Satanizm inspiracją dla muzyki rockowej

Wskazawszy na podobieństwo między New Age a filozofią [pułkownika] Aquina [lidera satanistów]. Oprah Winfrey zwróciła też uwagę na związek między satanizmem a muzyką rockową. Związek ten wydaje się oczywisty, jednak dziwnie mało troski opinii publicznej wzbudza rola muzyki pop jako zamierzonego i skutecznego nośnika idei satanizmu wobec młodzieży.

Wiele słynnych gwiazd rocka praktykuje się nie tylko okultyzm, ale i jaskrawy satanizm. Jim Morrison, lider słynnej grupy rockowej lat sześćdziesiątych The Doors, zmarł w wieku zaledwie 27 lat w 1971 roku, mimo to nadal ma wielką siłę oddziaływania. W słowach uderzająco podobnych do Aquinowskiego opisu siły stojącej za satanizmem elogium na ostatniej stronie okładki biografii Morrisona ukazuje go jako „nawiedzonego ucznia ciemności, który odrzucał władzę we wszelkiej postaci; odkrywcę badającego „granice rzeczywistości, po to, by sprawdzić, co się stanie”…"

John Lennon opowiadał o własnych mistycznych doznaniach w wieku kilkunastu lat. „Dosłownie odlatywałem w transie prosto w alfa, […] widziałem, jak halucynacyjne wizje mojej twarzy zmieniają się, robią się kosmiczne, pełne." Lennon nazwał Yoko Ono swoim „don Juanem", przez skojarzenie z czarownikiem z plemienia Indian Yaqui, który wprowadził Carlosa Castanedę w świat czarnoksiężnika. Próbuje opisać swój proces „inspiracji", Lennon tłumaczył: „To tak jak opętanie, jak jakieś medium." Zdaniem Keitha Richardsa z Rolling Stonesów „piosenki Stonesów powstawały spontanicznie, jak inspiracja na seansie spirytystycznym. Melodie przychodziły w całości, jakby Stonesi - kompozytorzy byli tylko podatnym, otwartym medium". O Beatlesach Yoko Ono powiedziała: „Byli jak media. Nieświadomi tego, co wypowiadają; to przez nich przechodziło." Wielu opowiada o podobnej inspiracji. Marc Storace, wokalista heavymetalowej grupy Krokus, mówi:

„Nie da się tego opisać. Chyba tylko tak, że to jest jak tajemnicza energia, przychodzi ze sfery metafizycznej i wchodzi w moje ciało. Prawie jakbym był medium..."

Little Richard [
Richard Wayne Penniman, jeden z pionierów rock and rolla, okresowo pastor i kaznodzieja] miewał podobne doznania, a za źródło natchnienia uważał Szatana: „Kierowała mną i rozkazywała mi inna siła. Siła ciemności, [...] w której istnienie wielu ludzi nie wierzy. Siła Diabła. Szatana." Jim Morrison nazywał opanowujące go niekiedy duchy „Panami" i poświęcił im tomik wierszy. Wena twórcza instrumentalistki folkowej Joni Mitchell pochodziła od przewodnika duchowego - „Arta". Joni była do „Arta" tak przywiązana, iż nic nie mogło jej powstrzymać, gdy „zawołał ją do siebie". Częsty fenomen takich „duchów" w gronie czołowych gwiazd rocka trudno uznać za zbieg okoliczności.  Jimi Hendrix, nazwany „największym gitarzystą rocka" i znany jako „Dziecko Wudu Wieku Wodnika", według Alana Douglasa „wierzył, że jest opętany przez ducha". Była dziewczyna Hendrixa Fayne Pridgon mówi:

Zawsze gada! o jakimś diable, że niby coś w nim jest, że nie może nad tym wcale zapanować, że nie wie, co go zmusza do robienia tego, co robi, mówienia tego, co mówi; a piosenki [...] po prostu z niego wychodziły...

Był taki zadręczony, po prostu rozdarty w środku […] Opowiadałam mu o mojej babce i tych jej dziwactwach, a on mówił, żebyśmy tam poszli i żeby jakaś zielarka czy ktoś taki zobaczył, czy nie da się tego demona z niego wyrzucić.”

Rewolucja na rzecz Nowego Świata

Wpływ muzyki na myślenie wielu pokoleń jest wyraźny. Zaczęło się od Elvisa Presleya, pomimo swego oddania narkotykom i okultyzmowi podziwianego i czczonego przez miliony. Rozkołysane biodra były nader dyskretnym wyrazem wspomnianej przez Aquina rebelii przeciwko wszelkiej władzy, rebelii, która w miarę wzbierania na sile dzięki grupom jak Beatles czy Rolling Stones osiągnęła rozmiary kolosalne. Rewolta młodzieży przybrała niebawem postać krzykliwej pochwały brzydoty i perwersji, brutalnego ataku na to, co od dawna uznawano za przystojne i moralne.

Ruchem kieruje wyraźnie Aquinowska „aktywnie działająca osoba występująca przeciw normie uniwersalnej", Szatan. Pobudki zdają się nad wyraz chwalebne: wolność od przesądów i wąskich horyzontów, otwartość na nową prawdę; a wszystko w szczytnym celu zbudowania nowego świata młodych idealistów.

Hendrix, genialne, ale zadręczone „dziecko wudu", był jednym z bojowników tej na pozór szlachetnej sprawy. Dlaczego więc błagał o wyzwolenie od demonów, które go pętały i w końcu zniszczyły? Ta otwartość – „poznawanie i wyobraźnia", którym hołdował - do dziś mami jego czcicieli. W spadku Hendrix zostawił i takie słowa:

„Sprawy w rodzaju czarów, czyli pewnej formy poznawania i wyobraźni, zostały przez establishment zakazane i nazwane złem. Jest tak, bo ludzie boją się poznać pełną moc umysłu.”

Źródła:

Jerry Hopkins i Danny Sugerman, Nikt nie wyjdzie stąd żywy, Britannica, 1992; czwarta strona okładki.
The Playboy Intewiews with John Lennon and Yoko Ono, Berkeley, 1982, s. 169, 114,203,55,106
Charles White, The Life and Times of Little Richard, Harmony Books, 1984, s. 206.
James Douglas Morrison, The Lords and New Creatures, Simon and Schuster, 1970.
Time l6 XII 1974, s. 39.
Ścieżka dźwiękowa z filmu Jimi Hendrix wywiad z Fayne Pridgon (strona 4).

Cały rozdział „Satanizm, rock i bunt” wraz z przypisami znajduje się w książce: "Ameryka - nowy uczeń czarnoksiężnika" Oficyna wydawnicza "Tiqva" Wrocław 1994

Komentarze

Popularne posty