Pius XII - czy da się go wybielić ?
Panie Hunt, przeczytawszy kilka spośród pańskich jadowitych wypowiedzi przeciw papieżowi Piusowi XII (np. że Watykan „nie miał żadnego usprawiedliwienia ani na swoje partnerstwo z nazistami i ponawiane pochwały Hitlera z jednej strony, ani na ogłuszające milczenie o kwestii żydowskiej z drugiej...”), uznałem za właściwe przesłać panu ten artykuł redakcyjny z Newsweeka [30 III 1998, s. 35]. Nie wiem, jakim poziomem dziennikarskiej uczciwości zadowala się pan czy pańscy współpracownicy, pomijając jednak kwestię dziennikarskiej uczciwości, kalumnie rzucane przez pana na tego papieża i w domyśle na jego poprzednika nie licują z wyznawaną przez pana wiarą w ewangelię. Cóż za ironia, że trzeba dopiero publicznej wypowiedzi świeckich - i to często żarliwie antykatolickich - mass mediów, aby obalić oszczerstwa kierowane przez zdeklarowanych chrześcijan przeciwko ich braciom i siostrom w wierze.
Chciałbym wierzyć, że katolicy mogą oczekiwać z pańskiej strony publicznych przeprosin. Znając jednak pańską skłonność do przekręcania intencji tych, przeciw którym pan występuje, w tym także pańskich protestanckich towarzyszy (czytałem relację Gary'ego DeMara z debaty odbytej z panem), nie spodziewam się wiele...
Gdybym jednak mylił się w tym miejscu i zdecydowałby się pan na naprawę tej krzywdy, to z radością opublikuję pańskie odwołanie w biuletynie mojej parafii, Kościoła Świętego Edwarda.
PS. Parę miesięcy temu z kilkoma innymi katolikami wziąłem udział w projekcji pańskiego wideo „Kobieta jadąca na bestii” w pewnym protestanckim kościele fundamentalistycznym w Grand Rapids. W czasie przeznaczonym na zgłaszanie pytań [...] mieliśmy sposobność sprostować szereg przekłamań w tym wideo. [...] Pod koniec spotkania jeden z przywódców tej wspólnoty podszedł, aby uścisnąć nam dłonie, i oznajmił, że nabrał przekonania, iż „katolicy to jednak chrześcijanie”.
*****
Nietrudno było „prostować” rzekome „przekłamania” pod nieobecność kogokolwiek zdolnego przedstawić górę dowodów dokumentujących ten film. Gdybym był obecny podczas tego wieczoru, spotkanie potoczyłoby się inaczej. Moje publiczne debaty z czołowymi apologetami katolickimi są dostępne na kasetach audio, a niektóre również na wideo. Są to formalne debaty, przebiegające według zasad ustalonych przez ich organizatora. Moi interlokutorzy mają wszelkie możliwości wytknięcia mi każdego „przekłamania”. Posiadamy w sprzedaży kasety z zapisem wszystkich tych debat; z tego, co wiem, nie można ich jednak uzyskać u moich katolickich oponentów (na przykład u Karla Keatinga).
Dużo bardziej zasmucił mnie fakt, że tak łatwo zdołał pan przekonać „jednego z przywódców tej wspólnoty”, iż reformacja była wynikiem semantycznego nieporozumienia, a ludzie ginący na stosach umierali na próżno, wskutek błędnego przekonania, iż katolicyzm rzymski proponuje fałszywą ewangelię, gdy tymczasem jego ewangelia jest prawdziwa; że tysiące ewangelicznych misjonarzy, którzy przecierpieli wiele ze względu na Ewangelię, w istocie straciło czas; że miliony ludzi, którzy zostali zbawieni i opuścili kościół katolicki, uczyniło to niepotrzebnie, bo „katolicy to jednak chrześcijanie”.
Jeśli idzie o moje „przekręcanie intencji tych, przeciwko którym występuję”, to sądzę, że zamiast bez zastanowienia wierzyć w „relację Gary'ego DeMara z debaty odbytej ze [mną]”, powinien pan na własne uszy wysłuchać tych debat, jeśli - jak pan twierdzi - istotnie zależy panu na prawdzie. Ostatnią debatę z Garym DeMarem odbyłem jakieś dwa miesiące temu; niech pan jednak nie oczekuje uzyskania jej zapisu od Gary'ego DeMara, gdyż odmawia on jego udostępnienia. Jeśli faktycznie chce jej pan wysłuchać, służymy nagraniem.
Oskarżanie mnie o „jadowitość”, „kalumnie” i „oszczerstwa” względem papieża Piusa XII odzwierciedla złość, którą przecież pan sam zarzuca mnie. Przesłany mi właśnie przez pana artykuł z Newsweeka już od dnia publikacji spoczywa w moich pękatych archiwach na temat Piusa XII. Jest on przykładem podejmowanych ostatnio dość często błędnych prób wybielenia tego papieża i Watykanu; próby te jednak, również i ta z Newsweeka, są fatalnie kiepskie, nadzieje te bowiem nie mają żadnego uzasadnienia w rzeczywistości. W artykule tym jest jednak powiedziane wyraźnie to, czego powiedzenie zarzuca pan mnie: mianowicie że Pius XII ani razu nie wypowiedział się publicznie przeciwko Holokaustowi. Autor cytuje jednak pochwałę pod adresem Piusa XII zamieszczoną w New York Timesie (12 XII 1941) za publiczne wypowiedzi na rzecz pokoju, a przeciwko wojnie. Czy to właśnie miałby być wyraz odwagi?!
