Nieomylni heretycy?

„Bezsprzeczne jest to, że może on [papież] się mylić nawet w kwestiach dotyczących wiary. Czyni to wówczas, gdy naucza herezji przez wygłaszanie własnych sądów bądź przez list papieski. Tak naprawdę to wielu papieży było heretykami.” papież Adrian VI, 1523 rok

Ogromne znaczenie urzędu papieskiego wymaga jeszcze głębszego badania co do jego zasadności. Istotne jest tu twierdzenie o nieomylności papieży, gdy nauczają cały Kościół na temat moralności i dogmatów. Jeśli nie są nieomylni, to Kościół katolicki stracił swą wyjątkową pozycję przywódcy oraz autorytet apostolski. Jednak sami papieże (Adrian VI cytowany na stronie obok i w innych miejscach) zaprzeczali temu, że oni sami czy inni papieże są nieomylni. Dlaczego nie mielibyśmy im wierzyć? Papież Adrian VI posuwa się nawet dalej w swej deklaracji. Jeśli wielu papieży było heretykami, wówczas mamy kolejny powód, dla którego nie istnieje nierozerwalny łańcuch „sukcesji apostolskiej sięgającej aż do Piotra". Udowadnianie, że ktoś nie jest nieomylny, jak również popieranie herezji, jest zgodnie z teologią Kościoła katolickiego uznawane za grzech śmiertelny. Natychmiastową konsekwencją według oficjalnego Kodeksu Prawa Kanonicznego Kościoła Rzymskokatolickiego (kodyfikacji kanonów i dekretów Rady Kościoła) jest niezwłoczna i automatyczna ekskomunika. Heretyk wypiera się wiary i sam siebie umieszcza poza Kościołem.

Papież heretyk wobec tego nie jest już dłużej członkiem swojego Kościoła, a tym bardziej nie jest jego głową. W rezultacie heretyk, chociaż jest papieżem, nie mógłby przekazać autorytetu apostolskiego swojemu następcy Jednak owa lista papieży zawiera wielu heretyków, którzy zostali uznani za takich przez rady oraz innych papieży.

Nic dziwnego, że teorie o sukcesji apostolskiej oraz nieomylności papieży zostały zaproponowane dopiero wiele wieków po śmierci Piotra! Kiedy papieże sięgali po coraz większą władzę i zaczęli kierować władcami i całymi narodami, musieli uzasadnić swój arogancki i prowadzący do opresji imperializm. Twierdzili już, że są „Bogiem na ziemi" oraz wikariuszami Chrystusa, ale to nie wystarczało. Koniecznie musieli zacząć zapewniać sobie również nieomylność.

Korzenie dogmatu o nieomylności

Już raz królowie i władcy twierdzili, że są bogami, ale ich świetność zaczęła zanikać w miarę, jak walczyli ze sobą, a ich podwładni zaczęli dążyć do większej wolności. Potrzeba było nieomylnego przedstawiciela Boga na ziemi, do którego świeccy władcy mogliby się udać w celu rozsądzenia ich sporów. Potrzebę tę zaczęli zaspokajać papieże, a do trzynastego wieku ustanowili swój urząd jako władza zwierzchnia na terenie całej Europy. Czołowy dziewiętnastowieczny historyk katolicki napisał na temat takiego despotyzmu stymulowanego autorytaryzmem tak:

„...Kościół katolicki [rozwinął w sobie] wrogie i podejrzliwe podejście do zasad wolności politycznej, intelektualnej i religijnej oraz do niezależności osądów... [tak wiec] ideałem Kościoła [stało się] cesarstwo uniwersalne... oparte na użyciu siły i ciemiężeniu, gdzie autorytet duchowy wspierany jest ramieniem świeckim w natychmiastowym tłumieniu każdego ruchu, który by mu się nie podobał. ...nie moglibyśmy wobec tego uniknąć nadejścia... bardzo ciemnej strony historii papiestwa.”

[...]

