Kościół się "nawrócił" na światową religię

Mega-Kościół jako rozwiązanie

Hollywood przez długi czas gloryfikowało i eksportowało wszelkie rodzaje bezbożnych postaw i zachowań. Rynek handlujący złem dostarcza miliardów dolarów zysku z promocji młodzieżowego buntu, seksualnej "wolności", lubieżnej perwersji, kalania ciała, obscenicznych, nihilistycznych tekstów, satanistycznego image'u i tak dalej. Czy w Sodomie i Gomorze było gorzej?

Domy są atakowane, a rodziny niszczone przez niemoralne, zepsute media, powodujące "wypalenie sumień gorącym żelazem" [I Tym. 4:2]. Wielu chrześcijan spędza czas "w kręgu rodzinnym" oglądając programy, które jeszcze kilka lat temu wprowadziłyby ich w stan zażenowania. Według sondaży około 50 procent nowo narodzonych chrześcijan oddaje się oglądaniu pornografii w internecie, a wśród nich zdumiewająca liczba pastorów.

Aby przyciągnąć tak zepsutych ludzi, wiele największych i najszybciej rosnących kościołów naśladuje świat organizując nabożeństwa "przyjazne poszukującym" i "skierowane do młodzieży", mamiące cielesnością i zaprzeczające prawdzie. Oto fragment reportażu zamieszczonego w pewnej gazecie:

"Mega-kościoły są skuteczne w docieraniu do młodych ludzi wychowanych w kulturze przesyconej rozrywką. (...) Wiele z nich organizuje (...) koncerty rockowe, by ich zadowolić. (...) W największej społeczności w Stanach Zjednoczonych, gdzie w każdy weekend spotyka się ponad 25 000 uczestników (...) Victoria Osteen wchodzi na podium i ogłasza 16 tysiącom osób zgromadzonych na uwielbieniu: "Gramy dzisiaj rocka!"" [4]

Jeden z popularnych programów młodzieżowych na "chrześcijańskim" kanale TBN nazywa się Jesus Rocks [Jezus gra rocka]. Jest to skandaliczna perwersja wszystkiego, co pobożne i chrześcijańskie — obrzydliwość dla Boga. Jak Kościół mógł upaść tak nisko w tak szybkim tempie?

Ludzie należący do Jezusa ustanowili pewien rytuał uwielbienia (...) pochodzący od najważniejszej ceremonii swego pokolenia — koncertu rockowego." [5] W ten sposób powstał "rock chrześcijański". Przyjmując pod swój dach takie elementy jak "współczesna muzyka chrześcijańska" [contemporary christian music - CCM] i "współczesne uwielbienie" oraz odrzucając ostrzeżenia o wielkim odstępstwie, Kościół się "nawrócił" na światową religię.

Niektóre z największych, tak zwanych ewangelicznych kościołów, zaprojektowały niedzielne nabożeństwa tak, by wyjść na przeciw pragnieniom bezbożnych. Zupełnie brakuje tam bojaźni przed gniewem świętego Boga nienawidzącego grzechu, brakuje głębokiego upamiętania i szczerej wiary w Chrystusa - wiecznego Boga, który stał się człowiekiem rodząc się z dziewicy, by zapłacić za nas karę związaną z Bożym sądem. W kościołach "przyjaznych poszukującym" nie wolno nikogo "urazić" Prawdą, lecz należy rozpieszczać słuchaczy łechtając ich uszy "ewangelią" poczucia własnej wartości, miłości własnej i pozytywnego myślenia — "ewangelią, która nie może zbawić". Jak zapowiedział apostoł: "Zdrowej nauki nie ścierpią (...) [II Tym. 4:3].

Tworzenie nowych, bogatych kościołów nie jest niczym nowym. W książce pt. A Woman Rides the Beast [Kobieta jadąca na Bestii] pokazujemy, że kościół rzymsko-katolicki — największy i najbogatszy na świecie — wyrósł z mariażu między imperium rzymskim i Kościołem, który uczynił chrześcijaństwo religią państwową. Rósł on w liczebność i potęgę na całym świecie dzięki adaptacji pogańskich wierzeń pochodzących z religii dominujących wcześniej we Włoszech, Hiszpanii, Ameryce Łacińskiej, Afryce, na Filipinach itd. Mówi się, że 85 procent mieszkańców Haiti to katolicy, ale 110 procent to wyznawcy voodoo. Nowy Orlean, "najbardziej katolickie miasto Stanów Zjednoczonych" [6] stanowi również stolicę amerykańską voodoo. Historyk Will Durant tak opisuje początek tego procesu:

