The Shack (Chata) - kto tam mieszka?
The Shack (Chata) - co w niej znajdziemy?
Fragmenty recenzji książki The Shack
James B. De Young
Western Theological Seminary
Poziom sprzedaży książki The Shack (Chata) zbliżył się niedawno do [siedmiu] milionów. Mówi się nawet o planach nakręcenia filmu na jej kanwie. Jednak ustanawiając nowe rekordy sprzedaży, książka ustanawia jednocześnie nowe, zrywające z tradycyjnym rozumienie Boga i teologii chrześcijańskiej. Rodzi się pytanie: czy chrześcijańska książka beletrystyczna musi być bez zarzutu pod względem doktrynalnym?
Kim jest autor? To William P. [Paul] Young, człowiek, którego znam od kilkunastu lat. Jakieś cztery lata temu Paul opowiedział się za „chrześcijańskim uniwersalizmem” i już przy kilku okazjach bronił tego stanowiska. Choć często odżegnuje się on od „ogólnego uniwersalizmu”, czyli poglądu, że do Boga prowadzi wiele dróg, to jednak potwierdził, że ma nadzieję, iż wszyscy ludzie pojednają się z Bogiem, czy to przed swą śmiercią, czy później. Uniwersalizm chrześcijański (zwany też „uniwersalnym pojednaniem”) głosi, że najważniejszym przymiotem Boga jest miłość i że przymiot ten przebija wszystkie pozostałe. Miłość Boga sięga poza grób, aby zbawić tych wszystkich, którzy odrzucali Chrystusa przez całe życie. Nawet upadłe anioły, nawet sam diabeł pewnego dnia okażą skruchę, zostaną wyzwolone z piekła i wejdą do nieba. We wszechświecie nie może pozostać ani jedna istota, której miłość Boża by nie zwyciężyła, stąd właśnie nazwa – uniwersalne pojednanie.
Wielu innych wskazywało już na błędy teologiczne widoczne w tej książce. Zwracają oni uwagę na osobliwe poglądy Younga na objawienie i na Biblię, na jego przedstawienie Boga, Ducha Świętego, śmierci Jezusa i istoty pojednania oraz na podważanie ustanowionych przez Boga instytucji, takich jak rząd czy lokalny Kościół. Jednakże wspólnym wątkiem łączącym wszystkie te błędy jest chrześcijański uniwersalizm. Analiza dziejów koncepcji uniwersalnego pojednania, które sięgają III wieku, wskazuje, że wszystkie te odchylenia doktrynalne, w tym również sprzeciw względem lokalnego Kościoła, są typowe dla uniwersalizmu. W dzisiejszych czasach uniwersalizm narusza fundamenty wiary ewangelicznej w Europie i w Ameryce. Połączył siły z unitarianizmem, tworząc Kościół unitariańsko-uniwersalistyczny.
Porównując credo uniwersalizmu ze szczegółami treści The Shack, można dostrzec, jak głęboko książka jest przesiąknięta uniwersalizmem. Oto pokrótce dowody. [Odniesienia do wydania oryginalnego w języku angielskim – przyp. red.].
1. Credo uniwersalistyczne w 1899 roku stwierdza, że „jest jeden Bóg, którego naturą jest miłość”. Young stwierdza, że Bóg „nie może działać inaczej niż z miłości” (s. 102) i że to, co Bóg czyni, zawsze zamyśla jako wyraz miłości (s. 191).
2. Nie istnieje wieczna kara za grzech. Credo z 1899 roku stwierdza, że Bóg „ostatecznie przywróci cały rodzaj ludzki do świętości i szczęśliwości”. Również Young zaprzecza, że Pappa (Bóg) „wylewa swój gniew i wtrąca ludzi” do piekła. Bóg nie karze grzechu, jest jego „radością jego leczenie” (s. 120). Pappa „dokonuje odkupienia” sądu ostatecznego (s. 127). Bóg nie „skaże większości na wieczną mękę, z dala od swej obecności i w oderwaniu od swej miłości” (s. 162),
3. Zawarty tu obraz potworności grzechu i zła jest niekompletny. Szatan jako wielki zwodziciel i sprawca pokus do grzechu nie zostaje wspomniany w omówieniu upadku człowieka (s. 134-137).
