Jak kłamstwo przenika do koscioła

Cel szamanizmu: być panem własnego losu. Jeśli przez myśli i wypowiadane słowa mogę zmusić Boga czy kosmiczną Siłę do wypełniania mojej woli, to osiągnąłem cel szamana: zostałem panem własnego losu. Mogę sprawić, że stanie się wszystko, czego zapragnę, dzięki wierzeniu, że to się stanie. Moc ma więc źródło w mojej wierze; sam Bóg musi uczynić to, co wierzę, że uczyni,  ponieważ to, w co wierzę, musi się spełnić! Zwodniczy pogląd szerzący się dziś między  chrześcijanami jest dokładnie tym, czego „Mistrzowie" uczyli Hilla, w co Hill uwierzył i czego nauczał: że i on może stać się „Mistrzem":

"Poznaj swój umysł i żyj tak, jak chcesz. Możesz uczynić swe życie tym, czym pragniesz. Ufna we  własną moc wiara w siebie samego to nieodzowny składnik dobrego życia [...] Zdrowe ego sprawia, że jesteśmy bardziej otwarci na wpływy, które nami kierują, pochodzące z obszaru, który nie jest poznawalny przez nasze pięć zmysłów [...] Niewidzialne, milczące siły nieustannie oddziałują na nas [...] Istnieją niewidzialni obserwatorzy [...] Znajduję wiarę, która ogromnie pomnaża me siły [...] zawsze wiem, że jestem panem swego losu, Kapitanem swej duszy [...]

Ten oto atrakcyjny haczyk wciągnął Napoleona Hilla jeszcze głębiej w magię. Hill odrzucił biblijnego Boga i wiarę chrześcijańską, do której ojciec tak brutalnie usiłował go w dzieciństwie  przymusić. Opowiedział się za bezosobową Siłą, Umysłem Wszechświata, który nazwał „Bogiem". Był zwolennikiem klasycznego okultyzmu, wywiedzionego z buddyzmu i hinduizmu, zawierającego koncepcje reinkarnacji, kontaktu z duchami i pisma automatycznego. Obrona magii to nie temat, który nieśmiało przeziera tu czy tam, ale wyraźnie podstawowa myśl przewijająca się przez jego książki.

Jak kłamstwo przenika do kościoła

Jak więc jest możliwe, że czytając pełne herezji i stricte okultystyczne książki Hilla chrześcijańscy przywódcy zachwycają się nimi i polecają je innym? Dzieje się tak po trosze dlatego, że psychologię i techniki pozwalające osiągać sukces w interesach uznano za „neutralne", a więc niegroźne dla chrześcijaństwa. Koncepcje nieograniczonego potencjału ludzkiego i cudownych sił umysłu, które mają się znajdować w owych 90 procentach mózgu, których rzekomo nie używamy, zyskują coraz większą popularność na świecie i powodują zamęt w kościele. Douglas i Roddy nauczają:

"Bóg oparł umysł ludzki o niewiarygodną wprost zasadę i [...] jeżeli jesteśmy ufni, pozytywni i pewni, Bóg może użyć [...] całej tej chemii, którą wytwarza w nas pozytywne nastawienie, aby pomóc nam osiągnąć wszystko, co pragniemy osiągnąć."

Jest to mieszanina prawdy i błędu, a przywódcy Chrześcijańscy mimochodem wprowadzają ją do kościoła. Douglas i Roddy twierdzą, że nie chcą „popierać koncepcji, iż powinno się zastąpić ufanie Bogu pozytywnym nastawieniem". Po takim oświadczeniu ufamy, że stoimy na bezpiecznym gruncie. Łatwo wówczas przeoczyć prawdziwe niebezpieczeństwo. Zastąpienie nie jest wielkim problemem, bo niemal każdy rozpozna i odrzuci tak oczywistą pomyłkę. Problemem jest pomieszanie. Nie ma ani słowa ostrzeżenia, że głównymi ekspertami cytowanymi na poparcie są okultyści.


