Izrael: perspektywa 1996

Artykuł wprawdzie został napisany i opublikowany w 1996 roku, jednak mimo upływu lat, jego treść jest interesująca i aktualna, dlatego postanowiłem go opublikować.

„Oczekiwaliśmy pokoju, lecz nic dobrego nie przyszło, czasu uleczenia, a oto jest zgroza!” (Jer 8,15; BW).  „Zginienie twoje z ciebie, o Izraelu! ale ze Mnie wspomożenie twoje” (Oz 13,9; BG).

Prorok Ezechiel mówiąc w imieniu Bożym potępia przywódców Izraela, bo „zwodzili [Jego] lud, mówiąc: Pokój! chociaż nie było pokoju, [...] który prorokowali o Jeruzalemie i mieli dla niego widzenie pokoju, a przecież nie było pokoju” (13,10.16; BW). Proroctwo Ezechiela trafnie oddaje sytuację w dzisiejszym Izraelu. Podczas gdy przywódcy izraelscy negocjują z Syrią w sprawie „pokoju”, terroryści Hezbollahu, wspierani i chronieni przez Damaszek, zarzucają Galileę gradem katiusz. Syryjski Minister Obrony Mustafa Tlass (minister w latach 1972-2004.przyp.red.) nazwał niedawno Izrael „ciężarem dla... świata”.

„Pokojowe współistnienie”

Tak zwany „pokój” z OWP to kpiny. Arafat  obiecał usunąć z Karty OWP apel o unicestwienie Izraela, a jeszcze tego nie zrobił. Nie próbuje nawet ukrywać złych zamiarów. Podpisując ponad dwa lata temu [1994] Deklarację Zasad zapewniał Palestyńczyków w telewizji jordańskiej, że po prostu wprowadza w życie 10-stopniowy „Plan Etapowy” z 1974 roku, określający proces niszczenia Izraela. Etap pierwszy został już skutecznie zrealizowany: wzywał on do uzyskania samodzielnego obszaru w łonie Izraela, który stałby się bazą do ostatecznego zniszczenia tego państwa! Na jesieni ubiegłego roku, tuż przed szczytem w Waszyngtonie, Arafat - też za pośrednictwem jordańskiej TV - potwierdził, że Plan Etapowy znajduje się w trakcie realizacji.

Mimo to Izrael nie zaprzestaje przekazywać dalsze terytoria OWP, szykując topór na własną głowę. Prawdziwe oblicze „pokoju” można dostrzec choćby w stylu wycofywania się wojsk izraelskich i przejmowania władzy przez Palestyńczyków. Oto relacja z niedawnego przekazania miasta Nablus w ręce władz Autonomii:

Telewizja pokazywała [wycofujących się] żołnierzy izraelskich skulonych w swoich samochodach, obrzucanych kamieniami, opluwanych i przeklinanych. [...] Kotłujący się tłum, pijany z radości i odurzony swoją siłą, palił flagi izraelskie. [...] Trudno wyobrazić sobie sceny bardziej upokarzające [dla Izraelczyka]...

Przebieg ewakuacji z Nablusu potwierdza wrażenie, że to arabska siła [a nie izraelska dobra wola] zmusiła Izrael do wycofania się.

Ulotki Fatah [grupy terrorystycznej Arafata] rozrzucone po Nablusie triumfalnie ogłaszały palestyńskie zwycięstwo nad „nazistowską armią okupacyjną”, szczycąc się, że palestyński ogień „rozpalił grunt pod nogami tych małp i świń”. Oczywisty stąd wniosek, że ten sam ogień może zmusić Izrael do ucieczki z pozostałych obszarów Palestyny.

