Farmakologia nowym zbawicielem?
Szokujący jest fakt, że dzisiaj w protestanckim kościele istnieje tak wiele podobieństw do rzymskiego katolicyzmu, krytykowanych swego czasu przez Reformatorów. Co więcej, wielu promotorów tych fałszywych nauk zostało wyniesionych na piedestał protestanckiej nieomylności i to równie wysoki jak papieski. Chrześcijańscy psychologowie stanowią nowe protestanckie kapłaństwo, posiadające własne, "terapeutyczne" konfesjonały, nietykalne wobec jakiejkolwiek korekty ze strony Biblii. Postępowanie za przykładem Berejczyków i sprawdzanie w Pismach wszelkich doktryn głoszonych przez chrześcijańskich przywódców powtarzających jak papugi świeckie teorie ukryte pod "chrześcijańską" wywieszką, jest potępiane tak ostro, jak podważanie dogmatów papieskich i katolickich za czasów Lutra.
Wielki autorytet papieża, wielkość kościoła, któremu przewodzi, jego długa historia i — jak podkreślają niektórzy — "wielkie dobro dokonywane przez tę instytucję" — są używane niczym miotła, zamiatająca pod dywan wszelkie pytania o doktrynalną czystość dotyczącą zbawienia. W ten sposób unika się jakiejkolwiek uczciwej i merytorycznej dyskusji na temat katolicyzmu w świetle biblijnej prawdy.
Podobnie jest dzisiaj w środowiskach ewangelicznych. Nie Biblia, lecz popularność konkretnego przywódcy, liczebność jego kościoła, rozmiary jego służby, jej długa historia i wielkie dobro, którego on lub ona dokonali do tej pory stały się podstawą wiarygodności ich nauczania. Nie trzeba chyba mówić, że taka praktyka jest bardzo niebezpieczna dla duchowego zdrowia ewangelicznego kościoła.
Dwoma kamieniami węgielnymi Reformacji były wyłączny autorytet Biblii i powszechne kapłaństwo wszystkich wierzących. Biblia uczy, że żaden człowiek ani organizacja nie może dodawać lub odejmować czegokolwiek od treści Pisma lub interpretować je w imieniu innych. Odpowiedzią Soboru Trydenckiego [1545-1563] było odrzucenie zasady sola scriptura i ogłoszenie, że Biblia nie jest jedynym źródłem objawienia doktrynalnego. Dodatkiem do niej miały być orzeczenia papieży, soborów i tradycja kościoła rzymsko-katolickiego, które miały posiadać autorytet równy Słowu Bożemu, a ponadto były bardziej przekonujące.
Dziś wśród protestantów mamy bardzo podobną sytuację. Oczywiście pojawiają się wciąż nowi "prorocy", ogłaszający "nowe objawienia", których nie wolno rozsądzać, a już na pewno każdy wierzący nie ma prawa do osobistego sprawdzenia ich zgodności z nauczaniem Biblii. Niegdyś bardzo wpływowy, a ostatnio całkowicie zdyskredytowany Earl Paulk powiedział: "Biorąc w domu Biblię do ręki i podejmując własne decyzje odnośnie słów kaznodziei, poddajemy słowa prawdy wypowiedziane przez Bożego pomazańca prywatnej interpretacji". [1] W ten sposób potępił postępowanie Berejczyków, które Biblia nazwała "szlachetnym" [Dz. Ap. 17:10-11].
Historia się powtarza, tyle że z nowym oszustwem
W podobny sposób "chrześcijańscy psychologowie" — nowi nieomylni kapłani, nieznani w czasie Reformacji, lecz teraz wielce szanowani zarówno wśród protestantów jak i wśród katolików, odrzucają zasadę sola scriptura, odpowiadając własnym sloganem: "Wszelka prawda jest Bożą prawdą!" Nie można już być prostym Berejczykiem i "codziennie badać Pisma" badając, czy zasłyszane nauki są biblijne. "Bożej prawdy" wystarczającej do "życia i pobożności" [II Piotra 1:3] nie można już znaleźć wyłącznie w Biblii, na podstawie której Berejczycy sprawdzali nauczanie Pawła.