Można by pomyśleć, że tak rażące sprzeczności wystarczają jako dowód na to, że papieże nie byli nieomylni. Jednak według komentatora z tamtego okresu biskupi stający po stronie Karola III „twierdzili, że papież jest nieomylny i że każdy chrześcijanin jest zobowiązany przez sumienie wypełniać ostatnie obwieszczenie papieża i być mu ślepo posłusznym, nie pytając o powody, które go do tego skłoniły". Taki charakter ma nielogiczny i niebiblijny, lecz absolutny i nieomylny autorytet papieża, co do którego papieże od dawna rościli sobie prawa i który stał się oficjalnym dogmatem Kościoła katolickiego podczas I Soboru Watykańskiego. Sobór ten zmuszony był nawet przez Piusa IX (1846-1878) do tego, aby z posłuszeństwa papieżowi uczynić jeden z warunków zbawienia:

„Jeśli wobec tego ktoś powie, że błogosławiony apostoł Piotr nie został wybrany księciem wszystkich apostołów oraz widoczną głową całego kościoła bojowników albo że otrzymał on bezpośrednio i niezwłocznie od naszego Pana Jezusa Chrystusa jedynie honor pierwszeństwa, a nie otrzymał prawdziwej i właściwej władzy [nad całym kościołem], niech będzie wyklęty [ekskomunikowany i przez to potępiony]!”

Prawie 300 lat wcześniej, w 1591 roku, kardynał jezuicki Robert Bellarmine, który był całkowicie lojalny wobec papieża, ogłosił, że należy wierzyć i przestrzegać wszystkiego, co nakaże papież, jakkolwiek złe lub niedorzeczne by to było. Oczywiście nie mógł wskazać dla tak ekstremalnych poglądów żadnych podstaw biblijnych, logicznych czy w tradycji - poglądów, które odrzuciły indywidualny obowiązek odpowiedzialności moralnej przed Bogiem, o której tak jasno naucza Biblia i którą uznaje wszelkie sumienie.

Franciszkanin Peter Olivi podjął jedną z pierwszych prób ustanowienia dogmatu o nieomylności papieża. Działał on głównie z egoistycznych pobudek. Papież Mikołaj III (1277-1280) wyróżnił franciszkanów, ogłaszając, że „zrzeczenie się na rzecz społeczności swoich majętności jest możliwą drogą do zbawienia". (Katolicyzm od dawna nauczał o zbawieniu przez uczynki, czego uczy również obecnie).

Pragnąc sprawić, aby przychylna wobec niego i jego współbraci decyzja papieża była pewna, Olivi zaproponował, aby takie obwieszczenia papieskie były nazwane nieomylnymi. Papież mógł wieść najbardziej grzeszne życie, mordować konkurentów, grabić miasta, zabijać ich mieszkańców (jak czyniło wielu papieży) i zapierać się Chrystusa, codziennie dokonując ohydnych czynów. Ale w momencie, gdy obwieszczał coś Kościołowi na temat wiary i moralności, miał być do tego stopnia prowadzony przez Ducha Świętego, że cokolwiek by wypowiedział, byłby nieomylny.

Zadziwiająca propozycja Oliviego była radykalnym odejściem od tradycji Kościoła. Do tego momentu niewielu papieży odważyło się uważać za nieomylnych, chociaż dla ludzkiego ego pokusa spełnienia takiego kaprysu jest szczególnie duża dla tych, którzy są wysoce cenieni i szanowani. Teolog katolicki Hans Kung pisze:

„Jeśli chodzi o początki katolickiej doktryny o nieomylności: ...nie „rozwinęła się" [ona] czy „ujawniła" powoli, lecz raczej została utworzona za jednym razem pod koniec XIII w. [przez] ekscentrycznego franciszkanina Petera Oliviego (ur. 1298), wciąż oskarżanego o herezję. Na początku nikt nie wziął na poważnie pomysłów Oliviego... Kanonicy średniowieczni... nigdy nie twierdzili, że Kościół potrzebuje nieomylnego przywódcy, aby zachować swoją wiarę... [A] obecny atak krytyki na zasady nieomylności ma poparcie Pisma Świętego oraz tradycji katolickiej.”

