Islam i Ewangelia
Islamska Kurtyna oddzielająca kraje islamskie od reszty świata jest co najmniej równie szczelna jak niegdyś Żelazna. Próżno jednak chcielibyśmy o tym usłyszeć w mass mediach. W Arabii Saudyjskiej na przykład, w której obronie umierają Amerykanie, jest całkowity zakaz wszystkiego, co chrześcijańskie. Nie można iść ulicą z Biblią pod pachą, nie można organizować spotkań biblijnych we własnych czterech ścianach. Nabożeństwa chrześcijańskie nie mogą się odbywać nawet w naszej ambasadzie, nad którą powiewa amerykańska flaga. Karą dla muzułmanina, który przejdzie na inną religię, jest oficjalnie w Arabii Saudyjskiej i niektórych innych krajach islamskich (a w innych nieoficjalnie) śmierć.
Obywatelami Arabii Saudyjskiej mogą być tylko muzułmanie. Nawet w tych krajach arabskich, gdzie islamskie prawo szariatu nie jest nakazane prawem państwowym, wpływ islamu wyklucza wolność słowa, prasy, wyznania i sumienia. Na obszarach zarządzanych przez OWP arabscy chrześcijanie, niegdyś pod władzą Izraela cieszący się swobodą, dziś cierpią prześladowania, więzienia i śmierć. Ani jednak ONZ, ani rząd amerykański nie protestuje przeciwko uciskowi za Islamską Kurtyną.
Na Zachodzie muzułmanie bez przeszkód budują meczety i wyznają swoją wiarę, w swych własnych krajach odmawiają jednak tego prawa innym. Światowe mass media nie demaskują tej obłudy, tylko ją tuszują.
Pewien znawca zagadnień bliskowschodnich pisze:
"Islam jest [...] bardziej wrogi wierze chrześcijańskiej, niż kiedykolwiek był komunizm. [...] Dziś w komunistycznych Chinach chrześcijaństwo dalej kwitnie. Ale wyznanie wiary w Chrystusa przez obywatela państwa islamskiego jest uważane za zdradę stanu. [...] w kraju islamskim nie ma nawet miejsca na oficjalny kościół, akceptowany przez państwo, co dopuszczał komunizm [G. J. O. Moshay, Who Is This Allah?, Dorchester 1994, s. 111]"
Za czasów Mahometa i jego następców islam szerzył się błyskawicznie dzięki dżihad, świętej wojnie. Sam Mahomet zorganizował 65 wypraw wojennych i osobiście przewodził 27 z nich, charakteryzującym się najbrutalniejszą agresją i podstępem. Za pomocą takiej to „ewangelizacji” zdobył miliony „nawróconych”. W okresie swych największych wpływów podbił islam całą północną Afrykę i był bliski podbicia Europy.
Dwa oblicza islamu
Triumfalny pochód islamu przez świat trwa nadal. Dziś w roli najeźdźców występują miliony imigrantów, zdobywając nowych wyznawców drogą wprowadzania ich w błąd. W telewizji oglądamy dobrze uczesane i modnie odziane panie, które przyznają się do wiary islamskiej i zaświadczają o jej radościach i pokojowym nastawieniu. Gdyby panie te żyły w kraju islamskim, musiałyby kryć się pod szczelnymi czarnymi szatami do stóp, odsłaniając tylko oczy. Nie mogłyby prowadzić samochodu i byłyby jedną z czterech żon, nagminnie maltretowanych przez męża, który mógłby je odprawić jednym słowem. Pod prawem szariatu byłyby niczym więcej jak niewolnicami. Ciekawe, że Hillary Clinton, National Organization of Women (organizacja broniąca praw kobiet) i inni głośni orędownicy praw kobiet milczą jak głaz w obliczu notorycznego gwałcenia tych praw przez islam.
Najszczerzej wyznawany cel islamu, określony zresztą tak w Koranie jak i hadicie (spisanej tradycji), nie zmienił się: doprowadzić całą ludzkość do poddaństwa (to właśnie oznacza samo słowo islam), wszystkich zaś niewiernych zabić lub wziąć w niewolę (Sura 2,190-192; 4,76; 5,33; 9,5.29.41; 47,4 itd). Islam, w posłuszeństwie Koranowi i przykładowi Mahometa, jest dziś siłą stojącą za światowym terroryzmem. Mahomet oznajmił: „Nie nastanie ostatnia godzina, zanim muzułmanie nie stoczą walki z Żydami i zanim ich nie zabiją”.
