Prozelityzm jest nie na miejscu

Cytując szokujące dane statystyczne z pracy Thomasa C. Reevesa ,,The Empty Church", William F. Buckley Jr. napisał niedawno w jednym ze swych felietonów:

„Prezbiterianie, metodyści i episkopalni tracą prawie połowę swojej młodzieży [...] w Harvardzie podstawowe założenie głosi, że religia zachodnia nie jest dobra, a chrześcijaństwo jest wręcz najgorsze. Najbardziej hańbiącą plamą na honorze jest być zaliczonym do chrystocentryków, to tak jakby oskarżono nas o  homofobię. [...] Kapelan episkopalny w Princeton [oznajmia] [...] że jego zadaniem nie jest udzielanie dogmatycznych odpowiedzi [...] [ale] pomaganie studentom w odchodzeniu od wiary ojców ku własnej wierze”.



W roku 1992 12% Amerykanów deklarowało się jako chrześcijanie ewangelikalni. W roku następnym odsetek ten spadł do 9%, w 1994 zaś do 7%. Badania opinii publicznej nie potwierdzają bynajmniej, że mamy do czynienia z wielkim przebudzeniem - jak chciałyby nas przekonać chrześcijańskie sieci telewizyjne - lecz świadczą o tym, że okrzyczany wielki wzrost kościoła jest mitem; 70-80% „nowych” członków to wynik transferu międzykościelnego. 71% Amerykanów odrzuca koncepcję prawdy absolutnej; w tym 64% „nowo narodzonych” i 40% „chrześcijan ewangelikalnych”. Większość prezbiterian i metodystów oraz 88% katolików udzielających się w swych Kościołach uważa, że na niebo można sobie zasłużyć poprzez bycie dobrym. 30% „narodzonych na nowo” odrzuca prawdę o fizycznym zmartwychwstaniu Chrystusa!

Oczywiście osoby mieszczące się w opisanych grupach nie znają ani Boga, ani Jego Słowa. Mają swoją religię, ale nie mają Chrystusa. Wielkie rzesze, które w niemowlęctwie zostały ochrzczone „w kościół”, nie znają osobiście Tego, którego poznanie oznacza życie wieczne (J 17,3; 1 J 5,20). Wierność Chrystusowi zastąpiono lojalnością wobec swojego Kościoła. Luterańska gazeta ,,Christian News" na przykład publikuje sporo doskonałych artykułów, ale jej ogólna orientacja jest nie tyle biblijna, ile luterańska; chodzi o propagowanie raczej „prawdziwego luteranizmu” niż Chrystusa. W innych denominacjach dzieje się podobnie.


Ten duch denominacyjny nigdzie nie przejawia się wyraźniej niż w katolicyzmie i prawosławiu. Zbawienie jest nie tyle w Chrystusie, ile w Kościele i jego sakramentach. Do Boga nie można zbliżyć się inaczej i inaczej uzyskać odpuszczenia grzechów niż przez pośrednictwo kapłana. Papież żali się na masowy odpływ z „Kościoła” do „protestanckich sekt” tych wiernych, którzy osobiście uwierzyli w Chrystusa. Amerykańska organizacja Karla Keatinga „Catholic Answers” jest największą nieoficjalną organizacją zajmującą się obroną rzymskiego katolicyzmu. Za cel postawiła sobie ona skłanianie niekatolików do „stania się katolikami”, a byłych katolików do „powrotu do domu-Kościoła”. Keating chwali się: „Przyprowadziliśmy do Kościoła nieprzeliczone rzesze”.

Nie ma słowa o przyprowadzaniu ludzi  do Chrystusa, jest to idea katolikom obca. Dla nich to „wiara [katolicka]” jest przedmiotem obrony. Reklama ,,New Oxford Review" w amerykańskim ,,Gościu Niedzielnym" przestrzega: „Również katolicyzm w Ameryce może upaść, jeśli prawdziwi katolicy nie wystąpią w obronie Wiary”. Osoba wielce ceniona w kręgach katolickich stwierdza z wielkim przekonaniem: „Nasi przodkowie przywieźli ze sobą do tego kraju katolicyzm. Naszym zaś zadaniem jest przywieść ten kraj  do katolicyzmu”.