Chrześcijańscy psychologowie podają nowe źródła "prawdy", nieznane nie tylko Berejczykom i wczesnemu Kościołowi, lecz w ciągu całej historii aż do ubiegłego wieku. Zostały nam dane "nowe objawienia", i to nie przez mężów i niewiasty Boże, lecz przez bezbożnych apostołów wrogich chrześcijaństwu i proroków psychologii (Freud, Jung i inni). Co najdziwniejsze, owo wtłaczanie humanizmu i ateizmu do Kościoła zostało powitane z entuzjazmem przez większość pastorów i nauczycieli biblijnych, a następnie przyjęte przez większość wierzących jako źródło autorytetu wraz z nieomylnym świętym Słowem Bożym!
Jezus powiedział: "Ja jestem Prawda" [Jan 14:6]. W jaki sposób bezbożni twórcy psychologii — którzy nie tylko nie poznali Jezusa, lecz Go odrzucili — mogą być źródłem Prawdy? Przecież nie powiedział "Jestem częścią Prawdy" ani "Jestem jednym ze źródeł Prawdy". Jego wypowiedzi wykluczają możliwość istnienia "Bożej prawdy" (używając terminologii chrześcijańskich psychologów) poza Nim samym i której On nie jest centrum. Już w tym miejscu konkurencja w postaci psychologii zostaje wyeliminowana.
Chrystus powiedział do Ojca: "Twoje Słowo jest prawdą". Nie powiedział, że Słowo Boże jest prawdziwe, tylko że Ono jest prawdą. Czy istnieje jakakolwiek część "Bożej prawdy", która nie byłaby tożsama z prawdą? Oto podstawowy błąd sloganu chrześcijańskiej psychologii "Wszelka prawda jest Bożą prawdą": przez Bożą prawdę rozumieją oni fakty naturalne lub naukowe. Lecz nie to miał na myśli Jezus mówiąc "Prawda was wyswobodzi". Znajomość faktów naukowych czy naturalnych nie może nikogo wyswobodzić z niewoli grzechu i jego konsekwencji!
Chrześcijańscy psychologowie w swych usiłowaniach przedstawienia tego, czego nie ma w Słowie Bożym jako część "Bożej prawdy" rozszerzyli "prawdę", o której Chrystus powiedział, że to On nią jest — zrobili to w celu włączenia w jej zakres wynalazków ateistów. Jest to nie tylko nieuczciwe, lecz stanowi również przykrywkę, pod którą wprowadzono do Kościoła poważne błędy w nauczaniu i odrzucono zasadę sola scriptura równie bezwstydnie, jak zrobił to wcześniej kościół rzymsko-katolicki w buncie przeciw Słowu Bożemu. To samo dotyczy współczesnych psychologów chrześcijańskich: zbuntowali się przeciw Bogu i Jego Słowu odrzucając zasadę sola scriptura!
Walka pozorowana
W odpowiedzi na Reformację kościół rzymsko-katolicki przystąpił do pozorowanych reform we własnych szeregach, atakując głównie niemoralne prowadzenie się duchowieństwa. Wielu chrześcijan ewangelicznych organizuje krucjaty przeciwko niemoralności w świecie. Niestety, (i jest to fakt znaczący) chrześcijanie walczący z pornografią, aborcją, homoseksualizmem, molestowaniem dzieci i innymi formami zepsucia w społeczeństwie rzadko sprzeciwiają się fałszywym naukom głoszonym w Kościele. Tymczasem Chrystus i Jego apostołowie nie tracili czasu na krucjaty przeciwko złu w świecie, lecz koncentrowali się się na napominaniu i prostowaniu błędów w Kościele. Dzisiaj potrzebujemy odnowy tej biblijnej służby!
Jak na ironię, jedną z przyczyn gwałtownego upadku moralnego w ostatnich czterdziestu latach jest nauka promowana przez te same osoby, które przewodzą krucjatom przeciwko niemoralności w społeczeństwie — czyli psychologia. Eksplozja zbrodni, buntu i deprawacji pokrywa się z wykładniczym wzrostem wpływów psychologii od początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, który w dodatku coraz bardziej przyspiesza. Bez wątpienia zarówno świat jak i Kościół były w lepszym stanie moralnym przed erą dominacji psychologii.
