Od narkotyków do mistycyzmu Wschodu

Narkotyki były zaledwie pierwszym krokiem w świat doznań mistycznych. Prawdziwą moc miał udostępnić mistycyzm Wschodu. Wschodni guru, świadomi, że gorliwe poszukiwanie odmiennych stanów świadomości poprzez środki psychedeliczne pozbawiło ówczesne pokolenie mechanizmów obronnych, nie zwlekając przypuścili szturm na Zachód z kosmiczną ewangelią o reinkarnacji i nirwanie. Uczniowie garnęli się do nich milionami, pragnąc poznać techniki osiągania przez medytację stanu zawdzięczanego dotąd narkotykom. Richard Alpert, kolega Leary'ego z Harwardu, tak jak i tamten eksperymentujący z narkotykami, strwoniwszy niemal cały majątek na bezskuteczną psychoterapię udał się do Indii, by „odnaleźć siebie". Wrócił jako Ram Dass, jeden z pierwszych obywateli Zachodu, którzy mieli stać się guru i powieść innych tą samą ścieżką.

Po studiach pod kierunkiem Maharisziego Mahesza jogi w jego indyjskim aśramie niezmiennie popularni i podziwiani Beatlesi powiedli tłumy oddanych wielbicieli w medytację transcendentalną (TM) i inne formy jogi. Wielu znanych Amerykanów zaczęło stosować i lansować TM. W książce Relaxation Response (Reakcja relaksacyjna), która zawędrowała aż na szczyty list bestsellerów, docent Harwardu Herbert Benson wyraził się z uznaniem o Mahariszim i rezultatach TM. Nie wspomniał niestety o straszliwych skutkach ubocznych, o samobójstwach i postradaniu zmysłów ani o fakcie, że mantra (czyli tajemne słowo powtarzane podczas medytacji) to nie - jak twierdzi Mahariszi - pozbawiony znaczenia zestaw dźwięków, ale imię boga hinduistycznego panteonu. Co więcej, z autorytatywnych dla jogi pism wynika, że powtarzanie tego zestawu dźwięków jest wezwaniem do istoty o tym imieniu, aby posiadła medytującego. Marilyn Ferguson wyrazi później radość, że znane osobistości używają swych talentów, by tę „nową świadomość" wszczepić w każdą dziedzinę współczesnego życia.

[Marilin Ferguson, amerykańska pisarka ,działaczka ruchu New Age, napisała książkę "The Aquarian Conspiracy. Konspiracja Wodnika. Działaność  Ferguson wpłynęła również na wiceprezydenta Al Gore , który uczestniczył w jej nieformalnej sieci jako senator, a później spotkał się z nią w Białym Domu. New York Times nazwał The Aquarian Conspiracy „Biblią New Age.]

Byli też ludzie zajmujący zgoła inne stanowisko, lecz głos rozsądku zginął pośród hałaśliwego przywoływania doraźnych rozkoszy. Pozbawiony złudzeń były zwolennik New Age trafnie zauważa: „Narkotykiem lat sześćdziesiątych były LSD i marihuana. Zdaje się, że narkotykiem lat osiemdziesiątych jest kosmiczna świadomość."

W książce Front Shaman to Psychotherapist (Od szamana do psychoterapeuty) Walter Blomberg pisze: „Minione pokolenie uważało „odmienioną świadomość" za oznakę zdeprawowanej cyganerii, jeśli zamierzona, lub szaleństwa - jeśli niezamierzona. Dziś „high" stał się esencją psychologicznego wysublimowania. Ranek Ery Wodnika zaświtał, a z nim - nastała nowomowa, do której zdążyliśmy już przywyknąć. Zamiast „sfiksowania" używa się słowa „oświecenie", a zamiast „narkotycznego odlotu" doświadczamy dziś „wyższych stanów świadomości". Zmieniono wyłącznie etykietki: nowa „podróż astralna" przynosi te same doznania co niegdyś „narkotyczny odlot", „oświecenie" zaś ugruntowało tylko panteistyczny światopogląd rodem z hinduizmu, odkrycie ruchu narkotycznego. Dziwaczne, często przerażające „byty duchowe" (zwane bogami, mistrzami, nauczycielami czy przewodnikami), których praktycy medytacji wschodniej spotykali podczas transu, wykazywały osobliwe podobieństwo do istot spotykanych podczas transów narkotycznych. Choć przybierane przez nie maski mogły różnić się nieco, zdradzała je ta sama osobowość, a z ich ust wychodziła niezmiennie ta sama „filozofia wieczysta".

