Schrystianizowane bałwochwalstwo
"...Lepsze posłuszeństwo [Jahwe] od ofiary [...] Bo opór jest jak grzech wróżbiarstwa, a krnąbrność jak grzech bałwochwalstwa." 1 Księga Samuela 15:22,23
"Dlatego też, najmilsi moi, strzeżcie się bałwochwalstwa [...] właśnie to, co ofiarują poganie, demonom składają w ofierze, a nie Bogu." 1 List do Koryntian 10:14,20
Szamanizm obiecuje moc uzdrawiania i przemiany dzięki kontaktowi z sąsiadującym z nami światem duchowym, z którego ma pochodzić ta tajemnicza energia. Kontakt nawiązujemy rzekomo przez umysł, zaś nasze myśli i słowa są nośnikami duchowej siły. Akceptując tę ideę padamy ofiarą wielkiego kłamstwa, które zastępuje Boga ludzkim „ja". Pożądając mocy dla swego „ja", poddajemy się bezwolnie mocy diabła. Rośnie ilość niepodważalnych dowodów na niszczycielską i złą naturę mocy oferowanej przez szamanizm, mimo to wpływ i popularność w kręgach świeckich gwałtownie wzrasta, zaś w formach „schrystianizowanych" zyskuje on coraz większe uznanie w kościele. Przyczyną jest nieznajomość biblijnych ostrzeżeń przed okultyzmem i nazbyt pochopna wiara w psychologiczne teorie i recepty na sukces. Wiele czołowych postaci kręgów chrześcijańskich boi się przyznać, że szamanistyczna wizualizacja nie jest ani naukowa, ani biblijna - promują ją tak, jakby była. Oto, co pisze na ten temat Wall Street Journal:
„Inną cechą koreańskiego chrześcijaństwa, niepokojącą niektórych, jest lansowana przez dostojników kościelnych jak pan Cho tendencja, aby postrzegać chrześcijaństwo jako drogę do pomyślności materialnej. Ta tendencja - mówią krytycy - to relikt szamanizmu, ludowej religii, od wieków typowej dla Korei i innych krajów północnoazjatyckich. W szamanizmie prosi się szamana, czyli pewnego rodzaju czarownika czy znachorkę, by [...] wstawił się u duchów w celu zapewnienia nam zdrowia czy sukcesu w interesach.
W koreańskiej postaci szamanizmu istnieje pewien wielki duch, stojący ponad innymi duchami, z którym szamani nie umieją nawiązać kontaktu. Właśnie to pomogło chrześcijaństwu wystartować w Korei, twierdzi David Susan, misjonarz ewangelicki. „Kiedy przybyli tam pierwsi misjonarze chrześcijańscy i powiedzieli »Istnieje potężny Bóg, który nas sądzi po śmierci«, Koreańczycy odparli: »Aha, no tak, słyszeliśmy już o tym Bogu«." Jednak przez to chrześcijaństwo stało się w Korei w pewnym sensie zbyt łatwe do przyjęcia [...] Wielu koreańskich chrześcijan wciąż uważa, że bogowie szamanizmu i Bóg chrześcijański to w jakimś sensie pokrewne duchy.”
Podobne koligacje chrześcijańsko-szamanistyczne nie są bynajmniej typowe tylko dla Korei. Wyglądają tak samo na całym świecie, co wykazał Michael Harner. Nawet wśród chrześcijan ewangelikalnych widać niebywałą akceptację herezji będących reminiscencją radykalnych nauk transcendentalistów (Ralph Waldo Emerson, Henry Thoreau, William Channing, Bronson Alcott etc), którzy na początku XIX wieku zainicjowali w Ameryce zintelektualizowaną formę szamanizmu. Transcendentaliści dali początek udanej rewolcie przeciw dominującemu wtedy w Nowej Anglii fundamentalizmowi chrześcijańskiemu. Ich nauka odzyskuje dziś popularność, lecz tym razem ulega jej od środka sam fundamentalizm.