Allach i Chrystus
Mieszkańcy Zachodu naiwnie uznają, że muzułmański Allach jest tym samym co biblijny Bóg. A przecież Allach nie ma syna, nie istnieje jako Ojciec, Syn i Duch (4,171), nie daje się poznać. To on właśnie był pogańskim bóstwem plemienia, w którym Mahomet przyszedł na świat. Allach nakazuje muzułmanom: „Nie bierzcie sobie Żydów i chrześcijan za przyjaciół [...] zabijajcie bałwochwalców [niewiernych], gdziekolwiek ich znajdziecie. [...] Walczcie z tymi, którzy [...] nie wierzą w Allacha ani w Dzień Ostateczny” (5,51; 9,5.29. 41). Tymczasem Bóg ukazany w Biblii chce, aby ludzie Go poznawali (Jer 9,24), bo jest to wiedza nieodzowna do zbawienia (J 17,3). Żydzi są Jego „ludem wybranym” (2 Mojż 6,7; 3 Mojż 20,26; 1 Krn 16,13; Ps 105,6 itd.), a chrześcijanie Jego umiłowanymi dziećmi (Rz 8,16.21; Gal 3,26; Ef 1,5; 5,1 itd.).
Chrystus nie zalecał zdobywania wyznawców siłą, przeciwnie: stwierdził, że Jego uczniowie nie walczą w Jego sprawie, gdyż królestwo Jego nie jest z tego świata (J 18,36). Uczniom polecił: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5,44).
Chrystus umarł, aby zbawić grzeszników, a Jego uczniowie muszą być gotowi także oddać swoje życie, aby zanieść tę dobrą nowinę światu. Biblijne zbawienie to dar opłacony przez śmierć Chrystusa, który powiedział: „Idąc na cały świat, głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,15). Nakaz ów dotyczy niesienia Ewangelii także miliardowi dzisiejszych muzułmanów.
To ogromne - i nieuniknione - wyzwanie dla każdego chrześcijanina: Jak zanieść Ewangelię tym, którzy jej przyjęcie mogą przypłacić życiem albo też mogą zabić nas za tę ofertę? Bo przecież śmierć w walce z niewiernymi jest dla muzułmanina jedyną pewną drogą do Raju. Chrystus jednakże umarł także za muzułmanów, a Jego miłość zobowiązuje nas do działania.
Koran a Ewangelia
Ewangelizowanie muzułmanów nie jest przedsięwzięciem owocnym. Ostatnio zaczęto stosować nowe, podobno skuteczniejsze podejście: prezentowanie Chrystusa za pomocą pism muzułmańskich. Kilku byłych muzułmanów napisało pomocne książki na ten temat.
Hadit przyznaje, że Chrystus - nazwany „Słowem Allacha” - narodził się z dziewicy, wiódł bezgrzeszne życie i czynił cuda. Z podziwem wyrażają się o Chrystusie także niektóre ustępy Koranu: że narodził się z dziewicy Marii (Sura 3,45-47; 21,91 itd.); że jest On najwyższym przykładem (43,57) i tylko On zostaje nazwany „Isa”, czyli Zbawiciel (3,45). Mahomet nie potrafił czynić cudów (17,90-96; 29,50-52 itd.), ale czynił je Chrystus (2,252-253; 3,49), który zresztą w odróżnieniu od innych (jak Mojżesz, który czynił cuda na Boży rozkaz) czynił je z własnej inicjatywy (26,63 itd.), a nawet wskrzeszał umarłych (3,49; 5,110; 36,78-79 itd.). Co więcej, Koran oznajmia, że Mahomet był grzesznikiem (9,43; 40,55; 47,19; 48,2; 294,1-3 itd.), Jezus jednak był bez grzechu (19,17-19).
Pomimo jednak czci i szacunku, jakimi cieszy się Jezus w islamie, nie jest to Jezus biblijny, ale „inny Jezus” (2 Kor 11,4) - bądźmy zatem ostrożni.
Muzułmańskie zbawienie
Choć Koran w początkowych ustępach uznaje przynajmniej niektóre fragmenty Biblii jako „Księgi” i nazywa Żydów i chrześcijan „ludem Księgi”, to jednak często jej zaprzecza. Przeczy, że Jezus jest Bogiem (3, 59.62; 4,171) i że umarł na krzyżu (4,157-158; 5,116-120) za nasze grzechy. Według wcześniejszej tradycji to jakiś uczeń podobny do Chrystusa na Jego prośbę ocalił Go od krzyża i umarł zamiast Niego. Z innych fragmentów jednak wynika, iż to faktycznie sam Chrystus umarł (3,33.55; 5,117; 19,33), takie też stanowisko prezentuje dziś wielu islamskich teologów. Mimo to Koran zaprzecza, że ktoś mógłby umrzeć za kogoś (17,13-15; 35,18), a ściślej głosi, że żadna „dusza obciążona [czyli grzesznik] nie poniesie ciężaru za inną”. Ponieważ jednak Jezus był bez grzechu, mógł stanowić wyjątek w tej regule.
Aby grzesznik mógł zostać z prawnego punktu widzenia uwolniony od winy, sam Bóg musiał zapłacić karę, jakiej domagała się Jego sprawiedliwość; koncepcja ta jest jednak islamowi obca. Koran rodzi niepewność: „Allach jest obowiązany udzielić przebaczenia tylko tym, którzy czynią zło w niewiedzy i szybko zwracają się [w skrusze] do Allacha. [...] Oto Allach odpuszcza [...] wszystkim, wyjąwszy tego, któremu odpuścić nie chce...” (4,17.106.110. 116). Nie zostaje jednak sprecyzowane, ani co to jest „niewiedza”, ani co to znaczy „szybko”, nie wiadomo też, czemu Allach jednym odpuszcza, a innym nie. Przebaczenia nie gwarantuje także skrucha.