Psychologiczna redefinicja grzechu i choroby stała się usprawiedliwieniem dla nieprawości i zachętą do jej potęgowania. Zamiast pociągać grzesznika do odpowiedzialności i wzywać go do upamiętania, proponuje mu się "terapię". Wszystko, od nieposłuszeństwa do morderstwa, jest dziś usprawiedliwiane jako jakiś rodzaj uzależnienia. Nierządnicy i cudzołożnicy są dziś "uzależnieni od seksu", a ich ubezpieczenie obejmuje długotrwałe "leczenie" w chrześcijańskich szpitalach psychiatrycznych. Przykazanie Chrystusa "Idź i odtąd już nie grzesz" [Jan 8:11] jest teraz "zbytnim uproszczeniem".
Wynalezienie nowych rodzajów "chorób psychicznych" zwiększyło władzę psychiatrów i psychologów nad społeczeństwem, a także zwielokrotniło wpływy firm farmaceutycznych. Szkoły zamiast trzymać uczniów w ryzach dyscypliny, traktują sprawców zła jako "chorych" i nakłaniają onieśmielonych rodziców do szpikowania dzieci lekami. Miliony Amerykanów cierpią dzisiaj na rzekome choroby, których nie znano jeszcze kilka lat temu, a które zostały zdefiniowane i wymienione w "biblii chorób psychicznych" czyli podręczniku Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrycznego pod tytułem Diagnostic and Statistical Manual for Mental Disorders (DSM). Rosnąca liczba "zaburzeń psychicznych" wyliczanych w kolejnych wydaniach, bez żadnych podstaw naukowych, rodzi poważne pytanie; Czy mamy do czynienia z epidemią nowych chorób, czy może ktoś nas po prostu oszukuje?!
Te na nowo zdefiniowane "zaburzenia" tworzą całe zastępy nowych "praw". Jak podkreśla George Will, "Masz prawo być totalnie nieznośnym draniem w pracy. Jeśli jesteś tylko nieznacznie obraźliwy, twoje prawo może Cię nie chronić. Ale jeśli koledzy nie są już w stanie z Tobą wytrzymać, wtedy masz prawo pozostać w pracy, a twój pracodawca ma obowiązek dostosować się do twoich "zaburzeń". Krótko mówiąc, amerykańskie "prawa osób z zaburzeniami" z roku 1990 zachęcają do nieodpowiedzialnych i nieznośnych zachowań. Autorytetem stojącym za tą ustawą jest prawie dziewięćset stron głupoty zapisanej w DSM-IV.
Samolubne i grzeszne zachowanie danej osoby nie jest już złe, lecz oznacza, że jest ona kimś "szczególnym" i posiada szczególne "prawa", których odmawia się wszystkim pozostałym! Czy nie jest tak, iż w wielu przypadkach przywódcy chrześcijańscy prowadzący krucjaty przeciwko niemoralności w społeczeństwie tak bardzo zapatrzyli się w "chrześcijańską" psychologię, że milczą zamiast wołać, że to właśnie ona jest jedną z głównych przyczyn wzrostu tej niemoralności? Ewangelia jest mocą Bożą ku zbawieniu nie tylko od kary za grzech, lecz również od jego mocy w naszym życiu. Kościół stracił wiarę w to, że Bóg i Jego Słowo są w stanie zaspokoić nasze potrzeby. Musimy powrócić do sola scriptura!
Farmakologia nowym zbawicielem?
Konsekwentna dyscyplina, której dzieci potrzebują i którą Biblia zaleca [Przyp. Sal. 13:24; 22:15; Hebr. 12:6 i inne] jest teraz nazywana "przemocą wobec dzieci", a niektóre dzieci zostały nawet odebrane chrześcijańskim rodzicom, którzy z miłością "stosowali rózgę". Jeszcze bardziej przerażający (o ile to możliwe) jest fakt, że rodzice bywają zastraszani utratą dzieci za to, że nie zgadzają się szpikować ich lekami na żądanie szkół i rządowych agencji. To, co kiedyś uznawano za lenistwo, brak zainteresowania, krnąbrność czy bunt teraz jest usprawiedliwiane jako kolejne nowe "syndromy", które należy leczyć farmakologicznie. Liczba dzieci posiadających "zaburzenia w procesie uczenia się" w okresie od 1977 do 1992 roku uległa niemal potrojeniu!