4. Boża sprawiedliwość zostaje podporządkowana Bożej miłości – jest to centralne założenie uniwersalizmu. Credo z 1878 roku stwierdza, że Boży przymiot sprawiedliwości jest „zrodzony z miłości i przez miłość ograniczany”. Young stwierdza, że Bóg wybrał „drogę krzyża, gdzie miłosierdzie triumfuje nad sprawiedliwością z powodu miłości”, i że jest to droga lepsza, niż gdyby Bóg miał wymierzyć sprawiedliwość (s. 164-165).
5. Pojawia się kardynalny błąd w ukazaniu Trójcy. Young twierdzi, że cała Trójca uległa wcieleniu jako Syn Boży i że cała Trójca została ukrzyżowana (s. 99). Zarówno Jezus jak i Pappa (Bóg) noszą na swoich rękach ślady ukrzyżowania (sprzeczność z Iz 53,4-10). Błąd Younga prowadzi do modalizmu, poglądu, że Bóg jest jedną osobą, a tylko w różnych okresach przyjmuje zróżnicowane przejawy w postaci Ojca, Syna bądź Ducha Świętego; herezja ta została odrzucona już przez wczesny Kościół. Poza tym Young czyni z Boga także boginię, co więcej, łamie drugie przykazanie, ukazując obraz Boga Ojca jako osoby.
6. Pojednanie jest skuteczne dla wszystkich bez konieczności wiary. Pappa stwierdza, że jest pojednana z całym światem, a nie tylko z tymi, którzy wierzą (s. 192). Creda uniwersalizmu, zarówno to z 1878 roku jak i to z 1899 roku, nigdy nie wspominają o wierze.
7. W przyszłości nie nastąpi sąd. Bóg nigdy nikomu nie narzuci swojej woli, nawet w swej roli sędziego, ponieważ byłoby to sprzeczne z miłością (s. 145). Bóg poddaje się ludziom, a ludzie poddają się Bogu, tworząc „okrąg relacji".
8. Wszyscy są jednakowo dziećmi Boga, jednakowo przez Niego kochanymi (s. 155-156). W przyszłej rewolucji „miłości i dobroci” wszyscy ludzie z miłości wyznają Jezusa jako Pana (s. 248).
9. Instytucja Kościoła zostaje odrzucona jako diaboliczna. Jezus twierdzi, że „nigdy nie stworzył i nigdy nie stworzy” instytucji (s. 178). Kościoły ewangeliczne są przeszkodą dla uniwersalizmu.
10. I wreszcie w powieści tej Biblia zostaje zlekceważona. Jest uznana za księgę raczej poczucia winy niż nadziei, zachęty i objawienia.
Na początku tej recenzji zadałem pytanie: Czy książka beletrystyczna musi być poprawna pod względem doktrynalnym? W tym przypadku odpowiedź brzmi twierdząco, a to dlatego, że sposób pisania Younga jest rozmyślnie teologiczny. Fikcja ma tu służyć teologii, nie zaś odwrotnie.
Inne pytanie, jakie się rodzi, jest następujące: Czy atuty tej książki nie przeważają nad jej wadami? I znów należy zauważyć, że jeśli posługujemy się sfałszowaną nauką w celu uczenia, jak pojednać się z Bogiem, to końcowy efekt będzie taki, że człowiek nie pojedna się na sposób biblijny z Bogiem ukazanym w Biblii.
Wreszcie można by też zapytać: Czyż książka ta nie kładzie fundamentu pod dążenie do zacieśniania więzi z Bogiem w oparciu o Biblię? Oczywiście coś takiego może być możliwe. Jednakże biorąc pod uwagę błędy, niebezpieczeństwo zbłądzenia jest równie wielkie jak szansa na wzrost. Young nie przedstawia żadnego ukierunkowania, jeśli chodzi o wzrost duchowy. Lekceważy Biblię i instytucję Kościoła z jego ustanowieniami. Jeśli ktoś dojdzie do głębszej więzi z Bogiem, zgodnej z Biblią, to będzie to raczej wbrew książce The Shack niż dzięki niej.
