Czy UFO i istoty pozaziemskie naprawdę istnieją? cz.1

Tom McMahon, współautor – wraz z Dave'em Huntem – takich książek jak Zwiedzione chrześcijaństwo czy Ameryka – nowy uczeń czarnoksiężnika – rozmawia z Mike'iem Oppenheimerem z organizacji Let Us Reason Ministries. Czy UFO i istoty pozaziemskie naprawdę istnieją? Kim są? Czy powinniśmy głosić im ewangelię? Czy powinniśmy się ich bać? Tom i Mike omawiają pewne niepokojące wnioski na temat tego zjawiska, do jakich dochodzi nawet wielu chrześcijan.


Część 1

Gary (prowadzący): Wraz T.A. McMahonem witamy w programie Search the Scriptures 24/7, misji radiowej organizacji The Berean Call. Nazywam się Gary Carmichael. Witam słuchaczy. W dzisiejszym programie Tom McMahon, dyrektor zarządzający TBC, gości Mike’a Oppenheimera z Let Us Reason Ministries.

 

Tom: Dziękuję, Gary. Dziś i za tydzień będę rozmawiać z Mike'iem Oppenheimerem, którego misja Let Us Reason zajmuje się apologetyką, jego strona internetowa to letusreason.org. Przez większą część programu będziemy omawiać coś, co wielu może się wydać mocno „odlotowe". Tym żartobliwym określeniem chciałem wprowadzić nas w temat UFO. Mike, dziękuję, że dołączyłeś do mnie w Search the Scriptures 24/7.

 

Mike: Dziękuję za zaproszenie, Tom.

 

Tom: Mike, gdy niedawno leciałem samolotem, zacząłem przeglądać numer czasopisma Hemisphere Magazine i zdziwił mnie tam krótki artykuł – nieco ironiczny, lecz nie do końca. Podam kilka cytatów. 2 lipca obchodziliśmy (a przynajmniej niektórzy z nas) Światowy Dzień UFO i w tym artykule czytamy: „Dla uczczenia tego wydarzenia oficjalna strona Dnia UFO proponuje urządzanie przyjęć, produkowanie T-shirtów i rozmowy o szansach na życie pozaziemskie”. Artykuł podaje trochę danych liczbowych: 1,5 mln dolarów – tyle kosztuje funkcjonowanie teleskopów wypatrujących obcych, używanych przez SETI, czyli projekt Poszukiwania Inteligencji Pozaziemskich. Będziemy jeszcze o tym rozmawiać. Podano tam, że w 2012 roku w sondażu National Geographic 65% Amerykanów wyraziło opinię, że Barack Obama lepiej poradziłby sobie z inwazją obcych niż Mitt Romney. Według sondażu Huffington Post z 2013 roku 48% Amerykanów dopuszcza możliwość wizyt obcych. 6457 – tyle było w 2013 roku w USA doniesień o dostrzeżeniu UFO. Z czymś takim musimy się więc zmierzyć: W kosmosie musi być życie – ekscytują się ludzie, mniej lub bardziej. Zanim jednak przejdziemy do tematu, powiedz, proszę, naszym słuchaczom, od jak dawna zajmujesz się apologetyką, czyli ogólnie rzecz biorąc obroną wiary, obroną treści Biblii. Jak to się zaczęło?

 

Mike: Dobrze, spróbuję to przedstawić w wersji skróconej. W połowie lat siedemdziesiątych przeprowadziłem się na Hawaje, żeby uprawiać surfing. W połowie lat osiemdziesiątych pewien znajomy Żyd z Nowego Jorku stał się chrześcijaninem i zaprosił mnie na konferencję, którą organizowali Dave Hunt i Johanna Michaelsen, poświęconą tematowi New Age – a byłem w tym czasie w pełni zaangażowany w ten ruch, kształtowałem swą własną duchowość. Wierzyłem w życie pozaziemskie, praktykowałem medytację, jogę, afirmacje, generalnie dążyłem do tego, aby zaangażować się w ruch I AM, który wzywa anioły i posługuje się światłem, co ma służyć wyzwoleniu w sobie czegoś, co – jak wierzyłem – jest boską obecnością Boga we mnie samym.