Czy tak tworzy się grunt dla „pokojowego współistnienia”? Arafat jak dotąd nie wywiązał się z ani jednego warunku ustalonego w porozumieniach pokojowych. Na dodatek chełpi się tym prosto w oczy izraelskim dostojnikom państwowym, którzy jak mogą, starają się go usprawiedliwić i wymyślać uzasadnienia dla ewidentnych dowodów jego złej wiary. Porozumienie kairskie podpisane przed blisko dwoma laty jednoznacznie wymaga od Autonomii Palestyńskiej ekstradycji przestępców poszukiwanych listami gończymi, Arafat jednak ignoruje to ustalenie. Izrael zaś miast domagać się realizacji porozumienia godzi się z faktem, że Autonomia Palestyńska nigdy terrorystów nie wyda. Zresztą Arafatowska Fatah jest jedną z wielu grup terrorystycznych całkiem jawnie działających na terenach Autonomii, które dokonują swych zamachów na terenie Izraela, a potem chronią się na obszar Autonomii. To ma być pokój?

„Palestyna wyzwolona”

Na czele Prewencyjnego Aparatu Bezpieczeństwa (tajnej policji) na terenie Zachodniego Brzegu i Gazy postawił Arafat swoją prawą rękę: Dżibrila Radżuba. Radżub, niegdyś mózg Intifady, który od lat organizował grupy terrorystyczne i planował zamachy, zebrał sobie 20-tysięczną grupę Arafatowskich zbirów - terroryści są od dziś „policją” mającą pilnować prawa i porządku. O tej nowej policji pewien młody Palestyńczyk szepcze na stronie: „Z żołnierzem izraelskim zwykle dawało się pogadać. Jeśli miałeś rację, musiał zamknąć gębę. A z tymi nie ma mowy. Pobije cię taki i nie ma gadania [...]”

Zastępca szefa wywiadu wojskowego ds. gromadzenia informacji gen. bryg. Ja'akow Amidror twierdzi, że cała sprawa aresztowań i rozpraw [inicjowanych przez Autonomię Palestyńską] to jedna wielka farsa”. A oto niektóre podane przez niego przykłady: „Jeden z policjantów zamieszanych w porwanie dwóch izraelskich policjantów granicznych w Kabatyi [oficjalnie podano, że został skazany na dziewięć lat ciężkich robót] został zwolniony i pracuje jako oficer śledczy w policji palestyńskiej [...] w Gazie [są tacy] więźniowie, których zwolniono i którzy nadal uczestniczą w działaniach terrorystycznych...”

Przerażające relacje z tzw. obszarów wyzwolonych, czyli obecnie pod władzą OWP, przywodzą na myśl hitlerowskie Niemcy i stalinowską Rosję. Nawet Gedeon Lewi, „jeden z najzagorzalszych rzeczników wycofania się Izraela z Judei, Samarii i Gazy i utworzenia państwa palestyńskiego”, przyznał, że Palestyńczyków z terenów Autonomii paraliżuje terror. Jastrzębie Fatahu, gotowi wykonać najbrudniejszą robotę zadaną przez Radżuba, terroryzują własnych rodaków, bez przeszkód dokonując publicznych egzekucji rzekomych „sympatyków Izraela”.


Lewi udokumentował wprost niewiarygodne historie opowiadane przez przerażone ofiary, wcale niedarzące Izraela najmniejszą sympatią. „Przekupstwo, wyzysk, wymuszenia, więzienie bez procesu, narkotyki, kradzieże samochodów, prostytucja i wszystko, co najgorsze” to tylko niektóre oblicza nowej władzy. Typową jest historia 27-letniego inżyniera, którego funkcjonariusze Arafatowskiej bezpieki zabrali na „pięciominutowe” przesłuchanie. Siedzi w więzieniu już dziewięć miesięcy, nie wie, o co go oskarżają, nie może kontaktować się z adwokatem ani rodziną. Jego ojciec mówi: „Żyłem już pod Turkami, Brytyjczykami, Egipcjanami i Izraelczykami. Ale z czymś takim nie spotkałem się nigdy...”  Oto upragnione od lat „wyzwolenie Palestyny”, dokonywane przy wsparciu USA, ONZ-u i zachodniej Europy!