„Dzieło diabła"


Teoria Oliviego została wkrótce po tym potępiona przez papieża, który zaczął się strasznie mścić na franciszkanach. Papież Jan XXII (1316-1334) miał własne egoistyczne powody, dla których zaprzeczał dogmatowi nieomylności papieża. Gdyby to nie franciszkanie byli autorami tej teorii, papież Jan być może zaakceptowałby ten pomysł jako użyteczny dla jego celów. Jednak nienawidził on franciszkanów za to, że składali śluby ubóstwa, które potępiały jego własny rozrzutny styl życia. Zebrał on ogromną fortunę, „oszukując biednych, sprzedając urząd proboszcza, odpusty i dyspensy". Rozzłoszczony Jan XXII potępił jako herezję zarówno sposób na życie franciszkanów jak i to, że Mikołaj III taki sposób polecał.

Aby usprawiedliwić fakt, że zaprzecza drugiemu papieżowi, Jan napisał bullę Qui ąuorundam (1324), dogmatyczne potwierdzenie doktryny całego Kościoła, i z tego powodu nieomylną zgodnie z obecnymi zasadami. W bulli tej Jan XXII przeklął doktrynę o nieomylności papieża jako „dzieło diabła".

Mimo iż często podaje się go jako przykład wybitnego heretyka, Jan XXII pozostał na „świętym urzędzie" przez 18 pełnych grzechu lat, a jego imię pozostaje do dziś bezwstydnie wypisane na oficjalnej watykańskiej liście wikariuszy Chrystusa. Papież ten opisany jest przez jednego z historyków katolickich jako „pełen chciwości, bardziej światowy niż sutener, posiadający śmiech, który przepełniony był złem, którego nie da się skorygować". A jednak jest on istotnym ogniwem w rzekomej sukcesji apostolskiej sięgającej aż do Piotra, na której opiera się legalność pontyfikatu Jana Pawła II.

Herezje papieskich heretyków


Poprzednik Jana XXII, Klemens V, rozdał cały majątek Kościoła swoim krewnym, pozostawiając pusty skarbiec kościelny.Sytuację tę nowy papież naprawiał zawzięcie. Sprzedawał wszystko za pieniądze, łącznie z rozgrzeszeniem i zbawieniem wiecznym. Tak więc złoty kielich, trzymany przez kobietę jadącą na bestii, został na nowo napełniony brudnym zyskiem osiągniętym przy użyciu ohydnych środków dokładnie tak, jak przewidział to apostoł Jan w swej niezwykłej wizji.

[...]

Ulubioną doktryną Jana XXII, podobnie jak i wielu z tych, którzy są dziś popularni w chrześcijańskich stacjach radiowych i telewizyjnych, była doktryna o tym, że Chrystus i jego apostołowie byli ludźmi niezwykle zamożnymi. Ogłosił ją w swojej bulli Cum inler nonnullos (1323). Zaprzeczanie temu dogmatowi było uznawane za herezję, za którą karano śmiercią. Jan żądał tego, aby świeccy władcy palili na stosie franciszkanów, którzy złożyli śluby ubóstwa. Ci, którzy mu odmówili, zostali ekskomunikowani. Podczas swojego pontyfikatu przekazał Inkwizycji 114 franciszkanów w celu spalenia ich na stosie za herezje celowego życia w ubóstwie, tak jak żył Chrystus. W ten sposób twierdzenie, że Chrystus i Jego uczniowie byli ludźmi bogatymi i że wszyscy chrześcijanie powinni tacy być, stało się oficjalnym dogmatem Kościoła rzymskokatolickiego, dogmatem odrzuconym przez innych papieży.

Tacy heretycy papiescy i ich wzajemne potępianie się są częścią historii papiestwa, historii, której każdy katolik powinien szczerze stawić czoła. Również protestanci, ci, którzy podziwiają papieża Jana Pawła II, muszą zdać sobie sprawę, że urząd, który sprawuje, oraz szczególny autorytet, do którego rości sobie prawo, pochodzą od długiej linii przestępców i heretyków, których on i jego Kościół nadal czczą jako byłych wikariuszy Chrystusa.

Święty heretyk

Miliony katolików, przed którymi ukrywano historyczne fakty, patrzyło na papieża Jana XXII jako na niezwykle świętego człowieka. Czy nie został on wybrany spośród wszystkich papieży przez „Najświętszą Pannę z Góry Karmel", by doświadczyć tak rzadkiego osobistego objawienia jej osoby? Jan zarzekał się, że „Maryja" objawiła się mu, aby przekazać mu Wielką Obietnicę: że osobiście pójdzie do czyśćca w sobotę tuż po śmierci wszystkich tych, którzy wypełniwszy pewne inne warunki, umarliby mając na sobie jej brązowy szkaplerz, i że weźmie ich do nieba. Opierając się na tym szczególnym przywileju sobotnim, który został potwierdzony przez innych papieży, niezliczone rzesze katolików zakładają od tamtej pory (aż do dziś) brązowy szkaplerz „Najświętszej Panienki z Góry Karmel" jako swój bilet do nieba.