Podobnie przedstawia się sprawa z „Katolicką Kampanią dla Ameryki”, stworzoną przez byłego ministra oświaty Williama Bennetta (wielce dziś lansowanego przez środowiska ewangelikalne) i Mary Ellen Bork, żonę sędziego Sądu Najwyższego Roberta Borka. Oficjalnym mottem Kampanii jest „zwiększyć katolickie [a nie chrześcijańskie] wpływy na sprawy polityki publicznej”. W literaturze tej organizacji nie znajdziemy nawet wzmianki o doprowadzaniu kogokolwiek do zbawczej więzi z Chrystusem, ale tylko o doprowadzaniu na łono Kościoła katolickiego. W zarządzie Kampanii zasiadają czołowi przemysłowcy i politycy o wielkich majątkach i wpływach, „oddani poszerzaniu wpływów katolickich w dziedzinie polityki publicznej”, po to, aby skierować Amerykę z powrotem „do Kościoła”. List zachęcający do członkostwa podpisany przez panią Bork stwierdza: „Nasza misja to [...] powiększać wpływ elektoratu katolickiego [...] [i] bronić Kościoła [katolickiego] [...] być lojalnym wobec Ojca Świętego i Magisterium...”


Prawosławie to bliźniaczy brat katolicyzmu. Richard John Neuhaus, były pastor luterański, który przyjął katolickie święcenia kapłańskie, a zarazem wraz z Chuckiem Colsonem współarchitekt porozumienia ,,Evangelicals and Catolics Together" (Chrześcijanie ewangelikalni i katolicy razem), oznajmia: „Kościół Katolicki i Kościół Prawosławny zasadniczo zgadzają się w sprawach doktryny, posługi duchownej i sakramentów”. Geoff Thomas z brytyjskiego pisma The Evangelical Times zauważa, że „podstawowe wierzenia [Kościoła prawosławnego] są właściwie identyczne z wierzeniami rzymskiego katolicyzmu, jeśli nie liczyć nieomylności papieża. Kapłani prawosławni mogą się wprawdzie żenić, ale biskupów wybiera się już spośród żyjących w celibacie”.


I prawosławie, i katolicyzm nauczają wiary w taką samą, niebiblijną, wiecznie dziewiczą i wszechmogącą „Maryję”. W książce zatytułowanej „Podania o ziemskim życiu Przenajświętszej Matki Bożej”, wydanej w 1903 roku nakładem pewnego prawosławnego monastyru, czytamy o tym, jak bezgrzeszna Maryja od trzeciego roku życia przez 14 lat służyła w Świętym Świętych w Świątyni (s. 55-56), jak karmił ją anioł (s. 58), jak w wieku 15 lat urodziła Jezusa (s. 199). To ta „Królowa Niebios” dała natchnienie autorom Ewangelii i Listów, była jednak zbyt pokorna, by się do tego przyznać. Pierwsza ikona Maryi pojawiła się w sposób cudowny w pewnej świątyni w Lidii, wzniesionej przez Piotra i Jana ku czci Maryi (s. 173). Książka opisuje także zstąpienie Chrystusa w promieniach niebieskiej światłości, by w asyście patriarchów i proroków zabrać matkę do nieba (s. 188).


Znajoma Rosjanka, urodzona i wychowana w moskiewskiej rodzinie ateistycznej, kilka lat temu jako dwudziestoparoletnia kobieta przyjęła Chrystusa. Jej babcia-staruszka, pobożna prawosławna „chrześcijanka”, płakała, nie mogąc pojąć, „jakżeż Bóg mógł pozwolić, aby to chłopię ukrzyżowano!” Będąc od 81 lat w kościele prawosławnym, poznała na pamięć wszystkie obrzędy i cały porządek całowania ikon i zapalania świec - nie miała natomiast pojęcia, że „to chłopię” umarło na Krzyżu za jej grzechy. Wiara prawosławna tak ją zaślepiła, że nie potrafiła pojąć Ewangelii, którą usiłowała jej wytłumaczyć wnuczka!


