Charyzmatyczny most wiodący do Rzymu

W dziwny sposób w tym samym czasie, gdy Rzym skarży się na próby ewangelizowania katolików, sam zaangażowany jest w największy program ewangelizacyjny w historii. „Ewangelizacja 2000" prowadzona jest z Watykanu przez br. Toma Forresta, którego już wspominaliśmy. Zorganizował on Ogólnoświatowe Rekolekcje Księży, które zostały zwołane we wrześniu 1990 roku w mieście Watykan, aby rozpocząć dekadę ewangelizacji. Interesujące jest to, że „głównym celem rekolekcji [powiedział ForrestJ było ewangelizowanie księży". Około 1000 księży z 6000 zgromadzonych odpowiedziało na wezwanie, aby „przyjąć Chrystusa jako Zbawiciela i zostać napełnionymi Duchem Świętym". Dlaczego takie wezwanie było konieczne, zwłaszcza skierowane do księży, jeśli katolicy są zbawieni? I jak tych 1000 księży mogło naprawdę „przyjąć Chrystusa jako Zbawiciela" w biblijnym znaczeniu tego sformułowania, nie odrzucając większej części religii katolickiej, do której kontynuowania byli przyuczeni? Fakt, że Tom Forrest jest nadal księdzem rzymskokatolickim, który odprawia msze, wierzy w czyściec i odpusty i nie ośmieli się powiedzieć, że ma zbawienie wieczne, wskazuje, że nigdy nie przyjął ewangelii biblijnej. Mimo to ewangelicy akceptują go jako partnera w ewangelii.

Forrest jest charyzmatykiem. Duża doza odpowiedzialności za wzmagającą się współpracę z religią katolicką spoczywa na przywódcach ruchu charyzmatycznego. To charyzmatycy jako pierwsi zorganizowali wspólne protestancko-katolickie konferencje i uznali siebie nawzajem za chrześcijan. Około 10 milionów katolików w Ameryce i 72 miliony w 163 krajach na całym świecie obecnie „mówi językami". Rzekoma zdolność do tego została uznana przez innych charyzmatyków jako dowód na to, że katolicy muszą być nowo narodzeni. Waga, jaką przypisano temu doświadczeniu, spowodowała, że przymykano oczy na nawet najbardziej drastyczne różnice doktrynalne. Ruch charyzmatyczny stał się głównym mostem prowadzącym do Rzymu.

Wyraźne jest to, że działa tu jakiś nieprawdziwy „Duch Święty". Jedno z pierwszych proroctw katolickiego ruchu charyzmatycznego (który rozpoczął się na uniwersytecie w Duąuesne i Notre Dame w latach 60.) głosiło, że „to, co Maryja obiecała w Fatimie, naprawdę się wydarzy". Ale objawienie „Maryi" w Fatimie było demoniczne, co udokumentujemy w kolejnych dwóch rozdziałach. Wielu katolików spontanicznie otrzymało „dar mówienia językami", kiedy zagłębieni byli w modlitwie do Maryi: „Tom N. doświadczył tego, gdy kończył odmawianie różańca... siostrze M. przydarzyło się to, gdy uklękła do cichej modlitwy skierowanej do Błogosławionej Panienki". Ogólnym efektem „chrztu w Duchu" doświadczonym przez katolików było wzmożone oddanie Marii i większa gorliwość w przestrzeganiu wielu heretyckich dogmatów religii rzymskiej. Duch, który popiera taką herezję, będzie również popierał Antychrysta.

Między 2 a 4 marca 1990 roku Robert Schuller gościł w swej Kryształowej Katedrze sponsorowaną przez katolików charyzmatyczną, „Szóstą Doroczną Konferencję Zachodniego Wybrzeża o Duchu Świętym". Większa część publiki to byli katolicy jak również około połowa z mówców. W dużej mierze katolicka widownia była zachwycona, gdy Schuller oświadczył:

"Kiedy marzyłem o tej katedrze, nie chciałem budować jej bez błogosławieństwa Ojca Świętego. Pojechałem więc do Rzymu i spotkałem się z papieżem... Zrobiłem zdjęcie tej katedry i powiedziałem mu, że buduję w niej to i tamto [bo chciałem, żeby] otrzymała jego błogosławieństwo. Oczywiście zrobiono nam zdjęcie, które wisi na dwunastych drzwiach... Potem w 30. rocznicę mojej służby tutaj otrzymałem najpiękniejsze kolorowe zdjęcie Ojca Świętego udzielającego swego apostolskiego błogosławieństwa mojej świętej służbie, a wraz z nim wspaniałe, pisane odręcznie przesłanie..."

Biblijne proroctwo wypełnia się przed naszymi oczami. Chrystus ostrzegał, że zbliżanie się Jego powtórnego przyjścia na ziemię, aby zabrać Swą oblubienicę do domu do nieba, zwiastować będzie takie zwiedzenie religijne, jakiego świat jeszcze nie poznał (Mateusza 24:4, 5, 11, 24). Będzie ono tak ogromne, że nawet ci wybrani będą zagrożeni zwiedzeniem. Ludzi, którzy w ogóle nie będą chrześcijanami, uznawać się będzie za przywódców chrześcijańskich, czyniących nawet znaki i cuda (Mateusza 7:22, 23). Paweł ostrzegł przed tym samym zwiedzeniem i że będzie to istotne przygotowanie na nadejście antychrysta (2 Tesaloniczan 2:3, 4) - przygotowanie, które wyraźnie nabiera w naszych czasach prędkości.

W obronie podpisania przez siebie owego historycznego dokumentu pt. „Ewangelicy i katolicy razem" pewien przywódca baptystyczny wychwalał go za to, że wreszcie katolicy uznali ewangelików za pełnoprawną formację religijną. Takie „uznanie" raczej nie schlebiałoby reformatorom. Co więcej, Rzym od dawna udziela identycznego statusu wszystkim religiom. Niemal 30 lat wcześniej papież Paweł VI powiedział:

"Kościół nasz napomina swoich synów i córki tak: z rozwagą i z miłością poprzez dialogi współpracę z wyznawcami innych religii, jako świadkowie wiary i życia chrześcijańskiego, uznajcie, zachowajcie i propagujcie dobra duchowe i moralne, jakie można odnaleźć wśród tych ludzi..."

Taka jest religia rzymskokatolicka, rodzaj „chrześcijaństwa", które jest w stanie dostosować się do współpracy ze wszystkimi wyznaniami i praktykami. Powstaje fundament dla religii ogólnoświatowej z siedzibą główną w Rzymie.


Fragment pochodzi z książki D. Hunta "Kobieta jadąca na bestii" z rozdziału "Odstępstwo a ekumenizm".

Komentarze

Popularne posty