Antyreligijna religia
Freud i liczni jego uczniowie dostrzegli w psychologii narzędzie wyzwolenia świata od religii, nieodłącznej towarzyszki człowieka, nazwanej przez Freuda „obsesyjną, neurozą ludzkości", zaś przez Marksa - „opium ludu". Niestety, w zamian za to psychologia uzależniła świat od kapłaństwa i dogmatów psychoterapii.
Freud i Jung nie byli wcale altruistycznymi bojownikami o wolność człowieka. Ich ukryte pobudki stały się pasją także ich następców. Jak pisze pewna psycholog: „Zdaje się, że najwyżej cenieni pionierzy amerykańskiej psychologu ujrzeli w niej idealny sposób na przekreślenie w imię nauki swego chrześcijańskiego pochodzenia." Profesor psychiatrii Thomas Szasz zauważa:
„Powszechnie Freuda postrzega się jako osobę oświeconą, wyemancypowana i niereligijną, która dzięki psychoanalizie „odkryła", iż religia to choroba umysłowa. Taki obraz to czysta fikcja... Jedną z najsilniejszych pobudek w życiu Freuda było pragnienie zemsty na chrześcijaństwie...”
Pragnienie to realizował Freud przez - jak mówi Szasz - „przebiegłe, cyniczne niszczenie duchowości człowieka i zastępowanie jej swoistą pozytywistyczną nauką umysłu". Psycholog kliniczny Bernie Zilbergeld przytakuje: „Ci, których przodkowie czerpali czerpali ze słów Boga i oddawali cześć u ołtarzy Chrystusa i Jahwe, znaleźli dziś ukojenie i sprawują kult u ołtarzy Freuda, Junga, Carla Rogersa [...] i rzeszy podobnych autorytetów." Rogers, który zwrócił się raptem przeciw dotychczasowej wierze chrześcijańskiej, przyznał: „Fakt, psychoterapia jest wywrotowa... Terapia, teorie i techniki proponują nowy model człowieka, przeciwny dotąd obowiązującemu." Nową, świecką wiarę mogli teologowie psychologii wznieść tylko na ruinach tradycyjnej religii. Oto przykład:
Psychology Today [Psychologia dzis, amerykański periodyk psychologiczny] od początku serio traktuje swe obowiązki religijne. Już w drugim roku działalności (1969) podkreślali, iż psychologia ma pomóc nam „ustosunkować się do naszych wewnętrznych doznań bez polegania na tradycyjnych [...] fundamentach doświadczenia judeochrześcijańskiego.
„Pozostawieni bez zbiorowo usankcjonowanych wartości Bogo-pochodnych, bez absolutów moralnych, jesteśmy zmuszeni stworzyć własną moralność, wykształcić własną wiarę i światopogląd i odkryć sens własnego istnienia."
W [...] tym samym roku Rollo May oznajmił na łamach Psychology Today, ze „pożegnaliśmy się z teologami, bo zapanował nam martwy Bóg".
Wiedeński dziennikarz Karl Kraus nazwał psychoanalizę „wiarą pokolenia niezdolnego do żadnej innej wiary". Jean Houston nawet nie wyjaśnia, dlaczego prezentuje psychologię jako naukę „religijną", i jest za to bardzo poważana. Wtapiając w nowoczesną psychoterapię starożytne teorie i praktyki okultystyczne, Houston proponuje popularny zestaw praktyk: Therapeię, tłumacząc, że polega to na „czynieniu dzieł bogów, [...] przywracaniu duszy świętości". Thomas Szasz opatrzył jedną z książek tytułem „Mit psychoterapii" i zawarł w niej krytykę własnej profesji. Psychoterapię nazwał „nie tylko religią, która udaje naukę", ale i „religią fałszywą, która stara się zniszczyć religię prawdziwą".
