Pełnić wolę Bożą cz. 2

Moja czy Boża?  Jeśli ktoś w życiu codziennym raz po raz opowiada się za tym światem, nie powinien się dziwić, gdy pewnego dnia otrzyma na wieczność to, co przez całe życie wybierał. Jakże będzie mógł narzekać, że nie trafił do nieba, skoro w życiu na ziemi uporczywie je odrzucał? Ktoś powiedział, że ludzi można podzielić na dwie grupy: (1) tych, którzy mówią Bogu: „Nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie”, oraz (2) tych, którym Bóg powie kiedyś: „Nie Moja, lecz twoja wola niech się stanie”. Zostać na wieki skazanym na własną, a nie Jego wolę, zostać na zawsze przykutym do własnego ja, oddzielonym od Boga czyż może być straszliwsza tragedia?

Słowa Jezusa skierowane do Ojca: „Nie Moja, lecz Twoja wola niech się stanie” zawiodły Go na krzyż. I nam polecono zapierać się samego siebie w poddaństwie krzyżowi (Mt 16,24). Uległość krzyżowi zadaje śmierć egoistycznemu ja: Chrystus staje się naszym życiem, naszym wszystkim. Oto droga mądrości (Job 28). „...roztropni jaśnieć będą jak jasność na sklepieniu niebieskim” (Dn 12,3), jaśnieć Jego światłością wypełniającą serca jak naczynia szlachetne, na wieki pełne Jego chwały. Głupcy zaś na wieki pozostaną w ciemności, bo uparcie obstawali przy swoim, nie chcąc wyrzec się upadłego ja.

Przeznaczeniem człowieka jest albo wieczna radość przed obliczem Boga, wespół z Jego aniołami i świętymi, albo samotność i wieczne konanie, sam na sam ze sobą.


Może nie tacy głupi?

William Law miał niezwykły dar jasnego opisywania wyboru między niebem a tym światem. Wskazał, że człowiek trawiący życie na obmyślanie domu, jego otoczenia, wyposażenia, ogrodu, które zamierza wybudować na... Marsie, zostałby uznany za głupca; natomiast ktoś, kto całe życie snuje podobne plany w odniesieniu do tego świata, cieszy się poważaniem i opinią rozsądnego. Lecz oto zauważa Law obaj są głupcami: Pierwszego pochłonęły myśli o świecie, w którym nie może żyć, drugiego myśli o świecie, w którym nie może pozostać. Różnica między głupotą obu równa się odcinkowi kilku krótkich lat.

Jim Elliot, młody misjonarz, który zginął męczeńsko w Ekwadorze w 1956 roku, podsumował sprawę krótko: „Nie jest głupcem ten, kto oddaje to, czego zatrzymać nie może, aby zyskać to, czego nie może utracić.” Cóż za fatalny wybór: oddać życie wieczne za ulotne przyjemności życia ziemskiego. Biblia nie twierdzi, że grzech nie jest przyjemny ostrzega natomiast, że jego rozkosz przemija (Hbr 11,25). Przemija szybko, zwłaszcza jeśli postawić ją w obliczu nieskończonej wieczności. Zaiste, kiepski to interes!


"Przez wiarę Mojżesz, gdy dorósł, odmówił nazywania się synem córki faraona;  Wybierając raczej cierpieć uciski z ludem Bożym, niż mieć doczesną rozkosz z grzechu.  Uważał zniewagi znoszone dla Chrystusa za większe bogactwo niż skarby Egiptu, bo wypatrywał zapłaty." Hebrajczyków 11:24-26

Znać i miłować Boga

Treść wyrażenia „życie wieczne” mieści w sobie nie tylko długość życia oferowanego przez Boga, ale i jakość tego życia. Jakości tej możemy zasmakować już tu i teraz. Według słów Jezusa życie wieczne polega na poznaniu Boga i Jego Syna (J 17,3). Apostoł Paweł ostrzegał, że pewnego dnia Chrystus wymierzy karę „tym, którzy nie znają Boga” (II Tes 1,8). Dochowując wierności tym i wielu innym ustępom Pisma chrześcijanie ewangelikalni podkreślają, iż nie tyle są wyznawcami religii, ile żyją w osobistej więzi z Bogiem. Niestety, słowa te zbyt często brzmią dziś jak pusty banał, nie znajdując wielkiego potwierdzenia w życiu codziennym.