Ajatollah Chomeini oznajmił: „Jeśli nawet Salman Rushdi skruszy się i zostanie najpobożniejszym człowiekiem wszechczasów, to obowiązkiem każdego muzułmanina jest dołożyć wszelkich starań, poświęcić swe życie i bogactwo, aby tylko posłać go do piekła”. Biblia natomiast każdemu oferuje zbawienie. Chrystus umarł, aby odkupić nawet tych, którzy Go nienawidzili, i prosił Ojca, aby odpuścił tym, którzy Go krzyżowali (Łk 23,34).
W praktyce życiowej przebaczenie Allacha nigdy nie następuje dość prędko, aby ocalić czyjąś rękę, stopę czy ucho przed odcięciem za na przykład kradzież. Setki Irakijczyków okaleczonych przez nieludzkie islamskie prawo uciekają do obozów tuż za granicami kraju. Okaleczeniu nie podlegają jednak sprawcy porwań ludzi, gdyż osoba to co innego niż prywatna własność. Okaleczenia nie muszą się bać uprawiający nierząd, karze się nim natomiast sprawców najdrobniejszych kradzieży.
Antychryst (Dadżdżal) to jeden z głównych tematów hadit, ostrzegającej przed jego przyjściem. Zostaje on nazwany „fałszywym Chrystusem”, który pod koniec czasów wielu zwiedzie. Hadit naucza, że Chrystus na koniec powróci, aby zniszczyć Dadżdżala. Wiara w „Dzień Ostateczny” jest istotnym składnikiem mahometanizmu.
Koran natchniony przez kogo?
Usiłowanie pozyskania muzułmanów poprzez cytowanie z Koranu i hadit może rzecz jasna sprawiać wrażenie, jakoby te pisma islamskie były natchnione przez Boga. W pułapkę tę wpadł nawet M. N. Anderson, bardzo zasłużony na polu docierania do muzułmanów. W książce Proud to be a Muslim (Dumny z wiary muzułmańskiej) pisze (s. 6): „Choć to bowiem Gabriel [utożsamiany w islamie z Duchem Allacha] przekazał mu [Mahometowi] Qur'an, to dla upewnienia w wypadku wątpliwości co do Qur'anu odsyłano go do ludu Księgi (Żydów i chrześcijan)”. Czytając te słowa, odnosimy niestety wrażenie, jak gdyby Koran był natchniony przez Boga, a lud Księgi (Żydzi i chrześcijanie) miałby potwierdzać jego nauki za pomocą Biblii. Taki wniosek tylko utwierdzi muzułmanów w ich błędach.
Miejsca, w których Koran zaprzecza Biblii, tłumaczą muzułmanie zniekształceniami w oryginalnym tekście biblijnym. Lecz Koran był przecież zesłany „jako strażnik” nad Biblią (5,48); jeśli zatem Biblia została zniekształcona, to znaczy, że Koran nie spełnił swej roli. Zresztą sama święta księga muzułmanów przyznaje, iż znaczna część jej tekstu jest niejasna (3,7), tak iż muzułmanie muszą prosić „lud Księgi [Biblii]” o oświecenie (21,7)!
Koran także sam sobie zaprzecza. Allach stworzył wszystko „w mgnieniu oka” (54,49-50), „w ciągu dwu Dni” (41,9.12), „w ciągu czterech Dni” (41,10), „w ciągu sześciu dni” (7,54; 10,4; 32,4); a „Dzień” równa się „tysiąc lat” (32,5), a także „pięćdziesiąt tysięcy lat” (70,4). Jezus nie jest Synem Bożym (4,171), ale również nim jest (19,17-21). To tylko kilka przykładów.
W Koranie są błędy z naukowego punktu widzenia. Podaje się w nim na przykład arabskie legendy jako wydarzenia prawdziwe. Znajdziemy tam wiele przesądów i okultyzmu, zwłaszcza gdy chodzi o wzmianki i dżinnach.
Cytując więc Koran czy hadit, nie możemy sprawiać wrażenia, że podpisujemy się pod tymi tekstami. Zwróćmy uwagę, w jaki sposób Paweł dyskutuje z filozofami na Areopagu: „...jak to i niektórzy z waszych poetów powiedzieli” (Dz 17,28). Paweł nie sugeruje, że poeci ci byli natchnieni przez Boga - i nie zatrzymuje się na nich w prezentacji Ewangelii. My także musimy postarać się o to, aby nie zatrzymać się na tym, co Koran i hadit mówią o Jezusie, i aby zaprezentować prawdziwą Ewangelię. W przeciwnym razie nie damy podstaw do zbawienia.
