Niezbędny warunek... ...znać Chrystusa
Niezbędny warunek...
Przygotowując nas do rozróżniania między prawdą a fałszem, Pan podaje zarazem podstawową wskazówkę w tej mierze: „Jeżeli wytrwacie w słowie Moim, prawdziwie uczniami Moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (J 8,31-32). Sportowcy, którzy posiadają wszelki niezbędny sprzęt do danej dyscypliny, a mimo to nie chcą użyć tego, co niezbędne do wykonania danego zadania, nie są „prawdziwie” sportowcami - i nie mają szans na karierę sportową. Podobnie i my, chcąc wzrastać w wierze i umiejętności rozróżniania, musimy „wytrwać w słowie” Pana. Słowo przełożone tutaj jako „wytrwać” jest w oryginale bardzo bogate w treść. Oznacza zarówno „podporządkować się” nauce Chrystusa, „trwać” w niej (czyli pozwalać, aby rządziła naszym życiem umysłowym, fizycznym i duchowym), a także „pozostać” w niej, czyli umacniać się w wierze. Jeśli tak postąpimy, to dostrzeżemy w swoim życiu owoc bycia „prawdziwie uczniem".
Umiejętność rozeznawania przychodzi wraz z poznaniem, przy czym poznanie oznacza niekoniecznie to, co wypełnia głowy intelektualistów, apologetów czy uczonych. Istotą chrześcijaństwa jest poznanie Chrystusa; innymi słowy, wiedza zdobyta dzięki osobistej więzi z Jezusem to jedyny sposób na prawdziwe zrozumienie wiary chrześcijańskiej.
...znać Chrystusa
Jak możemy zyskać taką wiedzę? Podobnie jak rozwijamy znajomość z innymi osobami. Spędzając z Jezusem czas. Czytając to, co objawił o Sobie w swoim Słowie. Tak jak czas spędzany z przyjacielem czy ukochaną osobą, tak i tutaj: im więcej czasu poświęcamy poznawaniu Jezusa, tym bliższa staje się nasza wzajemna więź. Tym, którzy zwą się Jego uczniami, Jezus mówi: „Jeśli Mnie miłujecie, przykazań Moich przestrzegać będziecie” (J 14,15). A ponieważ żadnej z nauk Jezusa nie można określić mianem „sugestii, propozycji”, to oczywiste jest, iż ma On tutaj na myśli całość swojego nauczania. A zatem osobiste poznanie Pana Jezusa Chrystusa, wzrastanie w więzi z Nim, uczenie się o Nim coraz więcej i czynienie tego, co Mu się podoba, rodzi w rezultacie wierzącego, który umie rozpoznawać rzeczy pochodzące od Boga.
Pozwolę sobie tutaj podać przykład z mojego osobistego życia. Nasz siedmioletni synek zna Jezusa osobiście. Jakiś miesiąc temu uważnie przysłuchiwał się mojej rozmowie o Jezusie z dwoma Świadkami Jehowy. Starałem się, aby Jezus pozostawał w centrum naszej dyskusji i aby skupiać się na zagadnieniu przebywania z Nim w wieczności (Świadkowie przyznali niechętnie, że sytuacja jest beznadziejna, gdyż ich nauka nie daje im praktycznie żadnych szans znalezienia się w ekskluzywnej grupie 144 tysięcy, którzy jako jedyni mają spędzić wieczność z Jezusem). Pamiętam, że pomyślałem sobie wtedy, iż tę rozmowę powinien dalej poprowadzić mój synek. Zdawałem sobie sprawę, że nie mam co na to liczyć (jest nieśmiały), lecz wiedziałem, że jego świadectwo mogłoby być bardzo skuteczne. Jestem tego pewien, gdyż od czasu do czasu pytam go o różne sprawy i słyszę, jak mówi o Jezusie i o tym, co Jezus dla niego zrobił. Rozumie, w co wierzy, i umie o tym mówić z przekonaniem. Przysłuchując się wywodom Świadków, uświadomił sobie, że nie mówią o tym Jezusie, którego on zna. Wiedziałem, że choćby nawet bardzo przekonująco starali się nadać temu Jezusowi pozory biblijności, to mój synek (najmłodszy z naszej piątki i bardzo dociekliwy) zaskoczyłby ich bardzo prostymi pytaniami, w swojej niewinności starając się upewnić, czy aby na pewno mowa jest o tej samej Osobie.
