Jest tylko jeden prawdziwy Bóg
Na świecie jest bardzo wiele różnorodnych religii. Każda zaleca posłuszeństwo objawieniu pochodzącemu od rzekomo prawdziwego boga lub bogów − a różnią się one między sobą nawet na poziomie podstawowych koncepcji boskości. Oczywiste sprzeczności nasuwają dosyć prosty wniosek, że wszystkie religie nie mogą być równocześnie prawdziwe. Hinduizm na przykład uznaje miliony bóstw i propaguje kult przedstawiających je rzekomo wyobrażeń, uznając równocześnie panteizm głoszący, że wszystko co istnieje ma naturę boską i jest w swojej istocie bogiem. Islam, przeciwnie, zabranie czci materialnych wyobrażeń, całkowicie odrzucając panteistyczny politeizm, i dowodzi, że to Allah jest jedynym prawdziwym Bogiem. Buddyzm z kolei w ogóle nie upiera się przy konieczności istnienia jakiegokolwiek boga. Dawniej imieniem Allaha zwano główne bóstwo Kaaby, pogańskiej świątyni, którą prorok Mahomet „oczyścił” niszcząc ponad 300 wielbionych w niej pogańskich idoli. Zachował jednak imię dawnego pogańskiego boga księżyca i półksiężyc będący jego emblematem. Prawdopodobnie taki zabieg ułatwił nowemu prorokowi pozyskanie wiernych pośród przywiązanych do tradycji wyznawców dawnego bóstwa. Dzisiejsi muzułmanie nie widzą żadnych sprzeczności w tej przemyślnej strategii ani w zachowaniu przez Proroka głównego obiektu kultu dawnej Mekki, starożytnego czarnego kamienia − Kaaby.
Ten prastary meteoryt jest współcześnie wielbiony dokładnie w taki sam sposób jak kiedyś, choć zanim Mahomet wprowadził ten obrzęd do praktyk muzułmańskich, czynili to poganie. Bóg, który objawia się na kartach Biblii stwierdza jednoznacznie: ...to ja Jestem, przede mną Boga nie stworzono i po mnie się go nie stworzy. Ja, jedynie Ja, jestem Panem, a oprócz mnie nie ma wybawiciela (Iz 43,10-11, BW). Ten Ktoś nie tylko zaprzecza realności bóstw innych religii, ale demaskuje podające się za nie istoty (Allaha nie wyłączając) jako demonicznych oszustów, pod pozorem „istot wyższych” skrywających swoją prawdziwą tożsamość. Apostoł Paweł napisał: to, co ofiarują poganie [nie-Żydzi], demonom[swoim bóstwom] składają w ofierze, a nie Bogu (1 Kor 10,20). Stwierdzenie to nie świadczy bynajmniej o ograniczeniu umysłowym czy ciasnym dogmatyzmie świętego Pawła. Cóż może być ważniejsze od właściwej identyfikacji jedynego prawdziwego Boga? I czy może być większe bluźnierstwo niż określanie Go jako kogoś (lub coś), kim (czym) wcale nie jest?
Niektórzy kierując się dobrymi intencjami, by nikogo nie urazić, nie baczą na Prawdę − i głoszą, że rozmaitość bóstw wszystkich religii (z ich różnorodnymi imionami, cechami, zaletami i upodobaniami) to po prostu różne uosobienia i formy tego samego, czczonego przez wszystkich Bytu lub Siły. Mężczyzna wyznający podobną koncepcję mógłby stwierdzić, że wszystkie kobiety świata, niezależnie od tego kim są i jakie noszą imiona, są jedną i tą samą osobą − i każda z nich jest jego żoną. Kobieta, której jest on w rzeczywistości mężem, nie zaakceptuje tego kłamstwa, ani też żadna kobieta niebędąca jego żoną nie pozwoli się traktować tak, jakby nią była.
Sprzeczności nie do pogodzenia
Pomimo pewnych pozornych podobieństw, różnice pomiędzy obiektami kultu głównych religii świata są o wiele większe niż te pomiędzy przeciętnym mężczyzną a kobietą. Wyznawcy rywalizujących ze sobą religii bardzo poważnie traktują cechy wyróżniające ich bóstwa. A więc sugerowanie, że są one w istocie tożsame, jest nie tyle wielkodusznym, co raczej cynicznym trywializowaniem tego, co dla wielu żywe i święte.. Muzułmanina obrazi stwierdzenie, że Allah zawiera w sobie cały panteon bóstw hinduskich. Chrześcijanin nie zgodzi się z poglądem, że Bóg, w którego wierzy, a który swojego Syna ofiarował za grzechy świata, jest Allahem, o którym jest wyraźnie powiedziane, że w ogóle nie ma syna. Twierdzenie, że wszystkie religie są w istocie jedną i tą samą, a oddawanie czci dowolnemu bóstwu jest oddawaniem czci wszystkim, przeczy nie tylko sensowności ludzkiej komunikacji, ale i uwłacza wyznawcom tych religii i zdrowemu rozsądkowi. Różnice te uwidaczniają się szczególnie w przypadku chrześcijaństwa. Od wszystkich innych religii świata dzieli je otchłań teologicznej przepaści.