Otóż na tej konferencji Dave zaczął to wszystko podważać, w trakcie jego wykładu czułem się coraz bardziej nieswojo. Znajomy, który siedział obok, zażartował: „Oho, już przypuścił na ciebie atak!”. A Dave naprawdę rozbierał moje przekonania na czynniki pierwsze. Słuchałem go uważnie i dotarło do mnie, że jest mowa o prawdziwym, biblijnym Bogu. Przypomniałem sobie, że wychowałem się w judaizmie, i zacząłem myśleć: „Sądziłem, że znalazłem prawdę! Czyżbym się mylił przez te wszystkie lata?”. W połowie konferencji zarządzono przerwę i znajomy zaprowadził mnie osobiście do Dave’a, a Dave zaczął mówić o pewnych rzeczach, w które się angażowałem, i trafiał w samo sedno. Zdziwiłem się, ile wie o ruchu I AM. Zadawał mi pytania, które zasadniczo rozniosły w pył mój cały system wierzeń.

 

Potem wysłuchałem świadectwa Johanny i po raz pierwszy usłyszałem, że istnieje inny Jezus. Zrozumiałem, że się myliłem. Konferencja ciągnęła się dość długo. W drodze powrotnej wypytywałem moich przyjaciół, którzy również byli świeżo upieczonymi chrześcijanami, o te wszystkie sprawy, o których była tam mowa, i nie za bardzo potrafili udzielić mi odpowiedzi. Jednak po powrocie do domu przesiedziałem do białego rana razem z moją dziewczyną (która potem została moją żoną), rozmawiając o tym wszystkim, ponieważ ona była święcie przekonana, że nie wrócę do domu nawrócony na chrześcijaństwo, praktykowanie afirmacji bardzo jej pasowało. Lecz w trakcie naszej rozmowy doznała objawienia, że daliśmy się zwieść. Nazajutrz poszliśmy do kościoła, usłyszeliśmy całą ewangelię i od tej pory oddaliśmy Panu nasze życie.

Czyli to, co powiedzieli Dave i Johanna podczas swoich wystąpień, nie dawało mi spokoju. Dave skonfrontował mnie z prawdą i na zawsze zmienił bieg mojego życia i życia mojej żony. Zostaliśmy więc ocaleni z oszustwa New Age i pragnąłem robić to samo dla innych.

 

I zdarzyło się akurat tak, że do moich drzwi zaczęli nagle pukać Świadkowie Jehowy i mormoni, co wcześniej nigdy nie miało miejsca. Od razu więc ruszyłem dalej – poszerzałem wiedzę z religioznawstwa, a zwłaszcza o tym, z czego sam wyszedłem – o ruchu New Age, który wydaje się dziś mieć wpływ na większą liczbę osób niż kiedykolwiek wcześniej. Pan przygotowywał mnie więc i zrozumiałem, jak ważną rolę odgrywa apologetyka – ponieważ tak niewiele osób wydostaje się dziś z tych fałszywych systemów wierzeń, jako że Kościół nie jest przygotowany do udzielania odpowiedzi w sprawie tych innych systemów religijno-duchowych. Nadal więc trzymam rękę na pulsie zachodzących zmian, zastanawiam się, jak wykorzystywać Biblię, i odnoszę się do wyzwań, które pojawiają się w naszym świecie, coraz bardziej otwartym na to, co fałszywe, a coraz bardziej wrogo nastawionym do prawdy.

 

Przekonałem się więc, że jeśli pozbawić Kościół apologetyki, ucierpi nie tylko ewangelizacja, ale i przede wszystkim uczniostwo w Kościele. Chciałbym więc móc dokonać czegoś nieco innego niż wszyscy pracujący na tym polu.