Mój synek znając mnie blisko od siedmiu lat nie dałby się nabrać na fałszywy opis moich cech. Podobnie niełatwo byłoby tym Świadkom Jehowy skłonić go do przyjęcia ich fałszywego Jezusa („boga” stworzonego), gdyż od trzech lat jego związek z prawdziwym Panem i Zbawcą jest bliski. Mój synek rozumie o Jezusie kilka prostych prawd: iż jest On Bogiem, jego Stworzycielem i że w pełni zapłacił za jego grzechy poprzez swoją śmierć na krzyżu oraz że fizycznie zmartwychwstał i żyje teraz w niebie wraz z Ojcem. Mój synek wie także, iż Duch Jezusa mieszka w jego sercu. Wiara mojego synka jest bardzo prosta - a pomimo to jest on dobrze przygotowany do odróżniania prawdy od kłamstwa. Jak każdy prawdziwie wierzący w Chrystusa.
Żyjemy w epoce prawdziwej powodzi informacji z dziedziny duchowości. Epoka ta nieraz wydaje się przerażająca tym, którzy boją się, że dadzą się zwieść. Nie mają jednak potrzeby lękać się ci, którzy miłują prawdę i którzy pilnie starają się poznać Boże zamysły. Pan wyczerpująco zaopatrzył tych, którzy do Niego należą, aby mogli odróżnić prawdę od błędu, a Jego pomoc: przewodnictwo Ducha Świętego i wspólnota z Jego Synem pozwalają się czuć doskonale bezpiecznie. Bądźmy więc jak bereanie: trwajmy w Słowie Bożym i pokrzepieniu od Pana!
Autor: T.A.McMahon
http://www.tiqva.pl/zdrowa-nauka/102-uczmy-si-rozroniania
Przygotowując nas do rozróżniania między prawdą a fałszem, Pan podaje zarazem podstawową wskazówkę w tej mierze: „Jeżeli wytrwacie w słowie Moim, prawdziwie uczniami Moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (J 8,31-32). Sportowcy, którzy posiadają wszelki niezbędny sprzęt do danej dyscypliny, a mimo to nie chcą użyć tego, co niezbędne do wykonania danego zadania, nie są „prawdziwie” sportowcami - i nie mają szans na karierę sportową. Podobnie i my, chcąc wzrastać w wierze i umiejętności rozróżniania, musimy „wytrwać w słowie” Pana. Słowo przełożone tutaj jako „wytrwać” jest w oryginale bardzo bogate w treść. Oznacza zarówno „podporządkować się” nauce Chrystusa, „trwać” w niej (czyli pozwalać, aby rządziła naszym życiem umysłowym, fizycznym i duchowym), a także „pozostać” w niej, czyli umacniać się w wierze. Jeśli tak postąpimy, to dostrzeżemy w swoim życiu owoc bycia „prawdziwie uczniem".
Umiejętność rozeznawania przychodzi wraz z poznaniem, przy czym poznanie oznacza niekoniecznie to, co wypełnia głowy intelektualistów, apologetów czy uczonych. Istotą chrześcijaństwa jest poznanie Chrystusa; innymi słowy, wiedza zdobyta dzięki osobistej więzi z Jezusem to jedyny sposób na prawdziwe zrozumienie wiary chrześcijańskiej.
