Zbawienie NIE na sprzedaż...

To właśnie sprzedaż odpustów, bardziej niż cokolwiek innego, rozbudziła gniew Lutra do tego stopnia, że przykuł swoje 95 tez do drzwi kaplicy zamkowej w Wittenberdze, i rozpoczęła reformację. Jak widzieliśmy zbawienie sprzedawano, i nadal się tak dzieje, w innych formach, nie tylko przez odpusty. Chociaż dziś opłata za nie nosi nazwę „co łaska", w rzeczywistości pieniądze przechodzą z ręki do ręki wraz z obietnicą zbawienia jako zachęta za owy „dar". Historyk Will Durant komentuje to w interesujący sposób:

"Niemal tak samo wyrachowana jak sprzedaż odpustów była akceptacja przez księży lub nakłanianie przez nich do dawania opłat pieniężnych, darowizn i zapisów majątkowych za odmówienie mszy, które miały zmniejszyć cierpienie zmarłych dusz jako kara w czyśćcu. Na cel ten pobożni ludzie przeznaczali duże sumy, aby uwolnić zmarłego krewnego czy przyjaciela lub aby skrócić czy anulować ich własny pobyt w niewoli czyśćca po śmierci. Biedni skarżyli się, że ze względu na niemożność zapłacenia za takie msze czy odpusty, Królestwo Niebieskie odziedziczą nie cisi, ale bogaci. A Kolumb ze smutkiem wielbił pieniądze, ponieważ mawiał, że „ten, kto je posiada, ma moc przenosić dusze do raju""

Cóż za oszustwo - przecież [u] Boga nie można kupić za pieniądze! W Hiszpanii coroczną bullę dotyczącą krucjat musiał kupić przynajmniej raz w roku każdy, kto miał przynajmniej siedem lat. Nikt nie mógł zostać pochowany, jeśli nie miał w trumnie obecnie obowiązującej bulli [odpustowej]. Po zakupieniu owej bulli papież natychmiast udzielał odpustów i rozgrzeszenia z wszystkich win oprócz herezji oraz zwolnienia ze ślubów czystości. Katolicki komentator w XVIII-wiecznej Hiszpanii napisał w nawiązaniu do owej bulli taki potępiający komentarz:

"Powiedzmy, że możemy podejrzewać, że bulla ta wysyła więcej ludzi do piekła niż może ich stamtąd wyratować, gdyż jest ona największą zachętą do grzechu na świecie. Człowiek mówi: mogę zaspokajać swoje żądze i namiętności, mogę popełniać wszelkiego rodzaju zło i nadal mieć pewność, że uzyskam przebaczenie tego wszystkiego dzięki zakupieniu tej bulli za dwa srebrne - reale [dawne monety hiszpańskie przyp. tłum.]. Dzięki tej samej zasadzie ich sumienia nie doświadczają żadnych wyrzutów czy niepokoju, bo jeśli człowiek popełni okrutny grzech, idzie się wyspowiadać, dostaje rozgrzeszenie, ma po swojej stronie te bullę czyli pozwolenie na grzech, a jego sumienie jest całkowicie spokojne na tyle, że po otrzymaniu rozgrzeszenia może iść i popełniać nowe grzechy i ponownie przyjść po rozgrzeszenie."

Dobrze znany apologeta katolicki Peter Kreeft twierdzi, że „Kościół wkrótce poprawił swoje zachowanie i zabronił [niedługo po ucieczce Lutra] sprzedawania odpustów...". Charles Colson błędnie twierdzi tak samo' . Oczywiście nie jest to prawda. A nawet jeśliby była, nie można tak po prostu zapomnieć o ogromnym zwiedzeniu, które w międzyczasie wyciskało pieniądze z wiernych i okradało ich z ich zbawienia. Do czasu reformacji kupczenie zbawieniem zwodziło miliony ludzi przez wieki. Czy Kościół dawał jakieś zwroty? Oczywiście, że nie. A lekarstwo dla tych, którzy przeszli do wieczności myśląc, że kupili dla siebie zbawienie? Nie. Tragiczne jest to, że oszustwo to kontynuowane jest po dzień dzisiejszy.

Podobnie jak inni apologeci katoliccy, Kreeft pomija fakt, że fałszywa i zła doktryna o odpustach pozostaje integralną częścią dzisiejszego katolicyzmu i że nadal dla zapewnienia sobie zbawienia dawane są pieniądze. Jak już zauważyliśmy wcześniej, Sobór Watykański II oświadcza, że „Kościół... nakazuje, aby praktyka odpustów... została zachowana... i potępia klątwą tych, którzy mówią, że odpusty są bezużyteczne lub że Kościół nie ma prawa ich udzielać... [dla] dzieła zdobywania zbawienia". *

*
Austin Flannery O.P. "Apostolic Constitution on the Revision of Indulgences" Vatican Council II The Conciliar and Post Conciliar Dokuments pp. 66 -78

Nie warto twierdzić, że owe obrzydliwości z przeszłości już nie są przez Rzym praktykowane. Oczywiście, że są, i to dość otwarcie, szczególnie w państwach rzymskokatolickich, a w mniejszym stopniu w Stanach Zjednoczonych. Jednak nawet tutaj zbawienie (oczywiście osiągane małymi kroczkami stawianymi w kierunku nieba) można kupić dzięki ofiarom składanym na Kościół. Przyjaciel pewnego pisarza, którego ojciec zmarł niedawno w Stanach Zjednoczonych, powiedział, że na pogrzebie jego ojca na ofiary na msze za duszę wydano ponad 2000 dolarów, co pozwoliłoby na odprawienie wielu mszy w jego intencji, aby pomóc uwolnić go z czyśćca.

Rzym dał swoim wiernym ewangelię rozpaczy. Rzesze katolików żyją w obawie przed popełnieniem grzechu śmiertelnego, przed tym, że nie wymienią podczas spowiedzi wszystkich grzechów, że nie wypełnią wszystkich zasad i zapisów, jakie ich Kościół ustalił dla uzyskania zbawienia. W rezultacie są oni zupełnie zdani na łaskę Kościoła i do niego idą w poszukiwaniu zbawienia, zamiast polegać na obfitej łasce Bożej i skończonym dziele Chrystusa na Górze Kalwarii.

Fragmenty pochodzą z książki D. Hunta "Kobieta jadąca na bestii" z rozdziału " Odpusty ". Książka została wydana przez wydawnictwo Veritas et Pneuma Publishers LTD. Fragment umieszczony za zgodą wydawcy.

 


Johann Tetzel - Johann (lub Johannes) Tetzel OP (ur. 1465 w Pirnie, zm. 11 sierpnia 1519 w Lipsku) – niemiecki duchowny katolicki, dominikanin, przeor klasztoru w Głogowie, inkwizytor Polski. Znany głównie ze sprzedaży odpustów, który to proceder stał się jedną z istotnych przyczyn reformacji. Autor powiedzenia Gdy tylko złoto w misce zadzwoni, do nieba jakaś duszyczka pogoni (niem. Sobald der Gülden im Becken klingt im huy die Seel im Himmel springt)

Na zdjęciu Kufer Tetzela [do zbierania opłat za odpusty] , wystawiony w kościele św. Mikołaja w Jüterbogu.

Komentarze

Popularne posty