W książkach polecanych przez Douglasa i Roddy'ego Napoleon Hill i W. Clement Stone mówią  wprawdzie o „Bogu" - ale ich „Bóg" jest metafizyczną „Boską Siłą", do której można zyskać dostęp dzięki technikom siły umysłu. Hill i Stone nie zastąpili wiary przez PMA (pozytywne nastawienie) - zaproponowali koncepcję jeszcze bardziej zgubną: że pozytywne nastawienie i wiara to jedno i to samo, że wiara w siłę umysłu jest mniej więcej tym samym co wiara w Boga. Umysł ludzki ma być swoistym magicznym talizmanem, który włada metafizyczną siłą o nieograniczonym potencjale,  będąc w jakiś sposób częścią tego, co zwą oni Nieskończoną Inteligencją. Oto „Bóg" sekt z kręgu nauki umysłu i Nowego Wieku.

Idealne narzędzia zwodzenia

Nie sposób zrozumieć dzisiejszego świata bez uwzględnienia roli psychologii w jego ukształtowaniu. Żaden wpływ nie mógłby się równać z jej wpływem na poglądy i styl życia współczesnego człowieka. Wszystko to ma miejsce już po II wojnie światowej, która - według czasopisma Life - dała początek niebywałemu wprost zainteresowaniu psychologią. W roku 1946 Kongres Stanów Zjednoczonych zatwierdził ustawę o zdrowiu psychicznym i utworzył ogólnokrajowy program finansowany z funduszy federalnych.

W efekcie tego na uniwersytetach całego kraju rozmnożyły się kursy psychologii, aby niebawem gwałtownie wtargnąć do seminariów teologicznych. Przed wojną „ledwie kilka szkół teologicznych zawracało sobie głowę kursami poradnictwa wraz z psychologią, ale „już w latach pięćdziesiątych prawie wszystkie prowadziły takie kursy, a ponad 80% oferowało dodatkowe kursy psychologii".  Wiele największych sław z areny psychologii może się poszczycić dyplomem seminarium. Paul Vitz, profesor psychologii na Uniwersytecie Nowojorskim, pisze:

"Psychologia jako religia występuje [...] z wielkim natężeniem na terenie całych Stanów  Zjednoczonych [...] Jest głęboko antychrześcijańska, [...] w wielkim stopniu lansowana przez szkoły, uniwersytety, programy socjalne, finansowana z podatków pobieranych od chrześcijan [...] Ale oto zaczynamy rozumieć destruktywną logikę tej świeckiej religii [...] *Paul Clayton Vitz "Psychology As Religion: The Cult of Self-worship"

Jak urzeczywistniać swoją naturę czarownika".

Już w roku 1954 Carl Rogers mógł się szczycić, że „zawodowe zainteresowanie psychoterapią jest najprawdopodobniej wielkością najgwałtowniej rosnącą we współczesnym świecie nauk społecznych".  Dziś psychologia osiągnęła status guru, którego „naukowe reguły postępowania" oczyszczają sumienia z nieposłuszeństwa Bożym prawom moralnym. W ten oto sposób, jak i przez traktowanie czarnoksięstwa na prawach nauki, psychologia stała się najaktywniejszym czynnikiem przekształcającym społeczeństwo. Martin L. Gross jako dociekliwy dziennikarz ujął to bardzo trafnie;

"Psychologia jest ustawiona w samym centrum współczesnego społeczeństwa jako międzynarodowy kolos, którego szeregi liczą setki tysięcy [...] Królikami doświadczalnymi jest usłużny, a nawet wdzięczny rodzaj ludzki. Żyjemy w cywilizacji, w której człowiek jak nigdy przedtem jest zaabsorbowany samym sobą [...] Ponieważ etyka protestancka straciła na Zachodzie wpływy, zdezorientowany obywatel zwrócił się ku jedynej alternatywie, jaką zna: ku psychologowi, który utrzymuje, że istnieje nowy, naukowy standard  postępowania, mający zastąpić blednącą tradycję [...] Powołując się z patosem na święte imię nauki psycholog utrzymuje, że wie wszystko. Tą nową prawdą karmi się nas nieustannie, od narodzin po grób."