Moc Boża ku zbawieniu
Aby muzułmanin mógł zostać chrześcijaninem, musi się wyprzeć fałszywego boga islamu: Allacha i fałszywej ewangelii o zbawieniu z uczynków. Niestety, chrześcijanie głosząc Ewangelię muzułmanom często idą na kompromis i starają się ją czynić dla nich atrakcyjną. (Podobnie jak na Zachodzie, gdzie staramy się czynić Ewangelię atrakcyjną dla każdego). Wielu „nawróconych” na chrześcijaństwo nie ma tak naprawdę zrozumienia Ewangelii i nie uwierzyło w to, co jest „mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego, kto wierzy” (Rz 1,16). Ewangelia zdecydowanie nie jest w Koranie, a mimo to zakłada się, że muzułmanie mogą zostać zbawieni przez słuchanie Koranu. Autor książki Building Bridges: Christianity and Islam (Budowanie mostów: chrześcijaństwo i islam; NavPress, 1997) podaje świadectwo „nawróconego muzułmanina” z Pakistanu (s. 27): „Kiedy słuchałem Qur'anu czytanego przez radio dzień po dniu, usłyszałem, że Chrystus jest bardzo wywyższony [...] i zajmuje miejsce tuż koło Boga. Pomyślałem sobie wtedy: Jeśli chciałbym, żeby ktoś wstawiał się za mną u Boga, to któż byłby lepszy niż ktoś taki jak Chrystus? I pomodliłem się: Panie Iso [Jezu], przybądź mi, proszę, na pomoc. Za twoim pośrednictwem chcę oddać siebie Bogu. A ponieważ jesteś wywyższony i zasiadasz koło Niego, możesz to zrobić”. Autor książki dodaje: „Po tych słowach poczuł się jak całkiem inny człowiek, znacznie szczęśliwszy niż dotąd...”
Aby muzułmanin mógł zostać chrześcijaninem, musi się wyprzeć fałszywego Boga Allacha i fałszywej ewangelii o zbawieniu z uczynków.
To oszukiwanie siebie, analogicznie jak ma to miejsce w przypadku osób, które mówią: „Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu Twoim? [...] czy w imieniu Twoim nie czyniliśmy wielu cudów?” Pan im jednak odpowie: „Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode Mnie” (Mt 7,21-23). Poproszenie islamskiego Isy o wstawiennictwo nie zbawi. Aby zostać zbawionym, trzeba uwierzyć w Ewangelię: „że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism i że został pogrzebany, i że dnia trzeciego został z martwych wzbudzony według Pism” (1 Kor 15,1-4); „aby każdy kto Weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (J 3,15). Tej Ewangelii nie znajdziemy w Koranie, a w świadectwie „nawróconego muzułmanina” nie ma nic, co wskazywałoby, że tę Ewangelię zna i że w nią uwierzył.
Ten sam autor deklaruje, że „60 procent muzułmanów, względem których stosuje się metodę wyjaśnioną w tej książce, zawierza Chrystusowi”. Tymczasem nawet sam Chrystus i apostołowie nie mogli się poszczycić takim odsetkiem nawróconych. Jezus powiedział nawet, że niewielu będzie zbawionych (Mt 7,13-14). Autor książki jednak z zachwytem pisze o muzułmanach, którzy nawrócili się do Chrystusa „pozostając [przez lata] na łonie swej islamskiej społeczności [...] i nie stając się odrażającymi dla społeczności islamskiej” (s. 10). Jezus tymczasem ostrzegał uczniów: „I będziecie w nienawiści u wszystkich dla imienia Mego” (Mt 10,22; J 15,20). U wszystkich - z wyjątkiem muzułmanów?
Chcemy postępować roztropnie i podczas prezentacji Ewangelii unikać niepotrzebnego obrażania słuchaczy (1 Kor 10,32), czy to muzułmanów, czy kogokolwiek innego, komu Pan daje nam możliwość przedstawić „niezgłębione bogactwo Chrystusowe” (Ef 3,8). Mimo to Chrystus (Rz 9,33; 1 P 2,8) i Jego krzyż (Gal 5,11) zawsze będą zgorszeniem dla świata. Uważajmy więc, aby wiernie przedstawiać Ewangelię, której trzeba uwierzyć, aby zostać zbawionym. Jeśli w naszym pragnieniu, aby świat za wszelką cenę przyjął Ewangelię, będziemy głosić inną ewangelię, przyjemną dla świata, skażemy na potępienie wiele dusz.
Źródło: http://tiqva.pl/zdrowa-nauka/6-islam-i-ewangelia
Chrislam jest próbą łączenia chrześcijaństwa z islamem. Rozpoczęło się to w Nigerii w 1980r. i koncepcje chrislamu rozprzestrzeniły się na dużą część świata. Podstawowa zasada wiary chrislamu opiera się na przekonaniu, że chrześcijaństwo i islam są ze sobą zgodne. Chrislam nie jest samodzielną religią, a raczej zamazaniem różnic pomiędzy chrześcijaństwem a islamem.
Zwolennicy chrislamu wskazują na takie rzeczy jak to, że Koran wspomina o Jezusie 25 razy, że chrześcijaństwo i islam mają podobne nauczanie na temat zasad moralnych i etyki czy też wskazuje na potrzebę tych dwóch monoteistycznych religii by łączyły się w walce przeciwko wzrostowi ateizmu i alternatywnej duchowości. Chrislam jest postrzegany przez niektórych jako rozwiązanie dla trwającego konfliktu pomiędzy światem zachodnim, który jest zasadniczo chrześcijański, a Bliskim Wschodem, który z kolei jest muzułmański. Jednym z promotorów idei Chrislamu jest amerykański pastor Rick Warren.