Prawdziwe poznanie Boga daje szczególnie silną motywację do życia dla Niego (i zarazem opowiadania się za niebem, a nie tym światem), silniejszą jeszcze niż porównanie wieczności z najbardziej optymistycznie ujętą długością ziemskiego życia. Poznanie Boga wiedzie ku świętości. Sam Bóg staje się wtedy pasją naszego życia, pozostawiając daleko w tyle wszelkie inne pragnienia i przemagając uprzykrzoną moc grzechu. Jego obecność w naszym sercu zaspokaja wszelką tęsknotę. Bowiem poznanie Boga oznacza przecież miłość ku Niemu, a w pełnieniu woli Bożej nie ma motywacji szlachetniejszej niż miłość. W istocie jest to jedyna dopuszczalna motywacja. Czyż można się więc dziwić, że pierwsze przykazanie brzmi: „Będziesz miłował PANA, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej siły swojej”? (V Mojż 6,5).


Dynamika miłości

Posłuszeństwo Bożym prawom musi płynąć z miłości do Niego. W przeciwnym razie wypełnianie litery prawa jest bezwartościowe (por. I Kor 13,13). Gdybyśmy oddali ubogim cały majątek i pozwolili spalić się na stosie dla imienia Chrystusa, lecz gdyby motywem naszym nie była miłość, na darmo byłby cały trud. Chrystus wskazuje: „Jeśli kto Mnie miłuje, słowa Mojego przestrzegać będzie [...] Kto Mnie nie miłuje, ten słów Moich nie przestrzega” (J 14,23-24).

Miłowanie Boga to sekret owocnego życia. Jeśli naprawdę Go kochamy, to pragniemy Mu służyć, podobać się Mu i wielbić Go. Wzdragamy się przed czynem czy choćby myślą, które mogłyby Mu się nie podobać czy przynieść Mu ujmę. Tylko prawdziwa miłość do Boga przyniesie trwały owoc świętości i pobożności w codziennym życiu. Ta miłość jest też niewyczerpaną krynicą radości i pokoju. To ona sprawia, iż z głębi serca i bez zawstydzenia składamy świadectwo naszemu otoczeniu. Dlaczego mielibyśmy się wstydzić Tego, którego kochamy? I któż nie lubi mówić dużo i dobrze o tym, którego miłuje?

Bóg źródłem miłości

Gdzie znaleźć tę miłość, którą powinniśmy żywić ku Bogu i bez której nie możemy się Mu podobać? Nie znajdziemy jej w żadnym z zakamarków własnego serca. Nie jesteśmy w nią wyposażeni jak w potencjał, który wystarczy rozbudzić. Nie potrafimy jej zrodzić ani wytworzyć własnym wysiłkiem. Ta miłość wcale w nas nie mieszka! Choć potrzebuje naszej woli i uczuć, jednak przychodzi od samego Boga.

Skąd więc ją w sobie wziąć? Miłość jest owocem, który rodzi w naszym życiu Duch Święty (Gal 5,22); jest cudem, jak owoc na drzewie, możliwa do wytworzenia tylko przez samego Boga. A przecież nie jesteśmy jak drzewo, pozbawione woli i uczuć. Owoc Ducha w życiu wierzącego to zjawisko z pewnością znacznie bardziej złożone i cudowniejsze niż owocowanie drzew. Bowiem w grę wchodzi tu miłość Boża.

„Miłujemy [Boga], ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował” (I J 4,19; BT) skąd wniosek, że nasza miłość ku Bogu jest odpowiedzią na Jego miłość ku nam. Wiemy o Jego miłości dzięki Jego Słowu. To ono porusza nasze serca, składając świadectwo o miłości, która stworzyła nas, wydała Syna Bożego na śmierć za nasze grzechy, cierpliwie znosiła nasz twardy kark i ocaliła nas od kary, jakiej Jego sprawiedliwość domaga się za grzech. Za najwyższą cenę nabyto dla nas dar nieba. Rozważanie miłości Boga musi zrodzić w nas przy udziale Jego Ducha gorącą miłość ku Niemu.

