Zło pod pozorem dobra
"Podstępne jest serce, bardziej niż wszystko inne, i zepsute"
[Jer. 17:9].
Najlepsze intencje człowieka, które wydają się tak szlachetne, często bywają dowodem na zło mieszkające w jego sercu. Międzynarodowy traktat zakazujący ludobójstwa podpisany przez prezydenta Reagana jest tego dobrym przykładem. Z jednej strony wydaje się on dobrym pomysłem. Gdyby wprowadzono go w życie wcześniej, to może uratowano by życie milionów "niewiernych" od Francji po Chiny, mordowanych w imię islamu? Może zapobiegłby to holokaustowi, wymordowaniu milionów niewinnych ludzi przez Mao i Stalina, czy przez reżim Pol Pota na polach śmierci w Kambodży? W rzeczywistości nic takiego by się nie stało. Islam wciąż morduje miliony ludzi od Afganistanu i Iraku po Sudan i Indonezję. W Sudanie muzułmanie są na najlepszej drodze do powtórzenia hitlerowskiego holokaustu. Czy traktat przeciwko ludobójstwu spowolnił choćby islamski proceder masowego mordowania ludzi w wielu miejscach świata? Czy psychologowie stanęli na czele międzynarodowego oporu przeciwko tym zbrodniom? Odpowiedź jest tragiczna i brzmi NIE.
Ten traktat (obowiązujący dziesięć lat i odnawiany co pięć lat z wyjątkiem tych krajów, które odrzucą jego odnowienie na sześć miesięcy przez datą kolejnego cyklu pięcioletniego) został przyjęty zgodnie z Rezolucją 260-III-A Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych z 9 grudnia 1948 roku i wszedł w życie 12 stycznia 1951 roku. Na podstawie deklaracji Zgromadzenia Ogólnego w Rezolucji 96 z 11 grudnia 1946 roku ludobójstwo zostało uznane za zbrodnię. Co zostało zrobione w tej sprawie przez ponad sześćdziesiąt lat? Jedynym efektem były groźby i brak reakcji w przypadku wydarzeń w Rwandzie, a także proces prezydenta Serbii i Jugosławii Slobodana Miloszevicia za "zbrodnie przeciwko ludzkości" w Kosowie i Chorwacji, oraz za ludobójstwo w Bośni. Chorwaci i muzułmanie nie odpowiedzieli za równie okrutne, jeśli nie większe zbrodnie dokonane na Serbach. Naloty sił powietrznych NATO rzuciły Serbię na kolana, a Zachód równocześnie wspierał muzułmanów w Bośni, mimo że ci sponsorowali islamskich terrorystów przenikających do Europy.
ONZ zdominowana przez muzułmanów zawsze była papierowym tygrysem w sprawach dotyczących oczywistego zła, lecz równocześnie zajmuje twarde stanowisko przeciwko chrześcijanom i Izraelowi.
Traktat definiuje ludobójstwo jako "każdą akcję z intencją zniszczenia, w całości lub części, jakiejkolwiek narodowej, etnicznej lub religijnej grupy (...) i wyrządzenia poważnych (...) psychicznych szkód członkom tej grupy [podkreślenie dodane]". Ta szeroka definicja "ludobójstwa" mogłaby zostać zastosowana w celu aresztowania i uwięzienia osób wypowiadających "negatywne" opinie dotyczące jakiejkolwiek religii. Czy na podstawie tego traktatu można kogoś oskarżyć o wypowiedź, że homoseksualizm lub islam są potępione w Biblii? Niewątpliwie tak, choć jak dotąd nikt tego jeszcze nie zrobił. Wprawdzie zapis ten nie został jeszcze wykorzystany w grze przeciwko kaznodziejom ewangelii głoszących pełną wolę Bożą, jednak można go użyć w każdej chwili, jeśli tylko ONZ sobie tego zażyczy. Pętla zaciska się coraz bardziej wokół osób bezkompromisowo głoszących prawdę Słowa Bożego. To, co robią, jest już zdefiniowane jako zbrodnia "ludobójstwa" polegająca na próbie nawrócenia kogokolwiek na inną religię lub przekonywania kogokolwiek, że jego wierzenia są błędne. Na razie nikt tego prawa jeszcze nie wprowadza w praktykę. Poważną zbrodnią jest również nazywanie homoseksualizmu grzechem. Nadchodzi dzień, gdy w celu ochrony "praw mniejszości" prawo zakaże nam głoszenia Ewangelii, chyba że będziemy to czynić w "pozytywny" sposób. Niestety, kościół ewangeliczny w większości jest już do tego przekonany. I tutaj znów musimy zrzucić większość winy na barki chrześcijańskiej psychologii, bo przecież to ona propaguje mit, że "pozytywne" jest dobre, a "negatywne" jest złe.
Artykuł pochodzi z książki; "Psychologia a kościół", cała książka w PDF znajduje się pod adresem: http://www.tiqva.pl/component/attachments/download/
Komentarze
Prześlij komentarz