Inicjacja: otwarcie drzwi

Niemal każdy, kto nawiązał z nimi kontakt, potwierdzi, iż istoty te zdają się istnieć taktycznie, niezależnie. Wyznawcy wudu czy santerii, którzy doznali opętania, niewątpliwie zaświadczą, że władzę nad nimi przejął odrębny byt. Co więcej, nie wszyscy psycholodzy dostrzegają w przewodnikach duchowych jedynie sztuczki nieświadomości. Jose Stevens z Berkeley w Kalifornii, psycholog kliniczny i kanalizujący, jest pewien faktycznego istnienia przemawiających przez niego bytów." Wade Davis wierzy w ich moc, doświadczywszy jej nie tylko przy obserwacji fenomenu opętania, ale i przez osobisty kontakt z własnym przewodnikiem.

Michael Harner uważa, że szamanistyczna technika wizualizacji przewodnika duchowego pozwala w istocie objawić się niezależnemu bytowi. Nie wolno „lekceważyć tych wizji jako halucynacji" - pisze Harner. - „Jest to twór umysłu, uwizualizowany i zeksternalizowany, który może istnieć jakiś czas niezależnie od swego twórcy." Andrija Puharich, właściciel ponad 50 patentów na polu medycyny, przeprowadziwszy szeroko zakrojone badania zwrócił uwagę, że coraz więcej osób kontaktuje się „z jakimś źródłem zewnętrznym w stosunku do siebie". Puharich sądzi, iż byty te dysponują siłami daleko przewyższającymi ludzkie zdolności. Pisze:

„Jestem przekonany, ze wyższe istoty z innych przestrzeni i czasów zapoczątkowały nowy dialog z ludzkością... Nie wiem, jak wyglądają, jak żyją ani jakie są ich cele względem ludzkości…"

Od tysiącleci szamani i media byli pewni rzeczywistego istnienia bytów komunikujących się z nimi. Na jakiej podstawie psycholodzy, lekarze, praktykujący homoedukację przedsiębiorcy i postacie wielkiego biznesu, którzy przejęli i wylansowali pradawne szamanistyczne techniki kontaktu z tymi właśnie bytami, odmawiają im niezależnego, faktycznego istnienia? Powodem może być tylko to, co William James nazwał „rolą, jaką w świecie »naukowym« odgrywa moda". Nie wypada dziś otwarcie uznać istnienia osobowych demonów, aniołów. Szatana, a nawet osobowego Boga. Lecz, jak zauważyliśmy, wyrazem naiwności i próżności jest stanowisko, iż ludzie to jedyna inteligentna postać życia we wszechświecie lub iż niemożliwe jest istnienie rozumnych form życia bez fizycznego ciała, lub też że żadna z takich istot nie może być zła.

Abstrahując od możliwych postaci tego światopoglądu, stajemy wobec pewnych nieuniknionych wniosków: (1) Z ludzkością komunikują się niezależne, inteligentne istoty o naturze nie-ludzkiej, posiadające nie tylko własny, odrębny byt, ale i określone zamiary; (2) ustawicznie podają one kłamliwe informacje, zarówno w sprawie własnej tożsamości, jak i potencjału ludzkiego, próbując przypisać swoją działalność mocy obecnej rzekomo w ludzkiej duszy, w domniemanym, lecz nieistniejącym umyśle wszechświata lub w nieświadomości zbiorowej. Istnieje aż nadto dowodów, aby wykazać, iż istoty te z premedytacją oszukują nawiązujących z nimi kontakt. Co więcej, ich taktyka pozostaje niezmienna od zarania ludzkiej historii, kiedy to Ewa dała się zwieść Szatanowi.

Każdy ma prawo wzruszyć ramionami na wzmiankę o biblijnym opisie historii Ewy i węża. Nikt jednak nie może z całą uczciwością zaprzeczyć, iż identyczna oferta równości z Bogiem stanowi sedno filozofii New Age i ewangelii, która, owe byty zwiastują. Każdy z nas staje wobec tego samego wyboru o zasadniczym znaczeniu: czy ofertę tę przyjąć (co jest tożsame z otwartym buntem), czy ją odrzucić?

Wyobrażanie sobie przez człowieka, że jest lub może zostać Bogiem, wydaje się kłamstwem oczywistym ze względu na monstrualną niedorzeczność takiej koncepcji. Lecz kłamstwu temu niełatwo się przeciwstawić, zwłaszcza komuś, kto już nawiązał kontakt. Doznanie towarzyszące spotkaniu z tymi istotami jest tak realne, zaś ich oferta tak często obiecuje dobro dla ludzkości, iż przeżywszy inicjację żywimy zwykle przekonanie o własnym udziale w wyższej świadomości i czujemy się zobowiązani, aby zachęcać innych do takiej samej doniosłej transformacji.

Inicjacja: otwarcie drzwi

Wade Davis opowiada, jak biorąc przed laty udział w szamanistycznym „poszukiwaniu wizji" u kanadyjskich Indian, pozyskał „nadludzką moc", która zapewniła mu przychylność „pewnego złośliwego czarownika", jednego z najpotężniejszych i najstraszliwszych bokorów na Haiti:

„Wyjaśniłem Marcelowi, że mam swoją [nadludzką] moc, wiec się go nie boje. Nie boje się żadnego człowieka. Gdy w końcu Marcel to pojął, stał się wyraźnie podniecony [...] Później tego samego dnia Rachel podsłuchała, jak tłumaczy grupie ludzi, że ten blanc jest inny od pozostałych, bo doświadczył inicjacji.”