Nowa Myśl - nowe przebudzenie
Transcendentalizm pomógł rozkrzewić to, co nazwano potem Nową Myślą, ideę, wedle której myśl panuje nad wszystkim. Uznano, że siła myślenia, czy pozytywnego, czy negatywnego, pozwala nawet tworzyć rzeczywistość fizyczną lub niszczyć ją. Bóg nie ma natury osobowej, jest natomiast wielkim Umysłem, który pobudza ludzkie myśli, urealniając je w konkretnej postaci.
Następstwo tego aksjomatu jest jasne: człowiek ma naturę boską. Przed laty Nowa Myśl, jako herezja, miała zakazany wstęp do kościoła. Stała się podwaliną sekt nauki umysłu, jak Nauka Chrześcijańska, Nauka Religijna i Unity (Jedność). Dziś kościół ogarnęło potężne przebudzenie Nowej Myśli, zwanej teraz pozytywnym myśleniem, myśleniem możliwościowym, pozytywnym wyznaniem, pozytywnym nastawieniem i wewnętrznym uzdrowieniem. Niestety wiele wskazuje na to, że tym razem Nowa Myśl, będąca w kościele odpowiednikiem New Age w kręgach świeckich, nie zostanie wyproszona, lecz zadomowi się wśród ewangelikalnych chrześcijan, by potęgować rosnący mętlik i proces zwodzenia. Jedna z podstawowych technik Nowej Myśli, wizualizacja, na dobre umocniła w kościele swe pozycje.
Choć u progu XX wieku usunięto Nową Myśl z głównego nurtu chrześcijaństwa, przetrwała ona na jego obrzeżach, w ekstremalnych grupach pentekostalnych i organizacjach jak Camps Farthest Out (CFO) - Obozy na Obrzeżach. Wskutek działań Glenna Clarka, twórcy CFO, do kościoła ewangelikalnego przenikła niebywała ilość nauki umysłu. Clark nauczał, że zło pokonamy przez całkowite wyrzucenie go z umysłu. Wychodząc z tego założenia, przyjął on w końcu szamanistyczny pogląd na istotę modlitwy.
Historyk Nowej Myśli Charles Braden pisze: „Setki grup modlitewnych w całej Ameryce, które w większości są rezultatem uczęszczania na clarkowskie Obozy na Obrzeżach, stosuje wiele technik używanych przez Nową Myśl, a zainteresowanie uzdrawianiem, nie tylko uzdrawianiem dusz, lecz także ciał ludzkich, i propagowanie tej idei w kościołach bardzo przypomina Nową Myśl [...] Waga tych obozów [...] [polega na tym] że dzięki nim [...] naukę i praktykę Nowej Myśli [...] przyswoił język prawowiernej wiary chrześcijańskiej, a wskutek tego zaczęła ona pełnić bardzo aktywną rolę w życiu kościoła, choć większość jego członków jest tego całkowicie nieświadoma.”
Nauczycielami kręgów CFO w latach 70. byli m.in. Ruth Carter Stapleton, Rodney Romney, Agnes Sanford, Tommy Tyson, Francis MacNutt, Norman Grubb i John Sanford. Ich wpływy w kościele są nadal silne, choć spadła popularność samego CFO.
CFO Obozy na Obrzeżach, było miejscem debiutu ruchu wewnętrznego uzdrowienia (uzdrowienia wspomnień); będzie o tym mowa potem. Jeszcze bardziej zasłużeni w utrzymywaniu Nowej Myśli przy życiu w kościele to Robert Schuller i Norman Vincent Peale. Jak wspomnieliśmy, zasługę uczynienia z siebie „pozytywnego myśliciela" przypisał Peale twórcy kościoła Nauki Chrześcijańskiej Ernestowi Holmesowi. Określenie „pozytywne myślenie" zapożyczył od Charlesa Fillmore'a, współzałożyciela Unity School of Christianity (Jednościowej Szkoły Chrześcijaństwa sekty Unity). Doktor Peale pisze: „Świat, w którym żyjesz, jest natury umysłowej, a nie fizycznej" oraz: „Zmień swe myślenie, a zmienisz wszystko."