Polecam uwadze artykuł: Chrislam? Wierzyć się nie chce
Obywatelami Arabii Saudyjskiej mogą być tylko muzułmanie. Nawet w tych krajach arabskich, gdzie islamskie prawo szariatu nie jest nakazane prawem państwowym, wpływ islamu wyklucza wolność słowa, prasy, wyznania i sumienia. Na obszarach zarządzanych przez OWP arabscy chrześcijanie, niegdyś pod władzą Izraela cieszący się swobodą, dziś cierpią prześladowania, więzienia i śmierć. Ani jednak ONZ, ani rząd amerykański nie protestuje przeciwko uciskowi za Islamską Kurtyną.
Na Zachodzie muzułmanie bez przeszkód budują meczety i wyznają swoją wiarę, w swych własnych krajach odmawiają jednak tego prawa innym. Światowe mass media nie demaskują tej obłudy, tylko ją tuszują.
Pewien znawca zagadnień bliskowschodnich pisze:
"Islam jest [...] bardziej wrogi wierze chrześcijańskiej, niż kiedykolwiek był komunizm. [...] Dziś w komunistycznych Chinach chrześcijaństwo dalej kwitnie. Ale wyznanie wiary w Chrystusa przez obywatela państwa islamskiego jest uważane za zdradę stanu. [...] w kraju islamskim nie ma nawet miejsca na oficjalny kościół, akceptowany przez państwo, co dopuszczał komunizm [G. J. O. Moshay, Who Is This Allah?, Dorchester 1994, s. 111]"
Za czasów Mahometa i jego następców islam szerzył się błyskawicznie dzięki dżihad, świętej wojnie. Sam Mahomet zorganizował 65 wypraw wojennych i osobiście przewodził 27 z nich, charakteryzującym się najbrutalniejszą agresją i podstępem. Za pomocą takiej to „ewangelizacji” zdobył miliony „nawróconych”. W okresie swych największych wpływów podbił islam całą północną Afrykę i był bliski podbicia Europy.
Dwa oblicza islamu
Triumfalny pochód islamu przez świat trwa nadal. Dziś w roli najeźdźców występują miliony imigrantów, zdobywając nowych wyznawców drogą wprowadzania ich w błąd. W telewizji oglądamy dobrze uczesane i modnie odziane panie, które przyznają się do wiary islamskiej i zaświadczają o jej radościach i pokojowym nastawieniu. Gdyby panie te żyły w kraju islamskim, musiałyby kryć się pod szczelnymi czarnymi szatami do stóp, odsłaniając tylko oczy. Nie mogłyby prowadzić samochodu i byłyby jedną z czterech żon, nagminnie maltretowanych przez męża, który mógłby je odprawić jednym słowem. Pod prawem szariatu byłyby niczym więcej jak niewolnicami. Ciekawe, że Hillary Clinton, National Organization of Women (organizacja broniąca praw kobiet) i inni głośni orędownicy praw kobiet milczą jak głaz w obliczu notorycznego gwałcenia tych praw przez islam.
Najszczerzej wyznawany cel islamu, określony zresztą tak w Koranie jak i hadicie (spisanej tradycji), nie zmienił się: doprowadzić całą ludzkość do poddaństwa (to właśnie oznacza samo słowo islam), wszystkich zaś niewiernych zabić lub wziąć w niewolę (Sura 2,190-192; 4,76; 5,33; 9,5.29.41; 47,4 itd). Islam, w posłuszeństwie Koranowi i przykładowi Mahometa, jest dziś siłą stojącą za światowym terroryzmem. Mahomet oznajmił: „Nie nastanie ostatnia godzina, zanim muzułmanie nie stoczą walki z Żydami i zanim ich nie zabiją”.
Allach i Chrystus
Mieszkańcy Zachodu naiwnie uznają, że muzułmański Allach jest tym samym co biblijny Bóg. A przecież Allach nie ma syna, nie istnieje jako Ojciec, Syn i Duch (4,171), nie daje się poznać. To on właśnie był pogańskim bóstwem plemienia, w którym Mahomet przyszedł na świat. Allach nakazuje muzułmanom: „Nie bierzcie sobie Żydów i chrześcijan za przyjaciół [...] zabijajcie bałwochwalców [niewiernych], gdziekolwiek ich znajdziecie. [...] Walczcie z tymi, którzy [...] nie wierzą w Allacha ani w Dzień Ostateczny” (5,51; 9,5.29. 41). Tymczasem Bóg ukazany w Biblii chce, aby ludzie Go poznawali (Jer 9,24), bo jest to wiedza nieodzowna do zbawienia (J 17,3). Żydzi są Jego „ludem wybranym” (2 Mojż 6,7; 3 Mojż 20,26; 1 Krn 16,13; Ps 105,6 itd.), a chrześcijanie Jego umiłowanymi dziećmi (Rz 8,16.21; Gal 3,26; Ef 1,5; 5,1 itd.).