James B. De Young od trzydziestu wykłada język i literaturę Nowego Testamentu w Western Theological Seminary
Fragmenty recenzji książki The Shack
James B. De Young
Western Theological Seminary
Poziom sprzedaży książki The Shack (Chata) zbliżył się niedawno do [siedmiu] milionów. Mówi się nawet o planach nakręcenia filmu na jej kanwie. Jednak ustanawiając nowe rekordy sprzedaży, książka ustanawia jednocześnie nowe, zrywające z tradycyjnym rozumienie Boga i teologii chrześcijańskiej. Rodzi się pytanie: czy chrześcijańska książka beletrystyczna musi być bez zarzutu pod względem doktrynalnym?
Kim jest autor? To William P. [Paul] Young, człowiek, którego znam od kilkunastu lat. Jakieś cztery lata temu Paul opowiedział się za „chrześcijańskim uniwersalizmem” i już przy kilku okazjach bronił tego stanowiska. Choć często odżegnuje się on od „ogólnego uniwersalizmu”, czyli poglądu, że do Boga prowadzi wiele dróg, to jednak potwierdził, że ma nadzieję, iż wszyscy ludzie pojednają się z Bogiem, czy to przed swą śmiercią, czy później. Uniwersalizm chrześcijański (zwany też „uniwersalnym pojednaniem”) głosi, że najważniejszym przymiotem Boga jest miłość i że przymiot ten przebija wszystkie pozostałe. Miłość Boga sięga poza grób, aby zbawić tych wszystkich, którzy odrzucali Chrystusa przez całe życie. Nawet upadłe anioły, nawet sam diabeł pewnego dnia okażą skruchę, zostaną wyzwolone z piekła i wejdą do nieba. We wszechświecie nie może pozostać ani jedna istota, której miłość Boża by nie zwyciężyła, stąd właśnie nazwa – uniwersalne pojednanie.
Wielu innych wskazywało już na błędy teologiczne widoczne w tej książce. Zwracają oni uwagę na osobliwe poglądy Younga na objawienie i na Biblię, na jego przedstawienie Boga, Ducha Świętego, śmierci Jezusa i istoty pojednania oraz na podważanie ustanowionych przez Boga instytucji, takich jak rząd czy lokalny Kościół. Jednakże wspólnym wątkiem łączącym wszystkie te błędy jest chrześcijański uniwersalizm. Analiza dziejów koncepcji uniwersalnego pojednania, które sięgają III wieku, wskazuje, że wszystkie te odchylenia doktrynalne, w tym również sprzeciw względem lokalnego Kościoła, są typowe dla uniwersalizmu. W dzisiejszych czasach uniwersalizm narusza fundamenty wiary ewangelicznej w Europie i w Ameryce. Połączył siły z unitarianizmem, tworząc Kościół unitariańsko-uniwersalistyczny.
Porównując credo uniwersalizmu ze szczegółami treści The Shack, można dostrzec, jak głęboko książka jest przesiąknięta uniwersalizmem. Oto pokrótce dowody. [Odniesienia do wydania oryginalnego w języku angielskim – przyp. red.].
1. Credo uniwersalistyczne w 1899 roku stwierdza, że „jest jeden Bóg, którego naturą jest miłość”. Young stwierdza, że Bóg „nie może działać inaczej niż z miłości” (s. 102) i że to, co Bóg czyni, zawsze zamyśla jako wyraz miłości (s. 191).
2. Nie istnieje wieczna kara za grzech. Credo z 1899 roku stwierdza, że Bóg „ostatecznie przywróci cały rodzaj ludzki do świętości i szczęśliwości”. Również Young zaprzecza, że Pappa (Bóg) „wylewa swój gniew i wtrąca ludzi” do piekła. Bóg nie karze grzechu, jest jego „radością jego leczenie” (s. 120). Pappa „dokonuje odkupienia” sądu ostatecznego (s. 127). Bóg nie „skaże większości na wieczną mękę, z dala od swej obecności i w oderwaniu od swej miłości” (s. 162),
3. Zawarty tu obraz potworności grzechu i zła jest niekompletny. Szatan jako wielki zwodziciel i sprawca pokus do grzechu nie zostaje wspomniany w omówieniu upadku człowieka (s. 134-137).