A teraz kilka słów o pewnej lojalnej palestyńskiej rodzinie, która z radością wynajęła mieszkanie oficerowi palestyńskiej bezpieki, darowując mu nadto 15 tysięcy dolarów na remont. Po czternastu miesiącach darmowego tam zamieszkiwania oficer wtrącił dobroczyńcę do aresztu i zażądał od rodziny 30 tysięcy dolarów za jego uwolnienie. (Dostał je). Żona aresztowanego, która opowiadała o tym w tajemnicy, twierdzi, że oficer ów, który nadal mieszka w ich mieszkaniu nie płacąc komornego, zagroził, że zabije ją i całą rodzinę, jeśli tylko się komuś poskarżą. „Byliśmy tacy szczęśliwi, myśleliśmy, że to wyzwolenie od okupacji!” - skarży się. - „Bóg powinien nam teraz odciąć te ręce, za to, że obrzucały Żydów kamieniami. Sami na siebie ściągnęliśmy to nieszczęście. Nie ma już prawa, nie ma sprawiedliwości”.

Jeszcze gorzej przedstawia się sytuacja Arabów-chrześcijan, których porywa się wprost z ulicy, więzi, torturuje, nieraz na śmierć, bądź grozi się śmiercią, jeśli nie wyrzekną się Chrystusa. Arabski chrześcijanin, aresztowany pod fałszywym pretekstem i ciężko pobity, został zwolniony po pisemnej przysiędze, iż nie jest chrześcijaninem. Oznajmiono mu, że wychodzi tylko dzięki presji szeregu organizacji praw człowieka, ale w stosownym czasie wraz z całą rodziną i tak zostaną zlikwidowani.
Jakże więc zdumiewa raport amerykańskiego Departamentu Stanu, że „władze Autonomii Palestyńskiej i ośrodki OWP pod kontrolą Arafata wywiązują się ze swoich zobowiązań [...] dzięki czemu w dobrej wierze realizuje się [porozumienie podpisane w Oslo]”! Jeszcze bardziej popisało się izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, wyrażając niedawno pełną satysfakcję z postawy władz Autonomii Palestyńskiej! Równie irracjonalna jest determinacja administracji Clintona, pompującej w Autonomię Palestyńską setki milionów dolarów.

Już w lipcu 1995 roku Jerusalem Post skrytykowało półroczny raport amerykańskiego Departamentu Stanu, w którym przemilczano fakt, że policja Arafata „porywa, torturuje i zabija Palestyńczyków zarówno na terenach Autonomii jak i na obszarach pod jurysdykcją izraelską, [...] zamyka prasę opozycyjną, aresztuje i torturuje przeciwników politycznych”. Z biegiem „procesu pokojowego” sytuacja jeszcze się pogarsza. Złowieszczą wymowę ma niedawne aresztowanie dr. Ijada Sarradża, wysokiego komisarza Niezależnej Palestyńskiej Komisji Praw Obywatelskich, który odważył się potępić skandaliczne gwałcenie praw człowieka przez władze Autonomii.

Szaleni politycy

W 1992 roku Icchak Rabin wygrał wybory do Knessetu w dużej mierze dzięki obietnicy, że nigdy nie odda terytoriów zdobytych w celach strategicznych w ciężkich walkach z wrogiem, który poprzysiągł Izraelowi zagładę. Przemawiając do mieszkańców okolic Wzgórz Golan Rabin stwierdził, że oddanie Syrii tego obszaru byłoby samobójstwem, i przyrzekł, że nigdy tego nie uczyni.

