Tolerancyjna walka z chrześcijaństwem

Głównym zarzutem kierowanym przez zwolenników New Age pod adresem chrześcijaństwa jest jego nieugięte trwanie przy własnej racji, z czego wypływa wniosek, iż pozostałe religie, nie zgadzające się z nim, nie mają racji. Zasadność chrześcijaństwa powinna być oceniana na podstawie jego prawdziwości bądź fałszywości. Tak się jednak nie dzieje, odrzuca się je bowiem z góry, jako „ograniczone". Dziwny to zarzut. Ktoś, kto twierdzi, że nikt nie może mieć racji i nikt nie może się mylić, nie ma prawa oskarżać chrześcijaństwa o „ograniczoność", bowiem utrzymując, iż wszystkie drogi wiodą do jednego miejsca, sam prezentuje najbardziej zacietrzewiony dogmatyzm. Jezus nie był tak ograniczony, by twierdzić, że każdy - choć wybiera inną drogę - i tak wyląduje w tym samym miejscu. Nauczał, że kierunki są dwa: do nieba i do piekła, i że nikogo nie można przymusić, aby w konkretnym z nich podążył. Kierunek obrany przez człowieka jest kwestią jego wolnego wyboru. Zaś decyzję o tak kolosalnym znaczeniu powinno się podejmować przy możliwie najlepszej znajomości faktów.

Chrześcijaństwo opiera się na twierdzeniach, które wygłosił na swój temat Chrystus, i na relacjach naocznych świadków o jego życiu, śmierci i zmartwychwstaniu. Zostało to zapisane w Nowym Testamencie, ma zaś potwierdzenie w proroctwach Starego Testamentu. Twierdzenia Jezusa odrzucają muzułmanie i wyznawcy judaizmu, dając wyraz swej opozycji wobec chrześcijaństwa. Twierdzenia to niewątpliwie jedyne w swoim rodzaju: że jest on Bogiem, który przyszedł na ziemię jako człowiek (jedyny bezgrzeszny, doskonały człowiek), aby umrzeć za grzechy świata, stając się przez to jedynym Zbawcą dla ludzkości. Ani Budda, ani Mahomet, ani Konfucjusz, ani żaden inny przywódca religijny nie poważył się na takie wypowiedzi o sobie samym. Zmartwychwstanie (nie reinkarnacja!) Jezusa Chrystusa także czyni go jedynym w swoim rodzaju i stanowi również fundament wiary chrześcijańskiej.

Wybrawszy się w podroż do Mekki możemy odwiedzić grób Mahometa, w innych zaś częściach globu - obejrzeć groby wielkich świętych i założycieli wielkich religii. Lecz grób Jezusa Chrystusa, w przeciwieństwie do innych grobów, jest pusty. Jezus podawał się nie tylko za nauczyciela, który przyszedł, aby własnym przykładem i nauką wskazać drogę - on twierdził, że sam jest „drogą, prawdą i życiom". Wagę mają więc nie tylko jego wciąż żywe nauki, ale i fakt, że on sam żyje nadal i jest władny udzielić życia wiecznego tym, którzy go przyjmą.

Chrystusowe twierdzenie, iż on sam jest drogą, prawdą i życiem, nie tylko wyróżnia go spośród innych, ale i wskazuje, że wszystkie inne drogi są błędne. Każdy ma prawo, aby takie twierdzenie odrzucić, nikt jednak nie ma prawa cynicznie zniekształcać faktów, twierdząc, że Jezus to jeden z wielu guru, którzy zgodnie nauczają tego samego. Bez wątpienia człowiek znający choć trochę Nowy Testament natychmiast dostrzeże absurdalność takiej opinii. Mimo to zyskała ona spory posłuch dzięki głosom, że przed rozpoczęciem swojej misji Chrystus studiował w Indii u tamtejszych guru. Teorię tę, stanowiącą jeden z najmocniejszych ataków na jedyne w swym rodzaju twierdzenia Chrystusa, niezmiennie powtarzają kanalizowane istoty i popularyzują rozmaite książki oparte na spekulacjach, w rodzaju Aquarum Conspiracy.