4. Boża sprawiedliwość zostaje podporządkowana Bożej miłości – jest to centralne założenie uniwersalizmu. Credo z 1878 roku stwierdza, że Boży przymiot sprawiedliwości jest „zrodzony z miłości i przez miłość ograniczany”. Young stwierdza, że Bóg wybrał „drogę krzyża, gdzie miłosierdzie triumfuje nad sprawiedliwością z powodu miłości”, i że jest to droga lepsza, niż gdyby Bóg miał wymierzyć sprawiedliwość (s. 164-165).
5. Pojawia się kardynalny błąd w ukazaniu Trójcy. Young twierdzi, że cała Trójca uległa wcieleniu jako Syn Boży i że cała Trójca została ukrzyżowana (s. 99). Zarówno Jezus jak i Pappa (Bóg) noszą na swoich rękach ślady ukrzyżowania (sprzeczność z Iz 53,4-10). Błąd Younga prowadzi do modalizmu, poglądu, że Bóg jest jedną osobą, a tylko w różnych okresach przyjmuje zróżnicowane przejawy w postaci Ojca, Syna bądź Ducha Świętego; herezja ta została odrzucona już przez wczesny Kościół. Poza tym Young czyni z Boga także boginię, co więcej, łamie drugie przykazanie, ukazując obraz Boga Ojca jako osoby.
6. Pojednanie jest skuteczne dla wszystkich bez konieczności wiary. Pappa stwierdza, że jest pojednana z całym światem, a nie tylko z tymi, którzy wierzą (s. 192). Creda uniwersalizmu, zarówno to z 1878 roku jak i to z 1899 roku, nigdy nie wspominają o wierze.
7. W przyszłości nie nastąpi sąd. Bóg nigdy nikomu nie narzuci swojej woli, nawet w swej roli sędziego, ponieważ byłoby to sprzeczne z miłością (s. 145). Bóg poddaje się ludziom, a ludzie poddają się Bogu, tworząc „okrąg relacji".
8. Wszyscy są jednakowo dziećmi Boga, jednakowo przez Niego kochanymi (s. 155-156). W przyszłej rewolucji „miłości i dobroci” wszyscy ludzie z miłości wyznają Jezusa jako Pana (s. 248).
9. Instytucja Kościoła zostaje odrzucona jako diaboliczna. Jezus twierdzi, że „nigdy nie stworzył i nigdy nie stworzy” instytucji (s. 178). Kościoły ewangeliczne są przeszkodą dla uniwersalizmu.
10. I wreszcie w powieści tej Biblia zostaje zlekceważona. Jest uznana za księgę raczej poczucia winy niż nadziei, zachęty i objawienia.
Na początku tej recenzji zadałem pytanie: Czy książka beletrystyczna musi być poprawna pod względem doktrynalnym? W tym przypadku odpowiedź brzmi twierdząco, a to dlatego, że sposób pisania Younga jest rozmyślnie teologiczny. Fikcja ma tu służyć teologii, nie zaś odwrotnie.
Inne pytanie, jakie się rodzi, jest następujące: Czy atuty tej książki nie przeważają nad jej wadami? I znów należy zauważyć, że jeśli posługujemy się sfałszowaną nauką w celu uczenia, jak pojednać się z Bogiem, to końcowy efekt będzie taki, że człowiek nie pojedna się na sposób biblijny z Bogiem ukazanym w Biblii.
Wreszcie można by też zapytać: Czyż książka ta nie kładzie fundamentu pod dążenie do zacieśniania więzi z Bogiem w oparciu o Biblię? Oczywiście coś takiego może być możliwe. Jednakże biorąc pod uwagę błędy, niebezpieczeństwo zbłądzenia jest równie wielkie jak szansa na wzrost. Young nie przedstawia żadnego ukierunkowania, jeśli chodzi o wzrost duchowy. Lekceważy Biblię i instytucję Kościoła z jego ustanowieniami. Jeśli ktoś dojdzie do głębszej więzi z Bogiem, zgodnej z Biblią, to będzie to raczej wbrew książce The Shack niż dzięki niej.
James B. De Young od trzydziestu wykłada język i literaturę Nowego Testamentu w Western Theological Seminary
The Berean Call
http://www.thebereancall.org/node/7950
http://www.thebereancall.org/node/7950
The Shack - kto tam mieszka?