Według Charlesa Bradena ojciec Peale'a powiedział synowi: „Zapoczątkowałeś nowy nurt w chrześcijaństwie z połączenia nauki umysłu, metafizyki, Nauki Chrześcijańskiej, praktyki lekarskiej i psychologicznej, baptystycznego ewangelizmu, metodystycznego świadczenia i solidnego zreformowanego kalwinizmu holenderskiego.”
W wywiadzie prasowym Norman V. Peale nazwał narodzenie z dziewicy „pewną koncepcją teologiczną" bez znaczenia dla zbawienia. W show telewizyjnym Pila Donahue zaprzeczył potrzebie nowego narodzenia. „Ja mam swój związek z Bogiem, pan ma swój" - odparł pytającemu. - „Jest w Japonii taka świątynia sintoistyczna, tam odnalazłem kiedyś wieczny spokój duszy." Związek pozytywnego i możliwościowego myślenia oraz sekt nauki umysłu, jak Unity School of Christianity, jest jasny. W siedzibie Unity koło Kansas City w Missouri Robert Schuller wystąpił przed zgromadzeniem duszpasterzy i kleryków Unity. Mówił o rozwoju swej działalności na przestrzeni lat, pokazując, jak mogą oni stosować te same zasady dla przyśpieszenia wzrostu Unity. Jasno określił swe stanowisko. Pytany, „co wpłynęło najmocniej na sukces [jego] posługi", odparł: „nasze pozytywne podejście".
"Pozytywizowanie" religii.
Sens tej wypowiedzi staje się jasny w kontekście jego odpowiedzi na inne pytanie. „Doktorze Schuller" - zapytano - „dużo dziś słychać o Nowym Wieku, Wieku Wodnika i tym myśleniu Nowej Ery, które sami reprezentujemy w związku z uzdrawianiem wewnętrznym i innymi sprawami składającymi się na zjawisko zwane dziś Nową Erą. Czy zechciałby pan opisać rolę osoby, którą można by określić mianem duszpasterza Nowego Wieku w latach osiemdziesiątych i później?" Schuller wcale nie protestował i nie mówił, że nie wie nic na temat Nowej Ery i nie jest żadnym „duszpasterzem Nowego Wieku". Bez wahania odparł:
„Cóż, myślę, że to zależy od tego, gdzie pracujemy. Wierzę, że my, duszpasterze, jesteśmy dziś odpowiedzialni za „pozytywizowanie" religii. Rozumiem, że nie ma to wielkiego zastosowania w waszym przypadku - w przypadku ludzi z Unity - bo wy z zasady jesteście pozytywni. Ale ja sam wielekroć występuję przed grupami, które nie są pozytywne, [...] jak fundamentaliści, którzy niezmiennie powtarzają słowa w rodzaju grzech, zbawienie, pokuta, wina i tak dalej. Kiedy przemawia się do tego rodzaju ludzi, [...] wówczas musimy pozytywizować słowa, które klasycznie mają jedynie negatywną interpretację.”
Dziś Nowa Myśl odżywa w kościele, lecz tym razem jej podstawowe techniki „myślenia, mówienia i wizualizowania" przychodzą w odzieniu języka, do używania którego przyzwyczaiła nas psychologia chrześcijańska. Kenneth Hagin Jr. pisze:
„Ktoś będzie mi zarzucał: „Ależ ty mówisz o pozytywnym myśleniu!" To prawda! Znam największego Pozytywnego Myśliciela wszechczasów: Boga! Biblia mówi, że nazwał On rzeczy nieistniejące tak, jakby istniały... Dwaj najwięksi nauczyciele pozytywnego myślenia to duszpasterze.
Choć nasze myśli istotnie wywierają na nas wieloraki wpływ, nie jest prawdą, że myślenie, mówienie i wizualizowanie ma w sobie nieograniczoną siłę, którą się im przypisuje; nie są one również biblijnymi metodami „wyzwalania Bożej mocy". Techniki manipulacji umysłem w celu rozwiązywania ludzkich problemów, osiągania zdrowia i bogactwa zawsze były częścią okultyzmu.
