psychology of Ethics (Bantam Books, 1963), p. 59.
44. Promise Keepers Newsletter, Winter 1993.
45. William Law, ed. Dave Hunt, The Power of the Spirit (Christian Literature Crusade, 1971), p. 141.
46. Narramore, You're Someone Special, pp. 25-26.
47. C.H. Spurgeon, All of Grace (Moody Press), pp. 68-69.
48. The Bulletin (Bend, OR), November 23,1995.
49. As cited in PsychoHeresy Update, Winter/Spring 1092. pp. 1-2.
50. Roy Baumeister, "Should Schools Try to Boost Self-Esteem?" in American Educator, Summer 1996.
51. Linda Seebach, "Beware freeway drivers with self-esteem," in the Orange County Register, November 18,1996, p. Metro 8.
52. Newsweek, February 17,1992, front cover and major article.
53. The Oregpnian, November 23, 1995, and many other papers across the country.
54. James G. Friescn. More Than Survivors: Conversations with Multiple-Personality Clients (Here's Life Publishers, 1992), p. 203.
55. Ibid., p. 17.
56. Ibid., pp. 145-46.
57. Ibid., p. 220.
58. Ibid., p. 219.
59. Baron, Deceived, pp. 41-43.
60. Collins, Trust, pp. 104-05.
61. Ibid.
62. D Magazine, October 1991, p. 68.
63. Ibid., p. 69.
64. Fred and Florence Littauer, Freeing Your Mind from Memories That Bind (Thomas Nelson, 1989), pp. 142-43.
65. Martin and Deidre Bobgan, Four Temperaments, Astrology and Personality Testing (East Gate Publishers, 1992), pp. 24, 50,51.
66. Christian Research Journal, Winter 1995.

Komentarze

Popularne posty