Potężna będzie władza i pokój bez końca
Często przestrzegaliśmy, że ci, którzy usiłują oczyścić społeczeństwo i zaprowadzić na ziemi Królestwo Boże, leją wodę na młyn Antychrysta, ponieważ to właśnie jego królestwo zapanuje przed tysiącletnimi rządami Chrystusa. Przecież jedną z głównych przyczyn powrotu Chrystusa na ziemię (w odróżnieniu od Pochwycenia, kiedy to zabierze On swą oblubienicę do nieba) będzie zniszczenie Antychrysta i jego królestwa: „...objawi się ów niegodziwiec, którego Pan Jezus zabije tchnieniem ust swoich i zniweczy blaskiem przyjścia swego...” (2 Tes 2,4-9).
Antychryst - wbrew powszechnemu przeświadczeniu - nie będzie obrzydliwym monstrum. Będzie osobistością tak ujmującą i popularną, iż „oddadzą mu pokłon wszyscy mieszkańcy ziemi” (Obj 13,8). Jego królestwo rozpocznie się pokojem i dobrobytem. Niestety, dziś wielkie rzesze dają się zwodzić przywódcom ruchu „znaków i cudów”, głoszącym, że ich „cuda” mają ustanowić Królestwo i że dopiero po nastaniu Królestwa Chrystus powróci, aby rządzić tym, co oni w Jego imieniu ustanowili. Kto odrzuca nadzieję Pochwycenia i wyczekuje „Chrystusa”, który miałby się pojawić na ziemi i rządzić, zamiast najpierw zabrać swój kościół do nieba, ten naraża się na zaakceptowanie Antychrysta i jego królestwa.
Kto jednak wierzy w Pochwycenie, ten nie da się zwieść i nie będzie wypatrywał „Chrystusa” mającego przyjść i rządzić królestwem, które myśmy dla niego ustanowili. Ktoś taki oczekuje „na spotkanie Pana” „w obłokach, w powietrzu” (1 Tes 4,17), na zabranie do nieba. Krytycy z pogardą odnoszą się do tego przekonania jako „teorii tajnego pochwycenia”, Pismo jednak mówi: „...najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana...” (1 Tes 4,13-18; 1 Kor 51,57) - i zostaniemy zabrani do domu Jego Ojca (J 14,1-3).
W świętowanym dziś nowym millennium pokłada się wielkie nadzieje. Tymczasem nasilą się tylko szatańskie kłamstwa, zaciemniając wzrok niewierzących. Skoro uporaliśmy się z początkiem roku 2000, to przy takim poziomie rozwoju informatyki i zaawansowanej technologii nastąpi gwałtowny ich rozwój, nasilając przekonanie, że ludzkość może obejść się bez Boga. Ekumenizm poczyni ogromne postępy i coraz mniej wierzących będzie oczekiwać Pochwycenia. Papież (katolicyzm nie wierzy w Pochwycenie) ma wielkie plany na „trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa”. Niestety, podobnej terminologii zaczyna już używać wielu ewangelikalnych chrześcijan. Ambitne plany na nowe millennium odsuną Chrystusowe królestwo na jeszcze dalszy plan w myślach wielu wierzących.
Królestwo wieczne
Warto jednak pamiętać, że tysiącletnie panowanie Chrystusa nie jest tym ostatecznym królestwem, o które prosimy. Chrystus powiedział Nikodemowi jasno: „Jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może [nie tylko] ujrzeć Królestwa Bożego, [...] [ale nawet] wejść do Królestwa Bożego” (J 3,3-5). Jest też powiedziane, że „ciało i krew nie mogą odziedziczyć Królestwa Bożego” (1 Kor 15,50). Lecz w Tysiącletnim Królestwie będzie żyło wielu ludzi z krwi i kości, a wśród nich nawet rzesze takich, którzy nie narodzili się na nowo z Ducha Świętego. Ponadto Biblia wielokrotnie powtarza, że królestwo Boże jest „królestwem wiecznym” (Ps 145,13; Dn 3,33; 7,27), że Chrystus będzie panował na „tronie swego ojca Dawida [...] nad domem Jakuba [Izraela] na wieki, a Jego królestwu nie będzie końca” (Łk 1,32-33). „Potężna będzie władza i pokój bez końca” (Iz 9,6). A przecież Tysiącletnie Królestwo będzie trwać tylko tysiąc lat, a jego pokojowi kres położy ostatnia wojna na ziemi.