...znać Chrystusa
Jak możemy zyskać taką wiedzę? Podobnie jak rozwijamy znajomość z innymi osobami. Spędzając z Jezusem czas. Czytając to, co objawił o Sobie w swoim Słowie. Tak jak czas spędzany z przyjacielem czy ukochaną osobą, tak i tutaj: im więcej czasu poświęcamy poznawaniu Jezusa, tym bliższa staje się nasza wzajemna więź. Tym, którzy zwą się Jego uczniami, Jezus mówi: „Jeśli Mnie miłujecie, przykazań Moich przestrzegać będziecie” (J 14,15). A ponieważ żadnej z nauk Jezusa nie można określić mianem „sugestii, propozycji”, to oczywiste jest, iż ma On tutaj na myśli całość swojego nauczania. A zatem osobiste poznanie Pana Jezusa Chrystusa, wzrastanie w więzi z Nim, uczenie się o Nim coraz więcej i czynienie tego, co Mu się podoba, rodzi w rezultacie wierzącego, który umie rozpoznawać rzeczy pochodzące od Boga.
Pozwolę sobie tutaj podać przykład z mojego osobistego życia. Nasz siedmioletni synek zna Jezusa osobiście. Jakiś miesiąc temu uważnie przysłuchiwał się mojej rozmowie o Jezusie z dwoma Świadkami Jehowy. Starałem się, aby Jezus pozostawał w centrum naszej dyskusji i aby skupiać się na zagadnieniu przebywania z Nim w wieczności (Świadkowie przyznali niechętnie, że sytuacja jest beznadziejna, gdyż ich nauka nie daje im praktycznie żadnych szans znalezienia się w ekskluzywnej grupie 144 tysięcy, którzy jako jedyni mają spędzić wieczność z Jezusem). Pamiętam, że pomyślałem sobie wtedy, iż tę rozmowę powinien dalej poprowadzić mój synek. Zdawałem sobie sprawę, że nie mam co na to liczyć (jest nieśmiały), lecz wiedziałem, że jego świadectwo mogłoby być bardzo skuteczne. Jestem tego pewien, gdyż od czasu do czasu pytam go o różne sprawy i słyszę, jak mówi o Jezusie i o tym, co Jezus dla niego zrobił. Rozumie, w co wierzy, i umie o tym mówić z przekonaniem. Przysłuchując się wywodom Świadków, uświadomił sobie, że nie mówią o tym Jezusie, którego on zna. Wiedziałem, że choćby nawet bardzo przekonująco starali się nadać temu Jezusowi pozory biblijności, to mój synek (najmłodszy z naszej piątki i bardzo dociekliwy) zaskoczyłby ich bardzo prostymi pytaniami, w swojej niewinności starając się upewnić, czy aby na pewno mowa jest o tej samej Osobie.
Mój synek znając mnie blisko od siedmiu lat nie dałby się nabrać na fałszywy opis moich cech. Podobnie niełatwo byłoby tym Świadkom Jehowy skłonić go do przyjęcia ich fałszywego Jezusa („boga” stworzonego), gdyż od trzech lat jego związek z prawdziwym Panem i Zbawcą jest bliski. Mój synek rozumie o Jezusie kilka prostych prawd: iż jest On Bogiem, jego Stworzycielem i że w pełni zapłacił za jego grzechy poprzez swoją śmierć na krzyżu oraz że fizycznie zmartwychwstał i żyje teraz w niebie wraz z Ojcem. Mój synek wie także, iż Duch Jezusa mieszka w jego sercu. Wiara mojego synka jest bardzo prosta - a pomimo to jest on dobrze przygotowany do odróżniania prawdy od kłamstwa. Jak każdy prawdziwie wierzący w Chrystusa.
Żyjemy w epoce prawdziwej powodzi informacji z dziedziny duchowości. Epoka ta nieraz wydaje się przerażająca tym, którzy boją się, że dadzą się zwieść. Nie mają jednak potrzeby lękać się ci, którzy miłują prawdę i którzy pilnie starają się poznać Boże zamysły. Pan wyczerpująco zaopatrzył tych, którzy do Niego należą, aby mogli odróżnić prawdę od błędu, a Jego pomoc: przewodnictwo Ducha Świętego i wspólnota z Jego Synem pozwalają się czuć doskonale bezpiecznie. Bądźmy więc jak bereanie: trwajmy w Słowie Bożym i pokrzepieniu od Pana!
Autor: T.A.McMahon
http://www.tiqva.pl/zdrowa-nauka/102-uczmy-si-rozroniania
Komentarze
Prześlij komentarz