Jezus a hinduscy guru

Skąd wziął się ten pomysł? Niejaki Nicholas Notovitch podróżując u schyłku XIX wieku po Tybecie dowiedział się podobno od lamów, ze w jakimś himalajskim klasztorze istnieje zapis o wizycie Jezusa. Na początku XX wieku podobną wieść miał usłyszeć jeszcze inny podróżnik. Lecz nikt zdolny do odczytania i przetłumaczenia tych „zapisów" nigdy ich nie widział, żadna ich kopia nie trafiła na Zachód, by umożliwić zbadanie sprawy, zaś obecnie mówi się, że „zapisy" zostały zniszczone.

Gdyby Biblia opierała się na materiale dowodowym takiej jakości, krytycy wieki temu obaliliby ją z hukiem i bez litości. Nie tylko brak choćby najmniejszego dowodu na pobyt Jezusa w Indiach, nie mówiąc już o jego studiach tamże, ale teorie te dyskredytuje wszystko, cokolwiek Jezus zrobił i powiedział podczas swej ziemskiej misji. Spójna i konsekwentna relacja Nowego Testamentu nie daje żadnych podstaw do przypuszczeń, że Jezus przez jakikolwiek dłuższy okres przebywał poza Izraelem. Mieszkańcy rodzinnego Nazaretu znali go jako zwykłego cieślę, nie zaś domorosłego Marco Polo, i zdumieli się, gdy nagle zaczął nauczać i podróżować po Galilei w asyście wielkich rzesz. Rodzina i sąsiedzi uznali Jezusowe podawanie się za nauczyciela za skandal. Traktowali go z pogardą, płynącą z poufałości, a nie z szacunkiem i przestrachem, jak z pewnością by się działo, gdyby Jezus miał za sobą dalekie podróże i studia w egzotycznej Indii i Tybecie.

Każdy guru przybywający na Zachód czci swego mistrza, każdy hinduista musi bowiem mieć własnego guru, nawet jeśli sam jest guru. Jezus tymczasem nigdy nie wspominał o swoim guru, nie powoływał się też na żadne pisma święte, z wyjątkiem Pism hebrajskich, które ustawicznie cytował. Twierdził, że jest posłany od swego „Ojca w niebie". Był to termin dla hinduskich guru obcy, zaś przez większość żydowskich rabinów nienawidzony. Guru twierdzą o sobie, że są ludźmi, którzy przez jogę i praktyki ascetyczne stali się „samozrealizowanymi" bogami. W odróżnieniu od nich Jezus nigdy nie podawał się za człowieka, który usiłuje dostąpić bóstwa, lecz za Boga, który zstąpił z wysokości, aby stać się człowiekiem. Guru przeczą istnieniu grzechu; Jezus zaś twierdził, że przyszedł, by wzywać grzeszników do nawrócenia i wybawić ich od wiecznego sądu przez własną śmierć za grzechy świata.

Wszyscy guru są wegetarianami; Jezus nim nie był. Wiadomo, że spożywał baranka paschalnego, karmił tłumy rybami, a nawet po zmartwychwstaniu spożywał rybę, by dowieść wątpiącym uczniom, że nie jest „duchem", jak przypuszczają, lecz zmartwychwstał cieleśnie. Guru były i są tysiące, lecz tylko Jezus podawał się za jedynego Syna Bożego. Guru nauczają, że do Boga wiedzie wiele dróg; Jezus zaś oznajmił: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze mnie."

Artykuł pochodzi z książki; "Ameryka - nowy uczeń czarnoksiężnika" z rozdziału "Istotne różnice". Oficyna wydawnicza "Tiqva" Wrocław 1994

Komentarze

Popularne posty