Tysiącletnie Królestwo ostatecznie dowiedzie, jak niereformowalnie, egoistycznie złe jest ludzkie serce. Nikt nie będzie już mógł wytykać Adamowi i Ewie, że mieli niepowtarzalną okazję życia na wieki w raju i „gdybym tylko ja był na ich miejscu, na pewno bym nie zgrzeszył”. Miliardy ludzi będą żyły w warunkach jeszcze lepszych niż raj, sam Chrystus bowiem będzie rządził na ziemi, a szatan będzie zamknięty na tysiąc lat. Gdy jednak po tysiącu lat zostanie wypuszczony, „[zwiedzie] narody, które są na czterech krańca ziemi” i przypuszczą atak na Jezusa Chrystusa, zasiadającego na tronie w Jerozolimie (Obj 20,7-9).
Prawdziwe Królestwo Boże i wieczny pokój nastaną dopiero w nowych niebiosach i na nowej ziemi. Paweł pisze: „Potem nastanie koniec, gdy odda władzę królewską Bogu Ojcu...” (1 Kor 15,24-28). Rozumiemy więc, że mówiąc: „I będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec” (Mt 24,14), Chrystus nie odnosił się do Pochwycenia. Najwidoczniej to nie Pochwycenie jest tym „końcem”, lecz to, o czym pisze Paweł.
Tysiącletnie Królestwo ostatecznie dowiedzie niereformowalnego, egoistycznego zła tkwiącego w ludzkim sercu.
Niech to, co dla wielu stało się „wielomównością”, będzie dla nas natchnieniem do modlitwy bez ustanku: „Przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jak w niebie, tak i na ziemi”. Niech nasze serca odwrócą się od ziemi i szukają wpierw wiecznego Królestwa, w którym niebo i ziemia połączą się w jednym nowym stworzeniu, bunt będzie należał do bezpowrotnej przeszłości, a wola Boża będzie naprawdę czyniona, gdyż stanie się wolą wszystkich stworzeń.
Kiedy takie pragnienie będzie w nas wzrastać, zauważymy, że nasza wola coraz bardziej dopasowuje się do Jego woli. Bo „każdy, kto tę nadzieję w Nim pokłada, oczyszcza się, tak jak On jest czysty” (1 J 3,3).
Artykuł pochodzi ze strony: http://www.tiqva.pl/to-co-ma-si-sta/17-przyjd-krolestwo-twoje
Antychryst - wbrew powszechnemu przeświadczeniu - nie będzie obrzydliwym monstrum. Będzie osobistością tak ujmującą i popularną, iż „oddadzą mu pokłon wszyscy mieszkańcy ziemi” (Obj 13,8). Jego królestwo rozpocznie się pokojem i dobrobytem. Niestety, dziś wielkie rzesze dają się zwodzić przywódcom ruchu „znaków i cudów”, głoszącym, że ich „cuda” mają ustanowić Królestwo i że dopiero po nastaniu Królestwa Chrystus powróci, aby rządzić tym, co oni w Jego imieniu ustanowili. Kto odrzuca nadzieję Pochwycenia i wyczekuje „Chrystusa”, który miałby się pojawić na ziemi i rządzić, zamiast najpierw zabrać swój kościół do nieba, ten naraża się na zaakceptowanie Antychrysta i jego królestwa.
Kto jednak wierzy w Pochwycenie, ten nie da się zwieść i nie będzie wypatrywał „Chrystusa” mającego przyjść i rządzić królestwem, które myśmy dla niego ustanowili. Ktoś taki oczekuje „na spotkanie Pana” „w obłokach, w powietrzu” (1 Tes 4,17), na zabranie do nieba. Krytycy z pogardą odnoszą się do tego przekonania jako „teorii tajnego pochwycenia”, Pismo jednak mówi: „...najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana...” (1 Tes 4,13-18; 1 Kor 51,57) - i zostaniemy zabrani do domu Jego Ojca (J 14,1-3).