Chrystus nie zalecał zdobywania wyznawców siłą, przeciwnie: stwierdził, że Jego uczniowie nie walczą w Jego sprawie, gdyż królestwo Jego nie jest z tego świata (J 18,36). Uczniom polecił: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5,44).
Chrystus umarł, aby zbawić grzeszników, a Jego uczniowie muszą być gotowi także oddać swoje życie, aby zanieść tę dobrą nowinę światu. Biblijne zbawienie to dar opłacony przez śmierć Chrystusa, który powiedział: „Idąc na cały świat, głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,15). Nakaz ów dotyczy niesienia Ewangelii także miliardowi dzisiejszych muzułmanów.
To ogromne - i nieuniknione - wyzwanie dla każdego chrześcijanina: Jak zanieść Ewangelię tym, którzy jej przyjęcie mogą przypłacić życiem albo też mogą zabić nas za tę ofertę? Bo przecież śmierć w walce z niewiernymi jest dla muzułmanina jedyną pewną drogą do Raju. Chrystus jednakże umarł także za muzułmanów, a Jego miłość zobowiązuje nas do działania.
Koran a Ewangelia
Ewangelizowanie muzułmanów nie jest przedsięwzięciem owocnym. Ostatnio zaczęto stosować nowe, podobno skuteczniejsze podejście: prezentowanie Chrystusa za pomocą pism muzułmańskich. Kilku byłych muzułmanów napisało pomocne książki na ten temat.
Hadit przyznaje, że Chrystus - nazwany „Słowem Allacha” - narodził się z dziewicy, wiódł bezgrzeszne życie i czynił cuda. Z podziwem wyrażają się o Chrystusie także niektóre ustępy Koranu: że narodził się z dziewicy Marii (Sura 3,45-47; 21,91 itd.); że jest On najwyższym przykładem (43,57) i tylko On zostaje nazwany „Isa”, czyli Zbawiciel (3,45). Mahomet nie potrafił czynić cudów (17,90-96; 29,50-52 itd.), ale czynił je Chrystus (2,252-253; 3,49), który zresztą w odróżnieniu od innych (jak Mojżesz, który czynił cuda na Boży rozkaz) czynił je z własnej inicjatywy (26,63 itd.), a nawet wskrzeszał umarłych (3,49; 5,110; 36,78-79 itd.). Co więcej, Koran oznajmia, że Mahomet był grzesznikiem (9,43; 40,55; 47,19; 48,2; 294,1-3 itd.), Jezus jednak był bez grzechu (19,17-19).
Pomimo jednak czci i szacunku, jakimi cieszy się Jezus w islamie, nie jest to Jezus biblijny, ale „inny Jezus” (2 Kor 11,4) - bądźmy zatem ostrożni.
Muzułmańskie zbawienie
Choć Koran w początkowych ustępach uznaje przynajmniej niektóre fragmenty Biblii jako „Księgi” i nazywa Żydów i chrześcijan „ludem Księgi”, to jednak często jej zaprzecza. Przeczy, że Jezus jest Bogiem (3, 59.62; 4,171) i że umarł na krzyżu (4,157-158; 5,116-120) za nasze grzechy. Według wcześniejszej tradycji to jakiś uczeń podobny do Chrystusa na Jego prośbę ocalił Go od krzyża i umarł zamiast Niego. Z innych fragmentów jednak wynika, iż to faktycznie sam Chrystus umarł (3,33.55; 5,117; 19,33), takie też stanowisko prezentuje dziś wielu islamskich teologów. Mimo to Koran zaprzecza, że ktoś mógłby umrzeć za kogoś (17,13-15; 35,18), a ściślej głosi, że żadna „dusza obciążona [czyli grzesznik] nie poniesie ciężaru za inną”. Ponieważ jednak Jezus był bez grzechu, mógł stanowić wyjątek w tej regule.
Aby grzesznik mógł zostać z prawnego punktu widzenia uwolniony od winy, sam Bóg musiał zapłacić karę, jakiej domagała się Jego sprawiedliwość; koncepcja ta jest jednak islamowi obca. Koran rodzi niepewność: „Allach jest obowiązany udzielić przebaczenia tylko tym, którzy czynią zło w niewiedzy i szybko zwracają się [w skrusze] do Allacha. [...] Oto Allach odpuszcza [...] wszystkim, wyjąwszy tego, któremu odpuścić nie chce...” (4,17.106.110. 116). Nie zostaje jednak sprecyzowane, ani co to jest „niewiedza”, ani co to znaczy „szybko”, nie wiadomo też, czemu Allach jednym odpuszcza, a innym nie. Przebaczenia nie gwarantuje także skrucha.
