Współczesny mit obnażony

Pogląd, że nauka obaliła religię i że wobec tego wielki uczony nie może być człowiekiem religijnym, to najbardziej rozpowszechniona, lecz i najszkodliwsza iluzja XX wieku. Większość noblistów i innych wybitnych teoretyków, którym zawdzięczamy nową fizykę, zgodnie uważa, iż mimo całego dotychczasowego i przyszłego postępu nauki Bóg i religia pozostaną jedyną znaczącą dla człowieka sprawą, jakkolwiek nie poddają się analizie naukowej. Max Planck, ojciec nowoczesnej teorii kwantów, stwierdził: „Nie jest przypadkiem, że najwięksi myśliciele wszechczasów byli zarazem osobami głęboko religijnymi." Gdy zapytano Einsteina, także żywiącego przekonania religijne, jaki skutek jego teoria względności wywrze na religię, odparł szorstko: „Żadnego. Względność to teoria czysto naukowa i nie ma nic wspólnego z religią."

Noblista Erwin Schroedinger, któremu świat także w ogromnym stopniu zawdzięcza nową fizykę, przypomina:

„Naukowy wizerunek otaczającego mnie realnego świata jest bardzo ułomny. Podaje ogrom faktów, wszelkie nasze doświadczenia układa w doskonale systematycznym porządku, lecz upiornie milczy na temat tego wszystkiego, [...] co naprawdę bliskie jest sercu, co ma dla nas znaczenie. ...nie wie nic o pięknie i szpetocie, dobru i złu, Bogu i wieczności. Bywa, że nauka zgłasza pretensje do roli wyroczni w tych dziedzinach, lecz jej odpowiedzi są najczęściej tak głupie, że nie można traktować ich serio...

Skąd przyszedłem i dokąd zmierzam? Oto wielka niewiadoma, wobec której staje każdy z nas. Nauka nie zna jej rozwiązania."

W książce Quantum Questions: The Mystical Writings of the World's Great Physicists (Wielkie pytania. Pisma mistyczne wielkich fizyków świata) Ken Wilber dokonuje cennego dzieła: jedno tomowej prezentacji „w zasadzie wszystkich ważniejszych wypowiedzi" na temat mistycznego i religijnego znaczenia nauki „autorstwa ojców i wielkich teoretyków nowoczesnej fizyki (kwantowej i względności): Einsteina, Schroedingera, Heisenberga, Bohra, Eddingtona, Paulego, de Broglie'a, Jeansa i Plancka". Wypowiedzi te zgodnie obnażają mit o obaleniu religii przez naukę. Co więcej jak podkreśla Wilber, „każdy z tych wielkich fizyków wyznawał taki lub inny rodzaj mistycyzmu". Wilber podsumowuje:

"Wam, którzy - o ile wolno mi tak rzec - kłaniacie się fizyce, jakby była religią, zadać chcę pytanie: Cóż myśleć o tym, że ojcowie waszej nowoczesnej nauki, teoretycy i badacze, pionierzy każdej teorii, której tak skwapliwie oddajecie dziś cześć, [...] byli co do jednego m i s t y k a m i?" [podkreślenie Wilbera].

Przez mistycyzm rozumie Wilber religię, która opiera się nie na dogmacie czy strukturze organizacyjnej, lecz wyłącznie na osobistym doświadczeniu, umykając obiektywnym kryteriom jako bazie oceny. Choć każdy z wspomnianych tam uczonych mówi o doznawaniu Boga przez duszę człowieka, różnią się oni rozumieniem natury owego „Boga". Skąd te różnice i czy mają one jakieś znaczenie? Co by się stało, jeśli tak istotne wierzenia okazałyby się fałszywe? Czy naprawdę można ufać subiektywnemu doświadczeniu? Czy wszystkie doznania, w tym i te pod wpływem narkotyków, hipnozy lub w transie mistycznym, mają jednakową wagę? Jakimi kryteriami mierzyć doznania mistyczne, by wykluczyć możliwość zwodzenia samego siebie? Poza tym: jeśli bezcielesne byty Jastrowa i Striebera faktycznie istnieją, czy nie mogłyby oszukiwać równie bezcielesnego Ecclesowskiego „ducha w maszynie", a zarazem pozostać niewykrytymi? Są to istotne pytania, i spróbujemy na nie odpowiedzieć.

