Psychologiczne zwiedzenie

Podstawowa ułomność podejścia oddanego maksymą „wszelka prawda jest Bożą prawdą" polega na tym, że psychologia zdaje się oferować odpowiedzi, których - nawet jako nauka - nigdy nie mogłaby udzielić. Wątpliwości nie budzi w nas chemia, medycyna czy fizyka - lecz pretensje psychologii do naukowego rozumienia serca człowieka i zajmowania się nim - istotą duchową uczynioną na podobieństwo Boże. Próba zajmowania się ludzkim postępowaniem w sposób „naukowy" przeczy wolnej woli człowieka i jego duchowej naturze. Jeśli sumienie, osobowość i reakcje ludzkie można wyjaśnić naukowo czy psychologicznie, wówczas słowa: „Kocham cię!" nie mają znaczenia większego niż stwierdzenie: „Mam skurcze w jelitach". Miłość i radość, jak i poczucie sprawiedliwości, piękna i sensu byłyby ledwie naturalnymi procesami, rządzonymi naukowo wytłumaczalnymi prawami, a wobec tego pozbawionymi głębszego sensu.

W przeciwieństwie do poradnictwa opartego na Piśmie Świętym psychologia z samej definicji nie potrafi ani wyjaśnić naszej istoty, ani odpowiednio zająć się człowiekiem takim, jakim stworzył go Bóg, a tym mniej człowiekiem odkupionym takim, jaki ma być w Chrystusie. Nauka umie zająć się sprawami w rodzaju niedożywienia lub chemicznych zakłóceń występujących w mózgu, nie ma jednak nic do powiedzenia w sprawie umysłu, którego natura nie jest fizyczna. Psychologia zresztą nie tylko usiłuje sprawiać wrażenie, iż jako „nauka" może zajmować się problemami, których nie potrafi nawet zdefiniować, cóż dopiero rozwiązać - psychologia utrzymuje również, że może zaspokoić te potrzeby, co do których Biblia twierdzi, iż tylko ona sama zawiera rozwiązanie.
 

Psychologia staje się więc najprawdziwszą konkurencyjną religią, której nie sposób pogodzić z chrześcijaństwem. Co więcej, z psychoterapią wiąże się niebezpieczeństwo charakterystyczne dla
wszystkich fałszywych religii: ich zwolennicy otwierają się na najrozmaitsze rodzaje demonicznych omamów. Jeśli Biblia mówi prawdę, to psychologia chce nam zaoferować coś, czego nie potrzebujemy:

"[...]Boska Jego wszechmoc udzieliła nam tego wszystkiego, co się odnosi do życia i pobożności [...] (2 List Piotra 1,3). [...] Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości (Ewangelia Jana 10,10). A głosimy to nie uczonymi słowami ludzkiej mądrości, lecz pouczeni przez Ducha [...]" (1 List do Koryntian 2,13).

G. Campbell Morgan opisuje życie chrześcijańskie następującymi słowami:

"Chrystus musi w nas zagościć poprzez objawienie samego Siebie [...] Dochodzimy tu do sfery tajemnicy [...] Nikt nie może doskonale pojąć działania Ducha Bożego, w którym objawia On pojedynczej duszy ludzkiej życie samego Chrystusa [...] Gdy dusza poddaje się wezwaniu Chrystusa, Chrystus zaczyna w niej mieszkać przez Ducha Świętego. Następuje też poddanie się Mu jako absolutnemu Panu życia i zaufanie, że odsunie od nas grzech i ofiaruje nam życie. Wtedy, wskutek procesu całkowicie dla ludzi niewytłumaczalnego, Duch przekazuje życie Chrystusa i Chrystus zaczyna żyć i panować, i działać w duszy człowieka oddanego Mu i ufnego. Tego rodzaju życia Chrystusowego nie sposób podrobić. Musi w nas mieszkać Chrystus. Świętość to nie jest „to" [...] [lecz] „On"!"


Fragment pochodzi z książki "Zwiedzione chrześcijaństwo"
cała książka w PDF znajduje się pod adresem:  http://www.tiqva.pl/ksiazki/204-zwiedzione-chrzecijastwo

Komentarze

Popularne posty