Nawet w przypadku osób przekonanych, że byty te są jedynie rozszczepieniami ich psychiki, przeżycia takie zdają się bardzo namacalne i spełniają trzy opisane już kryteria rzeczywistości Jamesa Jeansa. Co więcej, świeżo wtajemniczani przejmują ów panteistyczny światopogląd zawsze według podobnego wzorca, zaś nowe spojrzenie na rzeczywistość staje się podstawą nowego, holistycznego podejścia do medycyny, psychoterapii, biznesu, nauki i życia w ogóle. Bernie Siegel nauczył się nawiązywać kontakt dzięki onkologowi O. Carlowi Simontonowi oraz psycholog Stephanie Matthews, znanym ze stosowania wizualizacji w badaniach nad chorymi na raka. Siegel opowiada, jak Simontonowie (którzy poznali tę technikę przez Jose Silvę, a on z kolei - przez przewodnika duchowego) pokierowali nim „w medytacji sterowanej w celu odnalezienia i poznania wewnętrznego przewodnika":

„Potraktowałem ćwiczenie z całym sceptycyzmem, jakiego należy oczekiwać od lekarza o podejściu mechanistycznym. Ale usiadłem, zamknąłem oczy i stosowałem sic do poleceń. Nie wierzyłem, ze poskutkuje, gdyby jednak miało poskutkować, spodziewałbym się ujrzeć Jezusa lub Mojżesza. Któż inny ośmieliłby się pojawić w głowie chirurga? Lecz spotkałem George'a, brodatego, długowłosego młodzieńca, w nieskazitelnie białej, powiewnej szacie i mycce na głowie. Był to dla mnie prawdziwy szok. bo nie spodziewałem się, że cokolwiek się zdarzy... George był spontaniczny, wrażliwy na moje odczucia, był doskonałym doradcą…”

Profesor Michael Ray opowiada o własnej inicjacji w sferę mistyczna., źródle poglądów prezentowanych w kursie „Kreatywność w biznesie". Jak Fritjof Capra, który został wyznawcą nowego spojrzenia na fizykę pod wpływem hinduistycznego doznania mistycznego, tak i Ray podobnie został wyznawcą nowego spojrzenia na biznes. Zapoznany przez psychoterapeutę z siddha jogą Swami Muktanandy (guru wielu postaci biznesu i gwiazd rozrywki), Ray doświadczył niesamowitego przeżycia. Gdy asystent Muktanandy przejechał pawim piórem po „trzecim oku" na środku jego czoła...

„...zobaczyłem piorun, jakby piramidę światła. Zacząłem dosłownie odrywać się od podłogi i trząść się. Płakałem. Odczuwałem ogromną energię, miłość i radość. To, czego doznałem - jak mi potem powiedziano – to szaktipat, duchowo przebudzenie energii kundalini w moim wnętrzu [siła węża spoczywająca u nasady kręgosłupa, oczekująca na przebudzenie za pomocą zmienionego stanu świadomości].”


Doświadczenie Raya od razu przywodzi na myśl doznania Castanedy i Huxleya pod wpływem narkotyków. Herbert Benson mówi, że jego „reakcja relaksacyjna" „pełni rolę - w sposób nieco osobliwy - wejścia do odnowionego umysłu i zmienionego życia". Zwracaliśmy już uwagę, ze odmienny stan świadomości eliminuje wszelką bazę obiektywnej oceny, czyni człowieka krańcowo podatnym na sugestie i nie jest właściwa, okolicznością, do decydowania o zmianie światopoglądu. Tymczasem takie doznania mistyczne stanowią spoiwo całego ruchu Nowego Wieku.

Dzięki podobnym rytom inicjacyjnym ludzie tacy jak Siegel, Capra, Benson, Korn czy Simontonowie stali się misjonarzami, poświęcając wszystko w celu przemienienia Ameryki w zaawansowane cywilizacyjnie społeczeństwo szamanów. Doskonale sprzedający się autor Gerald Jampolsky wsławił się wykorzystywaniem A Course In Mirackes (Kursu cudów) w swej praktyce psychiatryczne) oraz w książkach i wykładach wygłaszanych na całym świecie. Opowiada, jak dzięki inicjacji przygotował się na poselstwo „Kursu cudów" Wówczas to guru Muktananda dokonał w nim szaktipat: [shaktipat]

„...wydawało się, jakbym wystąpił z ciała i patrzył na siebie z góry. Ujrzałem kolory, których głębia i blask przewyższyły wszystkie moje dotychczasowo doświadczenia Zacząłem mówić językami. Do pokoju wpadł piękny promień światła i w tym momencie postanowiłem, że przestanę analizować to, co się dzieje, po prostu zjednoczę się z tym przeżyciem, złącze się z nim zupełnie […] Pełen byłem świadomości miłości, takiej, jakiej przedtem nie znałem Gdy zacząłem czytać „Kurs", usłyszałem głos wewnętrzny: „Lekarzu, ulecz siebie sam. To właściwa droga" - i do znałem uczucia całkowitej jedności z Bogiem i Wszechświatem.”


Artykuł pochodzi z książki; "Ameryka - nowy uczeń czarnoksiężnika" z rozdziału "Szamanizm na fali". Oficyna wydawnicza "Tiqva" Wrocław 1994


Komentarze

Popularne posty