Zamiast tradycyjnych teologii proponuje się nową „religię naukową", w której rolę pośredników pełni nowa kasta kapłanów. Postępowanie człowieka można już wyjaśnić bez odwoływania się do pojęć w rodzaju dusza, duch, Bóg, Szatan, aniołowie, demony, grzech czy wina. Mogę odzyskać raj, jeśli uświadomię sobie wrodzoną mi boskość i nieograniczony potencjał wewnętrzny. Nikt nawet nie próbuje ukrywać, że owa droga do Utopii wymaga poddania każdej dziedziny życia władzy nowego kapłaństwa.
Nowa ideologia interwencji
Psychologiczna kasta kapłańska uznała się za uprawnioną do udzielenia ludzkości tej władzy, jaką sama sprawuje dziś nad pacjentami w szpitalach psychiatrycznych. W 1973 r. Psychology Today zamieściło na przykład propozycję, by „udzielać rodzicom pozwolenia na posiadanie dzieci jedynie wówczas, jeśli wykażą się zdrowym rozumieniem »rozwoju zachowania«, »zasad wzmacniania«, »generalizacji bodźca kontrolnego« i innych prawd nauczanych przez psychologów. Proponuje się, aby małżeństwa pozbawione licencji były poddane „obowiązkowej kontroli urodzin".
Już w roku 1971 prezes Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego „proponował upoważnić psychologów do podawania liderom politycznym i wojskowym wybranym przez naród leków wpływających na zachowanie, aby odwrócić ich "nieprzystosowane prymitywne impulsy agresji". Choć wniosek nie został chyba jeszcze wcielony w życie, leki grają już zasadniczą rolę w psychiatrii, zaś głosy protestu nie są liczne. Psychiatra z Maryland Peter Breggin przypomina, że leki używane do „torturowania rosyjskich dysydentów politycznych to dokładnie te same środki, którymi »leczy się« pacjentów szpitali psychiatrycznych na Zachodzie". „Ze zgrozą słuchamy" - dodaje Breggin - „o wypranych umysłach i niszczonych ciałach rosyjskich dysydentów, torturowanych podstawowymi trankwilizatorami, tymczasem tolerujemy identyczne traktowanie tych obywateli naszych państw, których psychiatryczny establishment określił jako umysłowo chorych." Zaiste makabryczna jest wizja społeczeństwa kontrolowanego przez psychiatrów i psychologów, determinujących niby inkwizycja wedle własnych norm religijnych, jakie zachowanie jest normalne, i decydujących o losie tych, którzy nie sprostali kryteriom.
W roku 1984 Stowarzyszenie Absolwentów Uniwersytetu Stanford opublikowało interesujący zbiór prac ekspertów, którzy mieli orzec, czy w roku 1984 świat osiągnął scenariusz Orwella. Wnioski niektórych autorów nie napawały optymizmem. Podano przykłady nadużyć psychiatrycznych w Związku Sowieckim; wskazano też, że równie niebezpieczny potencjał drzemie nawet w tak zwanym wolnym społeczeństwie. Według Philipa G. Zimbarda „Orwellowi należy się uznanie za dostrzeżenie potencjalnej siły profesjonalistów, którym społeczeństwo pozwala na interwencje w życie swoich obywateli »dla ich własnego dobra«". Zimbardo wskazuje zarazem, że Orwell „ledwie zasygnalizował stopień i głębię siły tak ewidentnej w naszym roku 1984". Pisze następnie:
"Miast kar, tortur, banicji i innych chwytów zawodowych tyranii w nowej ideologii interwencji widać chwyty zawodowe ustroju leczniczego: interwencje w formie terapii, edukacji, służb społecznych, reform, przeszkoleń, rehabilitacji. Ostro krytykując rolę, którą establishment zdrowia psychicznego odgrywa współcześnie jako nowa Partia z 1984 roku, dociekliwy dziennikarz Peter Schrag ostrzega przed zdradliwym niebezpieczeństwem związanym z bezkrytyczną akceptacją tej na pozór dobrotliwej ideologii."
