Nowa duchowość nie jest taka tania

Jeden z najbliższych przyjaciół Mahatmy Gandhiego z upodobaniem opowiadał, jakąż to „masę pieniędzy" trzeba było wykładać, by umożliwić Gandhiemu „życie w ubóstwie". Obsesja odrzucania wszystkiego, co wprowadzili obcy, i powrotu do prostego, zdrowego hinduskiego stylu życia z czasów przedkolonialnych obejmowała także potępienie kolei jako „instytucji nader niebezpiecznej". Nie przeszkadzało to wcale Gandhiemu z niej korzystać. To jedna z licznych sprzeczności w jego życiu. Aby utrzymać swój image ubóstwa, zawsze podróżował trzecią klasą. Miał jednak cały wagon specjalnie dla siebie, co oczywiście kosztowało znacznie więcej niż jazda pierwszą klasą.

Sporych sum pieniędzy wymaga też utrzymanie na pozór prostego, naturalnego duchowego stylu życia New Age. Wartości duchowe tradycyjnie oferowano za darmo bądź za wolne datki. Jednak kusząca ewangelia „nowej duchowości", pochodząca głównie z Gandhyjskich Indii, jest atrakcyjnie pakowana i sprzedawana za sumy często astronomiczne. Pod warstwą na pozór szczerej, lecz mało klarownej, napuszonej deklaracji  o wyższej świadomości, oświeceniu, podróżach astralnych, nieograniczonych siłach umysłu i prawach kosmosu znajdujemy nagie jądro materialistycznej pogoni za zyskiem, która w nowej duchowości odgrywa rolę zasadniczą. Nowa klasa milionerów rekrutuje się spośród guru, mediów, kanalizujących i propagatorów technik samodoskonalenia. Na sprzedaży eterycznych idei dorobili się oni pokaźnych fortun.

Osoby utyskujące na to, co nazywają impotentnym mistycyzmem Nowej Ery, powinny pamiętać, że pieniądz oznacza siłę i że ruch ten generuje wielomiliardowe obroty. U.S. News & World Report skomentował to następująco: „Sceptycy wątpią, media liczą dolary." W roku 1987 Newsweek podał zdumiewającą statystykę: Programy homoedukacyjne New Age, do których przerabiania zmuszani są pracownicy największych amerykańskich korporacji, przyznają się do „około 4 miliardów dolarów wydatków rocznie". A to tylko niewielki wycinek całego ruchu Nowego Wieku. Sprzedaż literatury okultystycznej gwałtownie rośnie - w tygodniu, w którym nadawano mini serię programów Shirley MacLaine, w sklepach B. Dalton, jednej z największych sieci księgarskich, sprzedaż wzrosła o 95%. Czasopismo American Bookseller postanowiło zamieście specjalny artykuł zatytułowany „Nowa era dla literatury metafizycznej". By przystosować się do tej zmiany wartości, sieć B. Dalton zreorganizowała nieco sposób sprzedaży:

Dział zwany dotąd „Astrologia i okultyzm" włączono w nową sekcję: „New Age". Podczas waszyngtońskiego Zjazdu Księgarzy Amerykańskich w 1987 roku, gdzie wśród 20 tysięcy księgarzy, wydawców i pisarzy największą uwagą cieszyła się Shirley MacLaine, 52 wydawców stworzyło Związek Wydawców Nowego Wieku, przyjmując motto: „Świadomość, na którą przyszedł czas", jak zauważa pewien dziennik o orientacji New Age, krąg czytelniczy literatury okultystycznej poszerza się, obejmując zamożniejsza, a coraz częściej także wysoko wykształconą część społeczeństwa."

W 1987 roku pierwszy raz przyznano nagrodę Grammy w kategorii „Muzyka New Age" - w dziedzinie, która już wtedy generowała obroty rzędu 100 min dolarów rocznie. United Airlines prędko przeznaczyły dla pasażerów cały kanał na muzykę New Age, zaś Lincoln-Mercury, BMW i Honda jako jedni z pierwszych producentów samochodów wskoczyli na coraz prędzej toczący się wóz, wykorzystując muzykę New Age do promocji swoich produktów. Los Angeles Times w części poświęconej gospodarce mógł donieść, że „stacje radiowe nadające wyłącznie muzykę New Age pojawiły się nagle w każdym większym mieście amerykańskim"

Głównym zadaniem tej muzyki jest pomóc wzbudzić w słuchaczu odmienny stan świadomości, podstawowy dla duchowości Nowego Wieku. Kupujących jednak rzadko informuje się o tym fakcie.

Pozbawieni mechanizmów obronnych ludzie gotowi na czary?