Dzieciom niezdyscyplinowanym, u których zdiagnozowano ADHD (Attention Deficit Hyperactivity Disorder) podaje się Ritalin (metylofenidat) po tym, jak one i ich rodzice zostają przekonane przez niektórych terapeutów o swym upośledzeniu — a jest to stygmat (i wymówka jednocześnie), który prawdopodobnie będzie im towarzyszył przez całe życie. A przecież podczas konferencji narodowych instytutów zdrowia ogłoszono: "Nie dysponujemy niezależnym, skutecznym testem na ADHD i nie ma danych potwierdzających, że syndrom ADHD jest wywoływany zaburzeniami mózgu".
Każdy, kto brał Ritalin jako nastolatek, jest zwalniany ze służby wojskowej, mimo że w wieku poborowym już nie zażywa tego leku. Ilość recept wypisanych na ten narkotyk (będący stymulatorem centralnego układu nerwowego podobnie jak amfetamina czy kokaina) wzrosła sześciokrotnie w okresie od 1990 do 1995 roku. Mimo uzależniającego charakteru, dyskusyjnych dowodów jego pozytywnego działania i wielu opisanych przypadków przemocy i samobójstw po jego odstawieniu. Ritalin jest obecnie podawany ponad dwóm milionom amerykańskich dzieci. Tysiące narkomanów zażywa nielegalnie zdobywany Ritalin w wielu naszych miastach. W innych krajach stosowanie tego leku i jego fatalne skutki są znacznie mniejsze.
Specyfiki wprowadzające w odmienne stany świadomości są stosowane od tysięcy lat w prymitywnych społecznościach po to, by w ramach ceremonii religijnych można było nawiązywać kontakt z rzeczywistością duchową. Nowy Testament ostrzega, że w czasach ostatecznych "czarnoksięstwo" będzie w stanie rozkwitu, a świat nie będzie chciał upamiętać się z tego grzechu [Obj. 9:21; 18:23; 21:8; 22:15]. Grecki wyraz tłumaczony jako "czarnoksięstwo" to właśnie farmakeia/farmakeus. Amerykanie żyją w społeczeństwie znarkotyzowanym — i to nie tylko w sensie zażywania nielegalnych specyfików, lecz również przepisywanych oficjalnie medykamentów o takim charakterze, spośród których większość to związki szkodliwe, formujące nawyki i zmieniające świadomość.
Równie potężną metodą osiągania odmiennych stanów świadomości i wchodzenia w świat duchowy, w celu skontaktowania się z "przewodnikami", jest prosta technika wizualizacji. Jest to popularna praktyka stosowana przez szamanów (znachorów, czarowników itp.) od tysięcy lat na całym świecie. Została ona ostatnio zaadaptowana przez lekarzy i psychologów w ich praktyce medycznej — a za pośrednictwem chrześcijańskiej psychologii weszła do Kościoła.
Artykuł pochodzi z książki; "Psychologia a kościół", cała książka w PDF znajduje się pod adresem: http://www.tiqva.pl/component/attachments/download/3
Wielki autorytet papieża, wielkość kościoła, któremu przewodzi, jego długa historia i — jak podkreślają niektórzy — "wielkie dobro dokonywane przez tę instytucję" — są używane niczym miotła, zamiatająca pod dywan wszelkie pytania o doktrynalną czystość dotyczącą zbawienia. W ten sposób unika się jakiejkolwiek uczciwej i merytorycznej dyskusji na temat katolicyzmu w świetle biblijnej prawdy.
Podobnie jest dzisiaj w środowiskach ewangelicznych. Nie Biblia, lecz popularność konkretnego przywódcy, liczebność jego kościoła, rozmiary jego służby, jej długa historia i wielkie dobro, którego on lub ona dokonali do tej pory stały się podstawą wiarygodności ich nauczania. Nie trzeba chyba mówić, że taka praktyka jest bardzo niebezpieczna dla duchowego zdrowia ewangelicznego kościoła.
Dwoma kamieniami węgielnymi Reformacji były wyłączny autorytet Biblii i powszechne kapłaństwo wszystkich wierzących. Biblia uczy, że żaden człowiek ani organizacja nie może dodawać lub odejmować czegokolwiek od treści Pisma lub interpretować je w imieniu innych. Odpowiedzią Soboru Trydenckiego [1545-1563] było odrzucenie zasady sola scriptura i ogłoszenie, że Biblia nie jest jedynym źródłem objawienia doktrynalnego. Dodatkiem do niej miały być orzeczenia papieży, soborów i tradycja kościoła rzymsko-katolickiego, które miały posiadać autorytet równy Słowu Bożemu, a ponadto były bardziej przekonujące.