Niezwykła perspektywa

Sir James Jeans ustawił najnowsze zdobycze fizyki w niezwykłej perspektywie, gdy oznajmił: „Najwyższą zdobyczą fizyki dwudziestego wieku nie jest bynajmniej teoria względności [...] ani teoria kwantów, [...] ani też rozłożenie atomu, [...] lecz po prostu ogólne zrozumienie, iż nie zetknęliśmy się jeszcze z ostateczną rzeczywistością..." Carl Rogers wyraził to językiem świeckim: „Poszukiwanie podstawowej materialnej jednostki wszechświata okazało się bezowocne. Taka nie istnieje. Całe nasze postrzeganie rzeczywistości rozmyło się w nierzeczywistości."

Einstein wypowiadał się nie raz na temat nieadekwatności nauki w kwestii objaśniania ostatecznej rzeczywistości. Zauważył, że studiowanie fizyki wiedzie nieodwołalnie ku metafizyce, wskazując na zewnątrz, na niematerialną (czy duchową) przyczynę istnienia wszechświata materialnego. Dokonawszy analizy pism mistycznych największych fizyków świata Ken Wilber orzekł:

"W dziedzinie fizyki teoretycznej nie istnieje już żadna poważniejsza obiekcja co do rzeczywistości duchowej [...] Opinia ta, uznawana przez właściwie każdego teoretyka wspomnianego w tej książce [m. in. Einstein, Sherrington, Heisenberg, Schroedinger, Planck, Eddington], to chyba najdonioślejsza i najbardziej rewolucyjna konkluzja w sprawie religii, jaką „oficjalnie" wygłosiła sama teoria naukowa...

To monumentalny, epokowy punkt zwrotny w stanowisku nauki wobec religii [...] według wszelkiego prawdopodobieństwa oznacza on ostateczne podsumowanie najistotniejszego chyba aspektu starego sporu między naukami przyrodniczymi a religią..."

Fakt, że największe odkrycia fizyki wskazują na istnienie niefizycznego (czy duchowego) wymiaru rzeczywistości, bezsprzecznie zachęca do penetracji tajemniczej sfery „kosmosu wewnętrznego". Ów nowy nurt badań zdaje się nawet nabierać dla przyszłości rodzaju ludzkiego donioślejszego znaczenia niż widowiskowa penetracja zewnętrznej przestrzeni kosmicznej. Zaś fakt, że nauce brak podstaw do krytyki religii i doznań mistycznych, stawia badaczy tej sfery w wyjątkowo niebezpiecznej pozycji.

Kosmos wewnętrzny: mistyczna podróż

Edgar Mitchell, dowódca statku Apollo 14, szósty człowiek na Księżycu, reprezentuje postawę typową dla tych licznych uczonych (w tym innych kosmonautów, jak Rusty Sweickart czy Brian O'Leary), którzy poświęcili swój prestiż na rzecz wspierania idei wschodniego mistycyzmu i ruchu ludzkiego potencjału. Właśnie w trakcie księżycowej misji, kiedy podczas prób nawiązania kontaktu z Ziemią poddawał się eksperymentom z zakresu telepatii, Mitchell mistycznie doznał „świadomości kosmicznej", przypominającej w dużym stopniu doświadczenia wielu innych pod wpływem środków psychedelicznych lub podczas głębokiego transu jogicznego. Doznanie było tak silne, że po powrocie na Ziemię zdeterminowany astronauta zrezygnował z dalszego udziału w badaniu przestrzeni kosmicznej, a dołączył do grupy penetrujących „kosmos wewnętrzny", uznany dziś przez wielu za najbardziej obiecującą i intrygującą dziedzinę badań. By wspomóc prowadzenie tych badań, Edgar Mitchell założył Instytut Nauk Noetycznych [Institute of Noetic Sciences], zaplecze intelektualne poszukiwań parapsychicznych, badający możliwości zastosowania „filozofii wieczystej" znanej joginom, guru i innym starożytnym „mistrzom duchowym".