Rozmowa T. A. McMahona i Dave'a Hunta w odniesieniu do poniższej wypowiedzi słuchacza
Słuchacz: „Szczerze mówiąc, nie wiem, co myśleć o książce, która jest bardzo popularna w kręgu moich chrześcijańskich przyjaciół. Nosi ona tytuł The Shack i choć rekomendują ją niektórzy wiodący chrześcijanie ewangeliczni, to ja nieomal wyszedłem z siebie czytając ją, nie mogłem jej skończyć. Nie pojmuję, jak ktoś może sobie wyobrażać, że wolno mu umieścić Boga Ojca, Jezusa i Ducha Świętego w jakiejś fikcyjnej sytuacji i kazać im wypowiadać słowa, jakie podsuwa mu jego własna wyobraźnia. Czy nie jest to coś skandalicznie złego?”
Tom: Dave, wiem, że nie czytałeś The Shack, bo dzień i noc pracowałeś nad swoją książką Cosmos, Creator and Human Destiny.
Dave: Ale słyszałem o niej i myślę, że co nieco o niej wiem.
Tom: Ja ją czytałem, przedzierałem się z trudem. Skoro jej nie czytałeś, wspomnę tu o paru rzeczach i zobaczymy, jak to skomentujesz. Po pierwsze więc, jest to książka, którą prezentuje się jako fikcję, choć tak naprawdę trudno to rozstrzygnąć. Jest to taka mieszanka teologii i pewnych koncepcji, pewnych przekonań, z którymi bylibyśmy skłonni się zgodzić, oraz pewnej fikcji. Generalnie mamy tu człowieka [który] […] przeżywa akurat wielki wstrząs w swoim życiu, ponieważ jego córka została zamordowana w odrażający sposób, dręczą go więc wyrzuty sumienia i troska, że być może mógł ocalić życie swojej córki, itd. Nosi on więc w sobie ogromne brzemię i w jakimś sensie obwinia o to Boga. Później jednak dostaje rzekomo od Boga wiadomość, aby powrócił na miejsce morderstwa, i tam spotyka się z nim Bóg. Nie tylko Bóg Ojciec albo Jezus, albo Duch Święty, ale wszyscy trzej. Mamy więc w tej historii człowieka obcującego z Trójcą i mamy Trójcę. Teraz przedstawię te postacie, z którymi się on spotyka, tak jak je widzę. Otóż autor wymyśla postać Boga Ojca jako Murzynkę posługującą się bardzo trendy językiem, nieraz ordynarnym, określaną imieniem Pappa. A Jezusa jako takiego trochę przygłupa, puszczającego kaczki na wodzie hipisowatego poczciwinę, zakochanego w swym rodzaju ludzkim i w stworzeniu, Ducha Świętego z kolei jako filigranową Azjatkę, która uprawia ogród i zbiera łzy. Oczywiście czytelnik tej książki mógłby powiedzieć: „To Ty tak to oceniasz”, jednak fakt jest taki, że mamy tutaj Trójcę Świętą, w tym Boga Ojca i Ducha Świętego jako kobiety, odziane w kobiece ubrania. I rozmawiają z tym człowiekiem. I co Ty na to?
Dave: Tom, ja tego nie będę czytał. [...] ohyda od początku do końca. I znak czasów, w jakich żyjemy. […] Nie można sporządzać sobie bożków, nie można sporządzać żadnego wyobrażenia Boga. A tutaj mamy najgorsze z możliwych wyobrażeń. […] Ojciec w takiej postaci? I Duch Święty jako Azjatka? I Jezus jako przygłup? Zauroczony swoją ludzkością itd.? Nie mam słów, żeby to nazwać! To jest bluźnierstwo najgorszego sortu! A tutaj podobno ewangeliczne, chrześcijańskie księgarnie, Kościoły...
Tom: Tak, chrześcijanie podbijają sprzedaż, [...] idzie jak ciepłe bułeczki. Rozmawiałem z różnymi osobami, które opowiadały, że ich znajomi puszczają książkę w obieg i że strasznie im się ona podoba. Jedną z atrakcji tej książki – Dave, wiem, że Cię to mierzi, mnie też zmierziło – jest to, że Bóg się tłumaczy. Jest w niej mnóstwo dialogów „teologicznych”, tj. Bóg mówi: dlatego i dlatego to zrobiłem, dlatego zrobiłem tamto. Takich rzeczy nie ma w Biblii.