Artykuł pochodzi z książki; "Ameryka - nowy uczeń czarnoksiężnika" Oficyna wydawnicza "Tiqva" Wrocław 1994
Dodatek:
O Thomasie Szaszu czytamy w języku polskim; https://pl.wikipedia.org/wiki/Thomas_Szasz oraz w języku angielskim; https://en.wikipedia.org/wiki/Thomas_Szasz
Freud i Jung nie byli wcale altruistycznymi bojownikami o wolność człowieka. Ich ukryte pobudki stały się pasją także ich następców. Jak pisze pewna psycholog: „Zdaje się, że najwyżej cenieni pionierzy amerykańskiej psychologu ujrzeli w niej idealny sposób na przekreślenie w imię nauki swego chrześcijańskiego pochodzenia." Profesor psychiatrii Thomas Szasz zauważa:
„Powszechnie Freuda postrzega się jako osobę oświeconą, wyemancypowana i niereligijną, która dzięki psychoanalizie „odkryła", iż religia to choroba umysłowa. Taki obraz to czysta fikcja... Jedną z najsilniejszych pobudek w życiu Freuda było pragnienie zemsty na chrześcijaństwie...”
Pragnienie to realizował Freud przez - jak mówi Szasz - „przebiegłe, cyniczne niszczenie duchowości człowieka i zastępowanie jej swoistą pozytywistyczną nauką umysłu". Psycholog kliniczny Bernie Zilbergeld przytakuje: „Ci, których przodkowie czerpali czerpali ze słów Boga i oddawali cześć u ołtarzy Chrystusa i Jahwe, znaleźli dziś ukojenie i sprawują kult u ołtarzy Freuda, Junga, Carla Rogersa [...] i rzeszy podobnych autorytetów." Rogers, który zwrócił się raptem przeciw dotychczasowej wierze chrześcijańskiej, przyznał: „Fakt, psychoterapia jest wywrotowa... Terapia, teorie i techniki proponują nowy model człowieka, przeciwny dotąd obowiązującemu." Nową, świecką wiarę mogli teologowie psychologii wznieść tylko na ruinach tradycyjnej religii. Oto przykład:
Psychology Today [Psychologia dzis, amerykański periodyk psychologiczny] od początku serio traktuje swe obowiązki religijne. Już w drugim roku działalności (1969) podkreślali, iż psychologia ma pomóc nam „ustosunkować się do naszych wewnętrznych doznań bez polegania na tradycyjnych [...] fundamentach doświadczenia judeochrześcijańskiego.
„Pozostawieni bez zbiorowo usankcjonowanych wartości Bogo-pochodnych, bez absolutów moralnych, jesteśmy zmuszeni stworzyć własną moralność, wykształcić własną wiarę i światopogląd i odkryć sens własnego istnienia."
W [...] tym samym roku Rollo May oznajmił na łamach Psychology Today, ze „pożegnaliśmy się z teologami, bo zapanował nam martwy Bóg".
Wiedeński dziennikarz Karl Kraus nazwał psychoanalizę „wiarą pokolenia niezdolnego do żadnej innej wiary". Jean Houston nawet nie wyjaśnia, dlaczego prezentuje psychologię jako naukę „religijną", i jest za to bardzo poważana. Wtapiając w nowoczesną psychoterapię starożytne teorie i praktyki okultystyczne, Houston proponuje popularny zestaw praktyk: Therapeię, tłumacząc, że polega to na „czynieniu dzieł bogów, [...] przywracaniu duszy świętości". Thomas Szasz opatrzył jedną z książek tytułem „Mit psychoterapii" i zawarł w niej krytykę własnej profesji. Psychoterapię nazwał „nie tylko religią, która udaje naukę", ale i „religią fałszywą, która stara się zniszczyć religię prawdziwą".
Zamiast tradycyjnych teologii proponuje się nową „religię naukową", w której rolę pośredników pełni nowa kasta kapłanów. Postępowanie człowieka można już wyjaśnić bez odwoływania się do pojęć w rodzaju dusza, duch, Bóg, Szatan, aniołowie, demony, grzech czy wina. Mogę odzyskać raj, jeśli uświadomię sobie wrodzoną mi boskość i nieograniczony potencjał wewnętrzny. Nikt nawet nie próbuje ukrywać, że owa droga do Utopii wymaga poddania każdej dziedziny życia władzy nowego kapłaństwa.