Fragment pochodzi z książki "Zwiedzione chrześcijaństwo"
cała książka w PDF znajduje się pod adresem: http://www.tiqva.pl/ksiazki/204-zwiedzione-chrzecijastwo
"Dlatego też, najmilsi moi, strzeżcie się bałwochwalstwa [...] właśnie to, co ofiarują poganie, demonom składają w ofierze, a nie Bogu." 1 List do Koryntian 10:14,20
Szamanizm obiecuje moc uzdrawiania i przemiany dzięki kontaktowi z sąsiadującym z nami światem duchowym, z którego ma pochodzić ta tajemnicza energia. Kontakt nawiązujemy rzekomo przez umysł, zaś nasze myśli i słowa są nośnikami duchowej siły. Akceptując tę ideę padamy ofiarą wielkiego kłamstwa, które zastępuje Boga ludzkim „ja". Pożądając mocy dla swego „ja", poddajemy się bezwolnie mocy diabła. Rośnie ilość niepodważalnych dowodów na niszczycielską i złą naturę mocy oferowanej przez szamanizm, mimo to wpływ i popularność w kręgach świeckich gwałtownie wzrasta, zaś w formach „schrystianizowanych" zyskuje on coraz większe uznanie w kościele. Przyczyną jest nieznajomość biblijnych ostrzeżeń przed okultyzmem i nazbyt pochopna wiara w psychologiczne teorie i recepty na sukces. Wiele czołowych postaci kręgów chrześcijańskich boi się przyznać, że szamanistyczna wizualizacja nie jest ani naukowa, ani biblijna - promują ją tak, jakby była. Oto, co pisze na ten temat Wall Street Journal:
„Inną cechą koreańskiego chrześcijaństwa, niepokojącą niektórych, jest lansowana przez dostojników kościelnych jak pan Cho tendencja, aby postrzegać chrześcijaństwo jako drogę do pomyślności materialnej. Ta tendencja - mówią krytycy - to relikt szamanizmu, ludowej religii, od wieków typowej dla Korei i innych krajów północnoazjatyckich. W szamanizmie prosi się szamana, czyli pewnego rodzaju czarownika czy znachorkę, by [...] wstawił się u duchów w celu zapewnienia nam zdrowia czy sukcesu w interesach.
W koreańskiej postaci szamanizmu istnieje pewien wielki duch, stojący ponad innymi duchami, z którym szamani nie umieją nawiązać kontaktu. Właśnie to pomogło chrześcijaństwu wystartować w Korei, twierdzi David Susan, misjonarz ewangelicki. „Kiedy przybyli tam pierwsi misjonarze chrześcijańscy i powiedzieli »Istnieje potężny Bóg, który nas sądzi po śmierci«, Koreańczycy odparli: »Aha, no tak, słyszeliśmy już o tym Bogu«." Jednak przez to chrześcijaństwo stało się w Korei w pewnym sensie zbyt łatwe do przyjęcia [...] Wielu koreańskich chrześcijan wciąż uważa, że bogowie szamanizmu i Bóg chrześcijański to w jakimś sensie pokrewne duchy.”
Podobne koligacje chrześcijańsko-szamanistyczne nie są bynajmniej typowe tylko dla Korei. Wyglądają tak samo na całym świecie, co wykazał Michael Harner. Nawet wśród chrześcijan ewangelikalnych widać niebywałą akceptację herezji będących reminiscencją radykalnych nauk transcendentalistów (Ralph Waldo Emerson, Henry Thoreau, William Channing, Bronson Alcott etc), którzy na początku XIX wieku zainicjowali w Ameryce zintelektualizowaną formę szamanizmu. Transcendentaliści dali początek udanej rewolcie przeciw dominującemu wtedy w Nowej Anglii fundamentalizmowi chrześcijańskiemu. Ich nauka odzyskuje dziś popularność, lecz tym razem ulega jej od środka sam fundamentalizm.
Nowa Myśl - nowe przebudzenie
Transcendentalizm pomógł rozkrzewić to, co nazwano potem Nową Myślą, ideę, wedle której myśl panuje nad wszystkim. Uznano, że siła myślenia, czy pozytywnego, czy negatywnego, pozwala nawet tworzyć rzeczywistość fizyczną lub niszczyć ją. Bóg nie ma natury osobowej, jest natomiast wielkim Umysłem, który pobudza ludzkie myśli, urealniając je w konkretnej postaci.