Dave: I domyślam się, że nie odzwierciedlają one prawdziwie tego, kim jest Bóg.
Tom: Nie odzwierciedlają.
Dave: Więc jest to poniżanie Boga. Przedstawianie fałszywego obrazu Boga. Autor, który pisze coś takiego, powinien drżeć. Bo stanie kiedyś przed obliczem tego Boga, którego fałszywie przedstawił, stanie przed Nim na sądzie, i ludzie, którym się to podoba, też staną przed Bogiem na sądzie. Pielęgnują w swych umysłach fałszywą ideę Boga...
Tom: Dave, i to przenika książkę na wskroś. Mamy tu Boga zredukowanego do postaci kogoś, z kim można sobie jakoś układać stosunki. […] Nie ma w tej książce niczego takiego jak poczucie respektu, bojaźni, pokory. Mamy tu Boga, przy którym możemy poczuć się swobodnie. Rozumiesz – zaczynasz czuć się swobodnie przy Jezusie i nagle pojmujesz, że postacie te są bardzo ludzkie. Zostały przez autora tej książki zredukowane do naszego poziomu.
Dave: Tom, drżę na myśl o tym człowieku i na myśl o tych, którzy czytają tę książkę, którzy ją polecają […] Problem w tym, że to deprawuje umysł, deprawuje serce, deprawuje nasze pojmowanie, rozumienie Boga. Nam nie wolno nawet sporządzać sobie Jego wizerunku w myślach. Nie mamy czynić żadnych wyobrażeń Boga, żadnych Jego przedstawień. Jest to więc jaskrawe pogwałcenie wręcz pierwszego przykazania: „Nie będziesz miał innych bogów przede Mną”.
Tom: Jeszcze jedna rzecz, o jakiej chciałbym powiedzieć w związku z tą książką, to to, że nie ma tam bojaźni przed Bogiem. Kto ośmieliłby się przemawiać w imieniu Boga? A tutaj mamy dialog! Bóg prowadzi dialog z tym drugim bohaterem książki. Czy przemawia Bóg Ojciec, czy Jezus, czy Duch Święty – kto ma prawo wkładać im słowa do ust? Kto by się ośmielił? Ale to już jest wyraźny trend. Wyszły już takie książki. Jezus rozmawia z Konfucjuszem czy z Buddą itd. Ravi Zacharias zrobił coś takiego. I mamy Eugene'a Petersona, […] taka przecież jest jego biblia, The Message. Wkłada on swoje własne słowa w usta Boga, i nie boi się powiedzieć: „Tak mówi Pan!” Nieprawda. Tak mówi Eugene Peterson, a nie Bóg.
Dave: […] Nie ma dość mocnych słów, aby to potępić. To bluźnierstwo, to odstępstwo, a fakt, że Kościół za tym podąża, a w każdym razie wiele osób w Kościele, to się po prostu nie mieści w głowie!
Tom: […] Weźmy Eugene'a Petersona. Cytat jego wypowiedzi, rekomendacji pojawia się na okładce tej książki. I czytamy: „Ta książka ma potencjał uczynienia dla naszego pokolenia tego, co uczyniła Wędrówka pielgrzyma Johna Bunyana dla tamtego pokolenia. Jest tak dobra”. No i masz!
(Transkrypt programu radiowego „Search the Scriptures Daily", opublikowany na stronie The Berean Call. http://www.thebereancall.org/node/6994)
Rozmowa T. A. McMahona i Dave'a Hunta w odniesieniu do poniższej wypowiedzi słuchacza
Słuchacz: „Szczerze mówiąc, nie wiem, co myśleć o książce, która jest bardzo popularna w kręgu moich chrześcijańskich przyjaciół. Nosi ona tytuł The Shack i choć rekomendują ją niektórzy wiodący chrześcijanie ewangeliczni, to ja nieomal wyszedłem z siebie czytając ją, nie mogłem jej skończyć. Nie pojmuję, jak ktoś może sobie wyobrażać, że wolno mu umieścić Boga Ojca, Jezusa i Ducha Świętego w jakiejś fikcyjnej sytuacji i kazać im wypowiadać słowa, jakie podsuwa mu jego własna wyobraźnia. Czy nie jest to coś skandalicznie złego?”