W eseju zacytowano wypowiedź z orędzia bożonarodzeniowego Piusa XII z 1942 roku, skierowanego do świata, i nazwano tego papieża „pierwszą postacią o międzynarodowym znaczeniu, która potępiła to, co stopniowo zamieniało się w holokaust”. Zwróćmy uwagę na przemyślną figurę słowną: „co stopniowo zamieniało się w holokaust” zamiast słowa „Holokaust”. Tymczasem oficjalną politykę antyżydowską realizowano już od lat i Holokaust od lat już trwał. A jednak konto Piusa XII obciąża właśnie ten fakt, na który zwróciłem uwagę i który ma wszelkie uzasadnienie w dowodach: iż w orędziu bożonarodzeniowym z 1942 roku nie było żadnej konkretnej, choć tak upragnionej przez obrońców Piusa XII, wypowiedzi (i wypowiedź taka nigdy nie padła głośno z jego ust), która jednoznacznie zwracałaby uwagę na deportacje i eksterminację Żydów oraz potępiała ją. Bardziej niż na doli Żydów Piusowi XII zależało na obłaskawianiu Hitlera i ochranianiu kościoła w Niemczech oraz na tym, aby faszystowskie Niemcy były silną twierdzą przeciwko komunizmowi.
Wbrew naiwnym pochwałom w Newsweeku, wygłaszanym 56 lat po orędziu z 1942 roku, ludzie cierpiący w piekle zgotowanym przez Hitlera byli przede wszystkim gorzko rozczarowani. List protestujący przeciwko oportunizmowi tego orędzia skierował do papieża 2 stycznia 1943 roku prezydent Rządu Polskiego na Uchodźstwie Władysław Raczkiewicz. Czytamy tam m.in.: „Ojcze Święty! W tej tragicznej chwili naród mój walczy nie tylko o swoje życie, ale i o wszystko, co jest w jego oczach święte. Błagają oni [...] aby podnieść głos i pokazać jasno i wyraźnie, gdzie tkwi zło, i potępić wysługujących się złu [...] Stolica Apostolska musi przerwać milczenie...” Pomimo wielu takich głosów z różnych stron Stolica Apostolska, rzekomy światowy strażnik moralności, nie przerwała haniebnego milczenia w obliczu najgorszego zła, jakie oglądał świat.
Dla poparcia swego wybielania Piusa XII Newsweek wspomina o „11 tomach poświęconych latom wojny, opublikowanych przez archiwa watykańskie...” Nie wspomina jednak o tym, że archiwa te - co przyznają oficjalne wydawnictwa watykańskie - są „zamknięte dla publiczności i historyków”. Trzej jezuici: Angelo Martini, Burkhart Schneider i Pierre Blet, otrzymawszy od kościoła prawo wstępu do tych archiwów, zestawili te 11 tomów, których nie sposób jednak uznać za w pełni udokumentowane i bezstronne. Czy powinienem więc odważyć się na użycie określenia „tuszowanie” w kontekście nieustannego odmawiania dostępu do archiwum watykańskiego? Książka Friedlandera* zawiera dużo cytatów z archiwów nazistowskich; autor chciał je porównać z archiwami watykańskimi, ale nie otrzymał pozwolenia. We wstępie Friedlander pisze: „przygotowując tę książkę kilkakrotnie podejmowałem próby uzyskania wstępu do Archiwum Watykańskiego. Na próżno”.
*Saul Friedlander, Pius XIII and the Third Reich
Z drugiej natomiast strony zostały udostępnione opinii publicznej archiwa nazistowskie dotyczące tych ważkich lat; na mocy Ustawy o wolności informacji udostępniono też uprzednio tajne archiwa OSS (poprzedniczki CIA). Dokumenty te prezentują sylwetkę Piusa XII w zgoła innym świetle niż artykuł w Newsweeku czy inne próby wybielenia go na podstawie korzystnych materiałów dostarczonych przez sam Watykan. Po opublikowaniu książki Friedlandera wielu katolików wzywało Watykan do obalenia zawartych w niej tez - i Watykan obiecał to uczynić. W końcu po z górą trzydziestu lat doczekaliśmy się 11-tomowej obrony; nikt jednakże nie ma wstępu do Archiwum Watykańskiego, aby sprawdzić wiarygodność, a przede wszystkim kompletność zawartych w niej informacji. Wniosek, iż Watykan coś ukrywa, opiera się zatem nie tylko na informacjach uzyskanych z innych archiwów, ale i na fakcie niedopuszczenia bezstronnych historyków do badania dokumentów watykańskich.
W próbach oczyszczenia Piusa XII często wskazuje się, iż jego milczenie o kwestii żydowskiej było spowodowane obawą, że potępienie Holokaustu tylko rozjuszyłoby Hitlera i pogorszyło sytuację. Poglądu tego nie sposób jednak obronić ani z logicznego, ani z historycznego punktu widzenia. Faktem jest, że milczenie Piusa XII o Holokauście nikomu nie ocaliło życia. Rozsądniej będzie uznać, że milczenie to wynikało z chęci ochrony interesów kościoła w Niemczech i z przekonania, iż Niemcy to jedyna obrona kościoła przed wschodnim zagrożeniem komunizmu. Taki pogląd znajduje uzasadnienie w materiale dowodowym.