 

Tom: Mike, skoro już o Dave’ie mowa, pamiętam, że gdy zacząłem z nim pracować – będzie już ze czterdzieści lat – zabrał mnie na jakąś konferencję. W tym czasie dyrektorem Spiritual Counterfeits Project był Brooks Alexander, i wyobraź sobie [śmiech], byłem wtedy stosunkowo świeżo upieczonym wierzącym, jak być może pamiętasz, wychowywałem się w katolicyzmie rzymskim, było to więc dla nie novum. I pamiętam, że zaraz na początku Dave zwrócił się do słuchaczy: „Drodzy państwo, jeśli zainteresowaliście się apologetyką, to wchodzicie do sektora blue chip”. Mike, nie miałem pojęcia, o czym on mówi, ale wyjaśnił, że będzie o tym mowa podczas konferencji i że inni też się w to angażują, i że to będzie rosnąć i rosnąć, rosnąć wykładniczo. Pamiętam, że jakieś trzy lata po ukazaniu się książki Zwiedzione chrześcijaństwo Dave spojrzał na mnie i mówi: „Tom, Pan musi być już u drzwi. Gorzej już by nie może”. Od tamtego czasu minęło już 25 lat albo i więcej – i jest gorzej. Mike, czasem wydaje się – w kwestii tego, czym się zajmujesz, i czym w pewnym stopniu również ja się zajmuję – wydaje się, jak gdybyśmy płynęli pod prąd, ba, pod prąd wodospadu Niagara!

 

Mike: Racja. Ale taka jest rzeczywistość, sprawy wyglądają coraz gorzej, w naszych czasach sytuacja zmienia się wręcz skokowo. Jeśli wziąć 2 List Piotra, drugi rozdział, to mogę bez wahania powiedzieć, że grono fałszywych nauczycieli zwiększyło się, i to wygląda nieomal na to, że w proporcji 100 do 1. Wiarę zmienili w jakąś siłę, sukces ma się opierać na naszej umiejętności posługiwania się nią, zaparcie się siebie, aby pójść za Jezusem, zamieniono na wywyższanie samego siebie. Nieomal wszystko, czego Biblia naucza, zostało przeinaczone przez tych, którzy twierdzą, że ją reprezentują. Przypominają gnostyków bądź mistyków, którzy wykorzystują kazalnicę dla sławy i fortuny.

 

Tom: I najgorsze, że to nie tylko świat, ale i Kościół, osoby deklarujące się jako chrześcijanie, a nawet prawdziwi wierzący odzwyczaili się od Słowa Bożego wskutek tych tendencji, o których wspomniałeś. Jeśli nie znamy Słowa Bożego, stajemy się łatwym celem, a jeśli znamy je tylko trochę, to jesteśmy przestraszeni, gdy u naszych drzwi stają czy to świadkowie Jehowy, czy mormoni, ponieważ wiedzą o Biblii więcej od nas, nawet jeśli jest to przekład Nowego Świata czy Biblia Josepha Smitha itd. Jeśli nie znamy Słowa, nie jesteśmy przygotowani, aby się z tym zmierzyć! Nie mamy dostatecznie dużo pewności siebie, aby się do tego ustosunkować. Jak myślisz?

 

Mike:  Sądzę, że to dziś poważny problem, to, że nie uczymy się odpowiadać na rozmaite wyzwania wobec wiary, a Duch przecież „otwarcie mówi, że w czasach ostatnich niektórzy odejdą od wiary” [1 Tm 4,1 UBG]. Ludzie nie są dziś tak naprawdę uczeni prawdy biblijnej, jak więc mogą odpierać jakiekolwiek błędy, skoro sami są w błędzie?

 

Tom: Właśnie.

 

Mike: Lecz z drugiej strony jest napisane, że niektórzy odejdą od wiary, nie że wszyscy. Żyjemy więc dziś w takich czasach, jak to powiedział Jeremiasz w 23 rozdziale, mówiąc o „okropności” u proroków w Jerozolimie. Następnie mówi, że gniew Pana nie odwróci się od tych fałszywych proroków dopóty, dopóki nie wykona On zamysłów swojego serca. I dodaje: „W ostatecznych czasach dokładnie to zrozumiecie”. A to są właśnie nasze czasy.

 

Tom: Prawda.

 

Mike: Kwestia tego, kto rozumie Pismo, a kto nie, to w naszych czasach już właściwie kwestia przetrwania.