”Pogaństwo przetrwało (...) w formie starożytnych rytów i zwyczajów kontynuowanych lub przyjętych i zmienionych przez tolerancyjny Kościół. Osobiste i wierne uwielbienie Pana ze strony świętych zostało zastąpione kultem pogańskich bożków. (...) Figury Izis i Horusa zostały przemianowane na Marię i Jezusa; rzymskie Lupercalia i święto oczyszczenia Izis stały się świętem narodzenia Chrystusa, Saturnalia zastąpiono uroczystościami bożonarodzeniowymi (...) starożytne święto zmarłych przemianowano na Dzień Wszystkich Świętych, dedykowany chrześcijańskim bohaterom; kadzidło, światła, kwiaty, procesje, szaty liturgiczne, hymny lubiane w starych kultach zostały adaptowane i włączone do rytuałów kościelnych (...) niedługo potem lud i kapłani zaczęli czynić znak krzyża wraz magicznymi inkantacjami w celu wypędzania demonów. (...) [Pogaństwo] zostało odziedziczone niczym matczyna krew i zaczęło krążyć w żyłach nowej religii. W ten sposób Rzym zdobyty sam okazał się pogromcą swego zdobywcy (...) świat nawrócił chrześcijaństwo. (...) [7]”

Teraz "protestantyzm" tworzy mega-kościoły mieszając się z "nowym pogaństwem" we współczesnej kulturze, która staje się bardziej niż kiedykolwiek antychrześcijańska i antyizraelska. A psychologia, podważając wiarę w wystarczalność Biblii, odegrała w tej przemianie główną rolę.

Oślepieni błyskiem szatańskiego geniuszu

Dramatycznie potrzebujemy Słowa Bożego jako "lampy dla naszych stóp" [Ps. 119:105], lecz nasz przeciwnik, "wielki smok (...) wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem (...)" [Obj. 12:9] jest mistrzem trzymania Słowa z daleka od wierzących. Współczesne przekłady i parafrazy odarły Biblię z jej mocy i wprowadziły zamieszanie zamiast prawdy. Rozrywka wypchnęła Ducha Świętego z Jego mocą przekonywania o grzechu i zbawiania ludzi. Jednak najsprytniejszym i najskuteczniejszym sposobem oddzielania Kościoła od Pisma i "zdrowej nauki" jest psychologiczne kłamstwo, że Biblia choć jest nieomylna, to jednak nie jest wystarczalna by zaspokoić potrzeby cierpiących i zdezorientowanych współczesnych ludzi. Psychologia posiada zdumiewający urok, pociągający młodych i starych, wierzących i niewierzących, cielesnych i duchowych. Jej ewangelia zmieniła świat i Kościół na wiele sposobów.

Współczesny świat nie potrzebuje więcej rozrywki i "pozytywnego" przesłania zapewniającego "zranionych", że Bóg kocha, przebacza i "akceptuje ich takimi, jacy są", uzdrawia ich "wewnętrzne dziecko" i ma ekscytujący plan dla każdego z nich. Ludzkość potrzebuje przekonującej prawdy prowadzącej grzeszników do upamiętania i zbawienia. Święty charakter Boga się nie zmienił; przepaść pomiędzy człowiekiem a Bogiem utworzona przez grzech — i przyszły sąd — również się nie zmieniła, podobnie jak Boże lekarstwo w Chrystusie, które nie uległo przeterminowaniu. W tych podstawowych sprawach Biblia wypowiada się jasno i bezkompromisowo — w przeciwieństwie do mega-kościołów.

Musimy głosić Ewangelię wszędzie i wszystkim [Mar. 16:15] i i należy w nią szczerze uwierzyć, by przyniosła zbawienie: „[Ewangelia Chrystusowa jest] mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy” [Rzym. 1:16]; „Nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni” [Dz. Ap. 4:12]. „Panowie, co mam czynić, abym był zbawiony? (...) Uwierz w Pana Jezusa (...)” [Dz. Ap. 16:30-31]. Ostrzeżenie jest jasne i zrozumiałe: „Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim” [Jan 3:36].

Niestety, Słowo Bożej prawdy jest stale wypaczane przez ludzi takich jak Robert Schuller. Wielu ludzi w radiu i telewizji posiada zdumiewające wpływy. Schuller jest jednym z promotorów popularnej psychologii. Jego program Hour of Power [Godzina mocy] ma oglądalność sięgającą 20 milionów każdego tygodnia. (...)” [8]. Zmieniając treść Biblii Schuller zmienia Boże przykazanie „Nie będziesz miał innych bogów obok mnie” w Uwierz w Boga, który wierzy w Ciebie. Tylna okładka tej książki głosi: „Duma, szacunek do samego siebie, pokój, miłość – Bóg czeka, by dać Ci to wszystko i nie tylko to! To jest tylko kwestia zaufania, a dr Schuller gwarantuje: 'Nie pójdziesz złą drogą, jeśli tylko dokonasz wyboru – uwierz w Boga, który wierzy w Ciebie!” [9]