Sednem prawosławia jest wezwanie do dostąpienia boskości poprzez obrzędy kościelne i dobre uczynki. W książce ,,Eastern Orthodox Christianity" (Chrześcijaństwo prawosławne; Baker 1994) Daniel B. Clendenin wyjaśnia, że w teologii prawosławnej „ubóstwienie [deification] [...] to ostateczny cel stworzenia Bożego”. Cytuje prawosławnych świętych, z których słów wynika, że „poprzez związek z Bogiem przez wiarę stajemy się bogiem” (s. 135). „»Nauka spokojności«, kontemplacja i interioryzacja modlitwy poprzez nieustanne wzywanie imienia Jezus odgrywają również zasadniczą rolę” (s. 136). Trzeba też „wiernie uczestniczyć w sakramentach [....] zachowywanie przykazań Bożych jest nieodzowne: 'To one w końcu czynią człowieka bogiem'” (s. 137).

Ubóstwianie to proces dość długi, a Kościół i jego kapłaństwo pełnią w nim rolę podstawową. Zdecydowanie odrzuca się prawdę o zbawieniu łaską przez wiarę. Książka ,,Eastern Orthodox Theology, A Contemporary Reader" (Teologia prawosławna dla czytelnika współczesnego; Baker Books, 1995) pod redakcją Clendennina wykłada teologię prawosławia w rozdziałach autorstwa czołowych teologów prawosławnych. W skorowidzu nie znajdujemy jednak takich haseł jak ewangelia, odkupienie, zbawienie, zbawiony itd.


Christoforos Stavropulos, czołowy uczony prawosławny, wyjaśnia (s. 184):

„W Pismach Świętych [...] czytamy o niezwykłym powołaniu do nas skierowanym [...] »Wyście bogami... wy wszyscy« (Ps 82,6; J 10,34). [...] Każdy z nas jako istota ludzka ma to jedyne w swym rodzaju powołanie - osiągnąć teozę [...] stać się bogiem, być jak sam Bóg...”. Dokładnie taki był zamiar Lucyfera: „...zrównam się z Najwyższym”! (Iz 14,14). Psalm 82,6 nie jest wcale zachętą do tego, aby stać się bogiem, ale stwierdzeniem, że człowiek już stał się bogiem - a nastąpiło to wskutek buntu Adama („Oto człowiek stał się taki jak My”; 1 Mojż 3,22), przez co został on wygnany z Edenu (w. 23-24). Istnieje tylko jeden prawdziwy Bóg; wszyscy inni bogowie są fałszywi. Bóg zapowiedział zresztą, że „bogowie, którzy nie stworzyli nieba ani ziemi, zginą z ziemi i spod tego nieba” (Jer 10,11).
Mimo to Kenneth Copeland i Paul Crouch - tak samo jak Shirley MacLaine - ośmielają się głosić, że są autentycznymi bogami!

Podobne stanowisko zajmuje również w swej głośnej książce ,,Przekroczyć próg nadziei " (Lublin 1994) papież Jan Paweł II, wyjaśniając, że „zbawienie i przebóstwienie” to „ostateczny cel” życia człowieka. „Przebóstwienie człowieka pochodzi od Boga” (s. 147). Tak samo nowy Katechizm Kościoła Katolickiego, cytując św. Atanazego i św. Tomasza z Akwinu głosi: „Istotnie Syn Boży stał się człowiekiem, aby uczynić nas Bogiem. [...] Jednorodzony Syn Boży [...] przyjął naszą naturę, aby stawszy się człowiekiem, uczynić ludzi bogami” (par. 460; Pallotinum, 1994).


75% Rosjan deklaruje się jako wyznawcy prawosławia, a jednocześnie 63% uważa się za ateistów. W epoce carów rosyjski kościół prawosławny był kościołem państwowym, a każde nowe prawo wymagało jego zgody. Russian Christian Radio (P.O. Box 1667, Estes Park, CO 80517, USA) zauważa


,,Kościół prawosławny stał za prześladowaniami chrześcijan ewange
likalnych na długo przed dojściem komunistów do władzy. [...] [Dziś] ci sami ludzie [z tego Kościoła], którzy współpracowali z władzą komunistyczną, [...] są wciąż u władzy...

