Słowo żywe ostrzejsze niż miecz

"Słowo Boże bowiem jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne rozsądzić myśli i zamiary serca."  List do Hebrajczyków 4:12

To iż Prawdę musimy wywodzić z samej Biblii, a nie z żadnego innego źródła, jasno wynika ze słów Jezusa: „Jeżeli wytrwacie w słowie Moim, prawdziwie uczniami Moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (J 8,31-32). Prosta egzegeza wskazuje, że Prawda ta, wyzwalająca nas od grzechu i od naszego ja, jest:

(1) objawiona tylko przez Jego Słowo;
(2) zrozumiała tylko dla tych, którzy są „z Boga” i są posłuszni („jeżeli wytrwacie”);
(3) ukryta przed wszystkimi innymi (zob. w. 43-47).

Mit o „wszelkiej prawdzie zgodnej z Bożą prawdą” zaprzecza każdemu z tych punktów. Przypisuje on ludziom „nie z Boga” objawienie „Bożej prawdy”, mające rzekomo uzupełniać to Słowo Boże, któremu się oni sprzeciwiają.

Salomon pisał: „Synu mój, daj mi swoje serce, a twoje oczy niechaj strzegą moich dróg! Bo dołem głębokim jest nierządnica, a obca kobieta ciasną studnią” (Prz 23,26-27). Oto czynniki pierwsze pobożnego życia. Przede wszystkim więź z Bogiem jako dziecka („Mój synu”), zrodzonego w Jego rodzinie z Jego Ducha. Następnie poddanie Mu naszego serca - czyli zarówno miłość, jak i oddanie. Potem przestrzeganie Jego dróg, pójście za Jego przykładem, posłuszeństwo Jego Słowu. Jak możemy to praktykować? Nasza motywacja musi płynąć z miłości do Niego i z mądrości udzielonej nam przez Jego Słowo. Niewierność Bogu (jako Małżonkowi) i nieposłuszeństwo Jego Słowu, niezależnie od tego, jak przyjemne może się to przez chwilę wydawać, staje się w końcu głębokim dołem i wąską studnią, gorzką jak sama śmierć.
Inne mity

Dlaczego mąż i żona powinni być sobie wierni? Dlaczego nie tzw. wolna miłość? Po pierwsze, nie jest ona nigdy wolna, ale zawsze pociąga za sobą nieuniknione zobowiązania i konsekwencje. Oczywiście zdarza się, że mąż czy żona „zmęczą się” współmałżonkiem i „zakochają się” w kimś innym. Nie jest to jednak prawdziwa miłość. Słowo Boże głosi, że miłość to coś więcej niż seksualna namiętność czy przyjemność. Stworzony przez Boga związek między mężczyzną a kobietą (analogicznie jak nasz związek z Bogiem) polega na całkowitym oddaniu. Mężczyzna, który zdradza żonę czy rozwodzi się z nią, aby poślubić kobietę „bardziej atrakcyjną”, może przez jakiś czas doznawać pozornej przyjemności i zaspokojenia. W końcu jednak wyrzuty sumienia z powodu złamania ślubów małżeńskich i niedotrzymania słowa Stwórcy zamienią nieprawą przyjemność w wielkie cierpienie. Posłuszeństwo Bożemu Słowu przynosi radość - i teraz, i na wieki. Zamiana tej głębokiej, trwałej satysfakcji na chwilową przyjemność to doprawdy kiepski interes.

Psychologia pozwala nam powiedzieć: „Nie mogę kochać żony (męża, rodzica itd.)”. A jednak mamy nakaz, aby kochać: przede wszystkim Boga, następnie bliźniego tak jak samego siebie, a nawet naszych nieprzyjaciół. Prawdziwa miłość płynie z posłuszeństwa Słowu Bożemu i jest wobec tego oparta na poddaniu się zdrowej nauce. Nie istnieje żadne usprawiedliwienie w przypadku niekochania współmałżonka czy rodzica, przyjaciela czy wroga, bez względu na to, że nas nienawidzą czy źle traktują. Podobnie jest z czynnikami szczęśliwego, owocnego, zwycięskiego życia: wypływają one z posłuszeństwa zdrowej nauce. Nie jest ona - jak skarżą się niektórzy - przyczyną podziałów. Nauka jest sednem naszego życia. Ten, kto nie może jej znieść, zwodzi siebie fałszywym „chrześcijaństwem”, które zostanie surowo osądzone za lekceważenie nauki biblijnej.