Jan XXII został ostatecznie potępiony jako heretyk przez cesarza Ludwika Bawarskiego, który zniósł go z urzędu i wyznaczył innego papieża na jego miejsce. Ale oczyszczenie papiestwa dokonane przez owego cesarza okazało się żenadą, kiedy wkrótce po objęciu urzędu przez nowego papieża na scenie pojawiła się jego żona. Cesarz szybko zdecydował, że Jan XXII nie był wcale taki zły. Jak sarkastycznie zauważa de Rosa, mimo że Jan miał nieślubne dzieci, jak większość papieży, on przynajmniej „nigdy nie popełnił grzechu wstąpienia w związek małżeński". Sarkazm ten, mimo że pochodzi z ust katolickiego historyka, może z początku wydawać się niesprawiedliwy, ale w rzeczywistości jest całkowicie zasłużony. Dzisiejszy Kodeks Prawa Kanonicznego
w kanonie nr 1394 odnosi się do małżeństwa jako „skandalicznego", jeśli dotyczy księży, chociaż nie ma tam tak okrutnych słów w stosunku do grzechów, których popełnienia księża są tak często winni nawet dziś, np. molestowania dzieci, utrzymywania kochanek, homoseksualizmu itd.

Wprowadzony ponownie na urząd papieża Jan XXII głosił tak oburzające herezje, że przed ponownym usunięciem go z tego urzędu uratowała go jedynie jego śmierć. Jednak pozostaje on obecny na długiej liście rzekomych następców Piotra, od których swój autorytet wywodzi papież Jan Paweł II. W roku 896 Szczepan VII (896-897) ekshumował ciało poprzedniego papieża Formozusa (891-896) osiem miesięcy po pogrzebie. Ubrane w odzienie papieskie i umieszczone na tronie w komnacie rady ciało to „stanęło" przed procesem i zostało uznane za winne tego, że ustanowiło jako cesarza jednego z nieślubnych potomków Karola Wielkiego. Tak naprawdę wielu samych papieży było nieślubnymi synami wcześniejszych papieży. W ten sposób stawali się bezprawnymi pretendentami do tronu Piotra, a w związku z tym nie byli w stanie przekazać swoim następcom apostolskiego autorytetu. Po tym, jak zostały wyklęte przez papieża Szczepana VII, zwłoki byłego papieża Formozusa zostały obdarte z szat, odcięto im trzy palce u prawej ręki, a resztki wyrzucono na zewnątrz ludziom, którzy ciągnęli je po ulicach i wrzucili do Tybru. Godny pochówek urządzili im rybacy. Papież Szczepan VII następnie obwieścił, że wszystkie ordynacje Formozusa były nieważne, co spowodowało bardzo poważny problem, który prześladuje Kościół katolicki po dziś dzień.

[...]

Papież Sergiusz III zgodził się ze Szczepanem VII, obwieszczając, że wszystkie ordynacje papieży-heretyków są nieważne, co oczywiście jest jedynym logicznym wyjściem z uwagi na to, że jak już zauważyliśmy, herezji towarzyszy automatyczna ekskomunika. W bulli Cum ex Apostolatus afficio papież Paweł IV ogłosił „w pełni władzy papieskiej", że wszystkie dzieła papieży - heretyków były nieważne. Taka nieomylna deklaracja burzy „sukcesję apostolską".

Rady ponad papieżami

Pozbawiony sumienia były urzędnik rzymski Wirgiliusz jako papież (537-555) stał się jeszcze bardziej tragiczną postacią. Zmieniał on doktryny za każdym razem, kiedy wymagał tego od niego cesarz. Wirgiliusz ostatecznie uznany został za heretyka i ekskomunikowany przez V Sobór Ekumeniczny (553), zwołany przez Cesarza Justyniana w Konstantynopolu. (Nikt nie wątpił, że autorytet soboru był ponad autorytetem papieża.)