 

Tom: Paweł tak pisze do Tymoteusza: „Przyjdzie czas, gdy zdrowej nauki nie zniosą”. Otóż jeśli wierzący – lubię określenie „biblijny chrześcijanin” – a zatem jeśli ktoś określa się jako biblijny chrześcijanin, lecz nie trwa w Słowie, może dać się zwieść czemukolwiek. Wiesz o czym mówię. Zdrowa nauka. W Ewangelii Łukasza 18,8 Jezus pyta: „Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”. Mając więc na uwadze te wersety oraz kształtowanie się religii Antychrysta – które ma nastąpić w dniach ostatnich – to właśnie się dzieje. Widzimy to. A skoro tak, to musimy być przygotowani. Musimy wiedzieć, jak odnosić się do tych spraw.

 

Mike: Zdecydowanie.

 

Tom: Temat, o którym chciałbym z tobą porozmawiać dziś i za tydzień, może się wydać niektórym słuchaczom dość niepoważny, jak już wspomniałem wcześniej. A jednak UFO zdają się pojawiać i znikać, okresowo pokazują się publicznie częściej, w różnych krajach, zależnie od sytuacji. To dziwaczne, niesamowite zjawisko. Jak myślisz, Mike, gdybyśmy do tego podeszli w kategoriach przeciwnika – że szatan umieścił to w swoim programie – to jaką rolę pełni tutaj UFO, jakie jest twoje zdanie?

 

Mike: No cóż, takie rzeczy zdarzały się na przestrzeni dziejów. Widywano dziwne zjawiska na niebie, istnieje obfita literatura np. w Indiach, o wimanach, latających pojazdach, które albo zrodziły się w wyobraźni, albo też były czymś, co rzeczywiście widziano. Ludzie widywali takie rzeczy na własne oczy, już w XIV wieku w Japonii opowiadali o latającym obiekcie w kształcie bębna. W wieku XV pojawiło się pięć gwiazd wokół księżyca, trzykrotnie zmieniających kolor, później znikły. Pod koniec XIX wieku UFO ukazało się nad Chicago, w San Francisco około 150 razy zaobserwowano na niebie obiekty, których nie można było wyjaśnić …

 

Tom: Mike, zatrzymajmy się przy tym San Francisco, pamiętam te opowieści. Czy nie pojawił się tam przypadkiem żaglowiec unoszący się nad miastem? Pamiętasz?

 

Mike: Pamiętam, że mówiono, że miał śruby napędowe, iluminatory, antenę, szperacze…

 

Tom: Zgadza się.

 

Mike: …co brzmi naprawdę dziwnie, ale okazuje się, że 14% mieszkańców twierdzi, że widziało to na własne oczy, a nie we śnie czy w jakimś widzeniu. Ciekawe jest to, jak bardzo te zjawiska się nasiliły w ciągu ostatnich 60 lat, ale również to, że ich kształt się zmienia wraz z naszą kulturą.

 

Tom: Tak.

 

Mike: Poczynając od lat pięćdziesiątych, jakieś 3,5% mieszkańców USA wierzyło w UFO, czyli niezidentyfikowane obiekty latające, ale już w roku 1987 okazało się, że w UFO wierzy 50% osób i ten procent zasadniczo utrzymuje się na tym poziomie. Czyli mnóstwo ludzi jest przekonanych, że od tysięcy lat miewamy tutaj gości, a oczywiście fakt, że ludzie już przed laty czytali komiks o Supermanie – dobrym obcym, który przybył na ziemię – i jaką popularnością cieszą się Gwiezdne wojny – gdzie człowiek styka się z życiem w kosmosie – albo że penetrujemy kosmos w serialu Star Trek – wszystko to ma wpływ na pogląd naszego społeczeństwa na życie w kosmosie.

 

Tom: Prawda.

 

Mike: Mamy też inne filmy – Dzień NiepodległościWojna światówFaceci w czerni * ukazują przeciwieństwo tych dobrych przybyszów z kosmosu, których spotykamy w Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia czy E.T., całkiem innych nawet od telewizyjnych seriali o obcych, jak Mork i Mindy czy My Favorite Martian. Tak więc nawet w społeczeństwie zdania są podzielone – czy obcy to wrogowie, czy przyjaciele?