W przeszłości Syria miała w zwyczaju zarzucać swoimi pociskami z Golanu osiedla żydowskie położone w dolinie. To właśnie z Golanu wtargnęły do Izraela setki syryjskich czołgów - ten niespodziewany atak w 1973 roku podczas wojny Jom Kippur o mało nie skończył się dla Izraela tragicznie. W końcu Izrael zdołał odeprzeć Syryjczyków na tyle daleko, aby na szczycie Golanu zainstalować radary i stworzyć strefę buforową, pozwalającą na wcześniejsze ostrzeżenie przed przyszłą inwazją syryjską. Szaleństwem byłoby oddanie tych strategicznych wzgórz wrogowi, który spożytkował je do ataku i który także dziś chce zniszczyć Izrael i udziela schronienia i wsparcia terrorystom antyizraelskim!

Po objęciu urzędu premiera Rabin zrobił dokładnie to, czego ślubował nie robić. Zaczął negocjować z OWP oddanie jej tak zwanych terytoriów okupowanych, a z Syrią - oddanie jej Golanu. Niedługo przed swą śmiercią deklarował: „Biblia to nie mapa geograficzna [...] ona nas uczy [tylko] wartości”. Ale sam nie stosował się do tych wartości i odrzucił jedyną podstawę prawną Izraela do swej ziemi: obietnicę daną przez Boga Abrahamowi, Izaakowi, Jakubowi i ich potomkom. A jaki jest arabski pogląd na geografię biblijną? Na ani jednej arabskiej mapie (map sprzedawanych w Jerozolimie nie wyłączając) nie znajdziemy miejsca nazwanego „Izrael”! Intencje są aż nadto jasne!

Po śmierci Rabina odkryto tajne memorandum, w którym obiecał on Clintonowi zwrot Golanu Syrii w zamian za mocne gwarancje pokoju. A przecież celem Syrii (jak innych krajów arabskich) jest zniszczenie Izraela; stanowisko to wynika z nauki islamu, a zatem zmianie ulec nie może. „Uzgodnienia pokojowe” to kroki ku zagładzie Izraela.

Jedynie siła i doskonałe wyszkolenie armii izraelskiej w połączeniu z kontrolą nad obszarami strategicznymi zniechęcały państwa arabskie do ponownego ataku po roku 1973. Zrezygnowanie z tych obszarów w zamian za niepewne obiecanki „pokoju” to skazanie Izraela na łaskę i niełaskę wroga, który poprzysiągł mu zagładę. Fakt ten był w Izraelu powszechnie dostrzegany i gdziekolwiek Rabin się udawał, towarzyszyły mu gwizdy tłumu. Tragiczna śmierć uczyniła z niego męczennika i ustawiła izraelską opinię publiczną przychylniej do jego polityki. A jest to nastawienie samobójcze.
Być może uznano, że nawet oddanie Golanu nic Izraelowi nie zaszkodzi, gdyż posiada on 200 bomb atomowych. I oto w 1995 roku Jerusalem Post International Edition podało: „Perez gotów oddać atom za pokój”. Rezygnacja z nuklearnego straszaka byłaby dla wrogów Izraela pokusą nie do odparcia. Izrael najwyraźniej ulega fałszywemu poczuciu bezpieczeństwa, opisanemu w 38 rozdziale Ezechiela jako wstęp do Armagedonu.

[W 2008 roku izraelski premier Ehud Olmert miał oświadczyć, że Izrael jest gotów oddać syryjskie Wzgórza Golan w zamian za pokój z Syrią. Tereny te od ponad 40 lat są kością niezgody między Izraelem i Syrią. Informację tę przekazał syryjskiemu prezydentowi premier Turcji Recep Tayyip Erdogan, który wcześniej rozmawiał z Olmertem. Z kolei o rozmowie telefonicznej między syryjskim prezydentem i szefem tureckiego rządu poinformowała w środę w telewizji Al-Dżazira syryjska minister ds. imigrantów Busaina Szaban. - Olmert jest gotów na pokój z Syrią - oznajmiła Szaban. I podkreśliła, że strona izraelska zadeklarowała w tym kontekście gotowość zwrócenia Wzgórz Golan, okupowanych przez Izrael od 1967 roku.]

