I to jest sedno sprawy...

Pogląd, że każde wydarzenie jest skutkiem wcześniejszego wydarzenia (a wszystkie są sterowane naukowo wytłumaczalnymi prawami), Robert Jastrow nazwał „religią w nauce". Jasno widać, że w naiwnej próbie przypochlebienia się nauce i pogoni za sukcesem wiele czołowych postaci w kościele dało się skusić do „unaukawiania" chrześcijaństwa.

Jeżeli wszystko mieści się w ramach procesu przyczynowo skutkowego rządzonego prawami fizycznymi lub duchowymi, to skutki byłyby następujące: (1) każdy i wszystko, w tym Bóg czy bogowie, musi się zawierać w tym procesie i być podporządkowanym tym prawom; (2) nie jest możliwy akt stworzenia z niczego, czyli nie istnieje również Stwórca odrębny od tego, co stworzył; (3) nie można mówić o sferze nadprzyrodzonej, gdyż wszystko (w tym i zachowanie bogów) jest uwarunkowane prawami naturalnymi; (4) boskie siły są w zasięgu każdego.

Z drugiej strony: jeśli stworzenie nie było rezultatem naturalnego procesu, sterowanego przez naturalne prawa, musiało być wydarzeniem nadprzyrodzonym i wymagało istnienia Stwórcy. Wówczas wnioski byłyby następujące: (1) ponieważ samo pochodzenie wszechświata można uznać za cud, to jasne jest, że cuda mogą się zdarzać; (2) jeśli cuda mają się zdarzyć, mogą być skutkiem jedynie z niezależnego działania Stwórcy; (3) ponieważ cuda z samej definicji nie są uwarunkowane jakimikolwiek prawami, to nie istnieje żaden rytuał ani zaklęcie, ani modlitwa, ani żądanie, którymi można się posłużyć, żeby spowodować cud: cud jest rezultatem wyłącznie łaski. Możemy polegać na Bożych obietnicach, ufając w uczciwość i miłość Boga - nie zaś dlatego, że jest On związany „naukowym prawem".

Stwórca, biblijny Bóg, nie jest poddany takim prawom, nie jest też związany ze stworzeniem układem przyczynowo-skutkowym. Gdyby tak było, Bóg stanowiłby część problemu, dla którego praktycznie nie istniałoby lekarstwo. Skoro jednak znajduje się poza naturą, nie podlega chorobom, zniszczeniu i śmierci, które wiodą dziś wszechświat ku niechybnej zagładzie. Kosmos istotnie nosi na
sobie piętno śmierci, bo od Stwórcy oddzielił go bunt diabła i człowieka. Kosmos czeka na sąd - „zapłatą za grzech jest śmierć".

A jednak niezmienny Bóg Biblii wciąż sięga tu z zewnątrz, by czynić swe cuda. Są wśród nich rozmaite przykłady triumfu nad prawem naturalnym; lecz cuda największe to przebaczenie grzechów, odkupienie, zmartwychwstanie i stworzenie nowych istot, przeznaczonych do nowego wszechświata. Bóg da mu kiedyś istnienie, i zaludnią go odkupieni. Skoro jednak obdarzył nas wolnością wyboru, a z nią szansą na dobrowolną decyzję, nie będzie gwałcił tego prawa. Nasz związek z Bogiem Biblii w niczym nie przypomina targów z pogańskimi bogami i przypochlebiania się im. Możemy do Niego przyjść jak niegodni grzesznicy, zależni od Jego łaski i miłosierdzia, świadomi, że nie istnieją formułki, których przywołanie na myśl czy wymówienie zmusi Go do pożądanej przez nas reakcji.
 

Do Boga trzeba przychodzić na Jego warunkach, wierząc, że przez narodzenie z dziewicy stał się człowiekiem, by umrzeć za nasze grzechy, a poniósłszy karę, której nie bylibyśmy w stanie zapłacić, powstał z martwych i żyje, szukając wejścia do serc przyjmujących Go jako Zbawcę i Pana. Uznanie, że prawdziwy Bóg nie jest zależny od żadnych praw, otwiera drzwi cudom, a zamyka je przed okultyzmem i rytualną magią - ludzkimi próbami udawania Boga. Uznając to, człowiek przestaje rościć sobie prawo do władzy nad sobą i wszechświatem. I to jest sedno sprawy.

Fragment pochodzi z książki "Zwiedzione chrześcijaństwo"
cała książka w PDF znajduje się pod adresem: http://www.tiqva.pl/ksiazki/204-zwiedzione-chrzecijastwo

Komentarze

Popularne posty