Ajatollah Chomeini oznajmił: „Jeśli nawet Salman Rushdi skruszy się i zostanie najpobożniejszym człowiekiem wszechczasów, to obowiązkiem każdego muzułmanina jest dołożyć wszelkich starań, poświęcić swe życie i bogactwo, aby tylko posłać go do piekła”. Biblia natomiast każdemu oferuje zbawienie. Chrystus umarł, aby odkupić nawet tych, którzy Go nienawidzili, i prosił Ojca, aby odpuścił tym, którzy Go krzyżowali (Łk 23,34).
W praktyce życiowej przebaczenie Allacha nigdy nie następuje dość prędko, aby ocalić czyjąś rękę, stopę czy ucho przed odcięciem za na przykład kradzież. Setki Irakijczyków okaleczonych przez nieludzkie islamskie prawo uciekają do obozów tuż za granicami kraju. Okaleczeniu nie podlegają jednak sprawcy porwań ludzi, gdyż osoba to co innego niż prywatna własność. Okaleczenia nie muszą się bać uprawiający nierząd, karze się nim natomiast sprawców najdrobniejszych kradzieży.
Antychryst (Dadżdżal) to jeden z głównych tematów hadit, ostrzegającej przed jego przyjściem. Zostaje on nazwany „fałszywym Chrystusem”, który pod koniec czasów wielu zwiedzie. Hadit naucza, że Chrystus na koniec powróci, aby zniszczyć Dadżdżala. Wiara w „Dzień Ostateczny” jest istotnym składnikiem mahometanizmu.
Koran natchniony przez kogo?
Usiłowanie pozyskania muzułmanów poprzez cytowanie z Koranu i hadit może rzecz jasna sprawiać wrażenie, jakoby te pisma islamskie były natchnione przez Boga. W pułapkę tę wpadł nawet M. N. Anderson, bardzo zasłużony na polu docierania do muzułmanów. W książce Proud to be a Muslim (Dumny z wiary muzułmańskiej) pisze (s. 6): „Choć to bowiem Gabriel [utożsamiany w islamie z Duchem Allacha] przekazał mu [Mahometowi] Qur'an, to dla upewnienia w wypadku wątpliwości co do Qur'anu odsyłano go do ludu Księgi (Żydów i chrześcijan)”. Czytając te słowa, odnosimy niestety wrażenie, jak gdyby Koran był natchniony przez Boga, a lud Księgi (Żydzi i chrześcijanie) miałby potwierdzać jego nauki za pomocą Biblii. Taki wniosek tylko utwierdzi muzułmanów w ich błędach.
Miejsca, w których Koran zaprzecza Biblii, tłumaczą muzułmanie zniekształceniami w oryginalnym tekście biblijnym. Lecz Koran był przecież zesłany „jako strażnik” nad Biblią (5,48); jeśli zatem Biblia została zniekształcona, to znaczy, że Koran nie spełnił swej roli. Zresztą sama święta księga muzułmanów przyznaje, iż znaczna część jej tekstu jest niejasna (3,7), tak iż muzułmanie muszą prosić „lud Księgi [Biblii]” o oświecenie (21,7)!
Koran także sam sobie zaprzecza. Allach stworzył wszystko „w mgnieniu oka” (54,49-50), „w ciągu dwu Dni” (41,9.12), „w ciągu czterech Dni” (41,10), „w ciągu sześciu dni” (7,54; 10,4; 32,4); a „Dzień” równa się „tysiąc lat” (32,5), a także „pięćdziesiąt tysięcy lat” (70,4). Jezus nie jest Synem Bożym (4,171), ale również nim jest (19,17-21). To tylko kilka przykładów.
W Koranie są błędy z naukowego punktu widzenia. Podaje się w nim na przykład arabskie legendy jako wydarzenia prawdziwe. Znajdziemy tam wiele przesądów i okultyzmu, zwłaszcza gdy chodzi o wzmianki i dżinnach.
Cytując więc Koran czy hadit, nie możemy sprawiać wrażenia, że podpisujemy się pod tymi tekstami. Zwróćmy uwagę, w jaki sposób Paweł dyskutuje z filozofami na Areopagu: „...jak to i niektórzy z waszych poetów powiedzieli” (Dz 17,28). Paweł nie sugeruje, że poeci ci byli natchnieni przez Boga - i nie zatrzymuje się na nich w prezentacji Ewangelii. My także musimy postarać się o to, aby nie zatrzymać się na tym, co Koran i hadit mówią o Jezusie, i aby zaprezentować prawdziwą Ewangelię. W przeciwnym razie nie damy podstaw do zbawienia.