Dziś wśród protestantów mamy bardzo podobną sytuację. Oczywiście pojawiają się wciąż nowi "prorocy", ogłaszający "nowe objawienia", których nie wolno rozsądzać, a już na pewno każdy wierzący nie ma prawa do osobistego sprawdzenia ich zgodności z nauczaniem Biblii. Niegdyś bardzo wpływowy, a ostatnio całkowicie zdyskredytowany Earl Paulk powiedział: "Biorąc w domu Biblię do ręki i podejmując własne decyzje odnośnie słów kaznodziei, poddajemy słowa prawdy wypowiedziane przez Bożego pomazańca prywatnej interpretacji". [1] W ten sposób potępił postępowanie Berejczyków, które Biblia nazwała "szlachetnym" [Dz. Ap. 17:10-11].
Historia się powtarza, tyle że z nowym oszustwem
W podobny sposób "chrześcijańscy psychologowie" — nowi nieomylni kapłani, nieznani w czasie Reformacji, lecz teraz wielce szanowani zarówno wśród protestantów jak i wśród katolików, odrzucają zasadę sola scriptura, odpowiadając własnym sloganem: "Wszelka prawda jest Bożą prawdą!" Nie można już być prostym Berejczykiem i "codziennie badać Pisma" badając, czy zasłyszane nauki są biblijne. "Bożej prawdy" wystarczającej do "życia i pobożności" [II Piotra 1:3] nie można już znaleźć wyłącznie w Biblii, na podstawie której Berejczycy sprawdzali nauczanie Pawła.
Chrześcijańscy psychologowie podają nowe źródła "prawdy", nieznane nie tylko Berejczykom i wczesnemu Kościołowi, lecz w ciągu całej historii aż do ubiegłego wieku. Zostały nam dane "nowe objawienia", i to nie przez mężów i niewiasty Boże, lecz przez bezbożnych apostołów wrogich chrześcijaństwu i proroków psychologii (Freud, Jung i inni). Co najdziwniejsze, owo wtłaczanie humanizmu i ateizmu do Kościoła zostało powitane z entuzjazmem przez większość pastorów i nauczycieli biblijnych, a następnie przyjęte przez większość wierzących jako źródło autorytetu wraz z nieomylnym świętym Słowem Bożym!
Jezus powiedział: "Ja jestem Prawda" [Jan 14:6]. W jaki sposób bezbożni twórcy psychologii — którzy nie tylko nie poznali Jezusa, lecz Go odrzucili — mogą być źródłem Prawdy? Przecież nie powiedział "Jestem częścią Prawdy" ani "Jestem jednym ze źródeł Prawdy". Jego wypowiedzi wykluczają możliwość istnienia "Bożej prawdy" (używając terminologii chrześcijańskich psychologów) poza Nim samym i której On nie jest centrum. Już w tym miejscu konkurencja w postaci psychologii zostaje wyeliminowana.
Chrystus powiedział do Ojca: "Twoje Słowo jest prawdą". Nie powiedział, że Słowo Boże jest prawdziwe, tylko że Ono jest prawdą. Czy istnieje jakakolwiek część "Bożej prawdy", która nie byłaby tożsama z prawdą? Oto podstawowy błąd sloganu chrześcijańskiej psychologii "Wszelka prawda jest Bożą prawdą": przez Bożą prawdę rozumieją oni fakty naturalne lub naukowe. Lecz nie to miał na myśli Jezus mówiąc "Prawda was wyswobodzi". Znajomość faktów naukowych czy naturalnych nie może nikogo wyswobodzić z niewoli grzechu i jego konsekwencji!
Chrześcijańscy psychologowie w swych usiłowaniach przedstawienia tego, czego nie ma w Słowie Bożym jako część "Bożej prawdy" rozszerzyli "prawdę", o której Chrystus powiedział, że to On nią jest — zrobili to w celu włączenia w jej zakres wynalazków ateistów. Jest to nie tylko nieuczciwe, lecz stanowi również przykrywkę, pod którą wprowadzono do Kościoła poważne błędy w nauczaniu i odrzucono zasadę sola scriptura równie bezwstydnie, jak zrobił to wcześniej kościół rzymsko-katolicki w buncie przeciw Słowu Bożemu. To samo dotyczy współczesnych psychologów chrześcijańskich: zbuntowali się przeciw Bogu i Jego Słowu odrzucając zasadę sola scriptura!