Nowa ideologia interwencji
Psychologiczna kasta kapłańska uznała się za uprawnioną do udzielenia ludzkości tej władzy, jaką sama sprawuje dziś nad pacjentami w szpitalach psychiatrycznych. W 1973 r. Psychology Today zamieściło na przykład propozycję, by „udzielać rodzicom pozwolenia na posiadanie dzieci jedynie wówczas, jeśli wykażą się zdrowym rozumieniem »rozwoju zachowania«, »zasad wzmacniania«, »generalizacji bodźca kontrolnego« i innych prawd nauczanych przez psychologów. Proponuje się, aby małżeństwa pozbawione licencji były poddane „obowiązkowej kontroli urodzin".
Już w roku 1971 prezes Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego „proponował upoważnić psychologów do podawania liderom politycznym i wojskowym wybranym przez naród leków wpływających na zachowanie, aby odwrócić ich "nieprzystosowane prymitywne impulsy agresji". Choć wniosek nie został chyba jeszcze wcielony w życie, leki grają już zasadniczą rolę w psychiatrii, zaś głosy protestu nie są liczne. Psychiatra z Maryland Peter Breggin przypomina, że leki używane do „torturowania rosyjskich dysydentów politycznych to dokładnie te same środki, którymi »leczy się« pacjentów szpitali psychiatrycznych na Zachodzie". „Ze zgrozą słuchamy" - dodaje Breggin - „o wypranych umysłach i niszczonych ciałach rosyjskich dysydentów, torturowanych podstawowymi trankwilizatorami, tymczasem tolerujemy identyczne traktowanie tych obywateli naszych państw, których psychiatryczny establishment określił jako umysłowo chorych." Zaiste makabryczna jest wizja społeczeństwa kontrolowanego przez psychiatrów i psychologów, determinujących niby inkwizycja wedle własnych norm religijnych, jakie zachowanie jest normalne, i decydujących o losie tych, którzy nie sprostali kryteriom.
W roku 1984 Stowarzyszenie Absolwentów Uniwersytetu Stanford opublikowało interesujący zbiór prac ekspertów, którzy mieli orzec, czy w roku 1984 świat osiągnął scenariusz Orwella. Wnioski niektórych autorów nie napawały optymizmem. Podano przykłady nadużyć psychiatrycznych w Związku Sowieckim; wskazano też, że równie niebezpieczny potencjał drzemie nawet w tak zwanym wolnym społeczeństwie. Według Philipa G. Zimbarda „Orwellowi należy się uznanie za dostrzeżenie potencjalnej siły profesjonalistów, którym społeczeństwo pozwala na interwencje w życie swoich obywateli »dla ich własnego dobra«". Zimbardo wskazuje zarazem, że Orwell „ledwie zasygnalizował stopień i głębię siły tak ewidentnej w naszym roku 1984". Pisze następnie:
"Miast kar, tortur, banicji i innych chwytów zawodowych tyranii w nowej ideologii interwencji widać chwyty zawodowe ustroju leczniczego: interwencje w formie terapii, edukacji, służb społecznych, reform, przeszkoleń, rehabilitacji. Ostro krytykując rolę, którą establishment zdrowia psychicznego odgrywa współcześnie jako nowa Partia z 1984 roku, dociekliwy dziennikarz Peter Schrag ostrzega przed zdradliwym niebezpieczeństwem związanym z bezkrytyczną akceptacją tej na pozór dobrotliwej ideologii."
Artykuł pochodzi z książki; "Ameryka - nowy uczeń czarnoksiężnika" Oficyna wydawnicza "Tiqva" Wrocław 1994
Dodatek:
O Thomasie Szaszu czytamy w języku polskim; https://pl.wikipedia.org/wiki/Thomas_Szasz oraz w języku angielskim; https://en.wikipedia.org/wiki/Thomas_Szasz
Komentarze
Prześlij komentarz