Apostoł Paweł miał rację twierdząc, że on sam „nie pokłada ufności w ciele” [Flp. 3:3]. Czy mimo to Bóg wierzy w nas? Jaki to musi być „Bóg”? Jak to się mogło stać, że szatan, który jest ojcem kłamstwa [Jan 8:44] przekonał tak wielu chrześcijan do przełknięcia tej duchowej trucizny? Świat posiada swoją popularną psychologię, a to jest jej kościelna wersja – i chrześcijanie ją uwielbiają. „Chrześcijańska psychologia” jest błyskiem szatańskiego geniuszu. Chrześcijaństwo zostało tak dokładnie „spsychologizowane”, że może się z tego już nigdy nie podnieść. Zaprawdę zbliża się czas, gdy Pan weźmie prawdziwie wierzących do nieba, pozwalając szatanowi zrobić to, co on zechce z tym światem i z fałszywym kościołem!

Biblia kontra chrześcijańska psychologia

„Chrystus Jezus przyszedł na świat, aby zbawić grzeszników” [I Tym. 1:15]. A jednak Schuller, samozwańczy „założyciel ruchu wzrostu Kościoła” (jego Instytut Skutecznego Przywództwa
Chrześcijańskiego przyciągnął tysiące pastorów z całego świata) twierdzi, że „próby uświadamiania ludziom, że są zgubionymi grzesznikami” jest „niechrześcijańską strategią”, która stanowi „destruktywne [i] bezproduktywne przedsięwzięcie ewangelizacyjne. (...)” [10]

David Wells pisze:

"W innych czasach służba Roberta Schullera (...) mogłaby być postrzegana (...) jako komedia. (...) Powiada on z uśmiechem cherubina, że tym, co niszczy naszą relację z Bogiem, nie jest grzech lecz brak poczucia własnej wartości. Dlatego w Kryształowej Katedrze należy zapomnieć o słowie „grzech”. (...) Chrystus podczas Kazania na Górze nie podał kompasu moralnego, lecz po prostu zestaw zachowań uszczęśliwiających ludzi. (...)” [11]

Paweł pisze, że Biblia powinna być używana „do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany” [II Tym. 3:16-17]. Jakąż wyższą ambicję można mieć niż tę, by być takimi, jakimi Bóg chce nas widzieć i aby mieć wyposażenie do wszelkiego dobrego dzieła? Gdyby Kościół rzeczywiście wierzył w to Słowo i postępował zgodnie z nim, to chrześcijańscy psychologowie zostaliby bez pracy. Dlatego muszą kontynuować wmawianie ludziom kłamstwa.

Gdyby ich kłamstwo nie odnosiło skutku, to co zrobiliby ze swoimi stopniami naukowymi i wiedzą? Co by się stało z ich prestiżem? Nic dziwnego, że tak bardzo im zależy na „zintegrowaniu” psychologii z Biblią. To ich jedyna nadzieja na uratowanie chrześcijańskiej psychologii. Oczywiście nie są w stanie uczynić jej skuteczną, lecz wciąż obiecują, że pewnego dnia wykażą „kompatybilność” Słowa Bożego z słowami Freuda i innych oraz że ci, którzy położyli ufność w człowieku zamiast w Bogu, nie mogą się mylić.

Słowo Boże jest fundamentem naszej wiary – a jednak jest on podkopywany przez chrześcijańskich psychologów. Bądźmy w pogotowiu „głosząc Słowo”, okazując Słowu posłuszeństwo i pozwalając Chrystusowi jako „Słowu Żywota”, by żył w nas, gdy głosimy grzesznikom biblijną „Ewangelię Bożą” [Rzym. 1:1], która zbawia prawdziwie. Podejmijmy walkę o tę niezmienną wiarę [Judy 3]

Przypisy
:


4. The Christian Science Monitor, 30 grudnia 2003.
5. Worship Leader, listopad/grudzień 2003.
6. Our Sunday Visitor, 15 października 1995.

7. Will Durant, The Story of Civilization: Caesar and Christ (New York: Simon and Schuster, 1940), vol. IV, 75; vol. III, str. 657, 672.
8. Larry King Live, 19 grudnia 1998.
9. Robert H. Schuller, Believe in the God Who Believes in You: The Ten Commandments, A Divine Design for Dignity (Nashville, TN: Thomas Nelson Publishers), okładka.
10. Christianity Today, 5 października 1984.
11. David F. Wells, No Place for Truth, or Whatever Happened to Evangelical Theology? (Grand Rapids, MI: Wm. B. Eerdmans Publishing Co., 1993), str. 175

Artykuł pochodzi z książki; "Psychologia a kościół", cała książka w PDF znajduje się pod adresem: http://www.tiqva.pl/component/attachments/download/3


Komentarze

Popularne posty