 

Tom: Kolejny problem – czy są to istoty pozaziemskie, czy raczej istoty spoza naszego wymiaru? Czy są to byty duchowe itd.? Wielu podejmowało taki trop badań, i nie mówię tu o chrześcijanach, lecz o takich osobach jak Jacques Vallée (powiemy jeszcze o nim później), astrofizyk, informatyk itd. Chodzi mi o to, że nie są to faceci z gatunku pogromców duchów itp. Wiążą się z tym uzasadnione obawy. Wróćmy jednak do owego obiektu nad San Francisco. To XIX wiek.

 

Mike: Zgadza się.

 

Tom: Jeśli są to istoty pozaziemskie – bo jak pamiętam, to coś autentycznie miało żagle i śruby napędowe...

 

Mike: Tak.

 

Tom: ... to jak coś takiego mogłoby przemierzać kosmos?

 

Mike: No cóż [śmiech], oczywiście nie mogłoby! Ale mogło to równie dobrze zacząć się od jakiejś pogłoski, która pobudziła społeczną wyobraźnię. Nie wiem. Ale z pewnością nie takie statki powietrzne ludzie widują dzisiaj … a przynajmniej twierdzą, że widują. Lecz wiemy, że Biblia mówi o tym – w 21 rozdziale Łukasza – że będą wielkie, przerażające zjawiska na niebie. Jest też mowa o niesamowitych znakach, czyli nietypowych wydarzeniach, które przeczą naturalnemu biegowi rzeczy, o znamiennych wypadkach, a w wersecie 25 czytamy wręcz: „I będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach". Jeśli więc chodzi o dni ostatnie i obserwowanie nieba przez astronomów, obserwowanie atmosfery, ujrzymy rzeczy nie zawsze wytłumaczalne, mimo że chcielibyśmy je wytłumaczyć.

 

Tom: Racja.

 

Mike: A Pismo mówi: „Poruszą się moce niebios". Sądzę, że chodzi tutaj nie tylko o obiekty fizyczne w układzie słonecznym, ale i o obszar przebywania szatana w atmosferze, jako że jest on określony mianem „władcy, który rządzi w powietrzu” [Ef 2,2]. Sądzę, że zrozumienie właśnie tego jest bardzo ważne, ponieważ z koncepcją, która jest dziś powszechnie akceptowana, wiąże się podstęp.

 

Tom: Tak. Przypisujemy te zjawiska szatanowi, przeciwnikowi – a to wiąże się z podstępem.

Ludzie pragną tego, aby ktoś rozwiązywał za nich ich problemy – czy będzie to jakiś mesjasz, czy choćby statek morski, takie statki zawijały przecież na różne wyspy, a ich mieszkańcy mieli taką mentalność, że spodziewali się, że te statki wiozą im dary i że przybyli bogowie.

 

Wiesz, Mike, pewien znajomy był kiedyś misjonarzem w Nowej Gwinei i opowiadał, że ludzie szykowali tam nawet lądowiska, aby bogowie mogli przybyć. Dlaczego? Ponieważ podczas drugiej wojny światowej Nowa Gwinea służyła za skład zaopatrzeniowy. Miejscowa ludność widziała, że „srebrne ptaki” przybywają i przywożą zaopatrzenie. Więc po wojnie, gdy już odleciały, uznali to zjawisko za coś dobrego. Ustanawiali więc całe rytuały, włącznie z inscenizowanymi lądowiskami, aby srebrne ptaki znowu przyleciały. Chodzi mi tutaj o pewną mentalność – stanowiącą element kłamstw przeciwnika, kłamstw przybyszów z kosmosu – mianowicie taką: „Oto przybywamy tu z innego świata i pomożemy wam rozwiązać wasze problemy. Człowiek całkiem się pogubił, a my mamy technologię bardziej zaawansowaną od waszej”. Dlatego według mnie prawie każde takie zjawisko zdaje się wyprzedzać naszą cywilizację, jej osiągnięcia naukowe, tak abyśmy mogli powiedzieć: „No tak, nawet jeśli nie wiemy, kim oni są, to w każdym razie są bardziej zaawansowani niż my”.