Sprawiedliwość świata

Reszta świata nie wymówi się od winy za naciski, wskutek których przywództwo izraelskie uległo tej szaleńczej wizji. Zgromadzenie Ogólne ONZ wydało 321 rezolucji potępiających Izrael, Rada Bezpieczeństwa wydała ich 49. Ile natomiast razy zostały potępione kraje arabskie za deklarowanie zamiaru unicestwienia Izraela? Ani razu! Arafat z pistoletem dyndającym na biodrze przemawiał na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ wzywając do zniszczenia Izraela. Ktoś go potępił? Bynajmniej! Jeszcze raz spójrzmy na proporcje: 370 do 0! Czy nie ma tu przypadkiem lekkiego zachwiania równowagi? Coś jest mocno nie w porządku. A Bóg z pewnością osądzi narody za kpiny ze sprawiedliwości!

Niestety izraelscy przywódcy również nie wierzą Bogu ani nie są posłuszni Temu, który ziemię tę obiecał potomkom Jakuba (Izraela) i który powiedział: „Ziemi nie będzie się sprzedawać na zawsze, gdyż ziemia należy do Mnie” (3 Mojż 25,23)! W grudniu zeszłego roku Szimon Szetreet, minister do spraw wyznań, obiecał Michelowi Sabbah, katolickiemu patriarsze Jerozolimy, że „zobowiąże rabinów opłacanych z budżetu państwa, aby usunęli swoje nazwiska z deklaracji, [...] w której stwierdzają oni, iż rezygnacja z części Erec Israel jest zabroniona [przez Boga]”. Sabbah jako przywódca katolicki nie zgadza się na izraelską władzę nad Jerozolimą. Ciekawe, iż po aneksji Kuwejtu przez Saddama Husajna Sabbah podczas spotkania w Watykanie wyraził pochwałę pod adresem tego ludobójcy za to, że „prawdziwie nosi on w sercu sprawę palestyńską”. Nie zgodził się również ze stanowiskiem, że Husajn jest „groźniejszy” od prezydenta Busha.

Przywódcy Izraela zwracają się o pomoc do nieprzyjaciół zamiast do Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba. A oddając zaprzysięgłym wrogom obszary niezbędne do samoobrony, które zostaną wykorzystane podczas zapowiedzianego w proroctwach ostatecznego ataku pod Armagedonem, stają się zatem winni zagłady swego kraju.

Sprawiedliwość Boga
 

Bóg ma ostatnie słowo. Najdotkliwsza kara za narodowy bunt przeciw Bogu jeszcze na Izrael nie spadła: „Biada! Gdyż wielki to ów dzień, żaden do niego nie podobny. Jest to czas utrapienia dla Jakuba, jednak będzie z niego wybawiony” (Jer 30,7; niektóre przekłady: „resztka będzie z niego wybawiona”). Kara spadnie też na narody, że tak obeszły się z Bożym ludem: „I zbiorę wszystkie narody do walki z Jeruzalemem. Miasto będzie splądrowane [...] Potem wyruszy PAN i będzie walczył z tymi narodami [...] Jego nogi staną w owym dniu na Górze Oliwnej [...] spojrzą na Mnie, na Tego, którego przebodli” (Zach 14,1-4; 12,10).

Pismo Święte zaleca: „Proście o pokój dla Jeruzalemu!” (Ps 122,6). Módlmy się też, aby Bóg otwierał oczy Izraelczyków - tak by powtórzyli za Dawidem, największym z mocarzy Izraela: „Dusza nasza oczekują PANA, On pomocą naszą i tarczą” (Ps 33,20) i aby całym sercem zwracali się do Niego, swego Mesjasza.


źródło:
http://www.tiqva.pl/to-co-byo/108-izrael-perspektywa-1996
https://www.thebereancall.org/content/israel-update


Polecam uwadze inny artykuł o podobnej treści;
Ewangeliczny Palestyńczyk czy chrześcijański syjonizm...

Komentarze

Popularne posty