Tom: Dave, wiem, że nie czytałeś The Shack, bo dzień i noc pracowałeś nad swoją książką Cosmos, Creator and Human Destiny.
Dave: Ale słyszałem o niej i myślę, że co nieco o niej wiem.
Tom: Ja ją czytałem, przedzierałem się z trudem. Skoro jej nie czytałeś, wspomnę tu o paru rzeczach i zobaczymy, jak to skomentujesz. Po pierwsze więc, jest to książka, którą prezentuje się jako fikcję, choć tak naprawdę trudno to rozstrzygnąć. Jest to taka mieszanka teologii i pewnych koncepcji, pewnych przekonań, z którymi bylibyśmy skłonni się zgodzić, oraz pewnej fikcji. Generalnie mamy tu człowieka [który] […] przeżywa akurat wielki wstrząs w swoim życiu, ponieważ jego córka została zamordowana w odrażający sposób, dręczą go więc wyrzuty sumienia i troska, że być może mógł ocalić życie swojej córki, itd. Nosi on więc w sobie ogromne brzemię i w jakimś sensie obwinia o to Boga. Później jednak dostaje rzekomo od Boga wiadomość, aby powrócił na miejsce morderstwa, i tam spotyka się z nim Bóg. Nie tylko Bóg Ojciec albo Jezus, albo Duch Święty, ale wszyscy trzej. Mamy więc w tej historii człowieka obcującego z Trójcą i mamy Trójcę. Teraz przedstawię te postacie, z którymi się on spotyka, tak jak je widzę. Otóż autor wymyśla postać Boga Ojca jako Murzynkę posługującą się bardzo trendy językiem, nieraz ordynarnym, określaną imieniem Pappa. A Jezusa jako takiego trochę przygłupa, puszczającego kaczki na wodzie hipisowatego poczciwinę, zakochanego w swym rodzaju ludzkim i w stworzeniu, Ducha Świętego z kolei jako filigranową Azjatkę, która uprawia ogród i zbiera łzy. Oczywiście czytelnik tej książki mógłby powiedzieć: „To Ty tak to oceniasz”, jednak fakt jest taki, że mamy tutaj Trójcę Świętą, w tym Boga Ojca i Ducha Świętego jako kobiety, odziane w kobiece ubrania. I rozmawiają z tym człowiekiem. I co Ty na to?
Dave: Tom, ja tego nie będę czytał. [...] ohyda od początku do końca. I znak czasów, w jakich żyjemy. […] Nie można sporządzać sobie bożków, nie można sporządzać żadnego wyobrażenia Boga. A tutaj mamy najgorsze z możliwych wyobrażeń. […] Ojciec w takiej postaci? I Duch Święty jako Azjatka? I Jezus jako przygłup? Zauroczony swoją ludzkością itd.? Nie mam słów, żeby to nazwać! To jest bluźnierstwo najgorszego sortu! A tutaj podobno ewangeliczne, chrześcijańskie księgarnie, Kościoły...
Tom: Tak, chrześcijanie podbijają sprzedaż, [...] idzie jak ciepłe bułeczki. Rozmawiałem z różnymi osobami, które opowiadały, że ich znajomi puszczają książkę w obieg i że strasznie im się ona podoba. Jedną z atrakcji tej książki – Dave, wiem, że Cię to mierzi, mnie też zmierziło – jest to, że Bóg się tłumaczy. Jest w niej mnóstwo dialogów „teologicznych”, tj. Bóg mówi: dlatego i dlatego to zrobiłem, dlatego zrobiłem tamto. Takich rzeczy nie ma w Biblii.
Dave: I domyślam się, że nie odzwierciedlają one prawdziwie tego, kim jest Bóg.
Tom: Nie odzwierciedlają.