A jest ona tak nieprzebyta, że czyni niemożliwą jakąkolwiek ekumeniczną jedność bez jednoczesnego zniszczenia istoty samego chrześcijaństwa. Trudno na przykład zanegować sprzeczność pomiędzy wiarą w zastępczą śmierć Chrystusa i Jego zmartwychwstanie (co jest istotą chrześcijaństwa) a bluźnierczym dla chrześcijan twierdzeniem islamu, że Jezus wcale nie umarł na krzyżu, a już z pewnością nie za cudze grzechy, lecz, że to ktoś inny został zabity w Jego miejsce. Te istotne różnice doktrynalne „zamiata pod dywan” ekumenizm (zwłaszcza Kościół katolicki, a szczególnie II Sobór Watykański). Udawanie, że różnice te w ogóle nie istnieją, jest nie kurtuazją, lecz szaleństwem. Tak samo nie można uznać za prawdziwe przekonania wszystkich religii niechrześcijańskich, że grzech człowieka gładzą jego dobre uczynki i spełnianie określonych rytuałów. Jest to sprzeczne z biblijnym twierdzeniem, że tylko Jezus − dzięki swojej bezgrzeszności − mógł zapłacić okup za wszelki grzech, ofiarując swoje życie w nasze miejsce. Co do fałszywości wszystkich innych religii świata Jezus wypowiedział się wystarczająco dobitnie: Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze mnie(J 14,6).
Powtórne przyjście Chrystusa, będące tematem tej książki, należy do przekonań wyłącznie chrześcijańskich. Tworzy ono przepaść doktrynalną, która oddziela chrześcijaństwo od wszelkich innych religii świata i której nie sposób pokonać ekumeniczną żonglerką słowną. Mahomet nigdy nie obiecywał, że powróci. Nie uczynił tego także Budda ani żaden z założycieli którejkolwiek spośród religii świata. Jedynie Chrystus złożył tak nieprawdopodobną obietnicę i tylko On uczynił ją wiarygodną, pozostawiając za sobą pusty grób. Ten niezbity fakt jest wystarczającym powodem ku temu, aby potraktować poważnie Jego zapewnienie, że któregoś dnia powróci na ziemię w mocy i chwale i dokona sądu nad swoimi przeciwnikami.
Fragment z książki D. Hunta „Jak blisko jesteśmy” czyli: Co proroctwa biblijne mówią na temat powtórnego przyjścia Pana Jezusa Chrystusa.
Źródło: http://www.tiqva.pl/component/attachments/download/14
Ten prastary meteoryt jest współcześnie wielbiony dokładnie w taki sam sposób jak kiedyś, choć zanim Mahomet wprowadził ten obrzęd do praktyk muzułmańskich, czynili to poganie. Bóg, który objawia się na kartach Biblii stwierdza jednoznacznie: ...to ja Jestem, przede mną Boga nie stworzono i po mnie się go nie stworzy. Ja, jedynie Ja, jestem Panem, a oprócz mnie nie ma wybawiciela (Iz 43,10-11, BW). Ten Ktoś nie tylko zaprzecza realności bóstw innych religii, ale demaskuje podające się za nie istoty (Allaha nie wyłączając) jako demonicznych oszustów, pod pozorem „istot wyższych” skrywających swoją prawdziwą tożsamość. Apostoł Paweł napisał: to, co ofiarują poganie [nie-Żydzi], demonom[swoim bóstwom] składają w ofierze, a nie Bogu (1 Kor 10,20). Stwierdzenie to nie świadczy bynajmniej o ograniczeniu umysłowym czy ciasnym dogmatyzmie świętego Pawła. Cóż może być ważniejsze od właściwej identyfikacji jedynego prawdziwego Boga? I czy może być większe bluźnierstwo niż określanie Go jako kogoś (lub coś), kim (czym) wcale nie jest?