Niektórzy kosmonauci sowieccy, między nimi Aleksiej Leonów i Gieorgij Greczko, mieli podczas podróży kosmicznych doświadczyć podobnych mistycznych transformacji. Leonów i Greczko współpracowali w 1985 roku ze Sweickartem z USA nad organizacją Stowarzyszenia Badaczy Kosmosu (ASE). Propagując ideę przyszłych wspólnych programów kosmicznych członkowie ASE mają zarazem nadzieję wspierać ideę pokoju i rozbrojenia poprzez głoszenie jedności wszelkiego życia, której doświadczyli patrząc na Ziemię z kosmosu. Aby cel ten osiągnąć, konieczne jest- zdaniem wielu astronautów - czerpanie z zasobów nieskończonego, a zapomnianego ludzkiego potencjału, który można odkryć tylko poprzez mistyczną penetrację „kosmosu wewnętrznego". Na takim właśnie niefizycznym wymiarze umysłu i ducha opierają się wszelkie psychoduchowe techniki spod znaku Nowego Wieku.

Sowietów, mimo ich oficjalnie materialistycznego i antyreligijnego światopoglądu, zaintrygowała możliwość posiadania paranormalnych sił umysłu, toteż pilnie podjęli prace nad doskonaleniem technik władania umysłem nad materią. Sowieckich kosmonautów już w tej chwili szkoli się, jak „panować nad autonomicznym układem nerwowym przez szczególną kombinację jogi, autosugestii i innych metod samokontroli mających umożliwić panowanie umysłu nad ciałem". Rosyjscy uczeni nazywają to „psychiczną samoregulacją" (PSR). Wspólne zainteresowanie rozwojem sił parapsychicznych i dzieleniem się mistycznymi doświadczeniami z „wyższych stanów świadomości" to istotny czynnik zbliżający sowieckich i zachodnich uczonych i astronautów. Coraz ściślejszy kontakt pielęgnuje się choćby przez satelitarne konferencje na odległość, zwane mostami powietrznymi. Ich uczestnicy uważają ten wspólny wysiłek za ważny krok na drodze do światowego pokoju.

Sowiecko-Amerykański Program Wymiany zainicjowało Esalen, położone na brzegu Pacyfiku na południe od San Francisco, nazwane „Harwardem ruchu ludzkiego potencjału", gdzie „nauka i mistycyzm zmagają się ze sobą już 20 lat". Według sowieckiego historyka Pawła Poznera „żadna grupa nie zdołała tak głęboko jak Esalen przeniknąć w głąb społeczeństwa sowieckiego" Zainteresowanie penetracją „kosmosu wewnętrznego" wpłynęło znacząco na współpracę na najniższych szczeblach między mocarstwami, Lecz podobnie jak badacze przestrzeni kosmicznej nie mają pewności, co znajdą, tak jest i w przypadku przestrzeni wewnętrznej. Oczywistym jest, że będą się z tym wiązać niebezpieczeństwa. Pewien krytyk [Denis Stillings] roztropnie przestrzega:

"Zwolennicy ruchu Nowego Wieku, wdzierając się na praktycznie nie zbadane pustkowia psyche, [...] powinni mieć na uwadze, że na nowych terytoriach czyhają dziwaczne stwory o nieznanych zwyczajach. Nieucywilizowane i rozległe przestrzenie duszy kryją w sobie niejedną żmiję, drapieżnika, niejedną bestie czy monstrum... Przeciętny obywatel nie otrzymał jeszcze ani broni, ani wskazówek, jak postępować w razie konfrontacji."