Twierdzi się też, że nikt - a zwłaszcza nie Hitler - i tak by papieża nie posłuchał. Lecz archiwa nazistowskie pokazują coś wręcz przeciwnego: iż Hitler do samego końca obawiał się wypowiedzi papieża, nawet w chwili gdy niemieckie wojska kupowały Włochy i otoczyły Watykan. Po zarządzeniu przez Hitlera deportacji i eksterminacji wszystkich Żydów z Rzymu i Włoch biskup Hudal, otwarcie sympatyzujący z Hitlerem, przesłał telegram do Berlina, przestrzegając, że porywanie Żydów wprost spod bram Watykanu może zmusić papieża do publicznego protestu, mimo iż chce on tego uniknąć. Jednakże później, 28 października 1943 roku, sekretarz stanu Ernst von Weizsacker mógł już poinformować Berlin, że papież nie zaprotestuje, gdyż będzie czynił „wszystko, co w jego mocy, nawet w tak delikatnej sprawie, aby nie narażać na szwank stosunków pomiędzy Watykanem a Rządem Niemieckim ani też władzami niemieckimi w Rzymie”.
Pius XII milczał nie tylko publicznie, ale i dyplomatycznie. Wbrew propagandzie watykańskich obrońców, iż papież ów milczał publicznie, by tym skuteczniej działać za kulisami przez tajną dyplomację, w archiwach nazistowskich nie ma żadnych materiałów, które mogłyby sugerować podjęcie choćby jednej poważniejszej próby w sprawie Holokaustu poprzez kanały dyplomatyczne, które działały bez przeszkód przez cały czas! Archiwa nazistowskie, zawierające najbardziej drobiazgowe informacje o wszystkim, nawet o wadze złota uzyskanego z zębów ofiar, „nie zawierają żadnego dokumentu traktującego o dyskusji o problemie żydowskim pomiędzy papieżem a którymś z ambasadorów Rzeszy, sekretarzem stanu bądź też dyplomatami niemieckimi”.
Wątpliwości, czy brak takich zapisów nie jest czasem wynikiem polityki bądź przeoczenia, rozwiewa fakt, iż archiwa nazistowskie zawierają zapis o trzech niezobowiązujących zapytaniach ze strony nuncjusza papieskiego monsignore Orsenigo. Pierwsze, przedstawione 15 X 1942 roku ambasadorowi Rzeszy Ernstowi Woermannowi, przekazywało wyrazy zatroskania niektórych Żydów francuskich i lwowskich losem ich wywiezionych krewnych. Według notatek Woermanna z tego spotkania zapytanie to wyrażono „z niejakim zażenowaniem i bez dalszego naciskania”. Podejmując drugą próbę, Orsenigo spotkał się z sekretarzem stanu Ernstem von Weizsackerem 6 XI 1942 roku i według notatek Weizsackera „od niechcenia napomknął o pogłoskach o planowanym zaostrzeniu przepisów dotyczących małżeństw mieszanych [katolicko-żydowskich]”. Próbę trzecią Orsenigo podjął w sierpniu 1943 roku podczas spotkania z następcą Weizsackera Steengrachtem. Prosił o zezwolenie 74-letniej ubogiej Żydówce z Amsterdamu na wyjazd do syna do Londynu. W notatkach Steengrachta czytamy: „Nuncjusz [...] [dorzucił] natychmiast, iż właściwie sprawa wykracza poza jego kompetencje i jeśli nic się nie da zrobić, to oczywiście pogodzi się z tym”.
Te trzy przypadki zapisane w archiwach nazistowskich trudno doprawdy uznać za wyraz wielkiej troski czy nacisk w sprawie żydowskiej! Pamiętajmy, że do czerwca 1943 roku naziści zdążyli już uśmiercić ponad trzy miliony Żydów, a deportacje do obozów zagłady odbywały się non stop.
Istnieje ogromna dokumentacja kolaboracji Piusa XII i jego poparcia dla Hitlera i jego reżimu. W tym miejscu zacytuję tylko jedno jeszcze źródło: siostrę (potem matkę przełożoną) Pascalinę, filigranową i uderzająco piękną zakonnicę bawarską, którą często nazywano „panią duszy” i „najpotężniejszą kobietą w historii Watykanu”. Trwała ona przeszło 40 lat u boku Piusa XII dzień i noc: jako towarzysz na narty, „asystent, gospodyni, zausznik, doradca, druga matka, a w chwilach krytycznych - jego sumienie”. Nikt nie podważy jej niezłomnej lojalności i oddania Piusowi XII - tym więc wymowniejsze jest, iż z takiego źródła otrzymujemy pełne potwierdzenie tego, w co nie chce pan uwierzyć, i nie tylko tego.