Walka pozorowana
W odpowiedzi na Reformację kościół rzymsko-katolicki przystąpił do pozorowanych reform we własnych szeregach, atakując głównie niemoralne prowadzenie się duchowieństwa. Wielu chrześcijan ewangelicznych organizuje krucjaty przeciwko niemoralności w świecie. Niestety, (i jest to fakt znaczący) chrześcijanie walczący z pornografią, aborcją, homoseksualizmem, molestowaniem dzieci i innymi formami zepsucia w społeczeństwie rzadko sprzeciwiają się fałszywym naukom głoszonym w Kościele. Tymczasem Chrystus i Jego apostołowie nie tracili czasu na krucjaty przeciwko złu w świecie, lecz koncentrowali się się na napominaniu i prostowaniu błędów w Kościele. Dzisiaj potrzebujemy odnowy tej biblijnej służby!
Jak na ironię, jedną z przyczyn gwałtownego upadku moralnego w ostatnich czterdziestu latach jest nauka promowana przez te same osoby, które przewodzą krucjatom przeciwko niemoralności w społeczeństwie — czyli psychologia. Eksplozja zbrodni, buntu i deprawacji pokrywa się z wykładniczym wzrostem wpływów psychologii od początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, który w dodatku coraz bardziej przyspiesza. Bez wątpienia zarówno świat jak i Kościół były w lepszym stanie moralnym przed erą dominacji psychologii.
Psychologiczna redefinicja grzechu i choroby stała się usprawiedliwieniem dla nieprawości i zachętą do jej potęgowania. Zamiast pociągać grzesznika do odpowiedzialności i wzywać go do upamiętania, proponuje mu się "terapię". Wszystko, od nieposłuszeństwa do morderstwa, jest dziś usprawiedliwiane jako jakiś rodzaj uzależnienia. Nierządnicy i cudzołożnicy są dziś "uzależnieni od seksu", a ich ubezpieczenie obejmuje długotrwałe "leczenie" w chrześcijańskich szpitalach psychiatrycznych. Przykazanie Chrystusa "Idź i odtąd już nie grzesz" [Jan 8:11] jest teraz "zbytnim uproszczeniem".
Wynalezienie nowych rodzajów "chorób psychicznych" zwiększyło władzę psychiatrów i psychologów nad społeczeństwem, a także zwielokrotniło wpływy firm farmaceutycznych. Szkoły zamiast trzymać uczniów w ryzach dyscypliny, traktują sprawców zła jako "chorych" i nakłaniają onieśmielonych rodziców do szpikowania dzieci lekami. Miliony Amerykanów cierpią dzisiaj na rzekome choroby, których nie znano jeszcze kilka lat temu, a które zostały zdefiniowane i wymienione w "biblii chorób psychicznych" czyli podręczniku Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrycznego pod tytułem Diagnostic and Statistical Manual for Mental Disorders (DSM). Rosnąca liczba "zaburzeń psychicznych" wyliczanych w kolejnych wydaniach, bez żadnych podstaw naukowych, rodzi poważne pytanie; Czy mamy do czynienia z epidemią nowych chorób, czy może ktoś nas po prostu oszukuje?!
Te na nowo zdefiniowane "zaburzenia" tworzą całe zastępy nowych "praw". Jak podkreśla George Will, "Masz prawo być totalnie nieznośnym draniem w pracy. Jeśli jesteś tylko nieznacznie obraźliwy, twoje prawo może Cię nie chronić. Ale jeśli koledzy nie są już w stanie z Tobą wytrzymać, wtedy masz prawo pozostać w pracy, a twój pracodawca ma obowiązek dostosować się do twoich "zaburzeń". Krótko mówiąc, amerykańskie "prawa osób z zaburzeniami" z roku 1990 zachęcają do nieodpowiedzialnych i nieznośnych zachowań. Autorytetem stojącym za tą ustawą jest prawie dziewięćset stron głupoty zapisanej w DSM-IV.
