Co się stanie z chrześcijanami?

"W sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego zgromadzenia się wokół Niego [...] niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu..."

(2 List do Tesaloniczan 2,1.3)

Uważajcie [...] żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. (Ewangelia Łukasza 21,34-35) Powyższe wersety, jak wiele innych podobnych, ukazują bardzo ponury obraz przyszłości. Dzień sądu nadejdzie „znienacka, jak potrzask", pętając nagle wszystkich, którzy mieszkają „na całej ziemi". Pod wpływem ostrego obłędu każdy, kto nie przyjął „miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia" (2 Tes 2,10), i czyje imię wobec tego „nie zostało zapisane w księdze życia zabitego Baranka" (Ap 13,8), uwierzy kłamstwu, zostanie wprowadzony do królestwa szatana i odda cześć jemu i Antychrystowi.

Co się stanie z chrześcijanami?

Olbrzymia rzesza chrześcijan na świecie (kilkaset milionów) stanowiłaby z pewnością przeszkodę na drodze Antychrysta. Koncepcja, że chrześcijanie powstrzymają Antychrysta przed przejęciem władzy dzięki temu, że nawrócą świat, zyskuje coraz większą popularność, choć przeczy nauce Pisma Świętego. Z wielu proroctw zapowiadających, że „cały świat" odda cześć Antychrystowi, można wysnuć jeden wniosek: chrześcijanie albo zmienią swoje przekonania, albo zostaną usunięci. Jedną z możliwych interpretacji wersetów z Drugiego Listu do Tesaloniczan 2,6-7 jest idea, że Duch Święty mieszkający w prawdziwych wierzących wywiera powstrzymujący wpływ, „dopóki nie zejdzie z pola". Z pewnością bariera i przeszkoda, jaką stanowią chrześcijanie, „zeszłaby z pola" wskutek nagłego jej usunięcia przez Chrystusa, zabierającego wierzących do nieba w wydarzeniu zwanym „pochwyceniem". Taka wydaje się być obietnica Pisma:

"W domu Ojca Mego jest mieszkań wiele [...] Idę przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce [w domu Ojca], przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem." (Ewangelia Jana 14,2-3)

"Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło [...] a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana [...]"
(1 List do Tesaloniczan 4,16-17)

Takie wydarzenie od razu wytworzy duchową próżnię, z której Antychryst będzie mógł skorzystać. Odstępstwo (odejście od wiary) rozkwitłoby wtedy w całej pełni. Kłamstwo o nieskończonym potencjale ludzkim, objawianym w pseudoboskich siłach umysłu, będzie zdawać się cudowną prawą, jutrzenką Nowej zaiste Ery. To kłamstwo już w świecie działa. Zgodnie z Drugim Listem do Tesaloniczan (2,2-3) odstępstwo musi nastąpić przed pochwyceniem („naszym zgromadzeniem się wokół Niego") lub też przed objawieniem się Antychrysta. Wiele okoliczności zdaje się wskazywać, że proces ów już się rozpoczął.

Między tymi, którzy zwą siebie chrześcijanami, zawsze było wielu odstępców, zaprzeczających narodzeniu z dziewicy, bóstwu i wyjątkowości Jezusa Chrystusa, autorytetowi Biblii, konieczności odkupienia przez ofiarę Chrystusa na krzyżu i innym podstawom wiary. Babilon istnieje już od czasów apostoła Pawła, jako odstępstwo w łonie kościoła. Jest jednak jasne, że apostoł Paweł pisał nie o zjawisku trwającym już od jakiegoś czasu, ale o apostazji mającej dopiero nadejść; o odstępstwie o wiele gorszym od wszystkiego, co było do tej pory, które ma otrzymać specjalne określenie odstępstwa. Wywrze ono wpływ na cały kościół na ziemi. Będzie nosić miano odstępstwa także dlatego, że leżące u jego podstaw kłamstwo obwieści: Ludzie mogą się stać bogami.

