Groźne pomieszanie pojęć

Nawet zdeklarowani humaniści - ateiści wyrażają się dziś o mocach „duchowych" tak, jakby były czymś więcej niż tylko metaforą. Bez względu na to, jakie znaczenie ateista nadaje słowu „duchowe", jest to z pewnością znaczenie metafizyczne, a nie biblijne. W jednym z cyklicznych biuletynów Towarzystwa Psychologii Humanistycznej (AHP) Dyrektor Komitetu Wykonawczego Francis U. Macy informuje, że ostatnie „konferencje AHP obejmowały również sesje poświęcone m. in. tematyce psychologicznych i duchowych reakcji na zagrożenie naszej planety". Nie rozstrzygając kwestii właściwej - wedle psychologii humanistycznej – definicji terminu „duchowy", na łamach biuletynu stwierdzono następnie:

"Towarzystwu zawsze leżały na sercu sprawy duchowe [...] Byliśmy otwarci na praktyki duchowe, czy to wschodnie, czy zachodnie. Świętowaliśmy powrót ducha do terapii. My, którzy doskonale rozumiemy poszukiwania mistyczne i sami mamy w nich udział, możemy się okazać bardzo przydatni."

To mistycyzm ateistyczny, religia, która przeczy, że jest religią, z pretensjami do naukowości, niezmiennie przeciwstawiająca się biblijnemu chrześcijaństwu. Lecz kościół zawierzył psychologii tak bezgraniczną ufnością, że chrześcijanin rzadko zastanawia się, cóż niewierzący humaniści mogą mieć na myśli przez „sprawy duchowe", które leżą im na „sercu". Jest to język religijny. Psychiatra Thomas Szasz uważa: „Współczesna psychoterapia [...] jest nie tylko religią, która udaje naukę: jest religią fałszywą, która ma na celu zniszczenie religii prawdziwej." Idąc z prądem całej nauki, także pseudonauka - psychologia zwróciła się ku mistycyzmowi. W książce From Shaman to Psychotherapist "Od szamana do psychoterapeuty" Walter Bromberg napisał:

Minione pokolenie uważało „odmienioną świadomość" za oznakę zdeprawowanej cyganerii - jeśli zamierzona, lub szaleństwa - jeśli niezamierzona. Dziś jednak „high" jest esencją psychologicznego wysublimowania. Medycyna wykonała podobny skok na oślep - w mistycyzm.

Podstępnie i kłamliwie utrzymując, że potrafi zająć się „umysłem, ciałem i duchem", medycyna holistyczna zyskuje coraz większy rozgłos i uznanie. Bezprecedensowa fascynacja „duchem" w medycynie i edukacji jest jedną z oznak przedziwnej zmiany w społeczeństwie Zachodu, następującej dzięki zaakceptowaniu mistycyzmu Wschodu.

Wielu chrześcijan nazbyt pochopnie zakłada, że każdy, kto posłuży się słowami „Bóg", „Chrystus" czy „duch", zgadza się z ich rozumieniem tych terminów. Założenie takie zdaje się zresztą stawiać „naukę" po stronie wierzących. Tymczasem nie ulega wątpliwości, że „duch" nie jest pojęciem właściwym nauce czy medycynie, lecz religii. Jednak ilu wierzących pokwapi się zapytać lekarza lub psychologa, jaką to związaną z „duchem" religię próbuje on przybliżyć swym pacjentom pod parasolem najnowszych osiągnięć nauki medycznej?

Psycholog Jack Gibb nie owija w bawełnę: „Podstawowym założeniem, które większość z nas w ruchu medycyny holistycznej przyjmuje, jest to, że wszystkie niezbędne do stworzenia mojego życia rzeczy znajdują się we mnie samym [...] Wierzę, że jestem Bogiem, i wierzę, że ty też...”

Niektórzy wierzący lekarze, jak i niektórzy niechrześcijanie, używają pojęcia „holistyczny" tylko dlatego, że wszyscy zdają się je stosować, bez jego zrozumienia, jednak większość zwolenników ruchu holistycznego praktykuje tę czy inną formę magii. Czołowy autorytet na tym polu Michael Harner, antropolog z nowojorskiej Akademii Nauki, wyjaśnia, że religia będąca tłem medycyny holistycznej jest w zasadzie odkurzonym starożytnym szamanizmem. Mówi: „Pączkująca dziedzina medycyny holistycznej charakteryzuje się wielką ilością eksperymentowania [z] [...] technikami, które od dawna praktykowano w szamanizmie [...] W pewnym sensie szamanizm jest na Zachodzie na nowo odkrywany”.

Nie jest to wypowiedź krytyka, lecz zwolennika. Jak Mircea Eliade, który w klasycznym dziele "Shamanism" wyczerpująco dowodzi, że podstawowe przesłanki i praktyki czarnej magii są i były identyczne wszędzie, tak i Harner zwraca uwagę: Słowo „szaman" wywodzi się z języka narodu tunguskiego, żyjącego na Syberii, i jest powszechnie przyjęte przez antropologów na określenie osób w wielkiej różnorodności kultur niezachodnich, które poprzednio określano terminami w rodzaju „wiedźm", „czarowników", „znachorów", „czarnoksiężników", „czarodziejów", „magów" [...]

Szamanizm reprezentuje najmocniej rozpowszechnione oraz najstarsze metodologiczne systemy uzdrawiania umysłowo-cielesnego, jakie są znane ludzkości [...] Te szamanistyczne metody są do siebie uderzająco podobne na całym świecie, nawet w przypadku ludów, których kultury są całkowicie odmienne pod innymi względami i które od tysięcy już lat [...] są rozdzielone oceanami i kontynentami [...] - Cóż dziwnego, że w swym współczesnym odrodzeniu na wyintelektualizowanym Zachodzie szamanizm przybiera taką samą postać? Najbardziej niepokoi niesłychana akceptacja praktyk szamanistycznych w kościele - pod psychologicznymi nalepkami. Bez wątpienia za szamanizmem zawsze stało to samo źródło inspiracji, bez względu na to, gdzie był i jest on praktykowany. Biblia nie kryje, że to sam szatan, „bóg tego świata", wspierany przez swych zwolenników, zarówno ludzi jak i demony, pociąga za sznurki zwodzenia ludzkości, aby przyjęła fałszywą religię.

Fragment pochodzi z książki "Zwiedzione chrześcijaństwo" cała książka w PDF znajduje się pod adresem: http://www.tiqva.pl/ksiazki/204-zwiedzione-chrzecijastwo


Komentarze

Popularne posty