Samolubne i grzeszne zachowanie danej osoby nie jest już złe, lecz oznacza, że jest ona kimś "szczególnym" i posiada szczególne "prawa", których odmawia się wszystkim pozostałym! Czy nie jest tak, iż w wielu przypadkach przywódcy chrześcijańscy prowadzący krucjaty przeciwko niemoralności w społeczeństwie tak bardzo zapatrzyli się w "chrześcijańską" psychologię, że milczą zamiast wołać, że to właśnie ona jest jedną z głównych przyczyn wzrostu tej niemoralności? Ewangelia jest mocą Bożą ku zbawieniu nie tylko od kary za grzech, lecz również od jego mocy w naszym życiu. Kościół stracił wiarę w to, że Bóg i Jego Słowo są w stanie zaspokoić nasze potrzeby. Musimy powrócić do sola scriptura!
Farmakologia nowym zbawicielem?
Konsekwentna dyscyplina, której dzieci potrzebują i którą Biblia zaleca [Przyp. Sal. 13:24; 22:15; Hebr. 12:6 i inne] jest teraz nazywana "przemocą wobec dzieci", a niektóre dzieci zostały nawet odebrane chrześcijańskim rodzicom, którzy z miłością "stosowali rózgę". Jeszcze bardziej przerażający (o ile to możliwe) jest fakt, że rodzice bywają zastraszani utratą dzieci za to, że nie zgadzają się szpikować ich lekami na żądanie szkół i rządowych agencji. To, co kiedyś uznawano za lenistwo, brak zainteresowania, krnąbrność czy bunt teraz jest usprawiedliwiane jako kolejne nowe "syndromy", które należy leczyć farmakologicznie. Liczba dzieci posiadających "zaburzenia w procesie uczenia się" w okresie od 1977 do 1992 roku uległa niemal potrojeniu!
Dzieciom niezdyscyplinowanym, u których zdiagnozowano ADHD (Attention Deficit Hyperactivity Disorder) podaje się Ritalin (metylofenidat) po tym, jak one i ich rodzice zostają przekonane przez niektórych terapeutów o swym upośledzeniu — a jest to stygmat (i wymówka jednocześnie), który prawdopodobnie będzie im towarzyszył przez całe życie. A przecież podczas konferencji narodowych instytutów zdrowia ogłoszono: "Nie dysponujemy niezależnym, skutecznym testem na ADHD i nie ma danych potwierdzających, że syndrom ADHD jest wywoływany zaburzeniami mózgu".
Każdy, kto brał Ritalin jako nastolatek, jest zwalniany ze służby wojskowej, mimo że w wieku poborowym już nie zażywa tego leku. Ilość recept wypisanych na ten narkotyk (będący stymulatorem centralnego układu nerwowego podobnie jak amfetamina czy kokaina) wzrosła sześciokrotnie w okresie od 1990 do 1995 roku. Mimo uzależniającego charakteru, dyskusyjnych dowodów jego pozytywnego działania i wielu opisanych przypadków przemocy i samobójstw po jego odstawieniu. Ritalin jest obecnie podawany ponad dwóm milionom amerykańskich dzieci. Tysiące narkomanów zażywa nielegalnie zdobywany Ritalin w wielu naszych miastach. W innych krajach stosowanie tego leku i jego fatalne skutki są znacznie mniejsze.
Specyfiki wprowadzające w odmienne stany świadomości są stosowane od tysięcy lat w prymitywnych społecznościach po to, by w ramach ceremonii religijnych można było nawiązywać kontakt z rzeczywistością duchową. Nowy Testament ostrzega, że w czasach ostatecznych "czarnoksięstwo" będzie w stanie rozkwitu, a świat nie będzie chciał upamiętać się z tego grzechu [Obj. 9:21; 18:23; 21:8; 22:15]. Grecki wyraz tłumaczony jako "czarnoksięstwo" to właśnie farmakeia/farmakeus. Amerykanie żyją w społeczeństwie znarkotyzowanym — i to nie tylko w sensie zażywania nielegalnych specyfików, lecz również przepisywanych oficjalnie medykamentów o takim charakterze, spośród których większość to związki szkodliwe, formujące nawyki i zmieniające świadomość.
Równie potężną metodą osiągania odmiennych stanów świadomości i wchodzenia w świat duchowy, w celu skontaktowania się z "przewodnikami", jest prosta technika wizualizacji. Jest to popularna praktyka stosowana przez szamanów (znachorów, czarowników itp.) od tysięcy lat na całym świecie. Została ona ostatnio zaadaptowana przez lekarzy i psychologów w ich praktyce medycznej — a za pośrednictwem chrześcijańskiej psychologii weszła do Kościoła.