Następstwo tego aksjomatu jest jasne: człowiek ma naturę boską. Przed laty Nowa Myśl, jako herezja, miała zakazany wstęp do kościoła. Stała się podwaliną sekt nauki umysłu, jak Nauka Chrześcijańska, Nauka Religijna i Unity (Jedność). Dziś kościół ogarnęło potężne przebudzenie Nowej Myśli, zwanej teraz pozytywnym myśleniem, myśleniem możliwościowym, pozytywnym wyznaniem, pozytywnym nastawieniem i wewnętrznym uzdrowieniem. Niestety wiele wskazuje na to, że tym razem Nowa Myśl, będąca w kościele odpowiednikiem New Age w kręgach świeckich, nie zostanie wyproszona, lecz zadomowi się wśród ewangelikalnych chrześcijan, by potęgować rosnący mętlik i proces zwodzenia. Jedna z podstawowych technik Nowej Myśli, wizualizacja, na dobre umocniła w kościele swe pozycje.
Choć u progu XX wieku usunięto Nową Myśl z głównego nurtu chrześcijaństwa, przetrwała ona na jego obrzeżach, w ekstremalnych grupach pentekostalnych i organizacjach jak Camps Farthest Out (CFO) - Obozy na Obrzeżach. Wskutek działań Glenna Clarka, twórcy CFO, do kościoła ewangelikalnego przenikła niebywała ilość nauki umysłu. Clark nauczał, że zło pokonamy przez całkowite wyrzucenie go z umysłu. Wychodząc z tego założenia, przyjął on w końcu szamanistyczny pogląd na istotę modlitwy.
Historyk Nowej Myśli Charles Braden pisze: „Setki grup modlitewnych w całej Ameryce, które w większości są rezultatem uczęszczania na clarkowskie Obozy na Obrzeżach, stosuje wiele technik używanych przez Nową Myśl, a zainteresowanie uzdrawianiem, nie tylko uzdrawianiem dusz, lecz także ciał ludzkich, i propagowanie tej idei w kościołach bardzo przypomina Nową Myśl [...] Waga tych obozów [...] [polega na tym] że dzięki nim [...] naukę i praktykę Nowej Myśli [...] przyswoił język prawowiernej wiary chrześcijańskiej, a wskutek tego zaczęła ona pełnić bardzo aktywną rolę w życiu kościoła, choć większość jego członków jest tego całkowicie nieświadoma.”
Nauczycielami kręgów CFO w latach 70. byli m.in. Ruth Carter Stapleton, Rodney Romney, Agnes Sanford, Tommy Tyson, Francis MacNutt, Norman Grubb i John Sanford. Ich wpływy w kościele są nadal silne, choć spadła popularność samego CFO.
CFO Obozy na Obrzeżach, było miejscem debiutu ruchu wewnętrznego uzdrowienia (uzdrowienia wspomnień); będzie o tym mowa potem. Jeszcze bardziej zasłużeni w utrzymywaniu Nowej Myśli przy życiu w kościele to Robert Schuller i Norman Vincent Peale. Jak wspomnieliśmy, zasługę uczynienia z siebie „pozytywnego myśliciela" przypisał Peale twórcy kościoła Nauki Chrześcijańskiej Ernestowi Holmesowi. Określenie „pozytywne myślenie" zapożyczył od Charlesa Fillmore'a, współzałożyciela Unity School of Christianity (Jednościowej Szkoły Chrześcijaństwa sekty Unity). Doktor Peale pisze: „Świat, w którym żyjesz, jest natury umysłowej, a nie fizycznej" oraz: „Zmień swe myślenie, a zmienisz wszystko."
Według Charlesa Bradena ojciec Peale'a powiedział synowi: „Zapoczątkowałeś nowy nurt w chrześcijaństwie z połączenia nauki umysłu, metafizyki, Nauki Chrześcijańskiej, praktyki lekarskiej i psychologicznej, baptystycznego ewangelizmu, metodystycznego świadczenia i solidnego zreformowanego kalwinizmu holenderskiego.”