S. Pascalina była świadkiem przekazania Hitlerowi ogromnej sumy pieniędzy kościelnych na wsparcie tworzącej się Partii Narodowosocjalistycznej, gdy Eugenio Pacelli był jeszcze nuncjuszem papieskim w Monachium. Kiedy w 1939 roku Pacelli został papieżem Piusem XII, Pascalina często błagała go, by zabrał głos przeciw Hitlerowi i Holokaustowi, lecz na próżno. Wrzała z gniewu, że „pierwszym oficjalnym krokiem Pacellego jako Piusa XII było zalecanie się do Hitlera”, zdruzgotana „»pobłażliwym poselstwem«, jakie Ojciec Święty po raz pierwszy skierował do Hitlera. [...] To, jak daleko posuwał się papież i popierający go duchowni w głaskaniu Führera, było dla niej przerażające”. To ona była sekretarzem podczas spotkania, na którym papież wraz z niemieckimi kardynałami obmyślali treść tego pierwszego listu do Hitlera. Trzeba powiedzieć, że to właśnie popularność Pacellego wśród kardynałów niemieckich dzięki jego poparciu dla reżimu nazistowskiego zadecydowała o korzystnym dla niego głosowaniu po śmierci Piusa XI.
Ten pierwszy list Piusa XII do Hitlera rozpoczynał się słowami: „Do Znakomitego Herr Adolfa Hitlera, Führera i Kanclerza Rzeszy Niemieckiej!” Następnie głosił: „Z wielką przyjemnością wspominamy liczne lata przeżyte w Niemczech jako nuncjusz apostolski, kiedy czyniliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby harmonijnie ułożyć stosunki pomiędzy Kościołem a Państwem. Teraz zaś [...] o ileż żarliwiej modlimy się, aby cel ten osiągnąć...” (Pamiętajmy, że jest to rok 1939, a niegodziwość Hitlera jest już światu znana).
Piusowi XII przypisuje się ocalenie tysięcy rzymskich Żydów, jednakże to Pascalina przedstawiła mu ten plan oraz obmyśliła i przeprowadziła go w przemyślny, potajemny sposób. To ta krucha, lecz o żelaznej woli zakonnica „ryzykowała dla Żydów wszystko [...] wydawała setki papieskich dowodów tożsamości [...] [aby Żydzi] mogli jako chrześcijanie przechodzić przez posterunki faszystowskie za bezpieczne mury Watykanu”. Hitler zgodził się bowiem, że Watykan, kościoły i nieruchomości kościelne, w tym letnia rezydencja papieska w Castel Gandolfo, są wolne od niemieckiej inspekcji. W zamian za tę grzeczność papież oznajmił światu, że wojska niemieckie zachowują się godnie.
3 września 1943 roku Weizsacker (wówczas ambasador niemiecki przy Stolicy Apostolskiej) wysłał z Rzymu memorandum, w którym zapewnia Hitlera, iż „W Watykanie rośnie troska o los Włoch i Niemiec [...] w przekonaniu papieża potężna Rzesza Niemiecka jest nieodzowna dla przyszłości Kościoła Katolickiego”. 24 września w kolejnej przesyłce z Rzymu Weizsacker wspomniał o nieustannym marzeniu Watykanu, aby „siły zachodnie uświadomiły sobie na czas, gdzie leży ich prawdziwy interes, i aby dołączyły do niemieckiego wysiłku i pomogły ocalić kulturę europejską od bolszewizmu”. Tego samego dnia w Niemczech sekretarz stanu Steengracht w memorandum, jakie zachowało się w archiwach nazistowskich, zauważył, że nuncjusz Orsenigo „oświadczył, z własnej woli, iż [...] tylko Niemcy i Watykan są w stanie uporać się z zagrożeniem bolszewickim...”
Gdy wojna dobiegała końca, papież nalegał na aliantów, aby postąpili łagodnie tak z Hitlerem jak i z Mussolinim. Obaj dyktatorzy do śmierci pozostali katolikami. Nic nie usprawiedliwia faktu, że Pius XII nigdy nie ekskomunikował żadnego z tych mistrzów zbrodni, pomimo nieopisanego zła, jakiego się dopuścili.
Sprawa wykracza jednak daleko poza osobę samego Piusa XII. Odzwierciedlał on tylko sobą długie stulecia antysemityzmu poprzednich papieży i swego kościoła, obfitujące w prześladowania i śmierć rzesz Żydów.
Artykuł pochodzi ze strony:http://www.tiqva.pl/to-co-byo/12-pius-xii-czy-da-si-obroni
Chciałbym wierzyć, że katolicy mogą oczekiwać z pańskiej strony publicznych przeprosin. Znając jednak pańską skłonność do przekręcania intencji tych, przeciw którym pan występuje, w tym także pańskich protestanckich towarzyszy (czytałem relację Gary'ego DeMara z debaty odbytej z panem), nie spodziewam się wiele...
Gdybym jednak mylił się w tym miejscu i zdecydowałby się pan na naprawę tej krzywdy, to z radością opublikuję pańskie odwołanie w biuletynie mojej parafii, Kościoła Świętego Edwarda.
PS. Parę miesięcy temu z kilkoma innymi katolikami wziąłem udział w projekcji pańskiego wideo „Kobieta jadąca na bestii” w pewnym protestanckim kościele fundamentalistycznym w Grand Rapids. W czasie przeznaczonym na zgłaszanie pytań [...] mieliśmy sposobność sprostować szereg przekłamań w tym wideo. [...] Pod koniec spotkania jeden z przywódców tej wspólnoty podszedł, aby uścisnąć nam dłonie, i oznajmił, że nabrał przekonania, iż „katolicy to jednak chrześcijanie”.