Moc Boża ku zbawieniu
Aby muzułmanin mógł zostać chrześcijaninem, musi się wyprzeć fałszywego boga islamu: Allacha i fałszywej ewangelii o zbawieniu z uczynków. Niestety, chrześcijanie głosząc Ewangelię muzułmanom często idą na kompromis i starają się ją czynić dla nich atrakcyjną. (Podobnie jak na Zachodzie, gdzie staramy się czynić Ewangelię atrakcyjną dla każdego). Wielu „nawróconych” na chrześcijaństwo nie ma tak naprawdę zrozumienia Ewangelii i nie uwierzyło w to, co jest „mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego, kto wierzy” (Rz 1,16). Ewangelia zdecydowanie nie jest w Koranie, a mimo to zakłada się, że muzułmanie mogą zostać zbawieni przez słuchanie Koranu. Autor książki Building Bridges: Christianity and Islam (Budowanie mostów: chrześcijaństwo i islam; NavPress, 1997) podaje świadectwo „nawróconego muzułmanina” z Pakistanu (s. 27): „Kiedy słuchałem Qur'anu czytanego przez radio dzień po dniu, usłyszałem, że Chrystus jest bardzo wywyższony [...] i zajmuje miejsce tuż koło Boga. Pomyślałem sobie wtedy: Jeśli chciałbym, żeby ktoś wstawiał się za mną u Boga, to któż byłby lepszy niż ktoś taki jak Chrystus? I pomodliłem się: Panie Iso [Jezu], przybądź mi, proszę, na pomoc. Za twoim pośrednictwem chcę oddać siebie Bogu. A ponieważ jesteś wywyższony i zasiadasz koło Niego, możesz to zrobić”. Autor książki dodaje: „Po tych słowach poczuł się jak całkiem inny człowiek, znacznie szczęśliwszy niż dotąd...”
Aby muzułmanin mógł zostać chrześcijaninem, musi się wyprzeć fałszywego Boga Allacha i fałszywej ewangelii o zbawieniu z uczynków.
To oszukiwanie siebie, analogicznie jak ma to miejsce w przypadku osób, które mówią: „Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu Twoim? [...] czy w imieniu Twoim nie czyniliśmy wielu cudów?” Pan im jednak odpowie: „Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode Mnie” (Mt 7,21-23). Poproszenie islamskiego Isy o wstawiennictwo nie zbawi. Aby zostać zbawionym, trzeba uwierzyć w Ewangelię: „że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism i że został pogrzebany, i że dnia trzeciego został z martwych wzbudzony według Pism” (1 Kor 15,1-4); „aby każdy kto Weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (J 3,15). Tej Ewangelii nie znajdziemy w Koranie, a w świadectwie „nawróconego muzułmanina” nie ma nic, co wskazywałoby, że tę Ewangelię zna i że w nią uwierzył.
Ten sam autor deklaruje, że „60 procent muzułmanów, względem których stosuje się metodę wyjaśnioną w tej książce, zawierza Chrystusowi”. Tymczasem nawet sam Chrystus i apostołowie nie mogli się poszczycić takim odsetkiem nawróconych. Jezus powiedział nawet, że niewielu będzie zbawionych (Mt 7,13-14). Autor książki jednak z zachwytem pisze o muzułmanach, którzy nawrócili się do Chrystusa „pozostając [przez lata] na łonie swej islamskiej społeczności [...] i nie stając się odrażającymi dla społeczności islamskiej” (s. 10). Jezus tymczasem ostrzegał uczniów: „I będziecie w nienawiści u wszystkich dla imienia Mego” (Mt 10,22; J 15,20). U wszystkich - z wyjątkiem muzułmanów?
Chcemy postępować roztropnie i podczas prezentacji Ewangelii unikać niepotrzebnego obrażania słuchaczy (1 Kor 10,32), czy to muzułmanów, czy kogokolwiek innego, komu Pan daje nam możliwość przedstawić „niezgłębione bogactwo Chrystusowe” (Ef 3,8). Mimo to Chrystus (Rz 9,33; 1 P 2,8) i Jego krzyż (Gal 5,11) zawsze będą zgorszeniem dla świata. Uważajmy więc, aby wiernie przedstawiać Ewangelię, której trzeba uwierzyć, aby zostać zbawionym. Jeśli w naszym pragnieniu, aby świat za wszelką cenę przyjął Ewangelię, będziemy głosić inną ewangelię, przyjemną dla świata, skażemy na potępienie wiele dusz.
Źródło: http://tiqva.pl/zdrowa-nauka/6-islam-i-ewangelia
Chrislam jest próbą łączenia chrześcijaństwa z islamem. Rozpoczęło się to w Nigerii w 1980r. i koncepcje chrislamu rozprzestrzeniły się na dużą część świata. Podstawowa zasada wiary chrislamu opiera się na przekonaniu, że chrześcijaństwo i islam są ze sobą zgodne. Chrislam nie jest samodzielną religią, a raczej zamazaniem różnic pomiędzy chrześcijaństwem a islamem.
Zwolennicy chrislamu wskazują na takie rzeczy jak to, że Koran wspomina o Jezusie 25 razy, że chrześcijaństwo i islam mają podobne nauczanie na temat zasad moralnych i etyki czy też wskazuje na potrzebę tych dwóch monoteistycznych religii by łączyły się w walce przeciwko wzrostowi ateizmu i alternatywnej duchowości. Chrislam jest postrzegany przez niektórych jako rozwiązanie dla trwającego konfliktu pomiędzy światem zachodnim, który jest zasadniczo chrześcijański, a Bliskim Wschodem, który z kolei jest muzułmański. Jednym z promotorów idei Chrislamu jest amerykański pastor Rick Warren.
Polecam uwadze artykuł: Chrislam? Wierzyć się nie chce
Komentarze
Prześlij komentarz