Obserwujemy wyraźne oznaki wzrastającego sprzeciwu Kościoła prawosławnego wobec protestanckich grup ewangelizacyjnych. [....] Protestantów oskarża się o prozelityzm i ostrzega, żeby nie próbowali namawiać nikogo do zmiany przynależności kościelnej..."


,,Dallas Morning News" z dnia 15 VII 1993 informował: „Dr [Billy] Graham spotkał się z patriarchą rosyjskiego Kościoła prawosławnego i [...] zgodzili się oni, że prozelityzm jest nie na miejscu”. Rosyjska władza ustawodawcza już niebawem zabroniła ewangelizowania przez cudzoziemców. Na całym obszarze Rosji Kościół prawosławny sprzeciwia się Ewangelii. Co rano na ekranie rosyjskiej telewizji prawosławny pop ostrzega widzów, aby nie słuchali protestantów z Zachodu, krzycząc: „Nie potrzebujemy waszego Jezusa, my mamy tu swoje chrześcijaństwo!”


Inny nasz znajomy pisze: „Żyjąc i służąc w Rosji od kilku lat, wiem, jak trudno jest chrześcijanom w tym kraju pojąć, że rosyjskie prawosławie nie jest chrześcijaństwem”. Niestety, to fałszywe utożsamienie jest w Rosji lansowane, i to przez czołowe osobistości ewangelikalne. W wywiadzie udzielonym na początku czerwca 1996 sieci CNBC Franklin Graham oznajmił: „Czy to w Kościele rzymskokatolickim [...] czy to w Kościele prawosławnym [...] wszyscy zgadzamy się [....] że to Jezus Chrystus zapłacił karę za grzech”. Wypowiedź ta może wprowadzić w tragiczny błąd wielu ludzi. Czyżby Franklin Graham nie zdawał sobie sprawy, że katolicyzm i prawosławie pod tymi samymi słowami, których używają chrześcijanie ewangelikalni, rozumieją całkiem co innego?

W roku 1992 Robert Schuller założył kolejną organizację: ,,Churches United in Global Mission" (Kościoły Zjednoczone w Misji Globalnej) w tym celu, aby „dzielić się pozytywnie poselstwem o Jezusie Chrystusie [...] [w] duchu jedności, który jest prawdziwie katolicki, protestancki, prawosławny, ewangelikalny i charyzmatyczny”. Pewien znajomy napisał do mnie z Moskwy: „W niedzielnym porannym wystąpieniu telewizyjnym [Schuller] powiedział coś w tym rodzaju: Jeśli bycie protestantem ma oznaczać, że protestuję przeciwko mym katolickim braciom [...] przeciwko mym braciom prawosławnym [...] [czy] przeciwko wierzącym innych religii, to ja nie jestem protestantem.


Chrześcijanie ewangelikalni przybywający z Zachodu, aby głosić Ewangelię Rosjanom, naiwnie zwracają się o pomoc do Kościoła prawosławnego - i jakże często dają się wystrychnąć na dudka. W ubiegłym roku Jerry Falwell uczestniczył w wielkiej kampanii ewangelizacyjnej w Moskwie, połączonej z wycieczką, na którą wybrało się wielu Amerykanów, aby ujrzeć „cudowną reakcję na Ewangelię w byłym Związku Sowieckim”. Jerry był głównym mówcą podczas wielkiego zgromadzenia na moskiewskim Stadionie Olimpijskim. Jak relacjonują ludzie władający oboma językami (rosyjskim i angielskim), Jerry Falwell wyraziście przedstawił Ewangelię - ale tłumacz przystosował wszystko do linii prawosławnej. Kiedy Falwell wypowiedział zaproszenie do przyjęcia Chrystusa (dla wyznawców prawosławia obraźliwe), tłumacz przerobił to na wezwanie do modlitwy. Wielu ludzi podniosło wówczas ręce, wiodąc Jerry'ego i jego towarzyszy do błędnego przekonania, że tak entuzjastycznie przyjęto Ewangelię.