*****
Nietrudno było „prostować” rzekome „przekłamania” pod nieobecność kogokolwiek zdolnego przedstawić górę dowodów dokumentujących ten film. Gdybym był obecny podczas tego wieczoru, spotkanie potoczyłoby się inaczej. Moje publiczne debaty z czołowymi apologetami katolickimi są dostępne na kasetach audio, a niektóre również na wideo. Są to formalne debaty, przebiegające według zasad ustalonych przez ich organizatora. Moi interlokutorzy mają wszelkie możliwości wytknięcia mi każdego „przekłamania”. Posiadamy w sprzedaży kasety z zapisem wszystkich tych debat; z tego, co wiem, nie można ich jednak uzyskać u moich katolickich oponentów (na przykład u Karla Keatinga).
Dużo bardziej zasmucił mnie fakt, że tak łatwo zdołał pan przekonać „jednego z przywódców tej wspólnoty”, iż reformacja była wynikiem semantycznego nieporozumienia, a ludzie ginący na stosach umierali na próżno, wskutek błędnego przekonania, iż katolicyzm rzymski proponuje fałszywą ewangelię, gdy tymczasem jego ewangelia jest prawdziwa; że tysiące ewangelicznych misjonarzy, którzy przecierpieli wiele ze względu na Ewangelię, w istocie straciło czas; że miliony ludzi, którzy zostali zbawieni i opuścili kościół katolicki, uczyniło to niepotrzebnie, bo „katolicy to jednak chrześcijanie”.
Jeśli idzie o moje „przekręcanie intencji tych, przeciwko którym występuję”, to sądzę, że zamiast bez zastanowienia wierzyć w „relację Gary'ego DeMara z debaty odbytej ze [mną]”, powinien pan na własne uszy wysłuchać tych debat, jeśli - jak pan twierdzi - istotnie zależy panu na prawdzie. Ostatnią debatę z Garym DeMarem odbyłem jakieś dwa miesiące temu; niech pan jednak nie oczekuje uzyskania jej zapisu od Gary'ego DeMara, gdyż odmawia on jego udostępnienia. Jeśli faktycznie chce jej pan wysłuchać, służymy nagraniem.
Oskarżanie mnie o „jadowitość”, „kalumnie” i „oszczerstwa” względem papieża Piusa XII odzwierciedla złość, którą przecież pan sam zarzuca mnie. Przesłany mi właśnie przez pana artykuł z Newsweeka już od dnia publikacji spoczywa w moich pękatych archiwach na temat Piusa XII. Jest on przykładem podejmowanych ostatnio dość często błędnych prób wybielenia tego papieża i Watykanu; próby te jednak, również i ta z Newsweeka, są fatalnie kiepskie, nadzieje te bowiem nie mają żadnego uzasadnienia w rzeczywistości. W artykule tym jest jednak powiedziane wyraźnie to, czego powiedzenie zarzuca pan mnie: mianowicie że Pius XII ani razu nie wypowiedział się publicznie przeciwko Holokaustowi. Autor cytuje jednak pochwałę pod adresem Piusa XII zamieszczoną w New York Timesie (12 XII 1941) za publiczne wypowiedzi na rzecz pokoju, a przeciwko wojnie. Czy to właśnie miałby być wyraz odwagi?!
W eseju zacytowano wypowiedź z orędzia bożonarodzeniowego Piusa XII z 1942 roku, skierowanego do świata, i nazwano tego papieża „pierwszą postacią o międzynarodowym znaczeniu, która potępiła to, co stopniowo zamieniało się w holokaust”. Zwróćmy uwagę na przemyślną figurę słowną: „co stopniowo zamieniało się w holokaust” zamiast słowa „Holokaust”. Tymczasem oficjalną politykę antyżydowską realizowano już od lat i Holokaust od lat już trwał. A jednak konto Piusa XII obciąża właśnie ten fakt, na który zwróciłem uwagę i który ma wszelkie uzasadnienie w dowodach: iż w orędziu bożonarodzeniowym z 1942 roku nie było żadnej konkretnej, choć tak upragnionej przez obrońców Piusa XII, wypowiedzi (i wypowiedź taka nigdy nie padła głośno z jego ust), która jednoznacznie zwracałaby uwagę na deportacje i eksterminację Żydów oraz potępiała ją. Bardziej niż na doli Żydów Piusowi XII zależało na obłaskawianiu Hitlera i ochranianiu kościoła w Niemczech oraz na tym, aby faszystowskie Niemcy były silną twierdzą przeciwko komunizmowi.
Wbrew naiwnym pochwałom w Newsweeku, wygłaszanym 56 lat po orędziu z 1942 roku, ludzie cierpiący w piekle zgotowanym przez Hitlera byli przede wszystkim gorzko rozczarowani. List protestujący przeciwko oportunizmowi tego orędzia skierował do papieża 2 stycznia 1943 roku prezydent Rządu Polskiego na Uchodźstwie Władysław Raczkiewicz. Czytamy tam m.in.: „Ojcze Święty! W tej tragicznej chwili naród mój walczy nie tylko o swoje życie, ale i o wszystko, co jest w jego oczach święte. Błagają oni [...] aby podnieść głos i pokazać jasno i wyraźnie, gdzie tkwi zło, i potępić wysługujących się złu [...] Stolica Apostolska musi przerwać milczenie...” Pomimo wielu takich głosów z różnych stron Stolica Apostolska, rzekomy światowy strażnik moralności, nie przerwała haniebnego milczenia w obliczu najgorszego zła, jakie oglądał świat.