Wypędzony przez cesarza Wirgiliusz wyznał swoje grzechy i przyznał, że został zwiedziony przez diabła. Mimo to rządy tego człowieka na rzekomym tronie Piotra są jednymi z najdłuższych rządów papieskich. Niejeden papież został potępiony przez sobór Kościoła jako heretyk. Sobór w Konstancji [1414-1418] zniósł z urzędu trzech papieży, którzy zgodnie twierdzili jednocześnie, że są jedynym prawdziwym wikariuszem Chrystusa i z których każdy ekskomunikował pozostałych dwóch.

Papież Honoriusz I (625-638) został potępiony jako heretyk przez VI Sobór Ekumeniczny (678-687). Przez wieki każdy nowy papież, rozpoczynając pontyfikat, musiał złożyć przysięgę mówiącą o tym, że Honoriusz był heretykiem i że sobór dobrze zrobił potępiając go. A jednak on również pozostaje na oficjalnej liście następców Piotra!

Działania VI Soboru Ekumenicznego poparte przez kolejnych papieży uznawane były jako dowód na to, że papieże nie są nieomylni. Jednak do czasu I Soboru Watykańskiego w 1870 roku papież Pius IX, despota o silnym charakterze, dzięki groźbom i manipulacji doprowadził do zatwierdzenia teorii nieomylności papieży.

Sprzeczności, sprzeczności

Dwie osoby o przeciwnych poglądach nie mogą mieć racji jednocześnie. Jednak papieże uczynili niemal regułę z tego, że zaprzeczają sobie nawzajem w kluczowych kwestiach. Papież Agapit I (535-536) spalił ekskomunikujące pismo, które papież Bonifacy II (530-532) uroczyście wydał przeciw Dioskurowi (530).

Dioskur został przedstawiony jako antypapież, ale Agapit, który go poparł, przedstawiony jest jako prawdziwy papież. Adrian II (867-872) uznał śluby cywilne za ważne. Pius VII (1800-1823) uznał je za nieważne. Obaj są uznani za prawomocnych papieży. Mikołaj V (1447-1455) unieważnił wszystkie „dokumenty, procesy, dekrety i nagany Eugeniusza IV (1431-1447) przeciwko Soborowi [w Bazylei]... które mają być uznane za niebyłe", a jednak obaj pozostają do dziś na oficjalnej liście papieży.

W dniu 21 czerwca 1773 roku papież Klemens XIV wydał dekret rozwiązujący zakon jezuitów - dekret, który został odwołany przez inny dekret przywracający ten zakon do życia, który wydał papież Pius VII 7 sierpnia 1814 roku. Eugeniusz IV skazał Joannę D'Arc (1412-1431) na spalenie na stosie jako czarownicę i heretyczkę, po czym w 1909 r. została ona beatyfikowana przez papieża Piusa X (1903-1914), a w roku 1920 - kanonizowana przez Benedykta XV (1914-1922). Dziś w paryskiej katedrze Notre Dame jednym z najbardziej popularnych obrazów jest obraz świętej Joanny D'Arc, „narodowej bohaterki" Francji, przed którym pali się mnóstwo świeczek. Jak „nieomylny papież" mógłby skazać świętą na śmierć jako czarownicę i heretyczkę? Jednak Eugeniusz IV pozostaje na liście rzekomo nieomylnych „następców Piotra".

[...]

Dlaczego wobec tego papież Pius IX był tak zdeterminowany, aby uwiecznić to oczywiste oszustwo jako oficjalny dogmat? Powód był bardzo szczególny: nieomylność była ostatnią desperacką podporą, na której Pius IX miał nadzieję oprzeć walącą się strukturę dominacji Kościoła katolickiego nad rządami świeckimi i ich obywatelami. Dnia 8 grudnia 1869 roku zwołał on I Sobór Watykański, aby raz na zawsze ustanowić ten dogmat.

Fragmenty pochodzą z książki D. Hunta "Kobieta jadąca na bestii" z rozdziału "Nieomylni heretycy". Książkę możną zamówić poprzez wydawnictwo Veritas et Pneuma Publishers LTD.pisząc na adres; veretpneumaministries@poczta.fm

Komentarze

Popularne posty