Więź miłości

Czytanie Słowa o Bogu i Jego miłości, zapamiętywanie go i wiara w nie to nie wszystko. Jezus ganił faryzeuszy, że choć badają Pisma, nie chcą przyjść do Niego; do Tego, o którym ich Pisma składają świadectwo. Biblijne świadectwo o Bogu zostawiono nam po to właśnie, aby zawiodło nas do osobistej z Nim więzi. Nie wystarczy znajomość Jego Słowa niezbędna jest osobista znajomość Jego samego. Możemy zaznać niesłychanie bliskiej więzi z Bogiem, obiecanej tym, którzy Go miłują i są Mu posłuszni! Jednak więzi tej nie doświadcza wielu chrześcijan.


Tym, którzy Go miłują i są Mu posłuszni, dał Jezus niezwykłą obietnicę: „Kto ma przykazania Moje i przestrzega ich, ten Mnie miłuje, a kto Mnie miłuje, tego też będzie miłował Ojciec i Ja miłować go będę, objawię mu samego siebie” (J 14,21; BB). W obietnicy objawienia Siebie tym, którzy Go miłują, mieści się też obietnica rzeczywistego doświadczania Jego obecności. To coś więcej niż silna wiara, że On jest z nami: to duchowe objawienie Jego obecności.

Ta jedyna w swoim rodzaju więź rozpoczyna się w chwili nawrócenia, kiedy Duch Boży faktycznie przemawia prosto do ducha człowieka. Duch Boży „świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy” (Rz 8,16). Nie wystarczy wstawić swoje imię w miejsce słowa „świat” z Ewangelii Jana 3,16 i przyjąć to „wiarą”. Chodzi o poznanie Boga, o rzeczywiste zrozumienie, że do Niego należymy, i o nieustający kontakt z Nim w modlitwie. Nie przez wizualizację czy inną technikę, lecz w intymnie bliskiej więzi. Więzią tą obdarza On tych, którzy miłują Go i są Mu posłuszni.

Pielęgnowanie miłości

Większość ludzi, nie wykluczając chrześcijan, oszalałaby z przejęcia, stając przed szansą znajomości ze słynnym politykiem, kosmonautą, złotym olimpijczykiem, szefem międzynarodowego konsorcjum lub światowej sławy specem od transplantacji serca. Zarazem ilu przechodzi obojętnie wobec o ileż cudowniejszej szansy poznania Boga, Stwórcy wszechświata. Nie intryguje ich perspektywa nieustannego bliskiego obcowania z Tym, który ma wszelką moc i mądrość i który kocha nas bez miary! Przyjaźń z Bogiem, jak przyjaźń z każdą osobą, wymaga pielęgnacji. Inwestowania czasu. Poświęcimy się jej jednak tylko będąc pewnym, że Boga poznać można i że jest to cel najbardziej godny.

Bóg „nagradza tych, którzy [nie sukcesu, przyjemności i pomyślności w tym świecie, ale] G o szukają” (Hbr 11,6). Bóg rzekł do Abrahama: „Jam [a nie ziemia, bydło i reszta majętności, którymi cię obdarzyłem] tarczą twoją; zapłata twoja będzie sowita” (I Mojż 15,1). On sam chce być naszą zapłatą. Nie zadowalajmy się niczym mniejszym; niech nie zaspokajają nas dary: pożądajmy Dawcy. Z głębi serca dążmy do bliskiej przyjaźni z samym Bogiem bo przecież jej właśnie On pragnie!

Jeśli Pan pozwoli i pozostawi nas jeszcze na tej ziemi, powrócimy do tematu poznawania i miłowania Boga. Tymczasem podążmy w ślady Dawida, który wołał: „Boże! [...] Ciebie gorliwie szukam, Ciebie pragnie dusza moja” (Ps 63,2), i podzielajmy pragnienie apostoła Pawła, „żeby poznać Go i doznać mocy zmartwychwstania Jego, i uczestniczyć w cierpieniach Jego, stając się podobnym do Niego w Jego śmierci” (Flp 3,10). Niechaj poznawanie i miłowanie Boga stanie się naszą pasją, tak jak było pasją ich życia.

Fragment pochodzi z artykułu "Pełnić wolę Bożą" ze strony: http://www.tiqva.pl/zdrowa-nauka/64-peni-wol-bo

źródło: https://www.thebereancall.org/content/choosing-gods-will

Komentarze

Popularne posty