Dla poparcia swego wybielania Piusa XII Newsweek wspomina o „11 tomach poświęconych latom wojny, opublikowanych przez archiwa watykańskie...” Nie wspomina jednak o tym, że archiwa te - co przyznają oficjalne wydawnictwa watykańskie - są „zamknięte dla publiczności i historyków”. Trzej jezuici: Angelo Martini, Burkhart Schneider i Pierre Blet, otrzymawszy od kościoła prawo wstępu do tych archiwów, zestawili te 11 tomów, których nie sposób jednak uznać za w pełni udokumentowane i bezstronne. Czy powinienem więc odważyć się na użycie określenia „tuszowanie” w kontekście nieustannego odmawiania dostępu do archiwum watykańskiego? Książka Friedlandera* zawiera dużo cytatów z archiwów nazistowskich; autor chciał je porównać z archiwami watykańskimi, ale nie otrzymał pozwolenia. We wstępie Friedlander pisze: „przygotowując tę książkę kilkakrotnie podejmowałem próby uzyskania wstępu do Archiwum Watykańskiego. Na próżno”.
*Saul Friedlander, Pius XIII and the Third Reich
Z drugiej natomiast strony zostały udostępnione opinii publicznej archiwa nazistowskie dotyczące tych ważkich lat; na mocy Ustawy o wolności informacji udostępniono też uprzednio tajne archiwa OSS (poprzedniczki CIA). Dokumenty te prezentują sylwetkę Piusa XII w zgoła innym świetle niż artykuł w Newsweeku czy inne próby wybielenia go na podstawie korzystnych materiałów dostarczonych przez sam Watykan. Po opublikowaniu książki Friedlandera wielu katolików wzywało Watykan do obalenia zawartych w niej tez - i Watykan obiecał to uczynić. W końcu po z górą trzydziestu lat doczekaliśmy się 11-tomowej obrony; nikt jednakże nie ma wstępu do Archiwum Watykańskiego, aby sprawdzić wiarygodność, a przede wszystkim kompletność zawartych w niej informacji. Wniosek, iż Watykan coś ukrywa, opiera się zatem nie tylko na informacjach uzyskanych z innych archiwów, ale i na fakcie niedopuszczenia bezstronnych historyków do badania dokumentów watykańskich.
W próbach oczyszczenia Piusa XII często wskazuje się, iż jego milczenie o kwestii żydowskiej było spowodowane obawą, że potępienie Holokaustu tylko rozjuszyłoby Hitlera i pogorszyło sytuację. Poglądu tego nie sposób jednak obronić ani z logicznego, ani z historycznego punktu widzenia. Faktem jest, że milczenie Piusa XII o Holokauście nikomu nie ocaliło życia. Rozsądniej będzie uznać, że milczenie to wynikało z chęci ochrony interesów kościoła w Niemczech i z przekonania, iż Niemcy to jedyna obrona kościoła przed wschodnim zagrożeniem komunizmu. Taki pogląd znajduje uzasadnienie w materiale dowodowym.
Twierdzi się też, że nikt - a zwłaszcza nie Hitler - i tak by papieża nie posłuchał. Lecz archiwa nazistowskie pokazują coś wręcz przeciwnego: iż Hitler do samego końca obawiał się wypowiedzi papieża, nawet w chwili gdy niemieckie wojska kupowały Włochy i otoczyły Watykan. Po zarządzeniu przez Hitlera deportacji i eksterminacji wszystkich Żydów z Rzymu i Włoch biskup Hudal, otwarcie sympatyzujący z Hitlerem, przesłał telegram do Berlina, przestrzegając, że porywanie Żydów wprost spod bram Watykanu może zmusić papieża do publicznego protestu, mimo iż chce on tego uniknąć. Jednakże później, 28 października 1943 roku, sekretarz stanu Ernst von Weizsacker mógł już poinformować Berlin, że papież nie zaprotestuje, gdyż będzie czynił „wszystko, co w jego mocy, nawet w tak delikatnej sprawie, aby nie narażać na szwank stosunków pomiędzy Watykanem a Rządem Niemieckim ani też władzami niemieckimi w Rzymie”.
Pius XII milczał nie tylko publicznie, ale i dyplomatycznie. Wbrew propagandzie watykańskich obrońców, iż papież ów milczał publicznie, by tym skuteczniej działać za kulisami przez tajną dyplomację, w archiwach nazistowskich nie ma żadnych materiałów, które mogłyby sugerować podjęcie choćby jednej poważniejszej próby w sprawie Holokaustu poprzez kanały dyplomatyczne, które działały bez przeszkód przez cały czas! Archiwa nazistowskie, zawierające najbardziej drobiazgowe informacje o wszystkim, nawet o wadze złota uzyskanego z zębów ofiar, „nie zawierają żadnego dokumentu traktującego o dyskusji o problemie żydowskim pomiędzy papieżem a którymś z ambasadorów Rzeszy, sekretarzem stanu bądź też dyplomatami niemieckimi”.