Przeobrażenie kościoła

Dlaczego najpierw musi przyjść odstępstwo? Będzie ono - jak się zdaje - integralną częścią wielkiego obłędu i ogłupienia, które ogarną cały świat, przygotowując go na nadejście Antychrysta. Później ci, którzy „nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia" (2 Tes 2,10), będą poddani „działaniu oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu". Nie będzie dla nich nadziei zbawienia. Dlatego ludzie, którzy przyjmą Jezusa Chrystusa podczas wielkiego ucisku i w konsekwencji zostaną zabici, będą spośród tych, którzy wcześniej nie słyszeli i nie odrzucili ewangelii. Mogłoby to objąć wielu członków głównych denominacji protestanckich oraz kościołów katolickiego i prawosławnego, którzy uważają się za chrześcijan, ale nigdy z ust swego pastora czy księdza nie słyszeli prawdziwej dobrej nowiny o zbawieniu.

Odejście od wiary czy z Ziemi?

Pawłowe proroctwo o odstępstwie zdaje się przeczyć wszechobecnemu optymizmowi i oczekiwaniom na wielkie przebudzenie, które zdominowały chrześcijańskie mass media. Przepowiednie sukcesu, pomyślności i zdobycia świata przez wierzących dla Chrystusa, wygłaszane przez wielu przywódców chrześcijańskich, płyną raczej z popularnego przekonania o potrzebie pozytywnego nastawienia niż z solidnej nauki biblijnej. Niełatwo przemóc pokusę dołączenia do podekscytowanych rzesz, gorliwie uznających wszystko, cokolwiek powie ten czy ów energiczny [przystojny i elokwentny] kaznodzieja, bez uważnego sprawdzenia wszystkiego w Biblii. Osoby traktujące dosłownie wszystkie proroctwa o odstępstwie, niszczeniu i sądzie są uważane za „jednostki negatywne" i „kraczące Sybille".

Słysząc zapowiedzi nieszczęść i zagłady, chrześcijanie najczęściej albo ulegają przygnębieniu, albo rzucają się w wir entuzjazmu głoszonego przez tych, którzy twierdzą, że kościół właśnie ogarnęło przebudzenie. Biblia zdaje się wskazywać, że w dniach ostatecznych odstępstwo i przebudzenie będą zachodzić równolegle. Weźmy Jezusową przypowieść o człowieku, który „wydał wielką ucztę i zaprosił wielu" (Łk 14,16). Zdawało się, że poproszeni w gościnę, przyjęli początkowe zaproszenie. Dopiero później, „gdy nadszedł czas uczty, wysłał swojego sługę, aby powiedział zaproszonym:

»Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe«, a oni zaczęli się wszyscy jednomyślnie wymawiać: »kupiłem pole [...] pięć par wołów [...] poślubiłem żonę« [...] i odmówili przyjścia" (14,17-20). Wówczas rozgniewany pan posłał sługę, aby sprowadził „ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych [...] z dróg i opłotków" i przymusił ich do wejścia. „I niech będzie zapełniony dom mój." Tę opowieść można na pewno zinterpretować tak: Wielu zwących się chrześcijanami i chadzających do kościoła nie tęskni wcale za tym, by znaleźć się w niebie i wziąć udział w „weselu Baranka" (Ap 19,7). Pochłoniętym osiąganiem sukcesu tu na ziemi nie starcza czasu na sprawy, które uznali za myślenie o niebieskich migdałach, o tym, co rzekomo miałoby się kiedyś gdzieś w niebie wydarzyć. Zarazem rzesze narkomanów, ludzi z marginesu, zwolenników ruchu Nowej Ery, przestępców w więzieniach i innych nieoczekiwanych kandydatów na ucztę żałuje za grzechy i przyjmuje Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela i Pana. I właśnie oni zostaną pochwyceni.

Pomijając kwestię szczegółowego scenariusza zdarzeń, trzeba stwierdzić, że Biblia wyraźnie ukazuje oszustwo religijne jako główne znamię dni poprzedzających nadejście Chrystusa. Nieuchronność apostazji i powielanie przez nią w kościele tego samego schematu zwodzenia, według którego świat niewierzących przygotowuje się na przyjście Antychrysta, nie tylko są prawdopodobne, ale i zgadzają się z treścią biblijnej wyroczni. Wydają się też współgrać z wieloma zjawiskami, jakie obserwujemy zarówno w kręgach niewierzących, jak i w kościele. Będzie o nich mowa później.

Fragment pochodzi z książki "Zwiedzione chrześcijaństwo"
cała książka w PDF znajduje się pod adresem: http://www.tiqva.pl/ksiazki/204-zwiedzione-chrzecijastwo

Komentarze

Popularne posty