 

Mike: Właśnie. Bardzo wiele osób rozczarowało się kondycją ludzkości i w rezultacie wypatrują ratunku w obcych. Jest tak, jak mówisz, a oni komunikują nam, że ich planeta, ich cywilizacja jest piękniejsza i na wyższym poziomie niż nasza. Jesteśmy zawsze niżej, musimy się od nich uczyć, co w jakimś sensie podporządkowuje nas im, a oni mogą nam nakazywać to czy tamto.

 

Tom: Tak.

 

Mike: A co by się stało, gdyby przybyli i powiedzieli nam coś kompletnie sprzecznego z naszą nauką i religią, a my byśmy to zaakceptowali? W tym właśnie tkwi ten podstęp, ponieważ oni twierdzą, że pochodzą z innej planety, oczywiście bardziej zaawansowanej. Lecz tak naprawę wcale nie są z innej planety, w tym sęk.

 

Tom: Otóż to. Są również elementem zamętu. Wspomniałem tu o Jacques’u Vallée – jedna z jego książek nosi tytuł Messengers of Deception (Posłańcy podstępu). O ile mi wiadomo, nie jest on chrześcijaninem i nigdy nim nie był, lecz na podstawie swoich obserwacji, badań dostrzegł pewne zjawiska sugerujące podstęp. Również kojarzył to z licznymi przejawami folkloru i tym podobnymi sprawami – jedna z jego książek nosi tytuł Passport to Magonia, a opowiada o takich rzeczach jak elfy i gnomy, istotach pojawiających się i znikających. On je zalicza do tej samej kategorii co istoty z UFO. Też tak to widzisz?

 

Mike: Vallée uważa, że czeka nas być może zasadnicza zmiana w ludzkim podejściu do zdolności paranormalnych i życia pozaziemskiego – i trafia tu w dziesiątkę. Lecz jego wnioski są inne niż nasze. Pamiętam takie słowa ufologa nazwiskiem Hynek: „W coraz mniejszym stopniu skłaniam się do koncepcji, że UFO to fizyczne statki kosmiczne z innych światów”. Przez zjawiska paranormalne rozumieją oni coś innego niż my, patrzący z perspektywy chrześcijańskiej, są więc jako naukowcy otwarci zasadniczo na wszystko i w tym miejscu mogą dać się oszukiwać i zawieść na obszar, do którego badania nie są tak naprawdę przygotowani.

 

Tom: I w tym również tkwi problem. Wspomniałem o naukowych korzeniach Vallée, wydaje mi się, że miał je również Hynek, a jeśli ma się takie korzenie, to wiąże się z nimi wiarygodność jako naukowca. Lecz jak wspomniałeś, Mike, oni mają do czynienia ze zjawiskami paranormalnymi, z bytami duchowymi, i nie są w stanie tego ugryźć. Z jednej więc strony pragnęliby, aby chodziło tu o zwykłe fizyczne działanie, zjawisko materialne, ponieważ nie są w stanie wyjaśniać zjawisk spoza naszego wymiaru, nie są w stanie – jeśli dobrze rozumiem – wyjaśniać bytów duchowych.

 

Mike: Tak, w tym sęk. Jeśli jesteś uczonym, tak jak oni, i przyznasz, że istnieją byty duchowe, to musisz zacząć rozważać to, co mówi o nich Biblia, albo więc przynoszą nam one przesłanie pochodzące od Boga, albo też przynoszą inne przesłanie, przeciwne Bogu.

 

Tom: A czy dostrzegasz tutaj, Mike, związek – zwłaszcza u tych, którzy proponują swoje teorie – z ewolucją?

 

Mike: Zdecydowanie. Ciekawe, że o tym wspominasz, ponieważ tak wiele osób zaakceptowało ideę ewolucji, nawet papież. Pius XII w encyklice Humani Generis stwierdza, że nie istnieje zasadniczy konflikt między chrześcijaństwem a ewolucją, jeśli tylko uznaje się udział Boga w niej. Od tamtej pory poszli już dalej, w watykańskim obserwatorium nie brakuje ludzi, którzy twierdzą, że istnienie cywilizacji pozaziemskich jest bardzo prawdopodobne. Pewien astronom w wywiadzie stwierdził: „Obcy to mój brat”. Uważa, że to bardzo możliwe, że istnieją też inne istoty, inteligentne byty, stworzone przez Boga. Z tym stwierdzeniem się zgadzamy, lecz czy chodzi mu o aniołów, czy o człekokształtne istoty z innej planety, jak to niektórzy z nich wierzą?