W świętowanym dziś nowym millennium pokłada się wielkie nadzieje. Tymczasem nasilą się tylko szatańskie kłamstwa, zaciemniając wzrok niewierzących. Skoro uporaliśmy się z początkiem roku 2000, to przy takim poziomie rozwoju informatyki i zaawansowanej technologii nastąpi gwałtowny ich rozwój, nasilając przekonanie, że ludzkość może obejść się bez Boga. Ekumenizm poczyni ogromne postępy i coraz mniej wierzących będzie oczekiwać Pochwycenia. Papież (katolicyzm nie wierzy w Pochwycenie) ma wielkie plany na „trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa”. Niestety, podobnej terminologii zaczyna już używać wielu ewangelikalnych chrześcijan. Ambitne plany na nowe millennium odsuną Chrystusowe królestwo na jeszcze dalszy plan w myślach wielu wierzących.
Królestwo wieczne
Warto jednak pamiętać, że tysiącletnie panowanie Chrystusa nie jest tym ostatecznym królestwem, o które prosimy. Chrystus powiedział Nikodemowi jasno: „Jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może [nie tylko] ujrzeć Królestwa Bożego, [...] [ale nawet] wejść do Królestwa Bożego” (J 3,3-5). Jest też powiedziane, że „ciało i krew nie mogą odziedziczyć Królestwa Bożego” (1 Kor 15,50). Lecz w Tysiącletnim Królestwie będzie żyło wielu ludzi z krwi i kości, a wśród nich nawet rzesze takich, którzy nie narodzili się na nowo z Ducha Świętego. Ponadto Biblia wielokrotnie powtarza, że królestwo Boże jest „królestwem wiecznym” (Ps 145,13; Dn 3,33; 7,27), że Chrystus będzie panował na „tronie swego ojca Dawida [...] nad domem Jakuba [Izraela] na wieki, a Jego królestwu nie będzie końca” (Łk 1,32-33). „Potężna będzie władza i pokój bez końca” (Iz 9,6). A przecież Tysiącletnie Królestwo będzie trwać tylko tysiąc lat, a jego pokojowi kres położy ostatnia wojna na ziemi.
Tysiącletnie Królestwo ostatecznie dowiedzie, jak niereformowalnie, egoistycznie złe jest ludzkie serce. Nikt nie będzie już mógł wytykać Adamowi i Ewie, że mieli niepowtarzalną okazję życia na wieki w raju i „gdybym tylko ja był na ich miejscu, na pewno bym nie zgrzeszył”. Miliardy ludzi będą żyły w warunkach jeszcze lepszych niż raj, sam Chrystus bowiem będzie rządził na ziemi, a szatan będzie zamknięty na tysiąc lat. Gdy jednak po tysiącu lat zostanie wypuszczony, „[zwiedzie] narody, które są na czterech krańca ziemi” i przypuszczą atak na Jezusa Chrystusa, zasiadającego na tronie w Jerozolimie (Obj 20,7-9).
Prawdziwe Królestwo Boże i wieczny pokój nastaną dopiero w nowych niebiosach i na nowej ziemi. Paweł pisze: „Potem nastanie koniec, gdy odda władzę królewską Bogu Ojcu...” (1 Kor 15,24-28). Rozumiemy więc, że mówiąc: „I będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec” (Mt 24,14), Chrystus nie odnosił się do Pochwycenia. Najwidoczniej to nie Pochwycenie jest tym „końcem”, lecz to, o czym pisze Paweł.
Tysiącletnie Królestwo ostatecznie dowiedzie niereformowalnego, egoistycznego zła tkwiącego w ludzkim sercu.
Niech to, co dla wielu stało się „wielomównością”, będzie dla nas natchnieniem do modlitwy bez ustanku: „Przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jak w niebie, tak i na ziemi”. Niech nasze serca odwrócą się od ziemi i szukają wpierw wiecznego Królestwa, w którym niebo i ziemia połączą się w jednym nowym stworzeniu, bunt będzie należał do bezpowrotnej przeszłości, a wola Boża będzie naprawdę czyniona, gdyż stanie się wolą wszystkich stworzeń.
Kiedy takie pragnienie będzie w nas wzrastać, zauważymy, że nasza wola coraz bardziej dopasowuje się do Jego woli. Bo „każdy, kto tę nadzieję w Nim pokłada, oczyszcza się, tak jak On jest czysty” (1 J 3,3).
Artykuł pochodzi ze strony: http://www.tiqva.pl/to-co-ma-si-sta/17-przyjd-krolestwo-twoje
Komentarze
Prześlij komentarz