Timothy Leary dostrzegł ten ważki fakt. Odwołał się on do Bardo Thodol (tybetańskiej Księgi Umarłych) w książce Psychedelic Experience (Doznanie psychodeliczne), klasycznym poradniku dla amatorów narkotyków. Podobno właśnie w transie narkotycznym stawiali niektórzy pierwsze kroki w medytacji transcendentalnej - pod przewodnictwem „bytów duchowych". Związek miedzy tymi dwoma okazał się więc ewidentny. W końcu pasaż od narkotyków do medytacji wschodniej stał się rutyną. Wschód spotkał się z Zachodem w sposób, o jakim Rudyard Kipling nawet nie marzył.

Coraz głębiej w mistycyzm wschodni

Narkotyki i mistycyzm były jeszcze świeżą nowinką, gdy mistycyzm wschodni zdołał zapuścić korzenie w każdą dziedzinę zachodniej kultury. Marsha Sinetar, psycholog organizacji, zapowiada, że transformacji ulegnie nawet pragmatyczny świat wielkich korporacji, a to za sprawą nowego pokolenia „zaktualizowanych" pracowników i menadżerów, którzy praktykują jogę, aby uwolnić się od stresu, doświadczają mistycznych doznań, podążają za wewnętrznym przewodnikiem, zaś największy nacisk kładą na osobisty rozwój duchowy. Ta szczególna transformacja już zachodzi. O jednym z licznych jej przejawów czytamy w relacji New York Timesa. „W cenionej Podyplomowej Szkole Biznesu na Uniwersytecie Stanfordzkim plan seminarium pt. "Kreatywność w biznesie obejmuje medytację, mantrę, działanie podczas snu, posługiwanie się kartami tarot i dyskusję na temat »Kapitalista Nowej Ery«." Wzrost akceptacji wierzeń i praktyk New Age, zarówno wśród wziętych menadżerów, jak i zamkniętych w wieżach z kości słoniowej akademików, dowodzi ogromnej popularności tego ruchu.

Jes
zcze dziesięć lat temu podobny zjazd nie mógłby się odbyć w scenerii uniwersyteckiej.

Prestiżu ideom Nowej Ery użyczył nawet szacowny Harward, goszcząc w 1987 roku konferencję Iynegar Yoga Convention. Kilka miesięcy przedtem w Claremont Graduate School, cenionej kalifornijskiej uczelni, zjazd profesorów uniwersytetów z powagą debatował o doznaniach poza ciałem, postrzeganiu pozazmysłowym, przetrwaniu ducha po śmierci ciała i reinkarnacji. Mówiąc o respekcie i niebywałej otwartości wobec zjawisk, na które jeszcze parę lat temu wzruszono by ramionami i określono mianem mrzonek religijnych, jeden z profesorów wskazał: „Jeszcze dziesięć lat temu podobny zjazd nie mógłby się odbyć w scenerii uniwersyteckiej." Nie każdego pociąga błyszcząca różnorodność duchowej oferty handlowej. Każdy jednak zna osoby, które bądź są, bądź będą nią zafascynowane. Podnoszone tu kwestie mają wielką wagę i koniec końców nas wszystkich w jakiejś mierze dotknie ich wpływ. „Bez względu na to, czy nazwać je modą, czy ruchem" - pisze Los Angeles Times - „myślenie Nowego Wieku toruje sobie drogę przez gospodarkę, oświatę, sztukę, Madison Avenue, a nawet politykę." Profesor Uniwersytetu w Denver Carl A. Raschke, krytyk ruchu New Age, nazywa go „najpotężniejszą obecnie siłą społeczną w kraju". Trudno polemizować z tą oceną, a nieodpowiedzialnością byłoby przeoczyć ukrytą okultystyczną naturę współczesnych wydarzeń, której tak często usiłuje się przeczyć.

Rdzeniem tej transformacji o historycznej wadze jest podziemny nurt iście rewolucyjnej zmiany, docierający do najwyższych szczebli świata religii i polityki. Były gubernator Kalifornii Edmund G. Brown, Jr., spędziwszy przed wejściem w świat polityki cztery lata w jezuickim seminarium, całkowicie oddał się wschodniemu mistycyzmowi, którym parał się już od pewnego czasu. Brown żywi nadzieję, że przejąwszy po części duchowość praktykowaną na Wschodzie zachodnie siły zbrojne mogą nauczyć się pokojowego współżycia. Niedawno spędził pół roku w Japonii, studiując pod kierunkiem buddystów zen, aby zaspokoić „własne potrzeby duchowe". Napomnienie wypowiedziane przez goszczący w Indiach autorytet świata chrześcijańskiego, „że świat - w tymi katolicy - powinien szukać inspiracji na Wschodzie", odegrało istotną rolę w utwierdzeniu Browna w mistycyzmie wschodnim.

Artykuł pochodzi z książki; "Ameryka - nowy uczeń czarnoksiężnika" Oficyna wydawnicza "Tiqva" Wrocław 1994

Komentarze

Popularne posty