Psychologie humanistyczne i transpersonalne obejmują dziś cały wachlarz praktyk czarnoksięskich. Doroczne Spotkanie Towarzystwa Psychologii Humanistycznej w Bostonie w 1984 roku było obficie doprawione hinduistyczno-buddyjskim okultyzmem. Oficjalny program dnia zawierał: „Wcześnie rano: joga, tai-chi, medytacja". Prawie połowa „Zajęć przed- i pokonferencyjnych" to jaskrawe formy magii, z tematami takimi jak „Wizualizacja i uzdrawianie ... Stany transu i uzdrawianie ... praktyki alchemiczne ... wizje sterowane ... Szamańska ekstaza i transformacja ... Jak urzeczywistniać swoją naturę czarownika".

Nieżyjąca już dr Beverly Galyean, konsultant w sprawach oświaty w Los Angeles, życzliwie  określiła wpływ, jaki na psychologię i szkolnictwo wywierają tradycje pogańskie i okultystyczne:

"Starożytni wszystkich kultur wypełniali ludową epikę opowieściami o wizjach, snach, widzeniach intuicyjnych oraz o wewnętrznych dialogach z bytami wyższej rangi, uznawanymi za źródła ostatecznej mądrości i wiedzy. Jeśli relacje duchowych poszukiwaczy z rożnych kultur uznamy za prawdziwe, zyskamy dowód istnienia różnych poziomów świadomości, które człowiek może osiągnąć [...] Potencjał ludzki jest niewyczerpany i można go wykorzystać przez nowe sposoby eksploatacji (tzn. medytację, wizje sterowane, pracę przez sen, jogę, ruchy ciała, świadomość zmysłową, przekazywanie energii, uzdrawianie, terapię reinkarnacyjną, studia ezoteryczne) [...] Medytacja i sterowane wizje stanowią rdzeń programu edukacji [konfluencyjnej, holistycznej]."

Odmiany tej psychologii przenikły do kościoła, do szkół chrześcijańskich i do seminariów,  duszpasterze i inni przywódcy uwierzyli bowiem twierdzeniu, że jest ona naukowa i neutralna. Wierzący zwykle nie zdają sobie sprawy, że chrześcijaństwo i psychoterapia to w istocie dwa zwalczające się, przeciwstawne systemy religijne. Ich połączenie w „psychologię chrześcijańską" to obce jarzmo, które naraża kościół na fatalny wpływ świeckiej psychologii. Gdy psychologowie i psychiatrzy świeccy z powagą oddają się kultowi samego siebie i magii, „psychologia chrześcijanska nieuchronnie zmierza ku tym samym oszustwom i wprowadza je do kościoła. Dobrym przykładem są kursy „Ćwiczenie duchowego ukierunkowania" prowadzone w pewnym kościele protestanckim w Austin w Teksasie. W informatorze czytamy:

"Ćwiczenia praktyczne obejmują relaksację, fantazję sterowaną [...] dialog wewnętrzny, ćwiczenia z zakresu gestaltyzmu i snu [...] oparte na zasadach ukierunkowania duchowego [...] [w] Starym i Nowym Testamencie [...] w obrębie mistyczno-ascetycznej tradycji kościoła rzymskokatolickiego. Materiał pojęciowy jest uzasadniony biblijnie i wykorzystuje perspektywy współczesnej psychologii, w szczególności transpersonalnej. Szczegółowe omówienie znajdą: anektyczna szkoła psychologiczna (Jung) oraz psychosynteza (Assigioli). Dużo uwagi poświęcimy się również myśli psychoanektycznej (Horney, Erikson, Berne etc.) oraz humanistycznej (Fromm, Perls, Maslow etc.)."

Fragment pochodzi z książki "Zwiedzione chrześcijaństwo"
cała książka w PDF znajduje się pod adresem: http://www.tiqva.pl/ksiazki/204-zwiedzione-chrzecijastwo

Komentarze

Popularne posty