Czy niebezpieczeństwo jest realne?

Obserwujemy proces o doniosłym znaczeniu, wymagający po ważnego potraktowania. Podobne odrodzenie okultyzmu stało się wodą na młyn dla zamysłów Adolfa Hitlera, a liczba ofiar sięgnęła wielu milionów. Któż może przewidzieć, do czego doprowadzi obecny znacznie powszechniejszy zwrot w tę stronę? Pewien badacz [John A Keel] i publicysta napisał:

"Całe pokolenie przypuściło atak na bramy, posługując się wszelakim narzędziem, począwszy od środków halucynogennych po karty tarot, w poszukiwaniu bóstwa i zjednoczenia z najwyższym umysłem...

Gwałtowny wzrost praktyk ekspansji umysłu i rozwijania świadomości powoduje w naszym społeczeństwie wiele zmian psychologicznych i socjologicznych... Czy niebezpieczeństwo jest realne? Czy jest zagrożeniem dla nas jako jednostek? Odpowiedzią jest po prostu: „tak"."

Obszerny materiał dowodowy, którego część chcielibyśmy zaprezentować w kolejnych rozdziałach, wskazuje, że w powyższej wypowiedzi nie należy doszukiwać się fałszywego alarmu ani szukania taniej sensacji. Nawet sceptyk tej miary co Daniel Lawrence O'Keefe ostrzega, że „magiczne dziedzictwo [...] rzuca złowrogi i prawdopodobnie nieusuwalny cień na całą resztę dorobku człowieka". Choć O'Keefe (autor dzieła uważanego przez wielu za klasyczne w tej dziedzinie) nie widzi w okultyzmie namacalnej rzeczywistości, uznając go za zjawisko czysto socjologiczne i psychologiczne, niemniej ostrzega, że „nieusuwalne okultystyczne dziedzictwo" człowieka może niespodzianie „pochłonąć cywilizowane społeczeństwa..."

Troski O'Keefe'a oraz innych socjologów i psychologów nie są wydumane. Załóżmy, że magia nie jest tylko „wytworem głowy", kaprysem ludzkich obaw i przesądów; ludzkość - i to w różnych kulturach - od tysiącleci powszechnie uważała, że za szamanizmem kryją się byty „duchowe". Ta koncepcja nie cieszy się jednak w materialistycznym społeczeństwie zbytnim wzięciem. A przecież materializm naukowy, w którym niegdyś upatrywano niezawodnego sposobu na uwolnienie się od „bogów" i „duchów" prymitywnych religii, też stawia nas w obliczu tych pradawnych bytów, tyle że przybranych w nową formę. Twierdząc, że kosmos mógłby spłodzić istoty o wiele bardziej zaawansowane ewolucyjnie, które przejawiałyby podobne boskim moce istniejąc w formie bezcielesnej, nauka umożliwiła „bogom" i „demonom" starożytnych ponowne nawiedzenie człowieka, i to chyba w jeszcze bardziej niebezpiecznym kształcie.

Dzisiejsi gorliwi eksperymentatorzy to tylko uczniowie w nowej zabawie w ucywilizowane czarnoksięstwo. Opowieść o uczniu czarnoksiężnika zawiera otrzeźwiający i pouczający morał: My też możemy stracić panowanie nad sytuacją, naiwnie próbując manipulować magiczną mocą.

Tysiące samozwańczych ekspertów, pragnąc sprzedać swoje metody pokoleniu rozczarowanemu materializmem i łaknącemu duchowej rzeczywistości, z zapałem akwizytora udostępnia światu mistyczny supermarket niespotykanych rozmiarów. Ten fascynujący świat egzotycznych, lecz być może śmiercionośnych produktów będzie przedmiotem naszych badań.



Artykuł pochodzi z książki; "Ameryka - nowy uczeń czarnoksiężnika" z rozdziału "Promocja duchowości". Oficyna wydawnicza "Tiqva" Wrocław 1994

Komentarze

Popularne posty