Lekarzu, ulecz się sam!

Jeśli skuteczność psychoterapii - czyli mówienia i słuchania - nie zależy od wykształcenia kierunkowego, to co takiego jest przedmiotem studiów, po których można uzyskać stopień doktora? Teorie o ludzkim zachowaniu, a przede wszystkim: co Sigmund Freud wywnioskował z tragedii greckich, jego spekulacje na temat seksu w wieku dziecięcym, determinizmu psychicznego i podświadomości; wierzenia Carla Junga o archetypach, okultyzmie i zbiorowej podświadomości; koncepcje "męskiego protestu" i "kompleksu niższości" Alfreda Adlera; humanistyczna psychologia Abrahama Maslowa, jego teoria "hierarchii potrzeb" i nieprzyzwoitości rodem z new age; dogmaty behawioralne B. F. Skinnera; bezbożne poglądy Ericha Fromma na temat miłości; pierwotny krzyk Arthura Janova; terapia zorientowana na klienta Carla Rogersa, "Gestalt" Fritza Perlsa i legion innych spekulacji.

Co wynika z powyższych teorii? Czy uformowały one przez lata jakiś historyczny trzon wiedzy, z którego rozwinięto prawdziwe i pomocne poglądy na temat natury ludzkiej lub metody rozwiązywania życiowych problemów? Wręcz przeciwnie - dziedzina psychoterapii sama stała się ośrodkiem dla obłąkanych. Jeśli myślicie, że jest to zbyt mocne określenie, to przyjrzyjcie się życiu któregokolwiek z wyżej wymienionych. Freud był uzależniony od kokainy i pożądał własnej matki. Jung miał skłonności samobójcze i komunikował się z demonem. Rogers porzucił swą umierającą na raka żonę dla innej kobiety, ale poczuł ulgę po rzekomym kontakcie z duchem zmarłej żony za pośrednictwem tabliczki Ouija. Sam zakończył życie w wyniku samobójstwa. Listę można ciągnąć dalej ("Lekarzu, ulecz się sam" - chciałoby się powiedzieć"). W dodatku, istnieje ponad czterysta pięćdziesiąt różnych (często wzajemnie sprzecznych) systemów psychoterapii, a także tysiące metod i technik.

Karl Popper, uważany za autorytet w dziedzinie filozofii nauki, stwierdził po obszernych badaniach nad psychoterapią, że jej teorie "choć sprawiają wrażenie nauki, mają w istocie więcej wspólnego z prymitywnymi mitami niż z nauką", i że "teorie te opisują niektóre fakty, lecz raczej w formie mitów”. Zawierają one bardzo interesujące sugestie psychologiczne, lecz nie są one weryfikowalne empirycznie."  Osiemdziesięciu czołowych dydaktyków w książce pt. Psychology: A study of Science [Psychologia: Studium nauki], wydanej przez Sigmunda Kocha, doszło do wniosku: "Cała historia psychologii może być postrzegana jako pewien rytualny wysiłek naśladowania nauki, aby podtrzymać złudzenie, że psychologia jest już nauką."  Martin i Deirdre Bobganowie, znani autorzy i krytycy psychoterapii, tak podsumowują dzisiejszą sytuację w tej dziedzinie: "Panuje na tym polu kompletny chaos, w którym kłębi się od pseudowiedzy i pseudoteorii, co w rezultacie daje pseudonaukę." 

Informacje krytyczne wobec psychoterapii nie są ukrywane przed opinią publiczną. Nie działają w celu ich ukrycia ani żadne grupy konspiracyjne, ani fundamentalistyczne "oszołomy". Jedyną tajemnicą jest to, że tak niewiele osób zwraca na nie uwagę - zwłaszcza wśród ludzi określających siebie mianem biblijnie wierzących chrześcijan oraz pastorów. Co więcej, w dziedzinie psychoterapii rządzą wartości, ulubione teorie i wierzenia terapeutów. Klient musi się podporządkować terapeucie, by terapia była efektywna, a uległy klient jest podatny na to, co mu się prezentuje. Bez względu na to, czy jego problem zostaje rozwiązany, czy nie, podlega on wpływom, a nawet przyjmuje system wartości terapeuty.

Artykuł pochodzi z książki; "Psychologia a kościół", cała książka w PDF znajduje się pod adresem: http://www.tiqva.pl/component/attachments/download/3

Komentarze

Popularne posty