Wątpliwości, czy brak takich zapisów nie jest czasem wynikiem polityki bądź przeoczenia, rozwiewa fakt, iż archiwa nazistowskie zawierają zapis o trzech niezobowiązujących zapytaniach ze strony nuncjusza papieskiego monsignore Orsenigo. Pierwsze, przedstawione 15 X 1942 roku ambasadorowi Rzeszy Ernstowi Woermannowi, przekazywało wyrazy zatroskania niektórych Żydów francuskich i lwowskich losem ich wywiezionych krewnych. Według notatek Woermanna z tego spotkania zapytanie to wyrażono „z niejakim zażenowaniem i bez dalszego naciskania”. Podejmując drugą próbę, Orsenigo spotkał się z sekretarzem stanu Ernstem von Weizsackerem 6 XI 1942 roku i według notatek Weizsackera „od niechcenia napomknął o pogłoskach o planowanym zaostrzeniu przepisów dotyczących małżeństw mieszanych [katolicko-żydowskich]”. Próbę trzecią Orsenigo podjął w sierpniu 1943 roku podczas spotkania z następcą Weizsackera Steengrachtem. Prosił o zezwolenie 74-letniej ubogiej Żydówce z Amsterdamu na wyjazd do syna do Londynu. W notatkach Steengrachta czytamy: „Nuncjusz [...] [dorzucił] natychmiast, iż właściwie sprawa wykracza poza jego kompetencje i jeśli nic się nie da zrobić, to oczywiście pogodzi się z tym”.
Te trzy przypadki zapisane w archiwach nazistowskich trudno doprawdy uznać za wyraz wielkiej troski czy nacisk w sprawie żydowskiej! Pamiętajmy, że do czerwca 1943 roku naziści zdążyli już uśmiercić ponad trzy miliony Żydów, a deportacje do obozów zagłady odbywały się non stop.
Istnieje ogromna dokumentacja kolaboracji Piusa XII i jego poparcia dla Hitlera i jego reżimu. W tym miejscu zacytuję tylko jedno jeszcze źródło: siostrę (potem matkę przełożoną) Pascalinę, filigranową i uderzająco piękną zakonnicę bawarską, którą często nazywano „panią duszy” i „najpotężniejszą kobietą w historii Watykanu”. Trwała ona przeszło 40 lat u boku Piusa XII dzień i noc: jako towarzysz na narty, „asystent, gospodyni, zausznik, doradca, druga matka, a w chwilach krytycznych - jego sumienie”. Nikt nie podważy jej niezłomnej lojalności i oddania Piusowi XII - tym więc wymowniejsze jest, iż z takiego źródła otrzymujemy pełne potwierdzenie tego, w co nie chce pan uwierzyć, i nie tylko tego.
S. Pascalina była świadkiem przekazania Hitlerowi ogromnej sumy pieniędzy kościelnych na wsparcie tworzącej się Partii Narodowosocjalistycznej, gdy Eugenio Pacelli był jeszcze nuncjuszem papieskim w Monachium. Kiedy w 1939 roku Pacelli został papieżem Piusem XII, Pascalina często błagała go, by zabrał głos przeciw Hitlerowi i Holokaustowi, lecz na próżno. Wrzała z gniewu, że „pierwszym oficjalnym krokiem Pacellego jako Piusa XII było zalecanie się do Hitlera”, zdruzgotana „»pobłażliwym poselstwem«, jakie Ojciec Święty po raz pierwszy skierował do Hitlera. [...] To, jak daleko posuwał się papież i popierający go duchowni w głaskaniu Führera, było dla niej przerażające”. To ona była sekretarzem podczas spotkania, na którym papież wraz z niemieckimi kardynałami obmyślali treść tego pierwszego listu do Hitlera. Trzeba powiedzieć, że to właśnie popularność Pacellego wśród kardynałów niemieckich dzięki jego poparciu dla reżimu nazistowskiego zadecydowała o korzystnym dla niego głosowaniu po śmierci Piusa XI.
Ten pierwszy list Piusa XII do Hitlera rozpoczynał się słowami: „Do Znakomitego Herr Adolfa Hitlera, Führera i Kanclerza Rzeszy Niemieckiej!” Następnie głosił: „Z wielką przyjemnością wspominamy liczne lata przeżyte w Niemczech jako nuncjusz apostolski, kiedy czyniliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby harmonijnie ułożyć stosunki pomiędzy Kościołem a Państwem. Teraz zaś [...] o ileż żarliwiej modlimy się, aby cel ten osiągnąć...” (Pamiętajmy, że jest to rok 1939, a niegodziwość Hitlera jest już światu znana).
Piusowi XII przypisuje się ocalenie tysięcy rzymskich Żydów, jednakże to Pascalina przedstawiła mu ten plan oraz obmyśliła i przeprowadziła go w przemyślny, potajemny sposób. To ta krucha, lecz o żelaznej woli zakonnica „ryzykowała dla Żydów wszystko [...] wydawała setki papieskich dowodów tożsamości [...] [aby Żydzi] mogli jako chrześcijanie przechodzić przez posterunki faszystowskie za bezpieczne mury Watykanu”. Hitler zgodził się bowiem, że Watykan, kościoły i nieruchomości kościelne, w tym letnia rezydencja papieska w Castel Gandolfo, są wolne od niemieckiej inspekcji. W zamian za tę grzeczność papież oznajmił światu, że wojska niemieckie zachowują się godnie.