Dave: Więc jest to poniżanie Boga. Przedstawianie fałszywego obrazu Boga. Autor, który pisze coś takiego, powinien drżeć. Bo stanie kiedyś przed obliczem tego Boga, którego fałszywie przedstawił, stanie przed Nim na sądzie, i ludzie, którym się to podoba, też staną przed Bogiem na sądzie. Pielęgnują w swych umysłach fałszywą ideę Boga...
Tom: Dave, i to przenika książkę na wskroś. Mamy tu Boga zredukowanego do postaci kogoś, z kim można sobie jakoś układać stosunki. […] Nie ma w tej książce niczego takiego jak poczucie respektu, bojaźni, pokory. Mamy tu Boga, przy którym możemy poczuć się swobodnie. Rozumiesz – zaczynasz czuć się swobodnie przy Jezusie i nagle pojmujesz, że postacie te są bardzo ludzkie. Zostały przez autora tej książki zredukowane do naszego poziomu.
Dave: Tom, drżę na myśl o tym człowieku i na myśl o tych, którzy czytają tę książkę, którzy ją polecają […] Problem w tym, że to deprawuje umysł, deprawuje serce, deprawuje nasze pojmowanie, rozumienie Boga. Nam nie wolno nawet sporządzać sobie Jego wizerunku w myślach. Nie mamy czynić żadnych wyobrażeń Boga, żadnych Jego przedstawień. Jest to więc jaskrawe pogwałcenie wręcz pierwszego przykazania: „Nie będziesz miał innych bogów przede Mną”.
Tom: Jeszcze jedna rzecz, o jakiej chciałbym powiedzieć w związku z tą książką, to to, że nie ma tam bojaźni przed Bogiem. Kto ośmieliłby się przemawiać w imieniu Boga? A tutaj mamy dialog! Bóg prowadzi dialog z tym drugim bohaterem książki. Czy przemawia Bóg Ojciec, czy Jezus, czy Duch Święty – kto ma prawo wkładać im słowa do ust? Kto by się ośmielił? Ale to już jest wyraźny trend. Wyszły już takie książki. Jezus rozmawia z Konfucjuszem czy z Buddą itd. Ravi Zacharias zrobił coś takiego. I mamy Eugene'a Petersona, […] taka przecież jest jego biblia, The Message. Wkłada on swoje własne słowa w usta Boga, i nie boi się powiedzieć: „Tak mówi Pan!” Nieprawda. Tak mówi Eugene Peterson, a nie Bóg.
Dave: […] Nie ma dość mocnych słów, aby to potępić. To bluźnierstwo, to odstępstwo, a fakt, że Kościół za tym podąża, a w każdym razie wiele osób w Kościele, to się po prostu nie mieści w głowie!
Tom: […] Weźmy Eugene'a Petersona. Cytat jego wypowiedzi, rekomendacji pojawia się na okładce tej książki. I czytamy: „Ta książka ma potencjał uczynienia dla naszego pokolenia tego, co uczyniła Wędrówka pielgrzyma Johna Bunyana dla tamtego pokolenia. Jest tak dobra”. No i masz!
(Transkrypt programu radiowego „Search the Scriptures Daily", opublikowany na stronie The Berean Call. http://www.thebereancall.org/node/6994)
******
Zachęcam do przeczytania opracowania na ten temat pt. "Chata (The Shack)- przeczytaliśmy i co zobaczyliśmy ?"
http://www.tiqva.pl/bezdroa-bdu/190-chata-the-shack-przeczytalimy-i-co-zobaczylimy-
Kolejna książka Paula W Younga "Lies we believe about God" ("Kłamstwa w jakie wierzymy na temat Boga") pokazuje, ze jest zwykłym heretykiem i każdy uczciwy człowiek znający Biblie nie będzie miał problemu od razu to rozpoznac. https://carm.org/lies-we-believe-about-god-by-paul-young
Young Nie wierzy w podstawowe doktryny ewangelicznych chrześcijan i "Chata" również wyraża te same poglądy autora, nawet jeśli nieco lepiej są tam zakamuflowane.Zadziwiające jest, ilu pastorów nadal te książkę/film poleca i śmieje się z ostrzeżeń nt jej gnostyckiej treści, ale tak się dzieje, jeśli ktoś polega na uczuciach i swoich własnych wyobrażeniach na temat Boga.
Komentarze
Prześlij komentarz