Artykuł pochodzi z książki; "Psychologia a kościół", cała książka w PDF znajduje się pod adresem: http://www.tiqva.pl/component/attachments/download/3
Farmakologia. Musimy zauważyć fakt, że jest to ideologia. Jeżeli ktoś myśli, że farmakologia to niewinna panienka pomagająca ludziom to jest w błędzie. Farmakologia jest i będzie wykorzystywana przez ludzi przeciwko ludziom. Tak było w obozach koncentracyjnych, gdzie pole doświadczalne miały firmy farmaceutyczne. Nie jest przypadkiem, że słowo czary o których jest mowa w Objawieniu 9:21, 18:22,23; 21:8 pochodzi od słowa - farmakeiōn
OdpowiedzUsuńCzary. Bóg powiedział „Niech nie znajdzie się u ciebie taki, który przeprowadza swego syna czy swoją córkę przez ogień, ani wróżbita, ani wieszczbiarz, ani guślarz, ani czarodziej, Ani zaklinacz, ani wywoływacz duchów, ani znachor, ani wzywający zmarłych; Gdyż obrzydliwością dla Pana jest każdy, kto to czyni, i z powodu tych obrzydliwości Pan, Bóg twój, wypędza ich przed tobą.” 5 Moj. 18:10-12 Czary to wszelki okultyzm. Czary, słowo to w oryginale jest zapisane jako φαρμακειων (farmakeiōn) i tłumaczone jako czary, gusła, ale równie dobrze można mówić tutaj o narkotykach, odurzających środkach farmakologicznych. Czary powiązane są z farmakologią. Czary przynoszą niemały zysk wielu ludziom.
Dzisiaj mamy nowy sposób czarowania. Mass media służą do oczarowywania, przeprogramowywania społeczeństwa. To jest temat rzeka. Dzisiaj producenci i reżyserzy z Hollywood, (kapłani świętego drzewa) stają za kazalnicą i nauczają wierzących zafałszowanego Słowa Bożego, a dzieci historii biblijnych. To też są czary. Media od medium oznacza osobę podatna na hipnozę, zdolną do odczuwania i przekazywania zjawisk paranormalnych, telepatycznych i do jasnowidztwa. Mass media, to ludzkość poddawana hipnozie prasy, radia, telewizji i kina.
https://objawienie365.blogspot.com/2014/05/rozdzia-921.html
Babilon to także przemysł rozrywkowy oparty na czarach.
Babilon to nie tylko pogoń za zyskiem i sukcesem. W Babilonie też było miło. Każdego dnia słychać było głos harfiarzy i muzyków (śpiewaków), flecistów i trębaczy. Jednym słowem w Babilonie dość ważną rolę pełniła muzyka, zabawa i rozrywka.
Wyrazem spinającym tu religię, politykę, ekonomię i przemysł rozrywkowy jest słowo φαρμακεια (farmakeia) czary, gusła, środki zmieniające myślenie, trujące, odurzające i otumaniające. Tu nie chodzi o aspirynę czy o witaminę C. Farmakeia to coś więcej niż lekarstwo, to są środki i działania wpływające na umysł człowieka, przejmuje kontrolę nad nim i sprawiające, że człowiek jest kimś innym niż jest.
Wg słownika etymologicznego czar to nadzwyczajne zjawisko, zdarzenie przypisywane działaniom sił nadprzyrodzonych; przejaw działania tych sił i wywołujące je środki magiczne (zwykle czary). Czar to także powab, wdzięk, urok. Od XV w. czarowanie, wróżenie lub wiara w czary, wróżby i gusła. Czynności i środki magiczne wywołujące działanie sił nadprzyrodzonych, czarować złym spojrzeniem, rzucać urok. Według słownika języka polskiego czar to nadzwyczajne zjawisko, zdarzenie, przypisywane wg dawnych wierzeń ludowych działaniu sił nadprzyrodzonych, także przejaw działania tych sił, to także; powab, wdzięk, urok, uroda. Czar pięknej kobiety, Czar przyrody, młodości. Osoba pełna czaru. Roztaczać swoje czary. Czar to słowo w którym zawiera się piękno, jakaś tajemnica, ale i niebezpieczeństwo.
https://objawienie365.blogspot.com/2014/10/rozdzia-182223.html
https://objawienie365.blogspot.com/2014/11/rozdzia-218.html