3 września 1943 roku Weizsacker (wówczas ambasador niemiecki przy Stolicy Apostolskiej) wysłał z Rzymu memorandum, w którym zapewnia Hitlera, iż „W Watykanie rośnie troska o los Włoch i Niemiec [...] w przekonaniu papieża potężna Rzesza Niemiecka jest nieodzowna dla przyszłości Kościoła Katolickiego”. 24 września w kolejnej przesyłce z Rzymu Weizsacker wspomniał o nieustannym marzeniu Watykanu, aby „siły zachodnie uświadomiły sobie na czas, gdzie leży ich prawdziwy interes, i aby dołączyły do niemieckiego wysiłku i pomogły ocalić kulturę europejską od bolszewizmu”. Tego samego dnia w Niemczech sekretarz stanu Steengracht w memorandum, jakie zachowało się w archiwach nazistowskich, zauważył, że nuncjusz Orsenigo „oświadczył, z własnej woli, iż [...] tylko Niemcy i Watykan są w stanie uporać się z zagrożeniem bolszewickim...”
Gdy wojna dobiegała końca, papież nalegał na aliantów, aby postąpili łagodnie tak z Hitlerem jak i z Mussolinim. Obaj dyktatorzy do śmierci pozostali katolikami. Nic nie usprawiedliwia faktu, że Pius XII nigdy nie ekskomunikował żadnego z tych mistrzów zbrodni, pomimo nieopisanego zła, jakiego się dopuścili.
Sprawa wykracza jednak daleko poza osobę samego Piusa XII. Odzwierciedlał on tylko sobą długie stulecia antysemityzmu poprzednich papieży i swego kościoła, obfitujące w prześladowania i śmierć rzesz Żydów.
Artykuł pochodzi ze strony:http://www.tiqva.pl/to-co-byo/12-pius-xii-czy-da-si-obroni
"Paweł VI ogłosił zamiar beatyfikacji Piusa XII 8 listopada 1965 r. podczas VIII sesji Soboru Watykańskiego II. Wiedział, że spotka się to z negatywną reakcją wielu środowisk, dlatego podjął bezprecedensową decyzję, aby przeprowadzić szeroką kwerendę w archiwach watykańskich i opublikować najważniejsze dokumenty dotyczące roli, jaką Stolica Apostolska odegrała w czasie II wojny światowej. Było to niezwykle trudne zadanie, ponieważ ogromna dokumentacja z tego okresu, szacowana na ponad 16 mln dokumentów, była nieuporządkowana i nie miała jakiegokolwiek katalogu. Po wielu latach wytężonej pracy czterech historyków jezuitów opublikowało zbiór najważniejszych dokumentów z tego okresu pt. „Actes et Documents du Saint-Siège relatifs à la seconde guerre mondiale” (Watykan, 1965–1981). Nikt do tej pory nie podważył prawdziwości zawartych tam informacji ani nie przedstawił dokumentów o innej wymowie."
OdpowiedzUsuńhttps://www.gosc.pl/doc/3542898.Zamrozona-beatyfikacja
"Liga Przeciwko Zniesławianiu (Anti-Defamation League), która walczy od 94 lat z przejawami zniesławiania, nienawiści i antysemityzmu, zaapelowała do Benedykta XVI, aby zawiesił proces beatyfikacyjny papieża Piusa XII. Dla Żydów wyniesienie na ołtarze Kościoła rzymskokatolickiego tego papieża budzie wiele kontrowersji i emocji. Zarzuca się mu, że pomijał milczeniem zagładę Żydów podczas II wojny światowej. Podobne wątpliwości wyrażane są w wielu krajach, w tym USA.
Zdaniem ADL, proces beatyfikacyjny powinien zostać wstrzymany do czasu archiwów watykańskich dotyczących tego okresu, które wciąż pozostają zamknięte mimo wielokrotnych próśb ich udostępnienia ze strony historyków z całego świata.
Apelujemy do papieża Benedykta XVI, aby wstrzymał proces beatyfikacji papieża Piusa XII w imię dążenia do historycznej prawdy i pogłębiania przyjaźni między Kościołem katolickim i narodem żydowskim – powiedział Abraham Foxman, dyrektor Ligi Przeciwko Zniesławianiu, który sam przeżył Holokaust, uratowany przez Polkę Bronisławę Kurpis, jego przybraną matkę.
Chociaż rozumiemy, że proces beatyfikacji jest wewnętrzną sprawą Kościoła, to sprawa dotycząca tego, co Pius XII zrobił lub nie zrobił, aby pomóc w ratowaniu Żydów podczas Holokaustu, jest fundamentalną kwestią, która powinna być wyjaśniona dla dobra stosunków między Żydami i katolikami. Kontynuowanie procesu beatyfikacyjnego bez posiadania dostępu do pełni faktów może być przedwczesne, zwłaszcza gdy wciąż niewiele wiemy jeszcze na temat prawdy historycznej o działaniach Watykanu podczas wojny – czytamy w oświadczeniu Abrahama Foxmana."
https://www.ekumenizm.pl/koscioly/katolickie/apel-o-wstrzymanie-procesu-beatyfikacji-piusa-xii/