 

Tom: Właśnie.

 

Mike: Watykan zainteresował się więc UFO i obcymi, a obecny papież jest tak otwarty, że deklaruje gotowość do ochrzczenia przybyszów z kosmosu. Powiedział na przykład: „Gdyby jutro przybyła do nas ekspedycja Marsjan i któryś powiedziałby: Chcę być ochrzczony, to co by się stało? Kim jesteśmy, żeby zamykać im drzwi?”. Jak więc widać, próbują naprawić błąd popełniony przy Galileuszu. Lecz zarazem otwierają przed miliardem katolików możliwość, że istnieje życie pozaziemskie, które wygląda tak jak życie na ziemi.

 

Tom: Proponują takie teorie i zdaniem niektórych brzmi to znakomicie, ale chwileczkę! Co Jezus Chrystus ma wspólnego z obcymi? Urodził się w miasteczku Betlejem, poszedł do Jerozolimy, gdzie Go ukrzyżowano – ewangelia jest adresowana do rodzaju ludzkiego. Czyli co właściwie nam mówi hierarchia katolicka? Dlaczego obcy mieliby być chrzczeni? Czy są grzesznikami? Przecież to nie przystaje nawet do ich własnej teologii. Taka teologia – kosmiczna ewangelia o UFO – jest antytezą ewangelii biblijnej. Kosmiczna ewangelia głosi zasadniczo: Jesteśmy bogami. To niedorzeczne, lecz ludzi to fascynuje, intryguje.

 

Mike: Na pewno. Weźmy NASA – twierdzą tam, że życie w kosmosie odkryjemy najpóźniej za 20 lat. Mają listę jakichś 5 tys. planet, na których mogłoby istnieć życie, i szukają planet w takiej odległości od ich gwiazdy, żeby mogła się na nich znajdować woda w stanie ciekłym, niezbędna dla życia. Mamy więc ludzi przekonanych o konieczności poszerzenia naszego pojmowania religii, lecz obserwujemy indoktrynację, a cały świat stoi przed nimi otworem.

 

Tom: Mike, kończy nam się czas antenowy na tę część, chciałbym jednak kontynuować temat w przyszłym tygodniu – być może spróbowaliśmy trochę rozpracować tę kosmiczną ewangelię. Z bytami pozaziemskimi wiąże się pewna teologia i warto zyskać pojęcie o tym, kim one są i o co w tym chodzi. Dziękuję, Mike, za dzisiejszą rozmowę i do usłyszenia w przyszłym tygodniu.

 

Mike: Dziękuję, Tom.

 

Gary: Słuchaliście programu Search the Scriptures 24/7 z T.A. McMahonem, audycji radiowej misji The Berean Call. Więcej informacji o organizacji Mike’a Oppenheimera na stronie letusreason.org. The Berean Call oferuje bogaty zbiór materiałów pomocnych w studiowaniu Słowa Bożego. Pełna lista tych materiałów oraz bezpłatna subskrypcja naszego newslettera dostępne pod adresem PO Box 7019 Bend, Oregon 97708, pod telefonem [w USA] 800-937-6638 oraz na naszej stronier internetowej thebereancall.org. Ja się nazywam Gary Carmichael. Dziękuję słuchaczom i zapraszam za tydzień. Tymczasem zachęcam [zgodnie z nazwą naszego programu Search the Scriptures 24/7]: Badajcie Pisma 24/7!



* Znakomitą czarną komedią z nurtu ukazującego wrogie oblicze przybyszów z kosmosu oraz naiwność tych, którzy ufnie spodziewają się ich życzliwości, jest film Marsjanie atakują Tima Burtona (przyp. tłum.).

Źródło: https://www.thebereancall.org/content/ta-mcmahon-mike-oppenheimer-part-1

Tłumaczenie: Ola

Komentarze

Popularne posty