W wywiadzie prasowym Norman V. Peale nazwał narodzenie z dziewicy „pewną koncepcją teologiczną" bez znaczenia dla zbawienia. W show telewizyjnym Pila Donahue zaprzeczył potrzebie nowego narodzenia. „Ja mam swój związek z Bogiem, pan ma swój" - odparł pytającemu. - „Jest w Japonii taka świątynia sintoistyczna, tam odnalazłem kiedyś wieczny spokój duszy." Związek pozytywnego i możliwościowego myślenia oraz sekt nauki umysłu, jak Unity School of Christianity, jest jasny. W siedzibie Unity koło Kansas City w Missouri Robert Schuller wystąpił przed zgromadzeniem duszpasterzy i kleryków Unity. Mówił o rozwoju swej działalności na przestrzeni lat, pokazując, jak mogą oni stosować te same zasady dla przyśpieszenia wzrostu Unity. Jasno określił swe stanowisko. Pytany, „co wpłynęło najmocniej na sukces [jego] posługi", odparł: „nasze pozytywne podejście".
"Pozytywizowanie" religii.
Sens tej wypowiedzi staje się jasny w kontekście jego odpowiedzi na inne pytanie. „Doktorze Schuller" - zapytano - „dużo dziś słychać o Nowym Wieku, Wieku Wodnika i tym myśleniu Nowej Ery, które sami reprezentujemy w związku z uzdrawianiem wewnętrznym i innymi sprawami składającymi się na zjawisko zwane dziś Nową Erą. Czy zechciałby pan opisać rolę osoby, którą można by określić mianem duszpasterza Nowego Wieku w latach osiemdziesiątych i później?" Schuller wcale nie protestował i nie mówił, że nie wie nic na temat Nowej Ery i nie jest żadnym „duszpasterzem Nowego Wieku". Bez wahania odparł:
„Cóż, myślę, że to zależy od tego, gdzie pracujemy. Wierzę, że my, duszpasterze, jesteśmy dziś odpowiedzialni za „pozytywizowanie" religii. Rozumiem, że nie ma to wielkiego zastosowania w waszym przypadku - w przypadku ludzi z Unity - bo wy z zasady jesteście pozytywni. Ale ja sam wielekroć występuję przed grupami, które nie są pozytywne, [...] jak fundamentaliści, którzy niezmiennie powtarzają słowa w rodzaju grzech, zbawienie, pokuta, wina i tak dalej. Kiedy przemawia się do tego rodzaju ludzi, [...] wówczas musimy pozytywizować słowa, które klasycznie mają jedynie negatywną interpretację.”
Dziś Nowa Myśl odżywa w kościele, lecz tym razem jej podstawowe techniki „myślenia, mówienia i wizualizowania" przychodzą w odzieniu języka, do używania którego przyzwyczaiła nas psychologia chrześcijańska. Kenneth Hagin Jr. pisze:
„Ktoś będzie mi zarzucał: „Ależ ty mówisz o pozytywnym myśleniu!" To prawda! Znam największego Pozytywnego Myśliciela wszechczasów: Boga! Biblia mówi, że nazwał On rzeczy nieistniejące tak, jakby istniały... Dwaj najwięksi nauczyciele pozytywnego myślenia to duszpasterze.
Choć nasze myśli istotnie wywierają na nas wieloraki wpływ, nie jest prawdą, że myślenie, mówienie i wizualizowanie ma w sobie nieograniczoną siłę, którą się im przypisuje; nie są one również biblijnymi metodami „wyzwalania Bożej mocy". Techniki manipulacji umysłem w celu rozwiązywania ludzkich problemów, osiągania zdrowia i bogactwa zawsze były częścią okultyzmu.
Fragment pochodzi z książki "Zwiedzione chrześcijaństwo"
cała książka w PDF znajduje się pod adresem: http://www.tiqva.pl/ksiazki/204-zwiedzione-chrzecijastwo
Komentarze
Prześlij komentarz