Niektórzy kierując się dobrymi intencjami, by nikogo nie urazić, nie baczą na Prawdę − i głoszą, że rozmaitość bóstw wszystkich religii (z ich różnorodnymi imionami, cechami, zaletami i upodobaniami) to po prostu różne uosobienia i formy tego samego, czczonego przez wszystkich Bytu lub Siły. Mężczyzna wyznający podobną koncepcję mógłby stwierdzić, że wszystkie kobiety świata, niezależnie od tego kim są i jakie noszą imiona, są jedną i tą samą osobą − i każda z nich jest jego żoną. Kobieta, której jest on w rzeczywistości mężem, nie zaakceptuje tego kłamstwa, ani też żadna kobieta niebędąca jego żoną nie pozwoli się traktować tak, jakby nią była.
Sprzeczności nie do pogodzenia
Pomimo pewnych pozornych podobieństw, różnice pomiędzy obiektami kultu głównych religii świata są o wiele większe niż te pomiędzy przeciętnym mężczyzną a kobietą. Wyznawcy rywalizujących ze sobą religii bardzo poważnie traktują cechy wyróżniające ich bóstwa. A więc sugerowanie, że są one w istocie tożsame, jest nie tyle wielkodusznym, co raczej cynicznym trywializowaniem tego, co dla wielu żywe i święte.. Muzułmanina obrazi stwierdzenie, że Allah zawiera w sobie cały panteon bóstw hinduskich. Chrześcijanin nie zgodzi się z poglądem, że Bóg, w którego wierzy, a który swojego Syna ofiarował za grzechy świata, jest Allahem, o którym jest wyraźnie powiedziane, że w ogóle nie ma syna. Twierdzenie, że wszystkie religie są w istocie jedną i tą samą, a oddawanie czci dowolnemu bóstwu jest oddawaniem czci wszystkim, przeczy nie tylko sensowności ludzkiej komunikacji, ale i uwłacza wyznawcom tych religii i zdrowemu rozsądkowi. Różnice te uwidaczniają się szczególnie w przypadku chrześcijaństwa. Od wszystkich innych religii świata dzieli je otchłań teologicznej przepaści.
A jest ona tak nieprzebyta, że czyni niemożliwą jakąkolwiek ekumeniczną jedność bez jednoczesnego zniszczenia istoty samego chrześcijaństwa. Trudno na przykład zanegować sprzeczność pomiędzy wiarą w zastępczą śmierć Chrystusa i Jego zmartwychwstanie (co jest istotą chrześcijaństwa) a bluźnierczym dla chrześcijan twierdzeniem islamu, że Jezus wcale nie umarł na krzyżu, a już z pewnością nie za cudze grzechy, lecz, że to ktoś inny został zabity w Jego miejsce. Te istotne różnice doktrynalne „zamiata pod dywan” ekumenizm (zwłaszcza Kościół katolicki, a szczególnie II Sobór Watykański). Udawanie, że różnice te w ogóle nie istnieją, jest nie kurtuazją, lecz szaleństwem. Tak samo nie można uznać za prawdziwe przekonania wszystkich religii niechrześcijańskich, że grzech człowieka gładzą jego dobre uczynki i spełnianie określonych rytuałów. Jest to sprzeczne z biblijnym twierdzeniem, że tylko Jezus − dzięki swojej bezgrzeszności − mógł zapłacić okup za wszelki grzech, ofiarując swoje życie w nasze miejsce. Co do fałszywości wszystkich innych religii świata Jezus wypowiedział się wystarczająco dobitnie: Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze mnie(J 14,6).
Powtórne przyjście Chrystusa, będące tematem tej książki, należy do przekonań wyłącznie chrześcijańskich. Tworzy ono przepaść doktrynalną, która oddziela chrześcijaństwo od wszelkich innych religii świata i której nie sposób pokonać ekumeniczną żonglerką słowną. Mahomet nigdy nie obiecywał, że powróci. Nie uczynił tego także Budda ani żaden z założycieli którejkolwiek spośród religii świata. Jedynie Chrystus złożył tak nieprawdopodobną obietnicę i tylko On uczynił ją wiarygodną, pozostawiając za sobą pusty grób. Ten niezbity fakt jest wystarczającym powodem ku temu, aby potraktować poważnie Jego zapewnienie, że któregoś dnia powróci na ziemię w mocy i chwale i dokona sądu nad swoimi przeciwnikami.
Fragment z książki D. Hunta „Jak blisko jesteśmy” czyli: Co proroctwa biblijne mówią na temat powtórnego przyjścia Pana Jezusa Chrystusa.
Źródło: http://www.tiqva.pl/component/attachments/download/14
Komentarze
Prześlij komentarz