Szczególnie zdumiewa wpływ odmłodzonego okultyzmu za Żelazną i Bambusową Kurtyną, mimo że marksizm oficjalnie odrzuca wszystko, co duchowe. Michael Murphy, współtwórca Esalen, to jeden z czołowych szermierzy ruchu ludzkiego potencjału (kolejne miano ruchu New Age). Komentując rosnącą na całym świecie otwartość wobec „duchowego przebudzenia", której był świadkiem w swoich licznych podróżach promocyjnych za granicę, Murphy oznajmia: „Nigdzie nie ujrzałem tego wyraźniej niż podróżując po Związku Sowieckim." Wyjaśnia następnie, że w Rosji rośnie popularność szamanizmu (czarnoksięstwa); czoła przed nim - jako przed nową nadzieją ludzkości - chylą nawet znakomici uczeni. Pełzający kapitalizm Gorbaczowa także degustuje czary Nowego Wieku - Werner Erhard otrzymał trzyletni kontrakt na oświecanie sowieckich menadżerów swą spsychologizowaną mieszanką buddyzmu zen i scjentologii:

"Obraz migający na ekranie ukazuje niezwykłą scenę: Oto Werner Erhard, założyciel est [EST Training],[Erhard Seminars Training - bardzo kontrowersyjna metoda szkoleń, dostępna także w Polsce] i guru pokolenia egocentryków, przemawia do grupy sowieckich biurokratów [...] w jakiejś moskiewskiej sali zgromadzeń pod portretem Lenina... Tak oto Wschód [ang. East - przyp. tłum.] spotyka się z est. Na Kremlu panuje opinia, że ów szczególny gatunek błyskawicznego samodoskonalenia, który oferuje pan Erhard, mógłby być bodźcem dla niemrawej sowieckiej biurokracji... William Gaylin, psychiatra [...] [mówi, że] znachorskie specyfiki Erharda znajdują podatny grunt u „pozbawionych mechanizmów obronnych ludzi, gotowych na czary". Z czego wniosek, że Rosjanie są bezbronni."

Czołowe postacie zachodniej gospodarki i techniki są ewidentnie równie bezbronne. Pan Erhard porzucił rodzinę i z pewnością nie odniósł najmniejszych sukcesów w rozwiązywaniu własnych problemów osobistych - mimo to garnie się do niego liczna zachodnia klientela, od Zakładów Forda po Krajowy Zarząd Aeronautyki i Kosmosu (NASA). Menadżer z NASA, zresztą absolwent est, „przekonał rząd Stanów Zjednoczonych, by wydać 45 tysięcy dolarów na pięciodniowe warsztaty dla 50 menadżerów i inżynierów z NASA, prowadzone przez pana Erharda i jego współpracowników". Czasopismo California Business donosi, że ponad połowa z ankietowanych przez nie 500 prezesów i właścicieli spółek zapisała pracowników na seminaria New Age, które wykorzystują rozmaite techniki „rozwoju świadomości" w programach przypominających est Erharda (obecnie zwane Forum).

Trudno chyba o grupę bardziej bezbronną wobec światowego Sprzysiężenia Wodnika niż pracownicy najemni, od których wymaga się udziału w kursach New Age. Ron Zemke, redaktor naczelny Training, prestiżowego periodyku poświęconego biznesowi, skarży się, że w „aśramach wielkich korporacji serwuje się" dziś „duchową naukę". Obserwacja jednego z takich kursów skłoniła dwóch dziennikarzy z jeszcze innego poczytnego czasopisma do ironicznego zapytania: „Czy to siedziba firmy, czy może raczej jakiejś sekty?" Odpowiedzi, jakie nasunęły się im po dłuższym badaniu, były niepokojące. Oto ich relacja:

Nie, to spółka telefoniczna. A najnowsze seminaria [...] zwane treningiem Krone [...] są obowiązkowe dla wszystkich 67 tysięcy zatrudnionych w Pacific Bell, największym w Kalifornii przedsiębiorstwie użyteczności publicznej... Poza Pacific Bell konsultantów z kręgów New Age zatrudniły także tak gigantyczne korporacje jak Procter&Gamble, TRW, Ford Motor Co. i Polaroid."

Część zatrudnionych w Pacific Bell „składała skargi na ręce Komisji Służb Użyteczności Publicznej, że ćwiczenia kroningu w ich przedsiębiorstwie [których roczny koszt wyniósł około 100 milionów dolarów, płynących prosto z kieszeni abonentów telefonicznych] to w rzeczywistości sesje kontroli umysłu oparte na [mistycznych] naukach Georgesa Gurdjieffa..." W rezultacie negatywnej opinii wspomnianej komisji kontrowersyjne zajęcia zawieszono, choć Pacific Bell utrzymywał, że przynoszą one wielką korzyść. Pracownicy innych korporacji, których także skłania się do udziału w podobnych programach New Age, również dołączają do chóru zaniepokojonych, z miernym jednak skutkiem. Pomimo ostrzeżeń przed niebezpieczeństwami związanymi z tego rodzaju technikami, jakie padają z ust licznego grona rzeczoznawców, wydłuża się lista pracowników, których zwolniono za odmowę uczestnictwa w programach propagujących idee Nowego Wieku. Era kosmiczna ugina się pod naporem pradawnych wierzeń okultystycznych. Mistycyzm wschodni zdołał bez wątpienia zdobyć silny przyczółek w świecie zachodnim, a jego wpływ sięga coraz dalej. Nowa mieszanka nauki i mistycyzmu zyskała popularność pod mianem rewolucji świadomości, kolejnej nazwy ruchu New Age. W tajniki czarnoksięstwa wprowadza się nie tylko pokolenie amatorów narkotyków, lecz również entuzjastów medytacji i samodoskonalenia o najrozmaitszych przekonaniach i pochodzeniu społecznym. Ameryka stała się nowym uczniem czarnoksiężnika; i chyba za późno już, by nurt ten odwrócić.

Artykuł pochodzi z książki; "Ameryka - nowy uczeń czarnoksiężnika" Oficyna wydawnicza "Tiqva" Wrocław 1994

Komentarze

Popularne posty