Ewangeliści nie zwrócili też uwagi na główną intencję spotkania na Stadionie Olimpijskim: było nią uczczenie czwartej rocznicy śmierci słynnego prawosławnego duchownego,
[filozofa i teologa -ekumenistę] Aleksandra Menna. Właśnie ku jego czci pokazywano pantomimy, popi wygłaszali mowy, rozprowadzono tysiące jego książek. Falwell i jego zespół nie mieli pojęcia o herezjach zawartych w rosyjskim oryginale, gdyż z przekazanej im wersji angielskiej usunięto fragmenty przychylne Buddzie i Konfucjuszowi oraz twierdzenia, że wszystkie religie prowadzą do Boga i że Bóg przemawiał przez założycieli wszystkich wielkich religii świata. Menn propagował ideę ewolucji oraz koncepcję ikon jako okna do Boga. Był wierny prawosławiu, odrzucał biblijną Ewangelię. W organizację innego moskiewskiego spotkania ku czci Menna zaangażował się nieroztropnie Josh McDowell.


Lecz po prawdzie organizacja ,,Campus Crusade for Christ" od dawna zaliczała katolicyzm rzymski i prawosławie do prawdziwego, biblijnego chrześcijaństwa. Były członek tej organizacji, który został prawosławnym popem, opowiada: „Podczas dwuipółletniej pracy w siedzibie głównej Campus Crusade [...] w pełni zaangażowałem się w pobliskiej parafii greckiego kościoła prawosławnego pod wezwaniem Świętego Proroka Eliasza [...] W Campus Crusade zachęcano mnie do tak czynnej współpracy...”  Frank Schaeffer - syn Francisa i Edith Schaefferów - swoją książkę ,,Dancing Alone" (Samotny taniec; Holy Cross Orthodox Press, 1994), opowiadającą o jego przejściu na prawosławie, dedykuje kilku byłym pracownikom etatowym Campus Crusade, którzy zostali popami i wciągnęli go do Kościoła prawosławnego.

Schaffer stwierdza, że ewangeliczna wiara, w jakiej wychowali go jego sławni rodzice, musiała zostać odrzucona jako fałszywa, po to, aby mógł on przyjąć wiarę katolicką i prawosławną. Ciekawe zatem, że Colson, Bright, Packer i inni słynni chrześcijanie ewangelikalni uważają katolików za swoich współpracowników w głoszeniu Ewangelii! Dziś Frank Schaeffer uważa, że określenie „narodzony na nowo” to protestanckie „bezsensowne [...] magiczne, błyskawiczne [...] rozwiązanie na problem grzechu”. Twierdzi, że nie zostajemy zbawieni „przez „wiarę, iż Chrystus umarł za nas na krzyżu, [ale] poprzez usilne staranie się, aby być jak Chrystus. [...] Dostępujemy zbawienia stopniowo, w miarę jak dostępujemy ubóstwienia” [podkreślenie Schaeffera].


Ruchowi na rzecz
"church growth" [„wzrostu Kościoła”] oraz „modlitwy i postu o przebudzenie” przewodzą ludzie, którzy nie chcą rozróżniać między biblijną prawdą a kłamstwem i którzy łączą się we współpracy z głosicielami fałszywej ewangelii. Cóż więc dziwnego, że dane statystyczne rejestrują wzrost fałszywego chrześcijaństwa?

                     

Mocą Bożą oprzyjmy się tym naciskom na dostosowanie się do współczesnej postaci „chrześcijaństwa”. Trzymajmy się mocno zdrowej nauki biblijnej. Od tego zależy los dusz!

Artykuł pochodzi ze strony: http://www.tiqva.pl/bezdroa-bdu/128-kocio-tradycja-czy-chrystus-ekumeniczne-dylematy

https://www.thebereancall.org/content/church-tradition-or-christ  




Komentarze

Popularne posty