Biblia nie mówi: „Radujcie się zawsze w Panu, chyba że nie jesteście w stanie z powodu nieszczęśliwego dzieciństwa, depresji lub przeciwieństw losu”. Nie mówi: „O nic się nie troskajcie, chyba że macie nerwowe usposobienie”; ani też: „Przebaczajcie, chyba że zraniono was wyjątkowo głęboko” itd. Nie zwalnia nas od nakazu „Nie lękajcie się” fakt, iż zdarza się nam być zalęknionym i wystraszonym. Nie zwolniono nas od przykazania: „Niech pokój Boży panuje w waszych sercach” tylko dlatego, że orzeczono, iż jesteśmy podatni na stres. Nie zwolniono nas od przykazania, aby kochać, dlatego tylko, że pewni ludzie wydają się trudni do kochania. Niestety, proste posłuszeństwo Słowu Bożemu, którego wymaga zdrowa nauka, jest dziś kwestionowane przez psychologiczne „poradnictwo”, pożywkę dla niewiary i buntu.

Prawdziwa przemiana:
szczerość przed Bogiem, szacunek dla Słowa


Powiedziano wyraźnie, że miłość, radość, pokój etc. to owoce nie terapii, ale Ducha Świętego, działającego w naszym życiu. W jaki sposób? Czy poprzez procesy quasi-magiczne, w których zostajemy przemienieni w jednej chwili? Nie - lecz przez to, iż Boża Prawda tak zawładnie naszymi sercami, że przekona nas, by poddać się Jego Słowu, być Mu posłusznym i ufać, że wypełni On w nas to, co obiecał. Nie chodzi tu o zaprzeczanie cudownemu, pełnemu mocy, przekraczającemu ludzkie rozumienie działaniu Ducha w naszych sercach, a poprzez nas w innych. Musimy jednak pamiętać, że Biblia wyraźnie stwierdza, iż Bóg działa w naszym życiu poprzez posłuszeństwo Jego Słowu. Jak powiedział Jezus: „Jeżeli wytrwacie w słowie Moim, prawdziwie uczniami Moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi.”

Probierzem prawdy w zwycięskim życiu chrześcijańskim musi być pytanie: Czy pogląd ten pochodzi z Pisma, czy też jest to mądrość tego świata opakowana w chrześcijańską terminologię, mająca pozór niesprzecznej z Pismem? Test ów powinniśmy stosować nie tylko wobec kazań i publikacji autorstwa innych, ale i wobec siebie samego. Każdy z nas powinien klęknąć i zapytać Boga: „Ile z mojego codziennego życia ma źródło w Twoim Słowie? Kiedy czuję się szczęśliwy, to czy jest tak dlatego, że zadowoliłem mojego Ojca w niebie, raduję się w Jego łasce i miłości i radość Pana jest moją siłą, czy też dlatego, iż osiągnąłem światowe cele, które tę samą radość przynoszą nieznającym Boga i nieposłusznym ewangelii?”

Jezus zarzucił faryzeuszom, że ustalają tradycję, a unieważniają Pismo. Nawet jasny nakaz, aby czcić swego ojca i matkę, został przez faryzeuszów postawiony na głowie (Mt 15,1-6). Chrystus oskarżył ich o tworzenie systemu religijnego, który pozwala ludziom na pozorne, zewnętrzne oddawanie czci Bogu, podczas gdy serca pozostają poddane własnemu ja. Co trzymało serca ludzi z dala od Boga, podczas gdy ich usta wydawały się Go chwalić? Chrystus podsumował swe oskarżenie stwierdzeniem, iż religijni przywódcy Izraela zastąpili prawdziwą naukę Słowa Bożego tradycją ludzką (w. 7-9).

Ten sam „kwas faryzeuszów” fermentuje w dzisiejszym kościele. Niech Bóg pomoże nam odważnie wystawiać go na światło dzienne i bezkompromisowo bronić posłuszeństwa Jego Słowu.

Fragment pochodzi z artykułu "Słowo żywe ostrzejsze niż miecz" ze strony
http://www.tiqva.pl/zdrowa-nauka/73-sowo-ywe-ostrzejsze-ni-miecz-

Komentarze

Popularne posty